Nie potrafię rozwiązać Twoich problemów, ale chciałabym Ci dać odrobinę nadziei.
Jezus działał i działa cuda
;-). Ja Ty, my musimy tylko Mu Zaufać i Powierzyć
swoje życie.
Pokój, którego pragniesz jest możliwy, gdy wiesz, że w swoim życiu
kierujesz się wolą Pana, gdy stajesz przed Nim w prawdzie i otwierasz serce nie
zostawiając niczego dla siebie… wtedy nie masz nic do stracenia, nie boisz się,
że coś stracisz, bo wszystko zostało oddane Panu… i wtedy w duszy może zagościć
ten upragniony pokój.
Staraj się przystępować do Sakramentu Pokuty i Pojednania, w nim, nie tylko otrzymujesz odpuszczenie grzechów,
uwalniasz swą duszę od zła, ale i jednasz się z Bogiem, źródłem Mądrości, Pokoju,
Miłosierdzia, z samą Miłością…
Podobnie, gdy przyjmujesz Komunię, przyjmujesz do serca samego Jezusa Chrystusa, zapraszasz Go do swojej duszy, do swojego życia… mając w sobie takiego Nauczyciela i Obrońcę, łatwiej Ci będzie pokonywać trudności dnia codziennego.
Podobnie, gdy przyjmujesz Komunię, przyjmujesz do serca samego Jezusa Chrystusa, zapraszasz Go do swojej duszy, do swojego życia… mając w sobie takiego Nauczyciela i Obrońcę, łatwiej Ci będzie pokonywać trudności dnia codziennego.
Myślę, ze obcowanie z Bogiem i
modlitwa o przemianę swojego serca pomoże Ci inaczej spojrzeć na rzeczywistość…
problemy nie znikną, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale Ty już
będziesz inna, czy inny.
… Problemy
z Wiarą w rodzinie…
Nie jesteś w stanie zmienić
męża,, czy żony… może nawet dzieci,
"zmusić" ich do wiary.
Każde z nich musi tego chcieć, każdy sam musi zaprosić
Jezusa do siebie.
Ty możesz swoim życiem i postępowaniem dać bliskim powód do
zastanowienia, skąd w Tobie tyle pokoju, siły, cierpliwości…
A na problemy z dziećmi?…. która
matka ich nie ma ;-) ja mam jeden
sposób… jak wszystko po ludzku zawodzi, proszę najlepszą Matkę na świecie, Maryję,
o pomoc. Powierzam Jej wtedy swoje dziecko i proszę, żeby
nauczyła mnie być dobrą i mądrą mamą.
Nie traktuj moich słów jak nauki... potraktuj to jako słowa nadziei, że
wierność i ufność Bogu mogą zmienić Twoje serce i życie… życie Twoich bliskich.
Jeśli zaufasz Panu Bogu jak dziecko, On zaopiekuje się Tobą, jak
Najlepszy Ojciec.
Napisałam w ten sposób do Ciebie, bo dla mnie
te słowa nie są tylko teorią… to moje życie.
Z Panem Bogiem
Ania M
Aniu :) jak ładnie to ujęłaś...:) chciałabym tylko dodać jeśli pozwolisz :)... dzisiaj byłam na nabożeństwie i Mszy pierwszopiątkowej... odprawiam pierwsze piątki :)... jednak nie tylko w piątki biegnę, by uczyć się ufności i stawać się dzieckiem Boga... i pewnie jak wielu z nas wracam do domu , by żyć według otrzymanego Pokarmu :)...to jest trudne nawet dla pobożnych ludzi :)... jestem pobożną kobietą :)... ale któregoś dnia, gdy coś czytałam przyszła mi myśl, że zapewne mogłabym postąpić w pobożności :)... wiele nie zastanawiając się zaczęłam się modlić...Panie Jezu, ukochany proszę pomóż mi uporządkować co trzeba, abym stawała się prawdziwie pobożną kobietą , według Twojego zdania i najpierw dla Ciebie... i aby świadectwo mojego życia pociągało innych... i wtedy zaczęło się :) :) :) ... tylko Bóg, który jest Miłością, najczulszą czułością i delikatnością :) może człowiekowi otworzyć = otwierać nieustannie oczy, aby przejrzał...:) bo jak napisałaś człowiek sam musi chcieć , nikogo nie mamy prawa przymuszać... bo Jezus nigdy nie przymuszał...:) zawsze mówił chodź za mną… jeśli chcesz ...:) ... co znaczy zaufać Panu Bogu jak dziecko ? To najpierw znaczy uznać siebie za Jego dziecko... Jestem dzieckiem Boga Wszechmogącego więc i z Jego rąk otrzymam skarby jakich nikt poza Nim nie jest w stanie mi ofiarować :):):)... a Tatuś daje skarby prowadzące tylko do Miłości...:) Taki jak jestem otrzymam , bo jestem ukochanym dzieckiem ponad wszystko :):):)... Czujesz to czyim jesteś dzieckiem ? ... jeśli jestem dzieckiem Boga, który jest Wszechmocny, jest Pełnią Miłości to zgadzam się na Miłość, bo nie ma nic tak ważnego i pięknego, godnego posiadania jak Miłość... zgadzam się na prowadzenie przez Miłość… bo miłość jest ponad wszystko...bo miłość góry przenosi... dodaje skrzydeł i uczy oddania się drugiemu bez względu na to, co uważam za słuszne według swojej logiki... ale zgoda na Miłość to najpierw uznanie siebie kim jestem ... a tym samym pokochanie siebie samego w praktyce nie w teorii :)... dlatego przykazania o miłości są najważniejsze ... i dlatego są możliwe do przyjęcia przez zapieranie się siebie :)... wiele osób nie umie siebie pokochać takich jakimi jest... wciąż sobie wyrzuca różne sprawy , które tak naprawdę są poza jej możliwościami i nie są najważniejsze dla jej zbawienia... albo odcina się od innych, ale tak naprawdę wciąż ucieka od siebie… albo innych poucza, a sama nie przyjmuje tej nauki … czy też ma do siebie żal, że czegoś nie może i modli się wiele, a Pan Bóg nie daje tego o co prosi dla innych, bo czeka aż człowiek zauważy najpierw , że zanosi prośby dla okazania własnej mocy a nie na chwałę Bogu… albo jest agresywna wobec innych i w ten sposób uzewnętrznia brak miłości wobec siebie... albo wciąż uważa, że wszystko wie najlepiej, bo zastępuje miłość pragnieniem władzy nad innymi… nie kochając siebie samą nie może kochać innych.... kochać Boga ze wszystkich sił duszy i ciała, a bliźniego swego jak siebie samego... ze względu na to, że się jest dzieckiem Miłości, a dziecko jest podobne, upodabnia się do Rodzica :)... tak więc dla weryfikacji stopnia miłości do siebie mamy jako zwierciadło relacje z bliźnimi ... dzięki tym relacjom możemy się przekonać gdzie jesteśmy w drodze do pokochania siebie ... :) a więc innych ludzi i Pana Boga…:):) :)… dziękuję Aniu, że dzielimy się przeżywaniem wiary i pozdrawiam serdecznie, i krzyżyki na Twoją główkę +++++++
OdpowiedzUsuńdziękuję i również pozdrawiam ;-)
UsuńAnia
Dziękuję Ci za ten wpis, za słowo nadziei i przypomnienie tego, co tak naprawdę wiem - tyle już przecież się zmieniło.
OdpowiedzUsuńZ Panem Bogiem
Elżbieta
Tak, to tylko przypomnienie, dodanie otuchy, komuś, kto bardzo chciałby podbiec do Ojca i wtulić się w ramiona ale z jakiś względów odczuwa lęk i wstyd...to spojrzenie w oczy i powiedzenie..jesteś ukochanym synem, upragnionym, wyczekiwanym, Ojciec kocha Ciebie takim jakim jesteś, widzisz? stoi i czeka na Ciebie z otwartymi ramionami..biegnij..
OdpowiedzUsuńAnia
Kochani , ja to wszystko wiem, ale nie umiem tek pięknie ubrać w słowa, jak Wy to opisujecie.Mam poważny problem z moim dzieckiem /córka żyje w związku niesakramentalnym/. Modlę się za nią bez przerwy, odmawiam chyba już 5 Nowennę Pompejańską a ona ma swoje zdanie na ten temat. Będąc w Medjugorie w zeszłym roku doznałam wiele łask i obiecałam Mateńce, że będę bombardować Niebo modlitwami i tak robię. Moje słowne argumenty nie potrafią dotrzeć do mojego dziecka. Mam tylko ją jedną / syn 7 lat temu zmarł/ i tylko dla niej żyję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ala
Aluś :) witaj :) nawet piękne słowa na nic się nie zdadzą to drugorzędna sprawa...:) Twoje piekne serce i oddana miłość są najważniejsze :) ... miej pokój w sercu :) i bądż pewna , że już dawno przez swoje, zatroskane serce matki zostałaś wysłuchana :)... tak jest na milion procent, bo Pan tak obiecał :) ... Pan Bóg obdarowując Ciebie łaskami w tym czasie, daje ukojenie Twemu matczynemu sercu...a łaski , które przygotował dla Twojej Córeczki przyjdą w swoim czasie i dopiero wtedy, kiedy Ona będzie gotowa je przyjąć... a na to nikt poza nią nie ma wpływu... nawet Ty ... bo Pan Bóg ma swoją logikę, jest najczulszą miłością, nikogo nie przymusza , a przychodzi dopiero wtedy kiedy człowiek jest gotowy Go przyjąć...:) trudno nam zrozumieć, że prawdziwa Miłość niczego nie narzuca, bo szanuje ludzką wolność...i nikt z nas nie wie jak bardzo w ukryciu Boże Serce cierpi kiedy patrzy na ludzi... cierpi , ale nie przymusza.... a kiedy człowiek zapragnie... daje wszystko darmo... także tym, którzy tylko raz jeden poproszą całym sercem : Tatusiu proszę to jest mi potrzebne do zbawienia .... :):):) Aluś :) życzę z serca bądż dobrej myśli... ale nie zapominaj o sobie :) Córka jest dorosła , a Ty spróbuj żyć także dla siebie... szturmuj niebo jeśli masz w tym radość i niech dobry Pan napełni Twoje serce taką miłością jaką On kocha Ciebie... bo taką samą bezwarunkową miłością kocha Twoją Córeczkę... i każdego człowieka... :):):) Alu :) uśmiechnij się, bo Pan jest z Tobą :):):)
UsuńElu, jak bardzo dojrzałe są Twoje słowa. Też jestem matką, której syn żyje w związku niesakramentalnym. Zrobiłabym wszystko......tylko co? Kapłan powiedział, że nie znam planów Boga i lepiej nie piętnować, tylko kochać. Trzy lata żyłam w poczuciu winy, co zaniedbałam? Dzisiaj widzę ,że powoli dokonują się zmiany i zaczyna się proces nawrócenia syna. Jaki będzie efekt końcowy, wie tylko Bóg.Życie drugiego człowieka jest poza naszym zasięgiem i tylko Bóg może dokonać zmiany.
UsuńDziękuję Wam kochani z całego serca za słowa otuchy i nadziei, serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAla