Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

26.03.2017

„Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata” (J 9, 5).


  Dzisiejsza perykopa Ewangeliczna podejmuje tematykę mesjańskiej tożsamości Jezusa, nakreśloną przez św. Jana w opowieści o spotkaniu Pana  z Samarytanką przy studni Jakuba. Doświadczenie zbawczej miłości Boga, którą Jezus objawia w swoich słowach i czynach pełnych mocy Ducha Świętego (por. Łk 4, 32), skłania nas do przyjęcia łaski wiary, która rozświetla ciemności grzechu, pozwala dostrzec w Nauczycielu z Nazaretu Wcielone Słowo Boże i oddać Mu pokłon.

Historia uzdrowienia mężczyzny ślepego od urodzenia, rozważana przez Kościół w dzisiejszej Liturgii Słowa, jest kontynuacją nauczania Jezusa, które Czwarty Ewangelista przedstawił w rozdziale ósmym. Rozpoczyna się on epizodem z kobietą cudzołożną, którą Żydzi przyprowadzili do Jezusa, chcąc wystawić Go na próbę. Z punktu widzenia tych strażników ścisłej interpretacji Prawa Mojżeszowego sprawa była prosta: kobieta zasługiwała na ukamienowanie. Tymczasem Jezus okazuje jej miłosierdzie, wzywając jednocześnie do zerwania z grzechem. To podejście do Prawa, podporządkowujące wszystkie przykazania i nakazy temu najważniejszemu, które Pan Jezus przedstawił Uczonemu w Piśmie: „«Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. 

Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych»” (Mk 12, 29-31)  jest dla Żydów nie do przyjęcia, mimo, że tak naprawdę odpowiada ono ich własnemu nauczaniu: „Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary»” (Mk 12, 31-33). Przeciwstawiając się Jezusowi, faryzeusze pokazują, iż zachowali mentalność swych przodków, którą  Bóg piętnował ustami proroków: „Miłość wasza podobna do chmur na świtaniu albo do rosy, która prędko znika. Dlatego ciosałem ich przez proroków, słowami ust mych zabijałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” (Oz 6, 4-6). Jezus cytuje proroka Ozeasza w kontekście Jego władzy nad prawem szabatu, która jest istotnym tematem dzisiejszej Ewangelii: „Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu” (Mt 12, 7). W ostatecznym rozrachunku, to właśnie utrata władzy, która jest ściśle związana z religijną kontrolą nad narodem wybranym, jest źródłem nienawiści autorytetów do samozwańczego Rabbiego z Nazaretu.

W dyskusji z Żydami Jezus mówi o sobie:  „«Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia». Rzekli do Niego faryzeusze: «Ty sam o sobie wydajesz świadectwo. Świadectwo Twoje nie jest prawdziwe». W odpowiedzi rzekł do nich Jezus: «Nawet jeżeli Ja sam o sobie wydaję świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem skąd przyszedłem i dokąd idę. Wy zaś nie wiecie, ani skąd przychodzę, ani dokąd idę” (J 8, 12-14). Jednocześnie Zbawiciel odwołuje się do swojej wyjątkowej relacji do Boga Ojca, który jest Świadkiem Jego prawdomówności: „Także w waszym Prawie jest napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe. Oto Ja sam wydaję świadectwo o sobie samym oraz świadczy o Mnie Ojciec, który Mnie posłał». Na to powiedzieli Mu: «Gdzie jest Twój Ojciec?» Jezus odpowiedział: «Nie znacie ani Mnie, ani Ojca mego. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego»” (J 8, 17-19). W ten sposób Pan Jezus rozwija naukę, którą św. Jan zawarł w Prologu: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1, 1-5). Jezus jest Słowem, Życiem i Światłem, ponieważ jest Jednorodzonym Synem Bożym, „Bogiem z Boga, Światłem ze Światłości, Bogiem prawdziwym z Boga prawdziwego”. Paradoksalnie, pogrążona w  ciemnościach grzechu ludzkość doświadczy zbawienia i pozna prawdę o boskiej naturze Jezusa, kiedy popełni czyn najstraszliwszy z możliwych: przybije do krzyża swojego Boga:  „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył” (J 8, 28). Zrozumieją to jednak tylko Ci, którzy otworzą się na dar Ducha Świętego, którego Wszechmogący wyleje na swój naród, jak przepowiedział prorok Zachariasz: „Na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem wyleję Ducha pobożności. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym” (Za 12, 10). W Ewangeliach synoptycznych śmierć Jezusa i towarzyszące jej wydarzenia są świadectwem Boga, które przynosi owoc nawrócenia katów Jego Syna. Św. Mateusz pisze: „Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: «Prawdziwie, Ten był Synem Bożym»” (Mt 27, 54).

Dzisiejsza perykopa ewangeliczna jest swoistą antycypacją realizacji obietnic mesjańskich, oraz – podobnie jak ma to miejsce w historii Samarytanki –  ilustracją przemiany, jaka dokonuje się w życiu tego, kto uzna w Jezusie z Nazaretu oczekiwanego Mesjasza i Zbawiciela, zgodnie ze słowami Prologu:  „Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” (J 1, 10-13).

Opowieść rozpoczyna się od konfrontacji Jezusa z utartym przekonaniem, wedle którego nieszczęście doświadczane w tym życiu jest Bożą karą za grzechy własne lub rodziny: „przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże. Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata»” (J 9, 1-5). Już na początku doświadczamy powiewu świeżości płynącej ze słów Pana. Interpretacja jaką chorobie ślepca dał Jezus całkowicie odbiega od przekonania Jemu współczesnych. Dla nich jest oczywiste, że choroba to kara za grzechy, pozostaje kwestia, czyje grzechy? To grzebanie w życiu chorego żebraka było swoistym nietaktem, oraz brakiem szacunku i Jezus odciął się od takiego postępowania. Wskazał On raczej na to, że cierpienie ślepca ma ogromną wartość w oczach Stwórcy, może bowiem stać się ono doskonałą okazją do oddania Mu chwały. To jest jedyna uprawniona interpretacja cierpienia innych: Bóg, Miłosierny Ojciec, nie jest źródłem cierpienia, lecz przyjmuje dobrowolnie ofiarowane cierpienie, by wykorzystać je dla zbawienia wszystkich ludzi. Św. Jan Paweł II powiedział w szpitalu dziecięcym w Olsztynie, w 1991 roku: „Cierpienie nie jest karą za grzechy ani nie jest odpowiedzią Boga na zło człowieka. Można je zrozumieć tylko i wyłącznie w świetle Bożej miłości, która jest ostatecznym sensem wszystkiego, co na tym świecie istnieje”. Dlatego „potrzeba nam pełnić dzieła” Jego Ojca, to znaczy codziennie zrywać bielmo z naszych oczu, które pogrąża nas w ciemnościach niesprawiedliwych osądów, deformujących prawdziwy obraz Boga i w których nie ma nawet cienia autentycznego światła miłosierdzia względem bliźniego. Inaczej będziemy – mniej lub bardziej świadomie – tkwić w obłudzie, która niczym pleśń czyni bezwartościowym duchowy pokarm naszych modlitw, postów i dobrych uczynków:  „Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata” (Mt 7, 4-5).

Na potwierdzenie swoich słów, Jezus „splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: «Idź, obmyj się w sadzawce Siloam» - co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił widząc” (J 9, 6-7). Sposób postępowania Pana był dla świadków cudu prawdopodobnie szokujący. Przede wszystkim musimy pamiętać, że opisywane wydarzenie miało miejsce w szabat i – jak przypuszczają egzegeci – ostatni dzień święta Namiotów.  Ugniatanie ciasta (i analogicznie błota) było jedną z trzydziestu dziewięciu prac, których nie można było wykonywać w szabat, zatem, w opinii faryzeuszów, Jezus złamał Prawo. Ponadto w szabat nie można było leczyć, a więc i uzdrawiać, a co najwyżej ratować życie, zatem prawo zachowania szabatu zostało, według tego rozumowania, podwójnie pogwałcone przez Jezusa. Jak by tego było mało, Pan wysłał ślepca, aby obmył się w sadzawce, której woda była wykorzystywana do celów rytualnych. Nawiązując do jej nazwy „Posłany”, św. Jan podkreśla fakt, że cudowne uzdrowienie ślepego od urodzenia dokonało się nie w mocy wody, w której z resztą Żydzi chrzcili nawróconych na judaizm, lecz Tego, który będąc sam posłanym przez Ojca, posłał chorego. Podobne wątki odnajdujemy w historii uzdrowienia dziesięciu trędowatych: „Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu” (Łk 17, 14-16). Ślepy nie zważał na to, że przyjmując od Jezusa pomoc w szabat, czynił się wspólnikiem Jego grzechu i jak On stawał się nieczystym, lecz przezwyciężając obrzydzenie, jakie budził kontakt ze śliną drugiego człowieka (wielką obrazą było splunięcie drugiej osobie w twarz), posłuszny w wierze słowom Nauczyciela, poszedł obmyć się i przez to „zanieczyścić” sadzawkę Siloe.

Nic więc dziwnego, że wydarzenie to wzbudziło wściekłość faryzeuszów. Uzdrawiając w szabat, Jezus rzucił wyzwanie ich rozumieniu Prawa, jako drobiazgowego przestrzegania setek zasad, co do których Jezus powiedział: „Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji” (Mk 7, 8), a co gorsze, uderzył w źródło ich władzy nad ludem, opartej na kontrolowaniu przestrzegania Prawa i zasad ustalonych przez autorytety religijne. Karą za ich złamanie było wykluczenie z synagogi, co budziło przerażanie wśród Żydów. Podczas nierzetelnego śledztwa, w którym faryzeusze usiłowali dopasować prawdę do potrzeb z góry ustalonej decyzji, uzdrowiony ślepiec zachował niezłomną postawę zarówno w stosunku do swoich pobratymców, wobec których daje świadectwo: „Człowiek zwany Jezusem uczynił błoto, pomazał moje oczy i rzekł do mnie: "Idź do sadzawki Siloam i obmyj się". Poszedłem więc, obmyłem się i przejrzałem” (J 9, 10-11), jak również odpowiadając na pytania faryzeuszów: „Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę” (J 9, 15). Ci ostatni, skonsternowani, mimo, że postanowili uznać Jezusa za grzesznika łamiącego szabat i fałszywego Mesjasza, nie byli w stanie wyjaśnić, skąd czerpie On moc dla czynienia tak niezwykłych znaków jak uzdrowienie niewidomego od urodzenia. Wobec ich rozdwojenia i nikczemności, która kazała im poddać w wątpliwość samo uzdrowienie, świadectwo prostego żebraka stało się  bardziej dojrzałe, a wręcz pouczające. Na pytanie faryzeuszów, wypływające raczej z nadziei, że podobnie jak inni, ze strachu przed wykluczeniem z synagogi, uzdrowiony odetnie się od Jezusa, ten dostrzegł w Uzdrowicielu Bożego Posłańca: „Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: «A ty, co o Nim myślisz w związku z tym, że ci otworzył oczy?» Odpowiedział: «To prorok»” (J 9, 17).

Niezadowoleni faryzeusze postanowili przesłuchać rodziców ślepego, którzy poddali się obawie przed wykluczeniem z pośród ludu wybranego i nie wnieśli nic do sprawy, odcinając się raczej od syna: „Rodzice zaś jego tak odpowiedzieli: «Wiemy, że to jest nasz syn i że się urodził niewidomym. Nie wiemy, jak się to stało, że teraz widzi, nie wiemy także, kto mu otworzył oczy. Zapytajcie jego samego, ma swoje lata, niech mówi za siebie». Tak powiedzieli jego rodzice, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi” (J 9, 20, 22). Ta różnica między postawą uzdrowionego i jego rodziców, w połączeniu w roztropnością, z jaką ten pierwszy odpowiadał faryzeuszom, wskazuje ewidentnie jak wielkiego postępu dokonał on w drodze nawrócenia i apostolatu, o którym Jezus mówił: „Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 10, 19).

Faryzeusze, nic nie wskórawszy z jego rodzicami, ponownie przywołali uzdrowionego, który do tego stopnia zaczął się „rozkręcać”, że chwilami wręcz drwił z ich niewiedzy, aż wreszcie zmusił przywódców religijnych do ukazania ich prawdziwego oblicza: „Znowu więc przywołali tego człowieka, który był niewidomy, i rzekli do niego: «Daj chwałę Bogu. My wiemy, że człowiek ten jest grzesznikiem». Na to odpowiedział: «Czy On jest grzesznikiem, tego nie wiem. Jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę». Rzekli więc do niego: «Cóż ci uczynił? W jaki sposób otworzył ci oczy?» Odpowiedział im: «Już wam powiedziałem, a wyście mnie nie wysłuchali. Po co znowu chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami?» Wówczas go zelżyli i rzekli: «Bądź ty sobie Jego uczniem, my jesteśmy uczniami Mojżesza. My wiemy, że Bóg przemówił do Mojżesza. Co do Niego zaś nie wiemy, skąd pochodzi». Na to odpowiedział im ów człowiek: «W tym wszystkim to jest dziwne, że wy nie wiecie, skąd pochodzi, a mnie oczy otworzył. Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, natomiast Bóg wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę. Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić». Na to dali mu taką odpowiedź: «Cały urodziłeś się w grzechach, a śmiesz nas pouczać?» I precz go wyrzucili” (J 9, 24-34).

Logika faryzeuszy jest dość pokrętna: wiedzą, że Jezus jest grzesznikiem, ponieważ nie wiedzą skąd pochodzi, mimo że wiedzą, iż Mojżesz pochodzi od Boga. W rzeczywistości są potrójnie, a więc całkowicie, ślepi. U źródła tej ślepoty stoi ich wola trwania w permanentnym odrzuceniu łaski Ducha Świętego, przez co deformują Stare Przymierze, dane im przez Boga za pośrednictwem Mojżesza i odrzucają Nowe Przymierze, ofiarowane im przez Syna Bożego. W ten sposób tracą prawo do uważania siebie za potomków Abrahama: „Rzekł do nich Jezus: «Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama. Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Wy pełnicie czyny ojca waszego»” (J 8, 39-40) i dzieci Boga: „Rzekł do nich Jezus: «Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał” (J 8, 42).

Nauka Jezusa jest bardzo jasna: albo będziemy pełnili dzieła Boga, albo dzieła szatana. Ten, kto odtrąca Dobrą Nowinę Syna Bożego, prześladuje Go i wyrzuca Go precz, poza granice własnej egzystencji, musi liczyć się z tym, że sam będzie precz odrzucony. Dotyczy to również odtrącenia Jego Kościoła. Postać uzdrowionego ślepca z dzisiejszej Ewangelii nosi bowiem cechy doskonałego ucznia Zbawiciela, który dzieli los swego Nauczyciela: żąda się od niego świadectwa podczas niesprawiedliwego procesu, a następnie poniża się go, i wyrzuca precz ze wspólnoty, tylko dlatego, że Prawda, którą głosi jest niewygodna. Faryzeusze żądali od ślepca: „Daj chwałę Bogu”(gr. Dos doxan to Theo) (J 9, 24), oczekując od niego wygodnej dla siebie odpowiedzi. Ślepiec pozostał wierny Jezusowi, przez co jest podobny, w swoim uwielbieniu Boga, do nawróconego pod krzyżem setnika, który według Ewangelii św. Łukasza: „Na widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu (gr. edoxazen ton Theon) i mówił: «Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy»” (Łk 23, 47). W  przypowieści o przewrotnych rolnikach, Jezus następująco przepowiedział swoją Paschę  „Miał jeszcze jednego, ukochanego syna. Posłał go jako ostatniego do nich, bo sobie mówił: "Uszanują mojego syna". Lecz owi rolnicy mówili nawzajem do siebie: "To jest dziedzic. Chodźcie, zabijmy go, a dziedzictwo będzie nasze". I chwyciwszy, zabili go i wyrzucili z winnicy. Cóż uczyni właściciel winnicy? Przyjdzie i wytraci rolników, a winnicę odda innym. Nie czytaliście tych słów w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w oczach naszych” (Mk 12, 6-10).

Nie można zatem pozostać obojętnym wobec odkupienia, jakiego Bóg dokonał w swoim Synu. Starzec Symeon, prorokując powiedział do Maryi: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 34-35). To cudowne misterium salutis, okupione cierpieniem Zbawiciela i Jego Najświętszej Matki, jest jednocześnie sądem, jaki rozpoczął się w chwili, gdy Maryja wyrzekła swoje pokorne Fiat, a dopełni, gdy Zbawiciel przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, zgodnie z Jego słowami: „«Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą stali się niewidomymi»” (J 9, 39). W rozmowie z Nikodemem Jezus wyjaśnił temu faryzeuszowi, który był Jego ukrytym uczniem: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki” (J 3, 19). Ewidentnie faryzeusze, którzy dziś usiłowali fałszywie osądzić Jezusa, wybrali już swój los, przy czym najgorsze nie jest to, że zgrzeszyli, lecz, że odebrali sobie możliwość nawrócenia: „Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli i rzekli do Niego: «Czyż i my jesteśmy niewidomi?» Jezus powiedział do nich: «Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: "Widzimy", grzech wasz trwa nadal” (J 9, 40-41).

Zbawiciel nie pozostawił uzdrowionego ślepca samemu sobie. Odszukał go, gdyż chciał dopełnić tego objawienia, które już stało się częściowo jego udziałem: „Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go rzekł do niego: «Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?» On odpowiedział: «A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?» Rzekł do niego Jezus: «Jest Nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie». On zaś odpowiedział: «Wierzę, Panie!» i oddał Mu pokłon” (J 9, 35-38). Podobnie jak podczas spotkania z Samarytanką, kiedy objawił się jako Mesjasz: „Rzekła do Niego kobieta: «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko». Powiedział do niej Jezus: «Jestem nim Ja, który z tobą mówię»” (J 4, 25-26), tak teraz Jezus wskazał na prawdziwą naturę swojego bycia Mesjaszem, która nijak się ma do politycznych oczekiwań Żydów. Jest On bowiem Synem Człowieczym, o którym pisał Daniel: „Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską , a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7, 13.14). Wieczne panowanie Jezusa jest owocem paschalnego zwycięstwa okupionego nie krwią rzymskich okupantów, lecz Jego własną Przenajświętszą Krwią, którą wylał w arcykapłańskich lochach, w rzymskim pretorium, na ulicach niewdzięcznej Jerozolimy i za jej murami, przybity do krzyża na górze straceń, gdzie skonał w męczarniach tuż przed szabatem, któremu pragnął przywrócić oryginalną wartość, opartą na miłości Stwórcy do człowieka. Miłości tak wielkiej, że „nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8, 32). Jezus jest więc jedynym Panem szabatu, dlatego, że „chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają” (Hbr 5, 8-9).  
                                                 
                                                                        Arek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.