Inną
kwestią powodującą nieporozumienia… jest temat „
świętości ”… „nieba” …niektórzy mówią np. że do świętości trzeba mieć szacunek
i dystans, a Anioła Stróża nie należy
angażować i prosić o pomoc, że kiedy sam zechce to pomoże… a co
do nieba, to mówią … jako na ziemi tak i w niebie … a więc wszędzie to samo,
nie może tam być lepiej… o ile w ogóle jest jakieś niebo…
…niejednokrotnie
słyszę też od różnych osób, tak jakby podkreślających swoją szczególną winę i małość takie słowa : „ ja to pójdę do piekła … no ewentualnie do
czyśćca, ale wątpię…”
…a
w ogóle to nic nie wiadomo o tym świecie niewidzialnym i skąd ja biorę takie
różne wiadomości…
że
to całe nauczanie Kościoła to wymysł duchowieństwa… i to wszystko mówią także osoby przystępujące
w niedzielę, a nawet częściej do Komunii Świętej … Ogólnie mówiąc pomieszanie z
poplątaniem… i nie ukrywam dla mnie ból i krzyż… tym większy, że kiedy czasem
na cmentarzu spotykam starszą osobę i tak się zawiązuje pogawędka na temat kruchości życia, niepewności jutra,
próbuję coś szepnąć na temat szczęścia wiecznego i… widzę zaniepokojenie w
oczach i… słyszę coś w rodzaju stwierdzenia : „Wie pani im częściej tu przychodzę /czyli na cmentarz/ tym bardziej wątpię, że tam coś jest…”
…
i różne argumenty przedstawiają na poparcie tej swojej teorii, a kiedy sugeruję,
że wszyscy ludzie są powołani do świętości, że Bóg kocha nas ponad życie
swojego Syna, że tak jest na milion procent, bo tak powiedział sam Pan Bóg :) …
Prawda Najświętsza… że z łaską Bożą można i trzeba współpracować i jak wiele od
tego zależy … nie wierzą, bo to nie zgadza się z ich obiegowym wyobrażeniem
Kościoła i Pana Boga… a jakże często obraz ten został ukształtowany na podstawie wypowiedzi pseudonaukowców oraz krytykanckich medialnych opinii … i
tak łatwo umyka z naszej pamięci fakt, że
Kościół tworzymy właśnie my i jacy my
jesteśmy, tak jest postrzegany Kościół…
…
Panie Jezu, czy znajdziesz wiarę kiedy przyjdziesz? /por. Łk 18, 1-8/... często wołam sercem… Jezu dopomóż, naucz jak wzbudzić nadzieję w człowieku :)… z pomocą
przychodzi Ewangelia :) , a więc sam Pan Jezus :)… a Jezus zawsze mówił
delikatnie… jeśli chcesz, pójdź za mną…
…
:) odkąd zrozumiałam podany wyżej fragment Ewangelii, że te „ prześladowania”
których doświadcza przecież wielu z nas, sam Pan Jezus przewidział, a wręcz
zapowiedział, a tym samym chciał także przygotować wierzących na to, że wszystko jest
w Bożych rękach… a skoro tak, to siły znajdę wyłącznie w wyzwalającym działaniu i wsparciu Boga… także
właśnie po to, by nie stać się letnią, obojętną na przyszłość innych ludzi… żeby
samej nie pogubić się w tym wszystkim…
…On
sam weźmie mnie w obronę /por. Łk 18,7/… On sam ochroni moje serce przed
rozżaleniem, czy niechęcią wobec
postępowania niektórych moich bliskich :) czy innych osób…, ustrzeże mnie od słów mogących doprowadzić do konfliktu… wciąż chcę tego pragnąć i być na Jego działanie
otwartą …
...niezamącony
spokój, zdolność milczenia kiedy trzeba, podejmowania modlitwy w sercu, aby emocje
opadły… czy też innym razem słowa, które przychodzą same :) , słowa konkretne ,
mocne, ale z miłości do drugiego… to pewna pomoc Boga w opisywanych sytuacjach… to doskonała i jakże
trudna szkoła życia wiarą bez względu na wszystko :):):)
Jestem
coraz bardziej przekonana, że niektórzy z
najbliższego otoczenia zastanawiają się nad źródłem mojej radości i cichej
pewności w sprawach wiary i Kościoła :)… a ja tylko… wciąż wyobrażam sobie Pana Jezusa,
który wchodzi ze mną do domu i siada razem z nami, bo tylko On sam po ludzku nierozwiązywalne problemy może
prostować… to jest moja radość, że Bóg jest, żyje, działa i wstawia się za
nami, nieustannie służy pomocą :)… ufam, że kiedyś inni poczują Jego obecność
także dzięki mojej wierności… :
Jest
jeszcze inny fragment Ewangelii, który bardzo mi pomaga :)… w trwaniu :)…
„Komu wiele
dano, od tego wiele wymagać się będzie” /Łk 12,48b/…
…czy
otrzymałam wiele ? Skoro napisałam to co
wyżej :) … kiedy rozglądam się wokół :) … obawiam się, że tak :):):):) …
…
skoro otrzymałam trzeźwość umysłu w sprawach wiary, łaskę żywej wiary, oraz
umiejętność pogłębiania życia wiarą, chociażby
na Tej Stronie z Wami wszystkimi /przecież wszyscy tu jesteśmy w tym celu :)/, to Pan Bóg zaprasza mnie do głoszenia Go… najpierw
najbliższym, bo to jest chyba najtrudniejsze, także ze względu na stałość
relacji i powiązania emocjonalne :)…
…to właśnie świadomość, że kiedyś zapyta mnie o
to jak służyłam ludziom szukając Jego Miłości…
bardzo mnie to mobilizuje do czujności, aby przypominać o Bożej
obecności w naszym codziennym życiu, uświadamia mi też na każdym kroku, że
najprościej składać świadectwo życiem, czyli troszczyć się o własne życie, aby
było ono zjednoczone z wiarą…
…chociażby
właśnie przez uczynienie znaku krzyża w odpowiednim momencie… bez słów oddać
się Bogu w konkretnej sytuacji :)… :) albo nie podejmować w rozmowach tematów,
które są sensacyjne, ekscytujące… są
pożywką dla negatywnego i krytykanckiego myślenia, mówienia o Kościele…
czy
też przed wspólnym posiłkiem zainicjować modlitwę co może
wprawić innych w zakłopotanie :)… ale … wy przecież nie musicie się modlić
:), czy wreszcie natychmiastowa
modlitwa serca np. aktem strzelistym za
innych , ale także , by chronić
siebie w zachowywaniu czystego serca
od niepotrzebnego zamieszania :) …
tu Matka Boża udziela
najwięcej pomocy… wnoszenie radości w spotkania życzliwości,
która jest ponad wszystko… która wręcz wzmaga się gdy inni usiłują dokuczyć… :)
…nie
jest łatwo, ale :):):)… ale Bóg jest z nami… Bóg, który potrzebuje naszych dłoni do pracy i ust do
głoszenia, nigdy się nie narzuca tylko delikatnie zachęca każde swoje dziecko… :)
:) :)… i taka postawa jest dla mnie wzorem do naśladowania, tego chciałabym się
nauczyć :)… o to się staram każdego dnia :) :) :)… oczywiście z bardzo różnym
skutkiem i nieudolnie :) po ludzku :)... ale jak to mówią tylko trening czyni
mistrza :) :) :)… więc mam nadzieję… :)
Elżbieta
Kochana Elu!!!
OdpowiedzUsuńW moim odczuciu otrzymałaś wiele , ale wiele dajesz, jak sama zauważasz, choćby na tej stronie. Prawie każdego dnia możemy znaleźć świadectwo Twej miłości do Boga i człowieka
Elu , kiedyś skierowałaś osobiście do mnie słowa, które jakże są dla mnie ważne , często do nich wracam, szczególnie w chwilach dla mnie trudnych.
Nie mam teologicznego wykształcenia i na tej stronie znajduje odpowiedzi na trudne pytania mojego serca , a nawet drogowskazy do Nieba .
Dziękuję Tobie za Twą szlachetność, za Twe krzepiące słowa i tyle uśmiechu :):):)
Jestem pewna , że Serce Pana raduje się widząc Twe starania.
:):):) Uleńko :) dziękuję za Twoje życzliwe serduszko :)... jestem przekonana, że każdy z nas stara się i daje z siebie wszystko... a Pan Jezus jak widzi te 518 :):) zadeklarowanych i modlących :):) się to może cieszy się pomimo cierpiącego Najświętszego Serca, które nie ma zbyt wielu powodów do radości... tym bardziej skoro już tu jesteśmy i łączy nas taki piękny cel, umacniajmy się wzajemnie , rozmawiajmy o wierze, dzielmy się naszym jej przeżywaniem :) tak wiele jest możliwości :) ... wszystko może nam pomóc w tym abyśmy stawali się Jego wiernymi Przyjaciółmi... uśmiech na ustach pomimo trudów :) owszem to nie jest łatwe... ale nikt nie obiecywał, że życie na ziemi będzie łatwe... czasem i uśmiech przez łzy :) ... ale zawsze uśmiech serca :):):)...jeszcze raz dziękuję Uleńko :):)
OdpowiedzUsuń