Pewnego dnia Angelika miła, inteligentna uczennica klasy 4a przyszła do
księdza proboszcza z prośbą, by pozwolił jej codziennie przyjmować Komunię
Świętą/ wówczas dzieci musiały mieć zgodę księdza proboszcza na częste
przyjmowanie Ciała Chrystusa/. Prosiła argumentując, że w te dni kiedy
przystępuje do Komunii Świętej czuje się duchowo silniejsza niż zwykle. Skoro
ma być przykładem dla innych /do czego zachęcał ją sam ksiądz proboszcz/ to
potrzebna jej wielka moc i tę moc czerpie właśnie z przystępowania do
sakramentu...
Ksiądz proboszcz dał Angelice zgodę, ale nie bez obaw…
Działo się to w jednej z niewielkich
węgierskich miejscowości, liczącej niespełna 1500 mieszkańców. Panna
Gertruda „ambitna” nauczycielka/ czasów
komunistycznych/ postanowiła wydrzeć z
serc dzieci wiarę w Jezusa Chrystusa. Kiedy dowiedziała się o tym co
postanowiła Angelika, zaczęła obniżać dziewczynce stopnie, nie szczędząc przy
tym złośliwych uwag. Od postanowienia
Angeliki jakby piekło rozgorzało w klasie 4a …
Zatroskany ksiądz proboszcz,
któregoś dnia zapytał Angelikę: „Czy to
nie jest ponad twoje siły?”
„Ależ nie księże proboszczu! Pan
Jezus cierpiał wiele więcej…pluli na Niego… Mnie to jeszcze nie spotkało! –
odpowiedziała Angelika…
Kapłan był zdumiony męstwem
dziewczynki, która nigdy się nie skarżyła. Jednak jej koleżanki z płaczem
niejednokrotnie opowiadały księdzu proboszczowi co się dzieje na lekcjach....
Kilka dni przed Bożym Narodzeniem,
a konkretnie 17 grudnia , panna Gertruda podjęła z klasą okrutną grę. Celem
było skończyć raz na zawsze z „przesądami”… Jak zwykle zaatakowała najpierw Angelikę
mówiąc:
„Dziecko, jeśli rodzice wołają, co
czynisz?’’.. „Przychodzę” … „Lecz wyobraź
sobie, że oni wzywają twoją zmarłą babcię.”…”Ona nie przyjdzie”….”A gdyby
wołali Babę Jagę, albo Czerwonego Kapturka, Kota w Butach, czy Sierotkę Marysię?”
…”Nie przyjdą – to są postacie z
bajki”… „ Wspaniale! Zaraz zrobi my próbę. Angeliko wyjdź na chwilę z klasy!”…
Gdy dziewczynka wyszła na korytarz
nauczycielka kazała dzieciom z całych
sił wołać Angelikę. Dziewczynka usłyszawszy wołanie weszła do klasy. Wówczas Panna
Gertruda powiedziała:
„Widzicie…jeśli ktoś jest - przychodzi, gdy się go woła. A jeśli ktoś NIE
ISTNIEJE - nie może przyjść !”
Czy jeszcze któraś z was wierzy w
Dzieciątko Jezus?... TAK… odpowiedziało kilka nieśmiałych głosów…
„A ty Angeliko, wierzysz , że
Dziecię Jezus cię słyszy jak Je wzywasz?”… „Tak – wierzę!”
„ Krzyczcie więc wszystkie razem: Przyjdź Dziecię Jezus! – drwiąco
powiedziała panna Gertruda…
Zapadło kłopotliwe milczenie… Uczennice
spuściły głowy. Klasę zaległa cisza, którą
przerwał sarkastyczny śmiech
nauczycielki:
… To mój dowód! Boicie się zawołać
Dzieciątka Jezus, bo dobrze wiecie, że nie przyjdzie. A jeśli was nie słyszy,
to dlatego, że nie istnieje, tak samo jak nie istnieje Czerwony Kapturek,
Sierotka Marysia czy Kot w butach. Przecież nikt nie bierze poważnie tych
bajek, bo dobrze wie, że nie są one prawdziwe.
Dzieci w dalszym ciągu milczały, osłupiałe tym, co usłyszały... Uderzyła je
waga argumentu.
Nagle Angelika wybiegła na środek
klasy i zawołała: „A więc dobrze! Będziemy Go wzywały! Wołajmy wszystkie razem
: PRZYJDŹ DZIECIĘ JEZUS!
Wszystkie dziewczynki zerwały się z
miejsc, stojąc ze złożonymi rączkami, ufnie zaczęły krzyczeć:
PRZYJDŹ DZIECIĘ JEZUS! PRZYJDŹ DZIECIĘ JEZUS! PRZYJDŹ DZIECIĘ JEZUS!
Nauczycielka kazała im przestać… na
chwilę zamilkły… ale na nieśmiałą zachętę Angeliki wołały dalej tak głośno, że
ich krzyk mógłby rozwalić mury… tak później opowiadała jedna z dziewczynek…
Nagle otworzyły się drzwi, a w nich pojawiło się światło, które powoli rosło
zmieniając się w świetlista kulę… kula po chwili rozchyliła się, a w niej
ukazało się zachwycająco piękne Dzieciątko, które uśmiechało się do
dziewczynek… Patrzyło i uśmiechało się w milczeniu… Było piękne… kiedy patrzyły
na Dzieciątko ich serca przepełniała
słodycz… Po chwili zniknęło w kuli światła, a ona powoli rozmyła się… Drzwi
same się zamknęły cichutko… Dzieci zachwycone, z przepełniającej je radości nie mogły powiedzieć ani słowa…
Nagle dał się słyszeć przeraźliwy krzyk …To panna Gertruda z dzikim
wyrazem oczu wrzeszczała: „ON PRZYSZEDŁ!... trzasnęła drzwiami wybiegając z
klasy…
„Widzicie! ON ISTNIEJE!... powiedziała Angelika do koleżanek…a teraz podziękujmy!...
dziewczynki z powagą uklękły i odmówiły Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała
Ojcu…
Wydarzenie nabrało rozgłosu… Ksiądz
proboszcz przepytał wszystkie dziewczęta… ich relacje ze zdarzenia były
identyczne…żadnych niezgodności… poza jedną… co do czasu trwania zdarzenia :
chwila, kwadrans , godzina… zdania były podzielone…
…później
wszystko opowiedział polskiej pisarce Marii Winowskiej, która to
wydarzenie opisała, a opublikował je min. kwartalnik „L’Echo” X-XII 1958… W roku 2004 Siostry
Bernardynki z Krakowa za pozwoleniem
władzy duchownej umieściły to wydarzenie we wstępie do Nowenny do Dzieciątka
Jezus /z tej publikacji skorzystałam /…
Opisane wydarzenie jest dowodem
potęgi modlitwy, która wypływa z wiary… a WIARA GÓRY PRZENOSI…
Ps. Pannę Gertrudę umieszczono w
zakładzie dla psychicznie chorych… bo wciąż tylko powtarzała: ON PRZYSZEDŁ…
Elżbieta
Wiara góry przenosi......tak, przenosi, często chyba sobie nie zdajemy sprawy z tej potęgi. Ostatnio w moim życiu było kilka sztormów a i zdrowie też daje się często we znaki. Zauważyłam jednak pewną prawidłowość- im częściej modlę się z radością i w różnych sytuacjach, wszystkie te problemy, zmniejszają się w drobiazgi a nawet przestają mieć znaczenie. Jezus umacnia i rzeczywiście można z Nim góry przenosić. Przyjdź Jezu Panie, w swej chwale do nas zejdź!
OdpowiedzUsuńJa wiem, w kogo ja wierzę,
OdpowiedzUsuńMiłością duszy mej.
Mój Pan w tym Sakramencie,
Pełen potęgi Swej.
🙏🙏🙏
UsuńPanie, przymnóż nam Wiary!
OdpowiedzUsuń