Kiedyś moje drogi nie były drogami Bożymi, ale za
Łaską Bożą i Bożym Miłosierdziem teraz są.
... Kocham Boga,
trwam na modlitwie, Eucharystia jest moim pokarmem…
To daje mi siły do życia w mojej rodzinie....
Ale życie sprawia
czasem tyle przykrości, smutku często
nawet cierpienia, bywa tak ciężko… niekiedy jest
tak wielkim krzyżem....
Takie, czy podobne słowa wyznania, świadectwa czytałem wiele razy. Były pisane tak przez kobiety, jak i przez mężczyzn, osoby młodsze i starsze ....
Niektórzy z nas też mogli by się pod nimi podpisać.
Problemy rodzinne dotyczą jednak również tych, którzy bożych dróg starali się trzymać.
Takie, czy podobne słowa wyznania, świadectwa czytałem wiele razy. Były pisane tak przez kobiety, jak i przez mężczyzn, osoby młodsze i starsze ....
Niektórzy z nas też mogli by się pod nimi podpisać.
Problemy rodzinne dotyczą jednak również tych, którzy bożych dróg starali się trzymać.
A przecież miało być inaczej…
Żona miała
być ciągle piękna, zadbana, kochająca, tworząca ciepło domowego ogniska….
Mąż miał darzyć żonę dozgonnym, gorącym uczuciem
miłości, być pomocą, wsparciem, głową domu, przykładem dla dzieci….
Dzieci miały kochać i słuchać rodziców, znać swoje
obowiązki i wypełniać je bez przymusu, po prostu być ich radością ….
A jak bywa?
Żona jest piękna...
w pracy, w domu mniej… ciągle czymś
zajęta, czasem tylko swoimi sprawami … Jakoś chłodno w domu…
Mąż często burczy
na każdego w rodzinie, czuć od niego alkoholem nie tylko przy jakichś okazjach, dla dzieci nie ma czasu. Czasem jakieś ukradkowe telefony, bywa gdzieś tam,
ale bez żony, na noc też zdarza się, że nie wraca…