Kiedy poznałam treść pozwu rozwodowego mego
męża - bo nie dowiedziałam się od niego o tych zamiarach, dokument
"przypadkiem" trafił w moje ręce - świat mi się zawalił po raz
drugi... (pierwszy raz, kiedy mąż wyprowadził się z domu: lęk, strach, poczucie
odrzucenia, wstydu, beznadzieja). Myślałam, że teraz to już tylko wojna... choć
gdzieś w dali tliła mi się nadzieja, że przecież przez to przejdziemy... i z
tego wyjdziemy... że zawsze razem dawaliśmy radę, że po 25 latach wspólnego
życia nie sposób, abyśmy się nie dogadali... I nadal w to wierzę, ale teraz
wiem, że ja jestem bezsilna, że tylko w życiu z Bogiem, Jego mocą i wolą nasze
małżeństwo będzie piękne i takie, jakim On chce je widzieć, jakie być powinno,
choć po ludzku przecież było całkiem dobre. Po ludzku... A póki co, sprawy
sądowe toczą się w trzech sądach jednocześnie... z pism sądowych nie
wychodzę... nie mam adwokata, ani pełnomocnika, bo nie mam i nie chcę wydawać
pieniędzy. Mam za to najlepszego
reprezentanta w sądzie, który lepiej zna naszą sprawę niż ja sama. ON wie,
gdzie jest prawda o mnie, o moim mężu i o naszym małżeństwie. Mam Jezusa. Jest
zawsze ze mną, z nami na tych salach. I tyle ochrony i prowadzenia...
__________________________________________
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świadectwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Świadectwa. Pokaż wszystkie posty
13.09.2016
9.09.2016
Podziękowanie Maryi - Świadectwo Beaty
Chcę podzielić się moim świadectwem dotyczącym Nowenny Pompejańskiej – dotknęła moją rodzinę bolesna strata, po niej kolejna – odwrócenie się jednej osoby w rodzinie od nas i Boga. W rozpaczy szukałam pomocy w modlitwie, gdzieś w Internecie znalazłam informacje o Nowennie Pompejańskiej. Wydrukowałam zasady modlitwy, nauczyłam się, bo jakżeby inaczej – sam Bóg taką a nie inną modlitwę mi zaproponował, gdy kliknęłam w ten właśnie a nie inny link – takie było moje tłumaczenie, choć obawiałam się trudów tej konkretnej, wymagającej modlitwy.
2.09.2016
Życie z depresją. Świadectwo Elżbiety K. na rok Miłosierdzia 2016
Przesyłam swoje kolejne świadectwo. Jest
ono uzupełnieniem pierwszego, zamieszczonego na stronie Modlitwy Wstawienniczej
18.08.2016r.
Depresja –
pojęcie w ogóle nie znane - w moim dzieciństwie- zapewne była, ale nikt nie
wspominał o tej przypadłości. Czasami słyszało się, że jakaś ciotka ma melancholię,
oczywiście nie wiedziałam co to jest, ale sam wyraz bardzo mi się podobał, taki
wykwintny, delikatny….
No właśnie… błogosławiona
niewiedza, udawanie, że nie ma żadnych problemów.
Dopiero o zmierzchu życia Pan daje świadomość, albo
właściwe rozeznanie własnego życia – takie rzetelne podsumowanie życia, nie
osiągnięć, sukcesów - ale życia wewnętrznego, tej najbardziej intymnej strefy do
której z powodu tchórzostwa rzadko zaglądamy, bo wolimy nie wiedzieć….
Mnie zostało
dane WIEDZIEĆ.
I zaczęło się układać w logiczna całość, z tym że
samym ludzkim rozumem w pełni ogarnąć się nie da. Współpraca z łaską Bożą
przynosi pełne rozeznanie.
30.08.2016
.... "jak Bóg jest miłosierny skoro nas takich grzeszników obdarzył takim szczęściem" - Świadectwo Agaty
Szczęść Bożę!
Już od dawna nosiłam się zamiarem napisania o
wielkich łaskach jakimi obdarzył Bóg mnie i moja rodzinę w Roku Miłosierdzia,
po świadectwie Eli pomyślałam, że dość już odkładania w czasie trzeba w końcu
napisać o łaskach, trzeba mówić głośno, jak Bóg jest miłosierny dla wszystkich
bez względu na to jakim się jest człowiekiem, jak jest się grzesznym Bóg kocha
wszystkich i na wszystkich czeka, a jego Miłosierdzie i łaski jakie wylewa są
nieograniczone.
Pod koniec roku 2015 pojechałam na mszę z
modlitwami o uzdrowienie i uwolnienie tam modliłam się, jak zawsze za te same
osoby z mojej rodziny, ale w pewnym momencie pomyślałam Boże obdarz nas (mnie i
męża) jeszcze jednym zdrowym dzieckiem, jeśli będzie taka Twoja wola. Mamy
syna, drugiego straciliśmy, jak byłam w 19 tygodniu ciąży, syn był chory a my
dokonaliśmy terminacji ciąży wszystko odbyło się w bardzo traumatycznych
okolicznościach (nie będę tu pisać o szczegółach bo nie o to chodzi).
18.08.2016
Rok Miłosierdzia w moim życiu - Świadectwo Elżbiety K
Nazywam się Elżbieta i w lipcu skończyłam 59 lat. A więc półmetek życia za sobą.
Ten rok – to rok szczególny w moim życiu, to rok zrozumienia zdarzeń które zadziałały się w moim życiu, to rok stałego powrotu do Pana, to ciągłe odkrywanie Boga, jego obecności w codzienności, no a przede wszystkim ten rok to nauka uwielbiania Pana.
Długo nie mogłam zrozumieć dlaczego nie
potrafię, nie mogę napisać sensownego zdania o Miłosierdziu Bożym w moim życiu;
jak myślałam o tym co powinnam napisać pojawiała się kompletna pustka w myślach
i sercu. Aż dziś….
Nasze starania są nic nie warte, jeśli nie są
złączone z łaską Bożą. Bo czasami jest tak trudno powiedzieć szczerze Panu
”Niech się dzieje Twoja wola” i wyłączyć swoje działania, przemyślenia,
pragnienia – te swoje życiowe mądrości.
Tak dużo się
teraz pisze, mówi o Miłosierdziu ale tak naprawdę jak się zajrzy do swojego
serca – to znajduje się przeważnie jakieś swoje „chcenie” , coś co pozostaje,
coś czego nie do końca potrafimy oddać Panu i wyrzec się tego na zawsze.
W moim życiu było wiele zła, grzechu. Ale Pan
miał i realizuje swój plan na moje życie. Jednym z założeń tego boskiego planu
jest poznanie swojej marności, nędzy wobec majestatu Bożego . Jakże bolesne bywało
to poznanie, jakże rozrywała me serce świadomość mojej własnej nędzy, marności,
niedoskonałości, chwiejności. Gdy tak z żalem wylewając łzy mówiłam Panu, a
raczej uczyłam się mówić do Pana, przepraszając Go za swoje nikczemne życie –
Pan zsyłał mi łzy- otrzymałam dar łez- To Pan mnie pocieszał i w sercu
mówił mi o modlitwie wynagradzającej za grzechy . Stąd też kilka lat temu
zaczęła się moja krucjata modlitewna. W modlitwie znalazłam ukojenie, to dzięki
modlitwie zrozumiałam, że muszę się pokornie godzić na wszystko co w swej
Dobroci Pan zsyła codziennie.
Więc
przestałam się buntować, że nie mam pracy, że nie mam z czego żyć, że moja
rodzina wyrzekła się mnie, bo nic w życiu nie osiągnęłam i sprawiam tylko
kłopot tym że potrzebuję pomocy. Przestałam się buntować przeciwko
oszczerstwom, odbieraniem mi godności, przeciwko odrzuceniom – bo nawet do
wspólnot modlitewnych nie chciano mnie przyjąć….. Pana Jezusa też odrzucano,
też oczerniano.
Nauczyłam się ofiarować Panu Jezusowi te moje
odrzucenia, nauczyłam się przebaczać każdemu bliźniemu i modlić się za tych
którzy mnie niszczą ale przede wszystkim nauczyłam się błogosławić każdego
człowieka. I to jest dla mnie wymiar Miłosierdzia Bożego.
Zaczęli się
do mnie zwracać niektórzy znajomi z prośbą o modlitwę w bardzo trudnych
przypadkach rodzinnych, m. in. matka zniewolonego syna, modliłam się za tego
młodzieńca codziennie aż w końcu przyszła podpowiedź „z góry” – post. Pościłam
do tej pory w dni nakazane – a teraz jakby czas próby i podjęłam się postu 40
dniowego w różnych intencjach, tego młodzieńca także. Przystąpiłam do spowiedzi
św. otrzymałam pozwolenie i błogosławieństwo.
Nie było
łatwo, ale te moje zmagania Pan osładzał takim wielkim pokojem w sercu,
lekkością, radością. I cały czas ten poświęcałam modlitwie za tych za których
pościłam, ofiarowałam Komunię św. z ufnością oddawałam Panu i polecałam tych za
których się ofiarowałam.
Czy są owoce tego mojego postu? Tego nie potrafię powiedzieć jeśli chodzi o tych za których pościłam, natomiast w moim życiu następuje cały czas przewartościowanie, jakby powrót do porządku bożego.
Złagodniałam,
uczę się milczeć i słuchać innych, pokory dużo mi jeszcze potrzeba. Pan uczy
mnie dostrzegać potrzeby bliźnich nie tylko te doczesne – którym akurat
zaradzić w tej chwili nie potrafię .
Później
zaczęła w moim sercu serca rozkwitać myśl- że może sama modlitwa to za mało, że
może trzeba zacząć bardziej otworzyć serce i spostrzec potrzebujących,
odrzuconych.
I
spostrzegłam ….. śpiącego bezdomnego człowieka, którego obchodzono ze wstrętem.
Zaczęłam
codziennie rano przynosić temu Panu jedzenie, dzieliłam się z Nim tym co
miałam. Zostawiałam w torebce i szybko odchodziłam, bałam się spojrzenia tego
Człowieka i …mojej nędzy, że jestem tak bardzo tchórzliwa, że nie potrafię z
tym Człowiekiem zamienić nawet słowa.
I dziś ,
dziś rozmawiałam z tym Panem, jakie ten człowiek na mądre, czyste oczy, oczy
Jezusa. Był bardzo onieśmielony , zawstydzony, ale to moja nędza jest większa
niż Jego.
Pan mi dziś
pokazał jak trzeba być pokornym i uniżonym chcąc służyć innym. To nie tak jak
nam wydaje, oddam to co mi nie potrzebne i sprawa pomocy bliźniemu załatwiona.
To tak nie działa.
Bo uczynki
Miłosierdzia to te które rodzą się z pragnienia serca.
Ja tylko
żałuję bardzo że tylko taką pomoc mogę temu Człowiekowi ofiarować. Panie bądź
miłościw mnie grzesznej…..
Teraz wiem,
że to mnie ten Człowiek pomógł, bo to w Nim ujrzałam Jezusa cierpiącego, bo
tylko Pan mógł tak patrzeć na drugiego człowieka.
A przecież
mamy kochać bliźniego jak siebie samego, nie gorszyć, nie oczerniać bo drugi
człowiek to Sacrum – a ten bezdomny, zawstydzony swoją biedą jest godzien
największej miłości, bardziej niż ja.
Panie Jezu – Ty w swoim Miłosierdziu
Najłaskawszy Zbawco ocaliłeś mnie od zguby – Panie prowadź mnie swoimi
ścieżkami, Panie bądź ze mną i ochraniaj mnie przed upadkiem. Jezu ufam Tobie.
Amen
Warszawa dnia 9 sierpień 2016 r.
Elżbieta K
11.08.2016
Jak przeżywam modlitwę z Wami i moje ŚDM - Świadectwo Agnieszki
Na stronę Modlitwy Wstawienniczej wchodzę już od ponad roku. Na początku przez ponad pół roku tylko wysyłałam intencje za swoją chorą siostrę, której nikt nie umiał pomóc. Wysłałam do Was kilka listów z opisem swojej sytuacji i otrzymałam w zamian dobre słowo. Przed Adwentem postanowiłam na ten czas zrobić jakieś dobre postanowienie. Kiedyś w dzieciństwie była to rezygnacja z cukierków, później jakaś pobożna lektura, a w 2015r. postanowiłam dołączyć do Was. Napisałam, że chcę uczestniczyć tylko przez Adwent, sprawdzić się ... Nie zrezygnowałam do tej pory. Nigdy w swojej parafii, kościele nie należałam do żadnych wspólnot. Nie jestem jakąś super katoliczką, nie podoba mi się wiele rzeczy, z nostalgią wracam do mszy odprawianych w czasach mojego dzieciństwa w latach 80tych. Chyba po prostu nie nadążam za postępem i udziwnianiem świata we wszystkich jego sferach. Zostałam z Wami do dziś.
4.08.2016
Jezus uwalnia od depresji – Świadectwo Edyty
Nawet nie wiem ile lat trwała moja udręka; to były
nieustające ataki
negatywnych myśli, lęków, poczucia pustki i beznadziejności, ataków
paniki, itp.. Popadałam w trwające po kilka dni a nawet tygodnie stany
letargu, zawieszenia. Nie mogłam w tym czasie normalnie funkcjonować,
nie mogłam się skupić; zapominałam o tym co miałam zrobić lub co przed
chwilą ktoś do mnie mówił. Miałam kłopoty w pracy, ciągle popełniałam
te same błędy, nie mogłam nawiązać normalnych relacji z innymi,
izolowałam się, unikałam spotkań, bałam się poznawać nowych
ludzi...wszystko było źle i nie tak, ...wszystko mnie drażniło i przygnębiało, jednym słowem mój stan był tragiczny i nikt z zewnątrz pomimo, że bardzo chciał, nie mógł mi pomóc. Moja rodzina przyzwyczaiła się do moich trudnych dni i dawała mi spokój, tak jak tego sobie życzyłam, potrzebowałam spokoju ale czułam się strasznie samotna, opuszczona i nikomu nie potrzebna. Miałam powracające myśli
samobójcze...
Sytuacja wydawała się bez wyjścia, mój stan się pogarszał a ja nie
wiedziałam co zrobić, byłam bardzo wyczerpana...
Wtedy usłyszałam w telewizji słowa Joyce Meyer, która w jednej z nauk
powiedziała: Tylko Jezus jest w stanie uwolnić Cię od twoich lęków i
zranień...
negatywnych myśli, lęków, poczucia pustki i beznadziejności, ataków
paniki, itp.. Popadałam w trwające po kilka dni a nawet tygodnie stany
letargu, zawieszenia. Nie mogłam w tym czasie normalnie funkcjonować,
nie mogłam się skupić; zapominałam o tym co miałam zrobić lub co przed
chwilą ktoś do mnie mówił. Miałam kłopoty w pracy, ciągle popełniałam
te same błędy, nie mogłam nawiązać normalnych relacji z innymi,
izolowałam się, unikałam spotkań, bałam się poznawać nowych
ludzi...wszystko było źle i nie tak, ...wszystko mnie drażniło i przygnębiało, jednym słowem mój stan był tragiczny i nikt z zewnątrz pomimo, że bardzo chciał, nie mógł mi pomóc. Moja rodzina przyzwyczaiła się do moich trudnych dni i dawała mi spokój, tak jak tego sobie życzyłam, potrzebowałam spokoju ale czułam się strasznie samotna, opuszczona i nikomu nie potrzebna. Miałam powracające myśli
samobójcze...
Sytuacja wydawała się bez wyjścia, mój stan się pogarszał a ja nie
wiedziałam co zrobić, byłam bardzo wyczerpana...
Wtedy usłyszałam w telewizji słowa Joyce Meyer, która w jednej z nauk
powiedziała: Tylko Jezus jest w stanie uwolnić Cię od twoich lęków i
zranień...
27.07.2016
Moja refleksja w związku ze ŚDM
Nie jestem co prawda zaangażowana w ŚDM, ale chciałam się podzielić pięknym wrażeniem z jednego z dni z minionego tygodnia, a właściwie bardzo późnego popołudnia, kiedy wracałam z pracy po ciężkim wielogodzinnym dyżurze w swoim szpitalu....
Stałam na światłach na skrzyżowaniu, którym przejeżdżam z pracy i do pracy. Mam dość pełnoletnie autko i na raz słyszę jakiś stukot, bębnienie, harmider? Myślę sobie, (ludzie kochani !) co to się dzieje? Znowu coś w silniku - ratunku!, a może w mojej głowie ze zmęczenia?...
Tymczasem patrzę, a tu ! Wspaniały pochód ! Kolorowy, rozśpiewany, roztańczony, przesuwa się przed moimi oczami po przejściu dla pieszych przed maską samochodu!
25.07.2016
Światowe Dni Młodzieży w mojej parafii i moim domu - Świadectwo Pawła
Witam!
W odpowiedzi na prośbę chciałem podzielić się krótką
refleksją w związku z Światowymi Dniami Młodzieży.
W ramach
przygotowań do ŚDM do naszej parafii przyjechała grupa ok 30 osób. Ponieważ
wcześniej zgłosiliśmy chęć i możliwość gościny dla pielgrzymów w naszym domu,
przydzielono nam jedną osobę z tej grupy.
Najpierw parę
słów o grupie: wszyscy przyjechali z jednego kraju, niekatolickiego, ale
reprezentują około 10 różnych krajów, bowiem jest to pielgrzymka studentów
obcokrajowców studiujących w kraju z którego przyjechali.
Zawsze jest
jakiś znak zapytania i obawy przed spotkaniem nowych ludzi zwłaszcza z obcego
kraju, i przed ich przyjazdem takowe mieliśmy i my. Jednak, jak zwykle, były
one całkowicie bezpodstawne: tak miłych, życzliwych uśmiechniętych i radosnych
ludzi dawno nie widzieliśmy w naszej parafii. Widać, że wiara to dla nich
sposób na życie, a nie zwyczaj czy rutyna wyniesiona z domu. Pokazują to
zarówno poprzez zaangażowanie w modlitwę, ale także w każdym momencie poza nią.
To dla nas, a dla mnie szczególnie, niezwykle budujące świadectwo.
19.07.2016
Moje refleksje związane z posługą w IMW - Świadectwo Sabiny
Najsilniejszy zawsze jest ten,
kto umie złożyć dłonie do modlitwy.
Soren Kierkegaard
Soren Kierkegaard
Wraz
ze zbliżaniem się października 2015 roku postanowiłam, że chociaż przez ten
jeden miesiąc, codziennie będę odmawiać różaniec, a konkretnie jedną jego
część. Z początku doszła do głosu ludzka natura, która mówiła: ,,dziś mi się
nie che, zacznę jutro”… i tak przez kilka pierwszych dni października. W końcu
jednak udało mi się odrzucić te myśli i odmówiłam pierwszy październikowy różaniec.
Z racji różnych obowiązków, najdogodniejszą porą na tę modlitwę była dla
mnie droga do pracy (samochodem na przystanek autobusowy i dalej autobusem).
Jednakże
szybko okazało się, że pora może i dobra, ale warunki niezbyt korzystne. Jadąc
samochodem trzeba być skupionym, a w autobusie z reguły gra radio,
ktoś głośno rozmawia, czy wręcz krzyczy i przeklina do telefonu. Nie zawsze
mogłam się skupić na modlitwie. Wtedy przyszło natchnienie, aby połączyć
przyjemne z pożytecznym.
7.07.2016
Moja posługa Modlitwy Wstawienniczej - Świadectwo Marii
Szczęść
Boże.
Oto moja
krótka refleksja na temat podjętej przeze mnie Modlitwy Wstawienniczej.
Potrzeba posługi Modlitwy Wstawienniczej
zrodziła się na rekolekcjach Ignacjańskich.
Nie wiedziałam jak mam to realizować i zaczęłam szukać w Internecie… no i odkryłam stronę IMW. Po wielu zmaganiach się z samą sobą zapisałam się do grona modlących. Początki były trudne, bo nie wiedziałam jaką przyjąć formę modlitwy, no i oczywiście co najważniejsze pamiętać o jej odmówieniu.
Nie wiedziałam jak mam to realizować i zaczęłam szukać w Internecie… no i odkryłam stronę IMW. Po wielu zmaganiach się z samą sobą zapisałam się do grona modlących. Początki były trudne, bo nie wiedziałam jaką przyjąć formę modlitwy, no i oczywiście co najważniejsze pamiętać o jej odmówieniu.
W związku z tym, że intencje są rozsyłane w
późnych godzinach, a ja wcześnie idę spać, bo rano godz.5 wstaję do pracy to
przyjęłam, że pierwszą modlitwą w powierzonych mi intencjach jest Pierwsza
Tajemnica Chwalebna - Zmartwychwstanie Jezusa.
17.06.2016
Moja Modlitwa Wstawiennicza - Świadectwo Edyty
Kochani współmodlący, chciałabym abyście się podzielili z wszystkimi
swoimi doświadczeniami i przemyśleniami na temat własnej modlitwy
wstawienniczej.
Gdy zgłosiłam się jako osoba współmodląca nie miałam pojęcia co mnie
czeka. Były momenty żarliwe i stany wielkich trudności, ale od kiedy
rozpoczęłam modlitwę różańcową dzieje się coś niebywałego... Poniżej
moje przeżycia, są tak dla mnie radosne, że muszę się nimi z Wami
podzielić.
Od miesiąca jestem w Róży Świętego Michała Archanioła a w tym miesiącu
odmawiam trzecią dziesiątkę Tajemnicy Chwalebnej: Zesłanie Ducha
Świętego.
Ostatnio miałam trochę wolnego, więc mogłam nareszcie poświęcić więcej
czasu na spotkanie z Panem Jezusem.
Odmawiałam więc modlitwą różańcową, mając przed oczami Maryję Matkę,
która trwa na modlitwie z Apostołami w Wieczerniku, wplatając modlitwy
osób piszących do IMW. Podczas tej modlitwy odczułam w sercu
szczególną miłość Boga do ludzi, którzy wstawiali się za innymi.
Modliłam się w skupieniu, ale było to skupienie od zewnątrz, jakby
ktoś pomagał mi w modlitwie. Odczuwałam obecność Boga i wszystkich
Świętych, którzy z radością spoglądali i wspólnie modlili się z nami.
Podczas odczytywanie kolejnej prośby o modlitwę doznawałam pewnego
stanu wiedzy na temat osoby proszącej, np. czasem była to myśl, że Bóg
kocha tę osobę i błogosławi jej rodzinie dzięki nieustającej modlitwie
20.05.2016
Majowe podziękowanie
Maj to wspaniały czas na to, aby podziękować Matce Najświętszej za Jej
opiekę; dziś podczas modlitwy różańcowej zrozumiałam to bardziej
dobitnie niż kiedykolwiek.
Dwadzieścia pięć lat temu, gdy byłam młodą mamą starałam się w majowe
popołudnia zabierać moje małe córeczki do oddalonego około dwa
kilometry Kościoła.
Nie był to jakiś wielki wyczyn, lub zasługa; raczej ogromna
przyjemność, ponieważ ten długi spacer wiódł drogą wśród drzew i
ukwieconych pól.
Chodziłam do Matki Najświętszej z prawdziwą radością i nadzieją, że
wysłucha moich modlitw i będzie miała w opiece mnie i moje dzieci.
Minęło wiele lat, wyprowadziłam się, miałam różne miejsca pracy i nie
było już czasu na "Majowe"
18.05.2016
Małżeńskie refleksje….
... Poranki bywają często zaskakująco różne od tych zaplanowanych wieczorem.... odwrotnie również bywa... Stan naszego ducha, zmienia się… Nasza miłość ma wypływać z naszego wnętrza i to niezależnie od okoliczności dnia, albo też, czy druga osoba obok nas jest idealna i dzień kończony jest wspólną modlitwą, czy też może nawet np. nie podziękuje za zrobioną kawę do śniadania….
Mam za sobą
30 lat małżeństwa i wciąż dostaję rano świeżą kawę, bez dziękowania. Czasem
milcząco wstaję i podaję na ukruszonym talerzyku, zapakowane ciastko z samego
dna mojej torebki- kupuję takie jakie lubi mąż. Podaję tylko jemu bo ja
słodyczy nie lubię. Przez nasze życie przechodziły ogromne burze, nigdy jednak
nie powodowały utraty ufności Panu Jezusowi. Z modlitwą też bywa różnie i od kilku
lat nie klękamy razem. Zrozumiałam, że życie drugiego człowieka jest poza moim
zasięgiem i nie może mieć wpływu na moje relacje z Bogiem. Bóg jest stały i
niezmienny, pragnie tylko naszego dobra! Częściej to my sami plączemy wszystko.
Nauczyłam się kochać męża takim jaki jest, z jego niedociągnięciami. Sama też
mam wady, które mogą mu przeszkadzać.
13.05.2016
Różaniec drogą Wiary.... - Świadectwo
Witajcie.
Jestem wierząca, zawsze się modliłam swoimi słowami do Maryi, natomiast mało przykładałam uwagi do chodzenia do kościoła na Msze, również w najważniejsze Święta Kościelne, Wigilia, Wielkanoc, itp. Nie odczuwałam zbytniej potrzeby.
Przełom w moim nawróceniu (takim niezupełnym, ponieważ w większości byłam aktywna duchowo) nastąpił w wakacje 2013. A zaczęło się od praktykowania nabożeństwa do Różańca, a to przypadkowo za sprawą jednego z moich klientów (pracowałam w Biurze Podróży), namawiał mnie do tego bardzo subtelnie, opowiadał o swoich świadectwach, jakie doznał za sprawą Matki Bożej, poprzez odmawianie Różańca. I aż w końcu po którym tam razie (napisze tak swobodnie) coś mnie tknęło i postanowiłam bardziej się zainteresować tą modlitwą. Poszperałam w internecie, jak poprawnie odmawiać różaniec i się zaczęło...
Coraz więcej doznawałam małych świadectw i odczuwałam namacalną pomoc w życiu, w podbramkowych sytuacjach, kiedy to Matka Boża okazała mi pomoc i wybawiała z wielkich problemów. W jednym z problemów uczestniczyła druga osoba - można powiedzieć, że problem dotyczył główniej jej. W skrócie powiem wam, że ta osoba założyła rezerwację na wakacje dla interesanta. Interesant prosił o powiedzenie i wypełnienie danych, czym taka rezerwacja jest już wiążąca i wymagała wpłaty zaliczki. Interesantka zrezygnowała i wyszła z biura nie podpisując umowy i nie zostawiając pieniędzy.
5.05.2016
Jak wstąpiłem do Róży Różańcowej - Świadectwo Dominika
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Świadectwo Dominika w jaki sposób
wstąpiłem do Róży Różańcowej Królowej Różańca Świętego. Należę do Koła Żywego
Różańca członkostwo przejąłem po mojej zmarłej teściowej, do grupy modlitewnej
Najświętszego Sakramentu, mam inne modlitwy stałe, więc gdy powstała Róża
Różańcowa pomyślałem sobie to będzie za dużo nie dam rady. Gdy przeczytałem
zawierzenie do Róż Różańcowych wtedy w moje serce wstąpiła wielka radość i myśl,
że jednak się zapiszę. Wtedy pozostały
dwie propozycje; Róża do Michała Archanioła i Królowej Różańca Świętego, byłem
szczęśliwy bo noszę właśnie dwa szkaplerze do Matki Bożej Szkaplerznej i do
Michała Anioła. Zostałem zapisany do Róży Królowej Różańca Świętego. To było
też nie przypadkowe.
30.04.2016
Moja droga do Róży Różańcowej i Świętego Józefa - Świadectwo Sławka
Od wielu już lat, niemal codziennie, odmawiam Różaniec… ale, gdy po śmierci mojej Mamy, pewna osoba z Koła Różańcowego do którego moja Mama należała przyszła z zapytaniem, czy ktoś po Mamie przejmie dziesiątek Różańca, to się nie zgłosiłem… Myślałem sobie, mam jakieś swoje modlitwy, modlitwę wstawienniczą w przesyłanych intencjach, Różaniec też odmawiam przecież… Chyba się usprawiedliwiałem przed samym sobą….
Minęły ok 3 lata, za sprawą Magdy z grona Osób z Inicjatywy Modlitwy Wstawienniczej, pojawił się w naszej Wspólnocie temat Róż Różańcowych. Zacząłem go trochę zgłębiać, gdyż właściwie wiedziałem tyle, że jest grono osób, które modli się w pewnym zjednoczeniu modlitwą różańcową. Pomyślałem, że może wprowadzić tę formę różańcowej modlitwy do naszej wspólnoty, jako taki dodatkowy szturm modlitewny. Jednak na początku zapoznając się z Żywym Różańcem przeczytałem, że wszyscy w Róży modlą się w jednej intencji i to intencji z zewnątrz. A mi chodziło o to, aby osoby, które się zgłoszą ogarniały swoją modlitwą również intencje nasze Wspólnoty i ludzi proszących nas o modlitwę. Oczywiście w sposób uogólniony, ale jednak…
Przystępując do założenia Róż, na początku miałem taką postawę, jak po śmierci Mamy… nie myślałem o przystąpieniu do nich…
W którymś
momencie, czytając zasady Róż Różańcowych,
wyczytałem jednak tak, że „Każda
z osób tworzących jedną Różę Różańcową,
zobowiązuje się do odmawiania jednej tajemnicy, jednak w zjednoczeniu z
pozostałymi członkami Róży… czyli
wszyscy razem odmawiają codziennie cały Różaniec. Wszystkich członków Róży dotyczy taka sama
zasługa, jakby odmówili cały Różaniec, czyli 4 cząstki.
To był
przełom.
22.04.2016
Świadectwo powołania do zakonu.
Powołanie… wezwanie, propozycja, dar?
Jak to jest, a właściwie jak bywa?... bo zawsze jest tak bardzo indywidualna
sytuacja, relacja konkretnej osoby z Panem Bogiem.
A bywa np. tak:
„Chciałam tylko jednego znaleźć się jak
najbliżej Jezusa nic, kompletnie nic innego nie miało znaczenia. To było
piękne.”
W tygodniu modlitw o
Powołania Kapłańskie i Zakonne,
chcielibyśmy polecić świadectwo Siostry Magdaleny.
Pragniemy zwrócić uwagę na stronę na której znajduje się świadectwo. To jest również strona... adopcji.
Pragniemy zwrócić uwagę na stronę na której znajduje się świadectwo. To jest również strona... adopcji.
Aneta i Sławek
Dziękujemy Panu Bogu za Księdza Czesława i wszystkie Siostry Zakonne z naszej Inicjatywy Modlitwy Wstawienniczej.
A tutaj kolejne świadectwa Sióstr Zakonnych:
5.02.2016
Błogosławiony czas rekolekcji - Świadectwo Anety
W mojej parafii już po raz kolejny odbywały się trzydniowe Rekolekcje Ewangelizacyjne. My z mężem byliśmy czwarty raz.
Wyjście na rekolekcje wiąże się dla nas z niemałą wyprawą i przygotowaniami, co jest dla mnie na dzień dobry pewnym zniechęceniem do uczestnictwa. Bo to nie zawsze jest tak, że z achami i ochami jadę. Zawsze znajdzie się jakieś "ale", które próbuje zniechęcić do rekolekcji. Pokusa pozostania w domu przychodzi. Dzięki Bogu, tkwi we mnie pewne poczucie obowiązku, które każe mi wziąć się garść, oraz na straży stoi mąż, który gdy trzeba, pociągnie za rękę. Nie zawsze tak jest, ale skłamałabym gdybym powiedziała, że zawsze mi się chce iść. Mimo, że cały rok czekam na te rekolekcje, to gdy się zbliżają nagle coś próbuje mnie do nich zniechęcić... Jednak wiadomo, że gdzie rodzi się dobro, zły zniechęca, kładzie kłody pod nogi i robi wszystko, żeby odciągnąć od tego.
31.01.2016
"Czy nie jest to syn Józefa?" (Łk 4, 22)
Dzisiejsza perykopa ewangeliczna jest kontynuacją opisu dramatycznej epifanii Jezusa w synagodze w Nazarecie.
W szabat Jezus wszedł, swoim zwyczajem, do
synagogi w rodzinnym mieście. Z przyczyn, których św. Łukasz nam nie przybliża,
to właśnie Jemu chazan – bo tak nazywał się sługa, który w synagodze dbał o
porządek podczas nabożeństw – zezwolił na wybranie czytania z księgi proroka
Izajasza i jej skomentowanie. Jezus odszukał i przeczytał fragment, w którym
Izajasz opisuje – odwołując się do znanego prawa pięćdziesiątego roku
jubileuszowego (por. Kpł 25) powołanie Mesjasza, który w mocy Ducha
Bożego przyniesie ludowi wybranemu upragnioną wolność i dobrobyt: „Duch Pański
spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą
nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych
odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Iz 61, 1-2). Jednak
świadomie opuścił fragment, istotny fragment: „i dzień pomsty naszego Boga” (Iz
61, 2). Ta niepełna lektura tekstu objawionego stanowi już jego interpretację.
Jezus w tym momencie objawia się jako pan słowa Bożego, podobnie jak później
oznajmi faryzeuszom, że jest panem szabatu por (Mk 2, 28).
Subskrybuj:
Posty (Atom)