Dzisiejszy tekst, jest moim bardzo osobistym doświadczeniem i rozumieniem, czym jest otwartość na życie.
Nie chcę tutaj nikogo usilnie przekonywać do mojej racji, ale chciałabym rzucić światło, na to do czego wiem, że Pan Bóg mnie i mojego męża powołał.
Jestem mamą ósemki, a właściwie dziewiątki dzieci, bo nie mogę przecież pomijać tego, które jest już w niebie. Bóg dał nam ośmiu synów i jedną córkę.
Jako młoda dziewczyna, stojąca u progu małżeństwa pragnęłam mieć czworo dzieci.
Pan Bóg jednak był na tyle hojny, że dał nam ich dwa razy więcej, jak wówczas planowaliśmy.
W pierwszych latach małżeństwa urodziło nam się dwóch zaplanowanych przez nas synów....
Życie w tamtym czasie mocno zweryfikowało moje pragnienia i na dwójce poprzestaliśmy. Moja choroba, plus sytuacja materialna w jakiej się znaleźliśmy "uniemożliwiały" nam dalszy rozwój i powiększanie rodziny. Tak po ludzku patrząc nie było szans na więcej dzieci....
Ale... Ale Pan Bóg z nas nie zrezygnował. Nasze plany nijak miały się do Bożego Planu Stworzenia człowieka.
Przyszedł czas mocnego nawrócenia i w każdej kwestii zawierzenia się Panu Bogu. Zarówno co do zdrowia, jak i sytuacji życiowej. Leki, które wykluczały ciążę, ze względu na szkodliwość dla ewentualnego rozwijającego się dziecka, z dnia na dzień odstawiłam. A naszą codzienność i trudy musieliśmy oddać Panu Bogu. Nie było innej możliwości.
Powiedzieliśmy Panu Bogu TAK. Dziewięć miesięcy później, po siedmiu latach od narodzin drugiego syna, na świat przyszły bliźniaki. Czyż Pan Bóg nie okazał się hojny? ;)
Na świat przychodziły kolejne dzieci, zrozumieliśmy, że dawanie życia, to coś więcej, jak tylko budowanie rodziny.
Wiedzieliśmy już, że uczestniczymy w niezwykłej Tajemnicy Boskiej, że w tym wszystkim, jesteśmy My i Pan Bóg.
Pan Bóg posługuje się nami, aby móc stwarzać nowych ludzi, którzy mają odegrać jakąś rolę w Jego Planie. Wszak to nie nasze plany, a Boże mają się realizować. Mówiąc NIE, blokowalibyśmy Pana Boga, który miał już przecież każdego z nas w swoich zamierzeniach, zanim powstał świat.
Może to co napiszę, będzie sprzeczne z tym, jak inni postrzegają kwestię tzw. planowania rodziny, ale tak jak napisałam wcześniej, to tylko moje osobiste przemyślenia i zrozumienie tego, co chyba, nie tak jeszcze dawno temu... pokolenie, czy dwa, było bardziej oczywiste niż dzisiaj.
Dzisiaj mówi się o rozsądku i o tym, że Pan Bóg po to dał człowiekowi rozum, aby mógł decydować o tym ile dzieci będzie miał.
Ale, czy poprzez takie myślenie, człowiek nie zaczął ograniczać Pana Boga?
Skoro Pan Bóg mówi, żeby zaufać Mu we wszystkim, to czy w kwestii planowania dzieci, nie za bardzo człowiek stawia na siebie? Ja nadal widzę w sobie ten brak zaufania, bo nieraz mówiłam, że pragnę dziecka, ale najzwyczajniej w świecie brakowało mi odwagi. Mówiłam wówczas: Panie Boże planuj Ty, pozostawiam Tobie decyzję, kiedy pojawi się kolejny człowieczek w naszej rodzinie, bo mi trudno podjąć taką decyzję.
Słyszeliśmy nieraz, że może już by Wam wystarczyło tych dzieci, ale czyż mówiąc, "nie chcę już więcej dzieci", mogłabym spojrzeć w oczy mojemu kolejnemu dziecku, które Pan Bóg powoła do życia, i powiedzieć mu, że go nie chciałam?
Rozsądek.... Co to znaczy rozsądne planowanie rodziny?
Może w oczach świata jesteśmy nierozsądni, ale staramy się nie dyskutować z Bożymi Planami.
Przecież wszystkie nasze dzieci, są Jego kochanymi dziećmi, które On powołał do życia.
Czy możemy z Bogiem Kreatorem dyskutować i mówić Mu, co ma robić z naszym życiem?
Może głupotą dzisiejszych czasów jest mieć tyle dzieci, ponieważ konsumpcjonizm stawia na dobrobyt, rozwój zawodowy, pozycję społeczną... ale czym to wszystko jest?
Czyż nie cudowne jest usłyszeć od dzieci:
"Dziękuję Ci mamusiu, za to, że urodziłaś nam Braciszka"
"Mamusiu dziękuję Ci za to, że tyle nas urodziłaś"
Nim najmłodszy Synek Dominik się począł, nasze dzieci codziennie modliły się o Dzidziusia.
Kiedy dowiedziały się, że jestem w stanie błogosławionym, ich radość była tak wielka, że aż serce mi się radowało na ten widok.
I co dla nas najważniejsze, pierwsze słowa podziękowania skierowały do Pana Jezusa, który wysłuchał ich modlitwy, a dopiero potem do nas.
Nasze dzieci, to Dar od Boga, który został nam powierzony na czas ich dorastania.
Niedawno, przeczytałam gdzieś takie zdanie, że otwartość na życie to Dar Ducha Świętego.
I pewnie tak jest. Łaska zrozumienia, czym jest uczestnictwo w dziele stworzenia, dodaje nam odwagi, aby podjąć ten trud. Zrozumieliśmy, że my jako małżonkowie jesteśmy narzędziami w Bożych rękach. Posługuje się nami, aby móc dawać życie. Dla nas to ogromny Dar, bo w każdym kolejnym dziecku widzimy, czym jest Cud Stworzenia. Każde dziecko - to miłość.
Wiele osób pyta, jak wy to ogarniacie i dajecie radę?
Bywa czasem ciężko i trudno, ale dajemy radę. A może bywa i tak, że jednak nie damy rady, ale taka myśl trwa tylko chwilę, bo pojawia się kolejna: Z Panem Bogiem damy radę.
Mamy namacalne dowody Bożej opieki i troski nad nami.
Wychowanie takiej gromadki dzieci, to trud i wyrzeczenia, ale czymże one są naprzeciwko radości, jaką dają dzieci?
Odwagi do tego wszystkiego dają nam słowa z Pisma Świętego, które tyle razy potwierdziły nam, że idziemy dobrą drogą. A najważniejszym i przewodnim fragmentem, są słowa Jezusa z Ewangelii:
„Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mk 9,30-37)
Oraz słowa z księgi Jeremiasza:
„Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię” (Jr 1, 5):
Jest też pewien midrasz żydowski, który myślę, że jest bardzo wymowny:
Faraon nakazał zabijać żydowskie dzieci, to Żydzi postanowili dzieci nie mieć wcale. Wtedy Bóg przez usta prorokini Miriam powiedział do starszyzny żydowskiej: "wy jesteście gorsi niż faraon, bo on odbiera dzieciom życie ziemskie, ale żyją one w niebie, a wy - nie pozwalając im się urodzić - odbieracie im życie i tu na ziemi i w niebie".
Polecam też piękny artykuł, w którym zawarte są słowa Piusa XI:
"Pius XI: Rodzenie dzieci to przymnażanie nowych czcicieli Boga i mieszkańców nieba"
http://dziennikparafialny.pl/2015/pius-xi-rodzenie-dzieci-to-przymnazanie-nowych-czcicieli-boga-i-mieszkancow-nieba/
Kiedyś pewien ksiądz powiedział, że wychowywanie dzieci, to tak naprawdę umieranie dla drugiego człowieka.
To całkowicie bezinteresowne oddawanie życia, rezygnacja z siebie ze swoich marzeń i planów. Tak zapewne jest, ale warto podjąć ten trud, wszak nikt nie obiecywał, że życie będzie łatwe i lekkie :)
Amen
Aneta
:):):) Anetko :) Chwała Panu Bogu i Wam wspaniałym, świadomym rodzicielstwa Rodzicom :)... Chwała Panu Bogu i Wam, że odczytaliście Jego świętą wolę w Waszym życiu i dzień po dniu, także Bożą mocą umiecie wolę Pana wypełniać... Życzę Wam z całego serca, aby Wasze Dzieci przejęły od Was tę umiejętność odczytywania i wypełniania świętej woli Boga wobec nich... :):):) ... Wrażliwość na obecność Boga to jest najlepszy posag jaki dzieci mogą od rodziców otrzymać... :) . Życzę Wam dobrego zdrowia i sił na codzienne zmagania... pamiętam w modlitwie o Was, którzy jesteście piękni pięknem samego Boga :):) ... dziękuję że to napisałaś :)
OdpowiedzUsuńKochana Anetko piękne świadectwo. Całe życie poświęciłaś swoim dzieciom. I to jak zawierzyłaś Panu Bogu, nie każdego z nas stać by było na taką odwagę.
OdpowiedzUsuńCieszę się , że masz tak wspaniałą i liczną rodzinę, to inwestycja miłości , która będzie procentować. Bóg z wami.
Pozdrawiam serdecznie.
Bożena pz
Aneto, jesteś mądrą i dzielną kobietą. Niech Bóg błogosławi Tobie i Twojej rodzinie. Chwała Panu za takie matki.
OdpowiedzUsuńMasz rację Aneto trzeba bardzo mocno zawierzyć Bogu szczególnie w tak delikatnej kwestii jak posiadanie potomstwa.
OdpowiedzUsuńChwała Panu!!! Dzięki Anetko za to piękne świadectwo i pozdrawiam Twoją rodzinę.Niech Was strzeże Pan Bóg na każdym waszym kroku. :-)
OdpowiedzUsuńŁucja. Anetko,niech Bóg błogosławi całą rodzinę i kazdego z osobna.Nas u rodziców było też ośmioro.
OdpowiedzUsuńKochana Bogiem silna Rodzino !
OdpowiedzUsuńAnetko, przeczytałam Twoje wspaniałe świadectwo wiary, ufając kochającemu BOGU i przyjmując wszystko co Wam zsyła ,
GODZĄC SIĘ Z JEGO WOLA.
To jest prawdziwa wiara!
Gratulacje i słowa uznania dla Was!
Jesteście moim wzorem, rodziny, wiary i miłości do każdego dziecka, a tak nawiasem to mamy coś wspólnego :):):) też pochodzę z tak licznej Rodziny!
Aneciu, Bóg Cię wywyższa ale i wywyższa Waszą całą Rodzinkę, widzę że Jesteście mu wdzięczni.
Ciesząc się Waszym szczęściem:)
Życzę wiele dobra, ciepła i miłości.
Niech Bóg, w którego wierzycie Wam błogosławi.
Życzę Wam szczęścia i Bożego błogosławieństwa. Macie cudowną rodzinę. Ja chciałabym mieć choć jedno dziecko, ale Bóg ma dla mnie inny plan widocznie. Wierzę, że mnie kiedyś wysłucha i zostanę matką. Tak trudno żyć, gdy dookoła tyle szczęścia...
OdpowiedzUsuńJestem tak bardzo wzruszona... Niech Wam Pan Bog blogoslawi,a Matka Boza chroni i strzeże.
OdpowiedzUsuńAlleluja!Niewista dzielna!Po prostu.Niech Pan Bog blogosławi.Takich matek światu trzeba,choc niewiele pomocy od świata w wychowaniu.
OdpowiedzUsuńElżbieto, Bożenko, Jolu, Aniu Sz., Elizo, Łucjo, Elu B., Joanno, Agnieszko i Tobie Niepodpisana... Dziękuję bardzo za ciepłe słowa i błogosławieństwo. Dodałyście mi wszystkie otuchy swoimi komentarzami, bo toczyłam walkę sama ze sobą i wątpliwościami, czy pisać to świadectwo czy nie ;):)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za Waszą obecność :):):)
Dziękuję Anetce i Jej Mężowi za wspólną taką, jak opisana postawę.
OdpowiedzUsuńDziękuję samej Anetce, za świadectwo i Wam komentującym, bo już teraz Anetka wie, że dobrze się stało, że te swoje wahania co do publikacji pokonała.
A ja cieszę się w szczególny sposób na najmłodsze Dziecko - Dominika :) :) ;) I Dziękuję za uczyniony mi zaszczyt
Sławek +
Dziękuję Sławku :). Za dodanie mi odwagi. Może to normalne, że pojawiają się wątpliwości, a szczególnie kiedy pisze się tak osobiste teksty... i po to jest drugi człowiek, żeby pomóc je rozwiać :). A zaszczyt działa w dwie strony ;) :D.
Usuń