Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świadectwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świadectwa. Pokaż wszystkie posty

2.10.2015

Moja modlitwa za kapłanów. Świadectwo Magdy


  
  Jeszcze kilka lat temu, gdyby mi ktoś powiedział, że będę prosić o modlitwę za duchowieństwo, uznałabym to za dobry żart. Wspieranie ich modlitwą wydawało mi się równie celowe, jak przysłowiowe wożenie drewna do lasu - skoro są konsekrowani, z pewnością radzą sobie doskonale ze swoimi problemami, o ile takie w ogóle mają, poza oczywistymi, bo widocznymi chorobami. A ci księża przecież tacy różni: jedni wspaniali, a inni wspaniali inaczej - i jak tu się za tych ostatnich modlić.
  Niedawno najbliższą mi osobę dotknęła śmiertelna choroba. Nowenna Pompejańska stała się dla mnie ostatnią deską ratunku. Zostałam wysłuchana w niezwykle krótkim czasie, obdarzona wieloma łaskami Bożymi, ale z tamtej drugiej strony zaczęłam doświadczać różnorakich trudności. Narastających z dnia na dzień, aż do apogeum. Pamiętam doskonale ten moment - byłam bliska przerwania NP za cenę odzyskania spokoju.


  Pomogła mi myśl, jak niewiele mi jednak pozostało udręk: jeden miesiąc, to naprawdę bardzo niewiele w porównaniu z sytuacją osób duchownych zgadzających się dobrowolnie znosić podobne męki – może rzadziej, ale do końca swojej ziemskiej wędrówki. Dotarło do mnie wtedy z całą mocą, że ich życie nie jest bynajmniej lekkie, ale naznaczone walką ze złem. Walką groźną i samotną wśród nas świeckich, niezdających sobie często sprawy z przeciwności towarzyszących księżom w posłudze. Uświadomiłam sobie swoją słabość wobec duszpasterzy trwających bez ciężkich grzechów w kapłaństwie i potrzebę wspomagania ich przynajmniej modlitwą.

25.09.2015

Autorefleksja o dawaniu...

  Zawsze wydawało mi się to takie oczywiste i proste, być jak chleb. Ale Bóg pokazał mi, że bez Jego łaski , nawet nie stać mnie na małą kromkę. Moja pycha, przeświadczenie, że mogę i potrafię ... sama, doprowadziły mnie do wielkiej lekcji pokory. 
  Teraz wiem, jak bardzo jestem słaba, dawanie tym, którzy proszą przychodziło łatwo, ale kiedy ktoś chciał sam zabrać, bez pytania, bez proszenia, wręcz wyrwać dla siebie kęs... przerosło mnie to nieoczekiwanie.

18.09.2015

"Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia"


  Staramy się żyć w zgodzie ze Słowem Bożym, staramy się w nie wierzyć z całych sił, ale czasem przychodzi moment próby, kiedy trzeba przed samym sobą zweryfikować swoją wiarę. Droga, którą idziemy nie jest łatwa, napotykamy przeszkody... czy nadal godzimy się na to wszystko i idziemy tą drogą? Jest trudno, może czasem dopada zwątpienie, ale idziemy. Nagle stoi mur, który wydaje się nie do przejścia i co wtedy?  
   .... Właśnie taki mur stanął nam na drodze. Teraz pozostaje tylko wiara w to, że z Bożą pomocą pokonamy coś, co na dany moment wydaje się nie do przejścia.

4.09.2015

Modlić się nie w intencji, ale za osoby.... Propozycja modlitwy... Świadectwo.

   
  Wiele osób z MW boryka się z problemem przebaczenia komuś bliskiemu. Widać to w intencjach, jak i tematach poruszanych na forum. Chcę podzielić się formą modlitwy, którą sama otrzymałam. Na końcu zaś, pragnę polecić bardzo poruszające świadectwo....

   Zamiast się modlić “w intencji” zacznijmy się modlić za osoby, które nas krzywdzą i z którymi nasze relacje się popsuły, według następującego schematu:
KROK 1: po zwykłej modlitwie (pacierzu, koronce itp.) wyobraź sobie tego człowieka, z którym masz zepsute relacje. Wyobraź Jezusa, którego zaprowadzasz do niego, i w obecności którego mówisz, patrząc w oczy tej osoby: “Wybaczam ci. Wybaczam, wiem, że grzech cię zniewala, wiem, że cierpisz z tego powodu. Wiem, że najbardziej cierpisz z powodu swojego grzechu ty sam, dlatego wybaczam ci”.
KROK 2: następnie, nadal patrząc w duchu w oczy tej osoby, powiedz: “Wybacz mi, że ciebie nie rozumiałem. Wybacz, że nie wystarczająco ciebie kochałem. Wybacz, że mówię o tobie złe rzeczy. Wybacz, że nie wierzę, że się nawrócisz. Przykro mi, wybacz mi”.
KROK 3: teraz powiedz: “Pragnę cię kochać tak, jak cię kocha Bóg. Pragnę cię wyciągnąć z tego grzechu, który ciebie niszczy. Chcę, byś został uwolniony i uzdrowiony. Dziękuję Bogu za ciebie”.

28.08.2015

Lekcja wiary

Zachęcamy Was do wysłuchania mocnego świadectwa pastora z Syrii, który opowiada o losie mieszkających tam wyznawców Chrystusa.
Film ten wzbudza pewną refleksję: Jaka jest moja wiara? Jak ja bym się zachował/a w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, kiedy musiałbym/musiałabym stanąć przed wyborem: życie czy śmierć za Jezusa?

19.08.2015

Świadectwa pielgrzymowania.


 Trwając w pielgrzymkowym klimacie, ale powoli  kończąc temat, chcielibyśmy dzisiaj polecić  świadectwa uczestników pielgrzymek.
  
  Ci, którzy pielgrzymowali, opisują, jak wielkich zmian w ich życiu dokonał ten pielgrzymkowy trud, bo to często był wielki trud  wędrówki do Częstochowy....
   Do jakich uzdrowień doszło... i to nie tylko tych fizycznych. Główna przemiana dokonywała się w ich sercach i sercach najbliższych

http://pielgrzymkamsf.blogspot.com/p/swiadectwa.html

  Jeśli pielgrzymowałeś, na Jasną Górę, czy w inne miejsca.... może podzielisz się z nami swoim świadectwem?  Prosimy :)

                                                                            Aneta i Sławek

Jeszcze z pielgrzymkowego i maryjnego śpiewnika:

14.08.2015

O pielgrzymowaniu słów kilka... - Świadectwo Anny G.

 Pielgrzymka na Jasną Górę... Tak samo ważna jak i te pozostałe. W zasadzie to co to za różnica, do którego sanktuarium się idzie bo na wszystkich przeżycia są niezapomniane.
   Napiszę w kilku słowach czym dla mnie jest pielgrzymowanie i czego doświadczyłam na przebytych szlakach.
  Dane mi było być na kilkunastu pielgrzymkach w życiu. Każda inna, każda wyjątkowa... z każdej zawsze zostało coś w pamięci.
   Jak to się mówi: najtrudniejszy pierwszy krok. Kto raz pójdzie i poczuje ten klimat to nie będzie takiej siły, która zatrzyma przed wybraniem się na kolejną.
Na pielgrzymce każdy znajdzie swoje miejsce w zależności czym kieruje się wybierając się w drogę.
 Żeby dobrze pielgrzymować to przede wszystkim trzeba to czuć w sobie, wiedzieć że to jest właśnie to, a wtedy nawet najtrudniejsza droga będzie przyjemna bo mamy tą pewność, że jesteśmy we właściwym miejscu o właściwym czasie.
 Tam można poczuć się naprawdę wolnym, całkowicie wyłączyć się od codzienności i bieżących spraw czy problemów. Nic nas nie ogranicza - po prostu idziemy z modlitwą i śpiewem na ustach, a wokół nas piękna przyroda i ludzie którzy w tamtym momencie są nam wyjątkowo bliscy. Liczy się tylko to, że trzeba iść do przodu i dojść do celu, nie bacząc na  pogodę czy niepogodę, pokonując własne słabości. Ważne by się nie zatrzymać, nie zrezygnować.
Atmosfera panująca na szlaku jest wyjątkowo radosna i pozytywnie nastraja....

13.08.2015

Moje pielgrzymowanie.

  Nawróćmy się, przyjmijmy Jezusa, jako Pana i Zbawiciela.



  Pięknie  zespół śpiewa…  Jezus jest Panem.... 
A jeszcze lepiej to brzmi, jeśli zaśpiewamy to sami… gdy zaśpiewa nasze serce.
    
  Mamy pielgrzymkowy czas, dla tak wielu osób w naszej Ojczyźnie… Pielgrzymujemy na Jasną Górę, ale też do innych miejsc.
  Ciekawe ile osób z naszej wspólnoty wybrało się, czy wybierze na pielgrzymkę pieszą do Maryi?
Ja wiem tylko o Ani M.

  Z moich wspomnień:
   Byłem 4 razy na pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę. Tak przemiennie, 2 razy z Pielgrzymką Warszawską i 2 razy z Pielgrzymką Podlaską.
  Kiedy to było? … Teraz jest 35 Pielgrzymka Podlaska, ja byłem na drugiej i chyba czwartej…. Można sobie policzyć… Albo lepiej może nie  :) ;) ;)  Wcześniej była Pielgrzymka Warszawska; do swojej pierwszej pielgrzymki, dołączyłem w swoim rodzinnym mieście, przez, które ta pielgrzymka przechodzi. Nawet ją doganiałem, bo z Bratem dołączyliśmy na drugi dzień po przejściu Pielgrzymki. W  kolejnej pielgrzymce szedłem już całą drogę z Warszawy….

6.08.2015

Rekolekcje na Stadionie... DZIĘKI CI PANIE! Świadectwo Eli B


  Kochani!
Siostry i Bracia naszej Rodzinki IMW
   Czuje wewnętrznie, że muszę podzielić się z Wami...
Świadectwem tym pragnę podziękować Panu Bogu,
Wam Wszystkim razem i Każdemu z osobna!
za uzdrowienie mojego kręgosłupa.
  Dyskopatię mam od wielu lat i z tym nauczyłam się żyć, od długiego czasu nic a nic nie odczuwałam.
Zapisałam się na rekolekcje 09 lipca 2015 JEZUS NA STADIONIE :)
iiii 12 lipca 2015 Pan Bóg mnie doświadcza cierpieniem i wykrzywieniem mnie, jak paragraf.
  Jak mnie tak wykrzywiło, wiedziałam ile trwa wyprostowanie i powrót do normalności... pomyślałam-nie dam rady pojechać na rekolekcje, targowałam się z Panem Bogiem... :) nie obwiniałam za cierpienia, a otworzyłam się całkowicie i powierzyłam się Panu, niech się dzieje TWOJA WOLA PANIE!
  Napisałam do naszej Anetki wiadomość, że chyba nie dam rady być na stadionie i proszę o ,,zdrowaśkę,,
Od 13 lipca w naszych codziennych intencjach, przesyłana była taka intencja ,,Proszę o modlitwę za Elę, o ustąpienie Jej dolegliwości związanych z kręgosłupem
  Aneta,,
Ból stawał się coraz słabszy :) pojadę!!! pomyślałam...

31.07.2015

Moja Nowenna Pompejańska - Świadectwo Beaty


  Pragnę podzielić się moim świadectwem dotyczącym Nowenny Pompejańskiej –  dotknęła moją rodzinę bolesna strata, po niej kolejna – odwrócenie się jednej osoby w rodzinie od nas i Boga. 

  W rozpaczy szukałam pomocy w modlitwie. Gdzieś w Internecie znalazłam informacje o Nowennie Pompejańskiej. Wydrukowałam zasady modlitwy, nauczyłam się, bo jakżeby inaczej – sam Bóg taką, a nie inną modlitwę mi zaproponował, gdy kliknęłam w ten właśnie, a nie inny link – takie było moje tłumaczenie, choć obawiałam się trudów tej konkretnej, wymagającej modlitwy. 
  W dwa miesiące po zakończeniu mojej nowenny, osoba, za którą ją odprawiałam wróciła do nas, odeszła od grzesznego życia.    

  Dziękuję Ci Matko Pompejańska za Twą miłość i wsparcie.

                                                                           Beata
  Matko Życia prosimy:
Żyjących w pełni - umacniaj i naucz żyć pełniej. 
Zagubionym na ścieżkach życia - pomóż się odnaleźć, aby do życia wrócili.....

24.07.2015

Moje myśli. Moje pragnienia. Świadectwo Ani M.


  Męczy mnie trochę to, że nie potrafię mówić ile Bóg zmienił w moim życiu, nie potrafię dać świadectwa Jego Miłości i Miłosierdzia....
  
   Z jednej strony chciałabym sprowadzić to tylko do relacji ja i Najwyższy, a z drugiej… nie wiem, czy mi wolno, nie wiem czy mogę nic nie mówić o łasce, która mnie dotknęła... nie po to żeby się chwalić… tylko, żeby pokazać, jak Bóg jest Dobry... bo wcale nie muszę mówić wiele o sobie, żeby pokazać Jego dzieła w moim życiu, żeby mówić o Jego pomocy i wsparciu....

  Miewam różne myśli... i tak sobie pomyślałam, że jeśli to nie jest we mnie prawdziwa pycha, tylko mój strach, to komuś bardzo zależy żeby go potęgować go granic możliwości, tak jakby ktoś się bał, że Bóg wysłucha moich modlitw....

  Wiem, że Bóg chce byśmy Go prosili o dużo… ale mi przyszła do głowy prośba, którą realizuje Najwyższy tylko w przypadku niektórych… i dlatego gdzieś tam w głębi boję się czy to nie pycha…
Wszędzie czyta się, że Święte Osoby były pełne pokory…

17.07.2015

Dziękuję, dobrze, że jesteście.

 
  Serdecznie chciałabym podziękować i złożyć świadectwo wszystkim modlącym się w intencji otrzymania przeze mnie pracy.

  Pragnę potwierdzić, iż dostałam pracę po półrocznym oczekiwaniu. Jest to praca kierownika regionalnego na kraje bałtyckie. Branża bardzo ciężka bo typowo techniczna. Przeszłam przez 5 etapów rozmów kwalifikacyjnych pomimo ze w moim odczuciu nie wszystkie poszły mi dobrze. Co prawda pracuję dopiero parę dni, byłam już nawet na szkoleniu zagranicznym.
   Podczas tego całego procesu czułam się bezpiecznie, bo czułam opiekę ze strony Pana i wszystkich współmodlacych się.  Ja po prostu wyżebrałam razem z Wami tą ofertę u Najwyższego. Teraz proszę Pana o możliwość zdobycia wiedzy i znalezienia klientów na produkty, które muszę sprzedawać, gdyż to warunkuje moje dalsze zatrudnienie.
  
  Pan ma mnie w swojej opiece, bynajmniej proszę Go o to cały czas. Czy mam załamania wiary ? Oczywiście że tak, wstyd to stwierdzić, ale niestety błądzę, jak każdy, upadam i wstaję, obiecuję i zawodzę, kiedy się cieszę często zapominam ...... jednak, pracuję nad sobą i nieustannie uczę się pokory.
   Staram się pamiętać o wszystkich współmodlących, zanosząc ich modlitwy przed tron Pana, staram się współodczuwać ich troski, żale, ból i cierpienia.

  Nie ukrywam, że tak głęboko w sercu noszę mają największą intencje jaką jest cud macierzyństwa. 
Boże zlituj się, bo za chwilę się zestarzeje......

10.07.2015

Święta Joanna Beretta Molla - ŚWIADECTWO MĘŻA


   Małżeństwo drogą do świętości.
(Link do świadectwa zamieszczamy na końcu tekstu.)
   
  W tym tygodniu poruszamy się wokół spraw związanych z małżeństwem.
Mamy różne doświadczenia…. Jedni radosne.  Inni niestety bolesne.
  Człowiek żyje na ziemi po to, żeby osiągnął  Zbawienie - Świętość.
Kroczymy różnymi drogami, ale nasze wybory powinny być takie, żeby w chwili przejścia, nie żałować straconego życia i nie lękać się, czy wystarczy Bożego Miłosierdzia, aby Łaska Odkupienia stała się naszym udziałem.
  Małżeństwo może być drogą do świętości również.

3.07.2015

Wyrwani z niewoli - Świadectwo Piotra i Jacka

  Może już niektórzy słyszeli to świadectwo młodego chłopaka, który został wyciągnięty z totalnego upadku, ale warto pochylić się nad nim jeszcze raz.
  Alkohol, narkotyki, pornografia, kradzieże, to wszystko w czym babrał się Piotr nim spotkał Jezusa na swojej drodze...

26.06.2015

Dziękuję Panie Boże, że mnie zawróciłeś, przyciągnąłeś do siebie. Świadectwo Janusza.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus +
  Osobą wierzącą byłem od zawsze, ale przez grzech, a głównie grzech kłamstwa, oddalałem się od Pana Boga i coraz bardziej podobało mi się określenie: \"wierzący niepraktykujący\" i często tak o sobie mówiłem choć prawie codziennie w drodze do pracy modliłem się swoimi słowami, głównie za swoich bliskich - ukochana Żona Edyta i dwóch synów Grześ i Bartuś, ale w sposób płytki i bardzo egoistyczny, niestety :(
   Aż przyszedł moment bardzo poważnego kryzysu w naszym małżeństwie. Na szczęście od jego początku był z nami i jest cały czas Pan Jezus Miłosierny. Żona na początku kryzysu poszła do spowiedzi i za pokutę Pan Jezus w osobie kapłana w konfesjonale zadał jej Koronkę do Miłosierdzia Bożego do odmówienia z mężem, ale ja, niestety, gdy Żona mi to powiedziała, zbyłem Ją, że może później, jutro, pojutrze... No i tak aż do momentu, gdy kryzys wylał się nam na głowę z całą siłą - zdążyłem tylko uprosić Żonę, żebyśmy razem odmówili Koronkę i potem się zaczęło coś bardzo strasznego w naszym Życiu, o czym nie będę pisał, ale było bardzo źle....

19.06.2015

Pan Bóg mnie ocalił - O. Joseph Maria Verlinde

   Dzisiaj chcielibyśmy polecić świadectwo, a zarazem ostrzeżenie katolickiego zakonnika o. Josepha Marii Verlinde, który był głęboko zaangażowany w praktykowanie jogi, okultyzmu, magnetyzmu i medytacji transcendentalnej.
  Niektórzy nieświadomie korzystają z modnej w ostatnich latach jogi, jako formy gimnastyki, mającej na celu poprawę naszego zdrowia, kondycji i odzyskania równowagi ducha. Czy są to jednak tylko niewinne ćwiczenia?
  O. Verlinde, który poznał od podszewki filozofię wschodu, ostrzega, aby zachować czujność w praktykowaniu różnych tego typu technik.
Na pewno nie można zarzucić mu teoretyzowania, gdyż sam z autopsji doświadczył, jakiego spustoszenia w jego duszy dokonały te praktyki.
  Jeśli sami nie mamy styczności z tymi zagrożeniami, być może ktoś z naszych bliskich, znajomych ma z tym kontakt. Warto wysłuchać i przekazać innym to świadectwo dla uświadomienia czym jest joga i filozofia wschodu. Co, a raczej kto się za tym może kryć.

                                                                    Aneta i Sławek

O. Joseph-Marie Verlinde cz. 1 - świadectwo




O. Joseph-Marie Verlinde cz. 2 - odpowiedzi na pytania

 Jeśli ktoś chciałby więcej,  zachęcamy.....

11.06.2015

Otwartość na życie - darem Ducha Świętego? - Świadectwo Anety

 
  Dzisiejszy tekst, jest moim bardzo osobistym doświadczeniem i rozumieniem, czym jest otwartość na życie.
  Nie chcę tutaj nikogo usilnie przekonywać do mojej racji, ale chciałabym rzucić światło, na to do czego wiem, że Pan Bóg mnie i mojego męża powołał.

  Jestem mamą ósemki, a właściwie dziewiątki dzieci, bo nie mogę przecież pomijać tego, które jest już w niebie. Bóg dał nam ośmiu synów i jedną córkę.

   Jako młoda dziewczyna, stojąca u progu małżeństwa pragnęłam mieć czworo dzieci.
Pan Bóg jednak był na tyle hojny, że dał nam ich dwa razy więcej, jak wówczas planowaliśmy.

  W pierwszych latach małżeństwa urodziło nam się dwóch zaplanowanych przez nas synów....
Życie w tamtym czasie mocno zweryfikowało moje pragnienia i na dwójce poprzestaliśmy. Moja choroba, plus sytuacja materialna w jakiej się znaleźliśmy "uniemożliwiały" nam dalszy rozwój i powiększanie rodziny. Tak po ludzku patrząc nie było szans na więcej dzieci....
Ale... Ale Pan Bóg z nas nie zrezygnował. Nasze plany nijak miały się do Bożego Planu Stworzenia człowieka.

  Przyszedł czas mocnego nawrócenia i w każdej kwestii zawierzenia się Panu Bogu. Zarówno co do zdrowia, jak i sytuacji życiowej. Leki, które wykluczały ciążę, ze względu na szkodliwość dla ewentualnego rozwijającego się dziecka, z dnia na dzień odstawiłam. A naszą codzienność i trudy musieliśmy oddać Panu Bogu. Nie było innej możliwości.
Powiedzieliśmy Panu Bogu TAK. Dziewięć miesięcy później, po siedmiu latach od narodzin drugiego syna, na świat przyszły bliźniaki. Czyż Pan Bóg nie okazał się hojny? ;)

  Na świat przychodziły kolejne dzieci, zrozumieliśmy, że dawanie życia, to coś więcej, jak tylko budowanie rodziny.
Wiedzieliśmy już, że uczestniczymy w niezwykłej Tajemnicy Boskiej, że w tym wszystkim, jesteśmy My i Pan Bóg.

2.06.2015

Cudowne Święto cudownej Trójcy Świętej - Świadectwo Huberta


  Szczęść Boże! Przesyłam Wam moje dość długie świadectwo, którym jednak musiałem się dzisiaj, w Uroczystość Trójcy Świętej, podzielić. Dlaczego dzisiaj? O tym w poniższym tekście. Dziś jednak doznałem takich łask, tak jasno się to wszystko wyraziło, że grzechem byłoby zostawić to tylko dla siebie. Niech przeczyta to chociaż jedna osoba, to będę zadowolony.

  Moi Drodzy! Chciałbym podzielić się z Wami świadectwem mojej ziemskiej wędrówki, której dzisiejszy przystanek okazał się być oazą na pustyni ziemskiego płaczu i udręk, ale po kolei...

  Urodziłem się nie tak dawno, bo w 1991 roku w dość dużym wielkopolskim mieście. W rodzinie katolicko letniej, ale bardziej gorącej niż zimnej - za wyjątkiem babci, która pełniła funkcję katechetki, do czego upoważniał ją wtedy ukończony kurs katechetyczny. Moje przyjście na świat było wielką radością dla całej mojej rodziny. Radością, którą niestety po upływie roku przerwał mój ojciec, zostawiwszy mamę i mnie dla innej kobiety. Tutaj warto nadmienić, że przed wstąpieniem w związek małżeński z moją mamą, był on związany z innymi kobietami, z którymi także miał dzieci. Nie inaczej było i tym razem - kolejne dziecko, później kolejna kobieta, kolejne dziecko i, niestety, zapomnienie o tych, których spłodziło się wcześniej. Tak więc, ojciec odszedł i do dnia dzisiejszego nie wykazuje większego zainteresowania moją osobą, ceniąc sobie bardziej alkohol i kolejne panie.

  Zostałem zatem z mamą i jej rodziną, bowiem na krewnych ojca także liczyć nie mogliśmy. Rodzina mamy skromna: samotna matka (moja babcia) i owdowiała babcia (moja prababcia).

  Wszystko skomplikowało jeszcze bardziej załamanie psychiczne mamy, przez które wpadła ona w depresję, nerwicę i, co najgorsze, narkomaństwo. Ten destrukcyjny nałóg szybko zabrał mamę z tego świata. Mimo usilnych prób, nie udało się wyrwać jej ze szponów uzależnienia... 
  
  Mając trzy-cztery lata, zacząłem coraz częściej przebywać w domu babci, będąc chronionym przez nią przed widokiem upadającego człowieka - mojej mamy. Szósty rok mojego życia to wiadomość o śmierci mojej rodzicielki, ksiądz, który początkowo nie chciał wydać zgody na katolicki pogrzeb i sam pochówek, który ostatecznie z wielką czcią odprawił ojciec zakonnik z pobliskiej miejscowości. Z uwagi na ograniczony kontakt z mamą w czasie, gdy świadomość dziecka pozwalała zapisywać już pewne obrazy w pamięci, nie przeżyłem tego tak bardzo osobiście. Płakałem, bo płakali inni...

29.05.2015

Bóg jest wierny. Świadectwo modlitwy za przyszłego męża. O swoją przyszłość.



   Przed człowiekiem, który chce wieźć swoje życie wedle Bożego planu stoją pewne kardynalne pytania. Jedno z podstawowych, to, jak, w jakim stanie, mam realizować swoje życie. w stanie świeckim, czy poświęcając się na wyłączną służbę Panu Bogu, w stanie zakonnym, duchownym?
   Jeśli człowiek znajdzie odpowiedź na to pierwsze pytanie, wtedy pojawiają się pytania kolejne.
   
  Dzisiaj będzie o stanie świeckim, a konkretniej o odczytaniu powołania do życia w małżeństwie.
  Czy i jak się do niego przygotowujemy? 
 
   Są różne płaszczyzny....
Do których spraw młodzi ludzie podchodzą najpoważniej?

 Ostatnio na Forum mieliśmy dość krytyczną dyskusję o problemie z uznaniem przez proboszcza w parafii młodych, jakiegoś zaświadczenia o weekendowym  przygotowaniu się do Sakramentu Małżeństwa…. 
   Wpisałem w przeglądarkę hasło związane z naukami przedmałżeńskimi i wyskoczyły mi strony… wcale nie katolickie, ale poruszające sprawę nauk przedmałżeńskich i ich wieloaspektową wagę. Byłem zaskoczony pozytywnym odniesieniem się do nich w tych miejscach.
   A niektórym kandydatom do małżeństwa, chodzi niekiedy tylko o dopełnienie formalności...
W małżeństwie zaś wykładają się na pierwszym poważniejszym kryzysie…
   
  Chcielibyśmy w tym kontekście polecić świadectwo Katie.   Żywo, radośnie mówiącej, dlaczego i jak ona podeszła do swojego przyszłego męża, do swojej przyszłości, i to już w tak młodym wieku. 
  Jak to zestawić z podejściem wielu... naszych młodych ludzi do swojej przyszłości?
Marnie to wypada.
   
 Poważne podejście i poważna odpowiedź Pana Boga, bo Bóg jest wierny i słucha tych, którzy do Niego wołają. Tylko wołając wierzmy.
   Polecamy bardzo
                                                                  Aneta i Sławek

                
  
A po kliknięciu to o czym wspomnieliśmy.... Oraz kolejne świadectwo w omawianej sprawie.

8.05.2015

JEZUS KOCHA WŁAŚNIE CIEBIE



  Z dedykacją  dla tych, którzy mają wątpliwości, wahają się, czy warto zostać w Kościele.

  Ponad dwadzieścia lat temu byłam na rekolekcjach w Rogoźnie; nie znałam tam zbyt wielu osób i czułam się nieco zagubiona. Podczas zajęć integracyjnych mieliśmy za zadanie znaleźć osobę do pary i powiedzieć jej: "Jezus cię kocha".
   Zanim się obejrzałam, moje dwie znajome dobrały się ze sobą do pary, a ja zostałam sama i nie mogłam znaleźć nikogo wolnego.
  Musiałam przejść dookoła sali szukając osoby, która została ale nikogo nie widziałam i zaczęłam myśleć, że nie uda mi się spełnić tego zadania...Jednak w pełnym momencie spostrzegłam, że z dala od grupy siedzi jakiś chłopak. Był jakby obojętny, nieobecny zupełnie niezaangażowany w to co się działo wokół.

  Z początku trochę się zawahałam, bo jego postawa nie sprzyjała nawiązywaniu kontaktu i obawiałam się jego reakcji, ale z drugiej strony czułam, że powinnam przynajmniej spróbować...A co tam, pomyślałam, najwyżej będę siedzieć obok naburmuszonego gościa ale wypełnię swoje zadanie. Podeszłam do niego szybko i bez ceregieli wypaliłam: Jezus cię kocha!
  
  Na te słowa on nagle wstał, jakby odetchnął z ulgą i powiedział: Dziękuję...,