Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świadectwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świadectwa. Pokaż wszystkie posty

6.08.2015

Rekolekcje na Stadionie... DZIĘKI CI PANIE! Świadectwo Eli B


  Kochani!
Siostry i Bracia naszej Rodzinki IMW
   Czuje wewnętrznie, że muszę podzielić się z Wami...
Świadectwem tym pragnę podziękować Panu Bogu,
Wam Wszystkim razem i Każdemu z osobna!
za uzdrowienie mojego kręgosłupa.
  Dyskopatię mam od wielu lat i z tym nauczyłam się żyć, od długiego czasu nic a nic nie odczuwałam.
Zapisałam się na rekolekcje 09 lipca 2015 JEZUS NA STADIONIE :)
iiii 12 lipca 2015 Pan Bóg mnie doświadcza cierpieniem i wykrzywieniem mnie, jak paragraf.
  Jak mnie tak wykrzywiło, wiedziałam ile trwa wyprostowanie i powrót do normalności... pomyślałam-nie dam rady pojechać na rekolekcje, targowałam się z Panem Bogiem... :) nie obwiniałam za cierpienia, a otworzyłam się całkowicie i powierzyłam się Panu, niech się dzieje TWOJA WOLA PANIE!
  Napisałam do naszej Anetki wiadomość, że chyba nie dam rady być na stadionie i proszę o ,,zdrowaśkę,,
Od 13 lipca w naszych codziennych intencjach, przesyłana była taka intencja ,,Proszę o modlitwę za Elę, o ustąpienie Jej dolegliwości związanych z kręgosłupem
  Aneta,,
Ból stawał się coraz słabszy :) pojadę!!! pomyślałam...

31.07.2015

Moja Nowenna Pompejańska - Świadectwo Beaty


  Pragnę podzielić się moim świadectwem dotyczącym Nowenny Pompejańskiej –  dotknęła moją rodzinę bolesna strata, po niej kolejna – odwrócenie się jednej osoby w rodzinie od nas i Boga. 

  W rozpaczy szukałam pomocy w modlitwie. Gdzieś w Internecie znalazłam informacje o Nowennie Pompejańskiej. Wydrukowałam zasady modlitwy, nauczyłam się, bo jakżeby inaczej – sam Bóg taką, a nie inną modlitwę mi zaproponował, gdy kliknęłam w ten właśnie, a nie inny link – takie było moje tłumaczenie, choć obawiałam się trudów tej konkretnej, wymagającej modlitwy. 
  W dwa miesiące po zakończeniu mojej nowenny, osoba, za którą ją odprawiałam wróciła do nas, odeszła od grzesznego życia.    

  Dziękuję Ci Matko Pompejańska za Twą miłość i wsparcie.

                                                                           Beata
  Matko Życia prosimy:
Żyjących w pełni - umacniaj i naucz żyć pełniej. 
Zagubionym na ścieżkach życia - pomóż się odnaleźć, aby do życia wrócili.....

24.07.2015

Moje myśli. Moje pragnienia. Świadectwo Ani M.


  Męczy mnie trochę to, że nie potrafię mówić ile Bóg zmienił w moim życiu, nie potrafię dać świadectwa Jego Miłości i Miłosierdzia....
  
   Z jednej strony chciałabym sprowadzić to tylko do relacji ja i Najwyższy, a z drugiej… nie wiem, czy mi wolno, nie wiem czy mogę nic nie mówić o łasce, która mnie dotknęła... nie po to żeby się chwalić… tylko, żeby pokazać, jak Bóg jest Dobry... bo wcale nie muszę mówić wiele o sobie, żeby pokazać Jego dzieła w moim życiu, żeby mówić o Jego pomocy i wsparciu....

  Miewam różne myśli... i tak sobie pomyślałam, że jeśli to nie jest we mnie prawdziwa pycha, tylko mój strach, to komuś bardzo zależy żeby go potęgować go granic możliwości, tak jakby ktoś się bał, że Bóg wysłucha moich modlitw....

  Wiem, że Bóg chce byśmy Go prosili o dużo… ale mi przyszła do głowy prośba, którą realizuje Najwyższy tylko w przypadku niektórych… i dlatego gdzieś tam w głębi boję się czy to nie pycha…
Wszędzie czyta się, że Święte Osoby były pełne pokory…

17.07.2015

Dziękuję, dobrze, że jesteście.

 
  Serdecznie chciałabym podziękować i złożyć świadectwo wszystkim modlącym się w intencji otrzymania przeze mnie pracy.

  Pragnę potwierdzić, iż dostałam pracę po półrocznym oczekiwaniu. Jest to praca kierownika regionalnego na kraje bałtyckie. Branża bardzo ciężka bo typowo techniczna. Przeszłam przez 5 etapów rozmów kwalifikacyjnych pomimo ze w moim odczuciu nie wszystkie poszły mi dobrze. Co prawda pracuję dopiero parę dni, byłam już nawet na szkoleniu zagranicznym.
   Podczas tego całego procesu czułam się bezpiecznie, bo czułam opiekę ze strony Pana i wszystkich współmodlacych się.  Ja po prostu wyżebrałam razem z Wami tą ofertę u Najwyższego. Teraz proszę Pana o możliwość zdobycia wiedzy i znalezienia klientów na produkty, które muszę sprzedawać, gdyż to warunkuje moje dalsze zatrudnienie.
  
  Pan ma mnie w swojej opiece, bynajmniej proszę Go o to cały czas. Czy mam załamania wiary ? Oczywiście że tak, wstyd to stwierdzić, ale niestety błądzę, jak każdy, upadam i wstaję, obiecuję i zawodzę, kiedy się cieszę często zapominam ...... jednak, pracuję nad sobą i nieustannie uczę się pokory.
   Staram się pamiętać o wszystkich współmodlących, zanosząc ich modlitwy przed tron Pana, staram się współodczuwać ich troski, żale, ból i cierpienia.

  Nie ukrywam, że tak głęboko w sercu noszę mają największą intencje jaką jest cud macierzyństwa. 
Boże zlituj się, bo za chwilę się zestarzeje......

10.07.2015

Święta Joanna Beretta Molla - ŚWIADECTWO MĘŻA


   Małżeństwo drogą do świętości.
(Link do świadectwa zamieszczamy na końcu tekstu.)
   
  W tym tygodniu poruszamy się wokół spraw związanych z małżeństwem.
Mamy różne doświadczenia…. Jedni radosne.  Inni niestety bolesne.
  Człowiek żyje na ziemi po to, żeby osiągnął  Zbawienie - Świętość.
Kroczymy różnymi drogami, ale nasze wybory powinny być takie, żeby w chwili przejścia, nie żałować straconego życia i nie lękać się, czy wystarczy Bożego Miłosierdzia, aby Łaska Odkupienia stała się naszym udziałem.
  Małżeństwo może być drogą do świętości również.

3.07.2015

Wyrwani z niewoli - Świadectwo Piotra i Jacka

  Może już niektórzy słyszeli to świadectwo młodego chłopaka, który został wyciągnięty z totalnego upadku, ale warto pochylić się nad nim jeszcze raz.
  Alkohol, narkotyki, pornografia, kradzieże, to wszystko w czym babrał się Piotr nim spotkał Jezusa na swojej drodze...

26.06.2015

Dziękuję Panie Boże, że mnie zawróciłeś, przyciągnąłeś do siebie. Świadectwo Janusza.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus +
  Osobą wierzącą byłem od zawsze, ale przez grzech, a głównie grzech kłamstwa, oddalałem się od Pana Boga i coraz bardziej podobało mi się określenie: \"wierzący niepraktykujący\" i często tak o sobie mówiłem choć prawie codziennie w drodze do pracy modliłem się swoimi słowami, głównie za swoich bliskich - ukochana Żona Edyta i dwóch synów Grześ i Bartuś, ale w sposób płytki i bardzo egoistyczny, niestety :(
   Aż przyszedł moment bardzo poważnego kryzysu w naszym małżeństwie. Na szczęście od jego początku był z nami i jest cały czas Pan Jezus Miłosierny. Żona na początku kryzysu poszła do spowiedzi i za pokutę Pan Jezus w osobie kapłana w konfesjonale zadał jej Koronkę do Miłosierdzia Bożego do odmówienia z mężem, ale ja, niestety, gdy Żona mi to powiedziała, zbyłem Ją, że może później, jutro, pojutrze... No i tak aż do momentu, gdy kryzys wylał się nam na głowę z całą siłą - zdążyłem tylko uprosić Żonę, żebyśmy razem odmówili Koronkę i potem się zaczęło coś bardzo strasznego w naszym Życiu, o czym nie będę pisał, ale było bardzo źle....

19.06.2015

Pan Bóg mnie ocalił - O. Joseph Maria Verlinde

   Dzisiaj chcielibyśmy polecić świadectwo, a zarazem ostrzeżenie katolickiego zakonnika o. Josepha Marii Verlinde, który był głęboko zaangażowany w praktykowanie jogi, okultyzmu, magnetyzmu i medytacji transcendentalnej.
  Niektórzy nieświadomie korzystają z modnej w ostatnich latach jogi, jako formy gimnastyki, mającej na celu poprawę naszego zdrowia, kondycji i odzyskania równowagi ducha. Czy są to jednak tylko niewinne ćwiczenia?
  O. Verlinde, który poznał od podszewki filozofię wschodu, ostrzega, aby zachować czujność w praktykowaniu różnych tego typu technik.
Na pewno nie można zarzucić mu teoretyzowania, gdyż sam z autopsji doświadczył, jakiego spustoszenia w jego duszy dokonały te praktyki.
  Jeśli sami nie mamy styczności z tymi zagrożeniami, być może ktoś z naszych bliskich, znajomych ma z tym kontakt. Warto wysłuchać i przekazać innym to świadectwo dla uświadomienia czym jest joga i filozofia wschodu. Co, a raczej kto się za tym może kryć.

                                                                    Aneta i Sławek

O. Joseph-Marie Verlinde cz. 1 - świadectwo




O. Joseph-Marie Verlinde cz. 2 - odpowiedzi na pytania

 Jeśli ktoś chciałby więcej,  zachęcamy.....

11.06.2015

Otwartość na życie - darem Ducha Świętego? - Świadectwo Anety

 
  Dzisiejszy tekst, jest moim bardzo osobistym doświadczeniem i rozumieniem, czym jest otwartość na życie.
  Nie chcę tutaj nikogo usilnie przekonywać do mojej racji, ale chciałabym rzucić światło, na to do czego wiem, że Pan Bóg mnie i mojego męża powołał.

  Jestem mamą ósemki, a właściwie dziewiątki dzieci, bo nie mogę przecież pomijać tego, które jest już w niebie. Bóg dał nam ośmiu synów i jedną córkę.

   Jako młoda dziewczyna, stojąca u progu małżeństwa pragnęłam mieć czworo dzieci.
Pan Bóg jednak był na tyle hojny, że dał nam ich dwa razy więcej, jak wówczas planowaliśmy.

  W pierwszych latach małżeństwa urodziło nam się dwóch zaplanowanych przez nas synów....
Życie w tamtym czasie mocno zweryfikowało moje pragnienia i na dwójce poprzestaliśmy. Moja choroba, plus sytuacja materialna w jakiej się znaleźliśmy "uniemożliwiały" nam dalszy rozwój i powiększanie rodziny. Tak po ludzku patrząc nie było szans na więcej dzieci....
Ale... Ale Pan Bóg z nas nie zrezygnował. Nasze plany nijak miały się do Bożego Planu Stworzenia człowieka.

  Przyszedł czas mocnego nawrócenia i w każdej kwestii zawierzenia się Panu Bogu. Zarówno co do zdrowia, jak i sytuacji życiowej. Leki, które wykluczały ciążę, ze względu na szkodliwość dla ewentualnego rozwijającego się dziecka, z dnia na dzień odstawiłam. A naszą codzienność i trudy musieliśmy oddać Panu Bogu. Nie było innej możliwości.
Powiedzieliśmy Panu Bogu TAK. Dziewięć miesięcy później, po siedmiu latach od narodzin drugiego syna, na świat przyszły bliźniaki. Czyż Pan Bóg nie okazał się hojny? ;)

  Na świat przychodziły kolejne dzieci, zrozumieliśmy, że dawanie życia, to coś więcej, jak tylko budowanie rodziny.
Wiedzieliśmy już, że uczestniczymy w niezwykłej Tajemnicy Boskiej, że w tym wszystkim, jesteśmy My i Pan Bóg.

2.06.2015

Cudowne Święto cudownej Trójcy Świętej - Świadectwo Huberta


  Szczęść Boże! Przesyłam Wam moje dość długie świadectwo, którym jednak musiałem się dzisiaj, w Uroczystość Trójcy Świętej, podzielić. Dlaczego dzisiaj? O tym w poniższym tekście. Dziś jednak doznałem takich łask, tak jasno się to wszystko wyraziło, że grzechem byłoby zostawić to tylko dla siebie. Niech przeczyta to chociaż jedna osoba, to będę zadowolony.

  Moi Drodzy! Chciałbym podzielić się z Wami świadectwem mojej ziemskiej wędrówki, której dzisiejszy przystanek okazał się być oazą na pustyni ziemskiego płaczu i udręk, ale po kolei...

  Urodziłem się nie tak dawno, bo w 1991 roku w dość dużym wielkopolskim mieście. W rodzinie katolicko letniej, ale bardziej gorącej niż zimnej - za wyjątkiem babci, która pełniła funkcję katechetki, do czego upoważniał ją wtedy ukończony kurs katechetyczny. Moje przyjście na świat było wielką radością dla całej mojej rodziny. Radością, którą niestety po upływie roku przerwał mój ojciec, zostawiwszy mamę i mnie dla innej kobiety. Tutaj warto nadmienić, że przed wstąpieniem w związek małżeński z moją mamą, był on związany z innymi kobietami, z którymi także miał dzieci. Nie inaczej było i tym razem - kolejne dziecko, później kolejna kobieta, kolejne dziecko i, niestety, zapomnienie o tych, których spłodziło się wcześniej. Tak więc, ojciec odszedł i do dnia dzisiejszego nie wykazuje większego zainteresowania moją osobą, ceniąc sobie bardziej alkohol i kolejne panie.

  Zostałem zatem z mamą i jej rodziną, bowiem na krewnych ojca także liczyć nie mogliśmy. Rodzina mamy skromna: samotna matka (moja babcia) i owdowiała babcia (moja prababcia).

  Wszystko skomplikowało jeszcze bardziej załamanie psychiczne mamy, przez które wpadła ona w depresję, nerwicę i, co najgorsze, narkomaństwo. Ten destrukcyjny nałóg szybko zabrał mamę z tego świata. Mimo usilnych prób, nie udało się wyrwać jej ze szponów uzależnienia... 
  
  Mając trzy-cztery lata, zacząłem coraz częściej przebywać w domu babci, będąc chronionym przez nią przed widokiem upadającego człowieka - mojej mamy. Szósty rok mojego życia to wiadomość o śmierci mojej rodzicielki, ksiądz, który początkowo nie chciał wydać zgody na katolicki pogrzeb i sam pochówek, który ostatecznie z wielką czcią odprawił ojciec zakonnik z pobliskiej miejscowości. Z uwagi na ograniczony kontakt z mamą w czasie, gdy świadomość dziecka pozwalała zapisywać już pewne obrazy w pamięci, nie przeżyłem tego tak bardzo osobiście. Płakałem, bo płakali inni...

29.05.2015

Bóg jest wierny. Świadectwo modlitwy za przyszłego męża. O swoją przyszłość.



   Przed człowiekiem, który chce wieźć swoje życie wedle Bożego planu stoją pewne kardynalne pytania. Jedno z podstawowych, to, jak, w jakim stanie, mam realizować swoje życie. w stanie świeckim, czy poświęcając się na wyłączną służbę Panu Bogu, w stanie zakonnym, duchownym?
   Jeśli człowiek znajdzie odpowiedź na to pierwsze pytanie, wtedy pojawiają się pytania kolejne.
   
  Dzisiaj będzie o stanie świeckim, a konkretniej o odczytaniu powołania do życia w małżeństwie.
  Czy i jak się do niego przygotowujemy? 
 
   Są różne płaszczyzny....
Do których spraw młodzi ludzie podchodzą najpoważniej?

 Ostatnio na Forum mieliśmy dość krytyczną dyskusję o problemie z uznaniem przez proboszcza w parafii młodych, jakiegoś zaświadczenia o weekendowym  przygotowaniu się do Sakramentu Małżeństwa…. 
   Wpisałem w przeglądarkę hasło związane z naukami przedmałżeńskimi i wyskoczyły mi strony… wcale nie katolickie, ale poruszające sprawę nauk przedmałżeńskich i ich wieloaspektową wagę. Byłem zaskoczony pozytywnym odniesieniem się do nich w tych miejscach.
   A niektórym kandydatom do małżeństwa, chodzi niekiedy tylko o dopełnienie formalności...
W małżeństwie zaś wykładają się na pierwszym poważniejszym kryzysie…
   
  Chcielibyśmy w tym kontekście polecić świadectwo Katie.   Żywo, radośnie mówiącej, dlaczego i jak ona podeszła do swojego przyszłego męża, do swojej przyszłości, i to już w tak młodym wieku. 
  Jak to zestawić z podejściem wielu... naszych młodych ludzi do swojej przyszłości?
Marnie to wypada.
   
 Poważne podejście i poważna odpowiedź Pana Boga, bo Bóg jest wierny i słucha tych, którzy do Niego wołają. Tylko wołając wierzmy.
   Polecamy bardzo
                                                                  Aneta i Sławek

                
  
A po kliknięciu to o czym wspomnieliśmy.... Oraz kolejne świadectwo w omawianej sprawie.

8.05.2015

JEZUS KOCHA WŁAŚNIE CIEBIE



  Z dedykacją  dla tych, którzy mają wątpliwości, wahają się, czy warto zostać w Kościele.

  Ponad dwadzieścia lat temu byłam na rekolekcjach w Rogoźnie; nie znałam tam zbyt wielu osób i czułam się nieco zagubiona. Podczas zajęć integracyjnych mieliśmy za zadanie znaleźć osobę do pary i powiedzieć jej: "Jezus cię kocha".
   Zanim się obejrzałam, moje dwie znajome dobrały się ze sobą do pary, a ja zostałam sama i nie mogłam znaleźć nikogo wolnego.
  Musiałam przejść dookoła sali szukając osoby, która została ale nikogo nie widziałam i zaczęłam myśleć, że nie uda mi się spełnić tego zadania...Jednak w pełnym momencie spostrzegłam, że z dala od grupy siedzi jakiś chłopak. Był jakby obojętny, nieobecny zupełnie niezaangażowany w to co się działo wokół.

  Z początku trochę się zawahałam, bo jego postawa nie sprzyjała nawiązywaniu kontaktu i obawiałam się jego reakcji, ale z drugiej strony czułam, że powinnam przynajmniej spróbować...A co tam, pomyślałam, najwyżej będę siedzieć obok naburmuszonego gościa ale wypełnię swoje zadanie. Podeszłam do niego szybko i bez ceregieli wypaliłam: Jezus cię kocha!
  
  Na te słowa on nagle wstał, jakby odetchnął z ulgą i powiedział: Dziękuję...,

24.04.2015

Mężczyzną i niewiastą stworzył ich .... I pobłogosławił.


  
 Szczęść Boże!

 Chciałabym się dziś z Wami podzielić, kolejną zasłyszaną historią.
 W USA, żyje pewien ksiądz, który jeszcze nie tak dawno temu słynął ze swych bardzo liberalnych poglądów. 

  
  Głosił mianowicie, że każdy ma prawo do miłości, że homoseksualizm i związki nie sakramentalne nie są grzechem, jeśli ludzie się kochają. W kościele zawsze miał tłumy, często też jeździł na 'rekolekcje". Bardzo często dostawał napomnienia od biskupa, i innych pobożnych ludzi, ale ignorował je przekonany o swoich racjach. Trwało to 12 lat.
  Pewnego dnia wracając z takich właśnie rekolekcji, zdarzył się wypadek, Ciężarówka jadąca z nad przeciwka, nagle zjechała ze swego pasa i uderzyła w samochód kapłana. 
I jak to opisuje ów człowiek , nagle znalazł się on w przed wielkimi drzwiami. Zaczął pukać, a gdy nikt nie odpowiadał, przerażony zaczął w nie walić z całych sił. Wtem usłyszał męski donośny głos, zza drzwi:

-KIM JESTEŚ ?

-Jestem kapłanem Jezusa Chrystusa- odpowiedział
-NIEPRAWDA, NIE JESTEŚ MOIM KAPŁANEM, BO NIE GŁOSISZ MOJEJ EWANGELII, TYLKO SWOJĄ.
W jednej chwili ksiądz ten zrozumiał swój błąd , zaczął błagać o wybaczenie. Głos odezwał się znowu:
- NIE ZNAM CIĘ, IDŹ PRECZ!!!
 Rozpłakał się biedak pod drzwiami, i już miał odejść gdy nagle usłyszał inny głos- kobiecy, brzmiący jak delikatna muzyka.
-SYNU, DARUJ MU

20.03.2015

Moja modlitewna walka - Świadectwo kochającej Siostry

  Szczęść Boże. Ja również chciałam podzielić się swoim świadectwem. 
Wierzę głęboko w Boga, chodzę do kościoła co niedzielę i staram się być uczciwym człowiekiem. 

 Nigdy jednak nie zdawałam sobie sprawy jak wielką moc może mieć modlitwa. A konkretnie modlitwa Pompejańska. 
  Rok temu a dokładnie 25,04,2014 roku moja siostra trafiła do szpitala (chodziło o zęby) na miejscu jednak dowiedziała się, że to nie za sprawą zapalenia w jamie ustnej znajduje się w takim strasznym stanie. Była słaba, wyczerpana, gorączkowała. W szpitalu po dokładnych badaniach okazało się, że to Ostra Białaczka Szpikowa. Było to jak wyrok. Siostrze nie dawano prawie żadnych szans. 85 procent jej krwi zajmował rak. Lekarze twierdzili, że z taką morfologią już nie chodzi się po świeci. Moi rodzice się załamali, ja również. Siostra była bardzo bliska mnie i moim dzieciom. A poza tym miała dopiero 32 lata. Wtedy zadzwoniła do mnie siostra zakonna ( ciocia mojego męża) i powiedział, żebym spróbowała modlić się Nowenną Pompejańską. 
  Ja nie miałam czasu do zastanowienia czy dam radę, czy nie. Ja po prostu wiedziałam, że muszę to zrobić, tak bardzo chciałam, żeby moja siostra żyła. 
   Siostra zakonna podzieliła się ze mną różańcem. Ja odmawiałam jeden, ona dwa, każdego dnia. Siostry stan się ustabilizował, ale nie poprawił. Zaczęła się bezlitosna, wyczerpująca chemia.

9.03.2015

Cud poczęcia - świadectwo Ani i Grzegorza

  
  Ciąża to błogosławieństwo, jedni są nim obdarowani szybko, inni czekają miesiącami,
a czasami latami. Czas oczekiwania staje się z każdym miesiącem trudniejszy, jednak chcę powiedzieć tym wszystkim którzy nadal czekają i tracą nadzieję, że warto walczyć, warto wierzyć!

  Nasza historia zaczęła się w 2010 roku kiedy to wzięliśmy ślub i zaczęliśmy się starać o dziecko, wydawało się nam, że to nic trudnego. Po kilku miesiącach nieudanych prób zaczęliśmy się zastanawiać dlaczego się nie udaje. Poszłam do lekarza, pani dr stwierdziła , że mam dwurożną macicę ale wszystko ok. i dalej mamy się starać, jednak minął rok, półtora
i dalej nic. Za namową koleżanek zmieniłam lekarza, po kilku nieudanych próbach przy monitoringu cyklu lekarz zalecił badanie drożności jajowodów. Zabieg wykazał, że tylko jeden jajowód jest drożny, a w dodatku nie mam dwurożnej macicy tylko jej przegrodę.
   Żeby zwiększyć szanse na zajście w ciążę miałam wykonany zabieg usunięcia przegrody. Okazało się również, że mąż też ma słabe parametry, a u mnie w czasie monitoringu lekarz stwierdził, że nie pękają mi pęcherzyki i musiałam co miesiąc brać zastrzyk na ich pęknięcie. Wszystkie miesiące starań były dla nas bardzo bolesne, z każdym nowym miesiącem rosła we mnie nadzieja, że może tym razem się uda, a każda kolejna porażka przynosiła coraz więcej łez i bólu. W tym okresie gorąco modliłam się do Boga o dziecko, wręcz się z Nim kłóciłam. Oprócz nas modliła się za nas rzesza ludzi, ponieważ Anetka (moderatorka strony) wysyłała naszą intencję raz w tygodniu.
Ja powoli traciłam nadzieję.
  Po następnych bezowocnych miesiącach postanowiliśmy z mężem, że staramy się do końca roku (2013), a potem odpuszczamy. W grudniu 2013 roku poszłam do lekarza, jak co miesiąc sprawdzić, czy są pęcherzyki, miałam cichą nadzieję że tym razem się uda....

13.02.2015

Jezus mnie uzdrowił - Świadectwo Marzeny.


    Witam
  Chciałabym podzielić się moją historią, jeśli uznacie, że może komuś pomóc, proszę ją opublikować na stronie MW.

  Moja historia zaczyna się w maju zeszłego roku. Trafiłam do szpitala z powodu bólu brzucha. Po dwóch tygodniach wyszłam z podejrzeniem nowotworu krwi.
  Miałam czekać na szczegółowe badania. To był bardzo trudny czas dla mnie i dla całej mojej rodziny. Kiedy teraz na to patrzę, nie wiem skąd czerpałam siłę, aby normalnie funkcjonować.
  Moja mama namówiła mnie, abym wzięła udział w mszy z modlitwą o uzdrowienie. W moim mieście na szczęście są takie msze prowadzone w każdy drugi wtorek miesiąca. I tak zjawiłam się na pierwszej mszy z modlitwą o uzdrowienie w czerwcu.
  Miałam mieszane uczucia, czułam się zupełnie nie na miejscu, ta msza bowiem zupełnie nie przypominała mszy w jakich uczestniczyłam w każdą niedzielę. Ale w pewnej chwili atmosfera udzieliła się i mi, zaczęłam płakać, nawet sama nie wiem dlaczego. Odczułam wielką miłość która otaczała mnie z każdej strony i choć nie wszystko rozumiałam, dałam się ponieść. To było wspaniałe uczucie. Po zakończonej mszy, rozpoczął się obrzęd, kiedy ksiądz z monstrancją przechodził wśród ławek. Ludzie klęczeli i dosłownie stawali z Jezusem "twarzą w twarz". Monstrancją ksiądz błogosławił ich, a do niektórych wypowiadał słowa. Ja nie byłam na to gotowa, powiedziałam Jezusowi, że jeszcze nie dzisiaj, ale mój mąż nie pozostawił mi wyboru. Pociągnął mnie za rękę i już klęczałam obok niego. Monstrancja była coraz bliżej, a mi nogi całe się trzęsły, myślałam że zaraz zemdleję. Kiedy Jezus znalazł się naprzeciwko mnie, czułam jakby bardzo dokładnie zaglądał w głąb mnie.

30.01.2015

Nie wytyczajmy granic Nieskończonemu. - Świadectwo Aliny


  Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
  Chciałam się z Wami podzielić pewną historią. Usłyszałam ją od dobrej znajomej i wiem, że jest autentyczna.
  Wielu z Nas modli się, czy to za pośrednictwem tej strony, bliskich, czy może samemu, ale czy wiemy o co się modlimy i jak wygląda ta nasza modlitwa w oczach Boga?
   Pewne młode małżeństwo bardzo cieszyło się z narodzin synka. Niestety niedługo potem ojciec rodziny zachorował. Lekarze bezradnie rozłożyli ręce, kazali przygotować się na najgorsze. Po ewentualnej śmierci tego człowieka, byt rodziny zostałby poważnie zagrożony. Tylko on pracował, żona zajmowała się malutkim dzieckiem.
  Wtedy młoda kobieta zaczęła usilnie sie modlić i prosić Boga, aby ten uzdrowił jej męża, chociażby tylko do momentu, aż ich syn skończy 18 lat. Będzie mógł  on wtedy już pracować i pomoże jej w prowadzeniu domu. I stał się cud. Choroba ustąpiła. Mąż wrócił do zdrowia i wkrótce cała rodzina zapomniała już o tamtych wydarzeniach. Minęło 18 lat, kilka dni po urodzinach syna, ojciec źle się poczuł....

30.12.2014

Witajcie :) w Panu :) … i w zmaganiach w wierze… cz. 2 Iść ku Świętości.




  Inną kwestią powodującą nieporozumienia… jest  temat  „ świętości ”… „nieba” …niektórzy mówią np. że do świętości trzeba mieć szacunek i dystans,  a Anioła Stróża nie należy angażować i prosić o pomoc, że kiedy sam zechce to pomoże…  a co do nieba, to mówią … jako na ziemi tak i w niebie … a więc wszędzie to samo, nie może tam być lepiej… o ile w ogóle jest jakieś niebo…

…niejednokrotnie słyszę też od różnych osób, tak jakby podkreślających  swoją szczególną winę i małość takie słowa :  „ ja to pójdę do piekła … no ewentualnie do czyśćca, ale wątpię…”

…a w ogóle to nic nie wiadomo o tym świecie niewidzialnym i skąd ja biorę takie różne wiadomości…
że to całe nauczanie Kościoła to wymysł duchowieństwa…  i to wszystko mówią także osoby przystępujące w niedzielę, a nawet częściej do Komunii Świętej … Ogólnie mówiąc pomieszanie z poplątaniem… i nie ukrywam dla mnie ból i krzyż… tym większy, że kiedy czasem na cmentarzu spotykam starszą osobę i tak się zawiązuje pogawędka  na temat kruchości życia, niepewności jutra, próbuję coś szepnąć na temat szczęścia wiecznego i… widzę zaniepokojenie w oczach i… słyszę coś w rodzaju stwierdzenia : „Wie pani im częściej tu przychodzę /czyli na cmentarz/ tym bardziej  wątpię, że tam coś jest…” 

… i różne argumenty przedstawiają na poparcie tej swojej teorii, a kiedy sugeruję, że wszyscy ludzie są powołani do świętości, że Bóg kocha nas ponad życie swojego Syna, że tak jest na milion procent, bo tak powiedział sam Pan Bóg :) … Prawda Najświętsza… że z łaską Bożą można i trzeba współpracować i jak wiele od tego zależy … nie wierzą, bo to nie zgadza się z ich obiegowym wyobrażeniem Kościoła i Pana Boga… a jakże często obraz ten został ukształtowany  na podstawie wypowiedzi pseudonaukowców oraz  krytykanckich medialnych opinii   i tak łatwo umyka z naszej pamięci  fakt, że Kościół tworzymy właśnie my  i jacy my jesteśmy, tak  jest postrzegany Kościół…

29.12.2014

Witajcie w Panu :) … i w zmaganiach w wierze… Cz. 1


  Święta Bożego Narodzenia, wcześniej rekolekcje, Sakrament Pokuty…. nasz osobisty  duchowy remanent….
  Był też spotkanie przy wigilijnym stole wśród naszych Bliskich, przy którym niekiedy bywa trudno…

  Wcześniej już jednak… Anetka i Sławek poruszyli problem, dla mnie przynajmniej niezwykle ważny,   
  Zachęcał on do dzielenia się i rozmów o tym,  jak żyjemy wiarą :):):), a dokładniej jak troszczymy się, by inni też mogli poznać Pana Boga…  :)

Dzielę się moimi przemyśleniami i działaniem :) czyli jak próbuję sobie radzić :), aby żyć zgodnie z wiarą…  także w trudnych relacjach z innymi…

  Tak jak Pan Jezus powołał uczniów, aby przygotować ich do posługi apostolskiej w Kościele, tak każdy z nas jest powołany mocą Chrztu Świętego, aby rozwijać własną wiarę i dzielić się nią z innymi… aby żyć zgodnie z Ewangelią :)

…a tu taki świat, w którym wszystko sprzyja koncentracji na tym co materialne i doczesne… świat, który  za wielkie pieniądze kupuje serca ludzkie i przykuwa je do siebie… a cenę płaci  najpierw konkretny pojedynczy człowiek,   a następnie całe społeczności …   aby człowiek zapomniał, że życie w świecie to nie jest całe życie,  świat wynajduje coraz to nowe sposoby, łudząc  ideologiami , wolnością zniewoleń i obietnicami raju na ziemi… a Pan Jezus powiedział, że Królestwo Boże nie jest z tego świata… więc świat robi wszystko, aby człowiek zapomniał o słowach Boga…

…bardzo to trudne, ale jeśli spojrzymy na czas życia Pana Jezusa to z łatwością dostrzeżemy, że było podobnie… mała garstka uczniów i to też nie zawsze wiernych, oraz zagubione tłumy szukające bardziej pożywienia dla ciała, aby nie czuć głodu…  więc dzisiaj nie ulegajmy łatwemu zgorszeniu niejednokrotnie wywoływanemu sztucznie…

  A Jezus, jako żebrak miłości wciąż przychodzi :)  i pyta; czy miłujesz mnie, czy mnie kochasz? … Czyż możemy więc narzekać na „ten” świat, który będąc w ludzkich rękach zmienia się o tyle, o ile zmieniają się okoliczności historyczne,  oraz ludzkie pomysły na życie… bo przecież ludzkie problemy, pytania o sens życia :)  wciąż są takie same :):):)… ale i Bóg jest niezmiennie Miłością…

  Takie są moje argumenty,  w trudnych sytuacjach  oszczędzam szczegóły, bo ćwiczę się w nienarzekaniu  :) … by chronić radość przed rozlewającym się narzekactwem… zapewne wiele ludzi / ja też :) /nie otrzymało od własnych rodziców   zachęty  do budowania swoich relacji  z Panem Bogiem, a cóż dopiero mówić o przekazaniu wiary swoim dzieciom… I tu zaczyna się prawda o codzienności w wierze…   czy żyjemy tak jak Pan Jezus nauczał…   Życie pokazuje jak może  przebiegać linia podziału, o której Pan Jezus uprzedził… tak dawno :)  chociażby tymi słowami : 

  Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam.

22.11.2014

Nowenna Pompejańska - Świadectwo Magdaleny


  Szczęść Boże.
 Nazywam się Magdalena i mam 31 lat. O Nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się 2 lata temu będąc na Pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę. Obecnie jestem w trakcie odmawiania tej Nowenny już po raz trzeci. 3 miesiące temu zaczęłam odmawiać po raz drugi tą nowennę, ponieważ straciłam z dnia na dzień pracę. Jestem osobą osamotnioną i samą siebie utrzymuję. Jestem nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej. Straciłam pracę w przedszkolu, więc modliłam się usilnie, abym znalazła pracę zgodną z Wolą Bożą. W między czasie odwiedziłam parę przedszkoli i szkół podstawowych w moim mieście, aby zostawić swoje CV. Już po 5 dniach odmawiania nowenny dostałam telefon w sprawie pracy. Miała to być praca w przedszkolu. Zaproponowano mi, żebym za 2 miesiące zaczęła pracę w zastępstwie,