Święta Bożego Narodzenia, Objawienie Pańskie… może orszak Trzech Króli… w kościele jeszcze śpiewamy kolędy… to taki, dla nas wierzących, czas radości, przybliżania się do Boga.
Po
rekolekcjach i spowiedzi adwentowej, tak bardzo chcieliśmy to wszystko
przeżywać.
Było nam
tak dobrze… często jednak tylko wtedy,
gdy nie byliśmy w domu…
A dom… nasz dom, który powinien być miejscem realizacji, dopełnieniem, przedłużeniem tych naszych
przeżyć… dlaczego tak wielu nam daje po głowie?
Bywa, że jak śmigus-dyngus na mrozie….
My, którzy modlimy się wstawienniczo, gdy czytamy intencje…. widzimy to…
Często również
sami to przeżywamy…
Tyle bólu
przez współmałżonków, dzieci, niekiedy przez rodziców… czy też
przez trochę dalszą, ale przecież bliską rodzinę….
W
minioną niedzielę, w homilii, ksiądz powiedział, że każdy z nas, jako ochrzczony,
tam gdzie jest, powinien być prorokiem… również we własnym domu... żeby się nie
lękać, mimo, że gdy popatrzymy na proroków Starego Testamentu, czy na Jana
Chrzciciela…. to często kończyli śmiercią…
Pan Jezus również o tym mówił….
To prawda, że prorocy często kończyli śmiercią,
ale przygotowywali drogę dla Pana. Swoją misję wypełnili. Nagrodę wieczną
otrzymali.
Co i jak mamy robić, aby tym prorokiem we
własnym domu być, aby unieść ciężar z którym się spotykamy, a w niesieniu
którego często nikt nam nie tylko nie pomaga, ale jesteśmy jeszcze przedmiotem
niezrozumienia, przykrości, czy nawet
ataków. Jak sprostać tej smutnej i trudnej rzeczywistości, próbować
przywrócić normalność, boży porządek, i samemu się w tym nie pogubić, nie
poddać ??? Wiarę zachować…
Teraz wiem, dlaczego nasze Forum miało być
zamknięte….
Takie
rozmowy, które niekiedy tam się toczą, a których może, tak myślę, wielu wymaga
i może wielu by dały wsparcie, mogą się toczyć tylko przy zamkniętych drzwiach.
Możemy sobie tyle dawać. To jest z jednej strony tylko taka, dostępna
nam, forma wsparcia, ale czasem może być to forma jedyna. Niekiedy jedyna na
którą się niektórzy odważą.
Jest
tyle doświadczeń życiowych, które jedni przeszli, a inni właśnie się z nimi
mierzą…
Modlimy się i to zawsze jest najważniejsze,
ale możemy dzielić się swoim doświadczeniem, wpierać i po prostu być wzajemnie
dla siebie.
Modlimy
się w jednej ze stałych intencji… „żeby samotni nie byli osamotnieni”.
Samotnych, tych przytłoczonych trudami życia,
prosimy o to, żeby nie trwali w osamotnieniu…
Czy to tu na stronie Modlitwy Wstawienniczej
w komentarzu, czy na Forum, czy też w mailach wyrzucajcie z siebie to z czym
sobie nie dajecie rady… Ci zaś, którzy
mogą cieszyć się spokojnym życiem, oraz Ci którzy wyszli zwycięsko z trudnych
potyczek życiowych, wsłuchujcie się, bądźcie
dla innych, czy też uprzedzająco dawajcie świadectwa ku pokrzepieniu i
umocnieniu innych.
„Wszystko więc, co byście chcieli,
żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” Mt. 7.12
Sławek z
Anetą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.