Nie wiem czy są ludzie odważni. Ja do nich na pewno nie należę, mówi się że strach ma wielkie oczy – to jednak zawsze odczuwam jakąś dozę lęku.
Oczywiście, że nasze lęki, strachy zaczynają rodzić się w dzieciństwie i albo są przez mądrych rodziców gaszone, albo jeszcze bardziej podsycane - tak jak w moim przypadku. Zresztą tych drugich rodziców w każdym pokoleniu jest zawsze znacznie więcej….
Wielu mądrych psychologów i innych naukowców napisało wystarczająco dużo na tematy ludzkich słabości, o lęku także. Ale niewielu napisało, jak skutecznie walczyć z tą nabytą słabością.
A bać można się krzyku, podniesionego głosu, hałasu…
i wszystkiego co przyjdzie do głowy.
Człowiek poraniony, niosący w swojej pamięci tony
niedobrych wspomnień związanych ze zranieniami, cierpieniami zaczyna odczuwać
lęk w zasadzie w każdej sytuacji. To niepewność, zachwiane poczucie godności,
niska samoocena. Tak ma większość.
Nie jest na topie przyznawanie się do swoich słabości – raczej należy je doskonale maskować i nie dać zdjąć sobie tej aktorskiej maseczki.
Nie jest na topie przyznawanie się do swoich słabości – raczej należy je doskonale maskować i nie dać zdjąć sobie tej aktorskiej maseczki.
Też tak i ja miałam, dochodziłam do perfekcji w unikaniu obnażenia własnych słabości…. najbardziej przed samą sobą.
A te lęki z latami rosły w siłę, było ich coraz więcej,
czasami trudnych do zdefiniowania.
I tak funkcjonowałam jako taki letni katolik z wahaniami raz gorzej, raz lepiej, pod
koniec już było tylko gorzej.
Kiedy jednak Pan Jezus tak mocno przygarnął mnie do serca
poczułam, że te moje zwątpienia, lęki powoli odchodzą – ale uwaga... odchodzą i
wracają bo…. ja je sama zapraszam.
Jak to możliwe? A możliwe, bo nie potrafię do końca zaufać Panu Jezusowi, bo w dalszym ciągu moje ja wskakuje na piedestał, tam gdzie powinien królować Bóg !
Jak to możliwe? A możliwe, bo nie potrafię do końca zaufać Panu Jezusowi, bo w dalszym ciągu moje ja wskakuje na piedestał, tam gdzie powinien królować Bóg !
Mówi się, że mózg człowieka potrafi być jego największym wrogiem, że tyle zatrutych myśli potrafi wyprodukować, że zanim się człowiek ocknie, to jest cały skażony….
To prawda, moje myśli potrafią mi całkowicie odebrać
kontrolę nad moją wolą, nie chcę , a one są, tworzą się najczarniejsze
scenariusze, nadciąga bezsenność, duszności, czuję zaciśnięte serce i płytki
oddech jak u ryby wyrzuconej na brzeg.
Pod wpływem właśnie takich myśli byłam przez ostatni
tydzień. Dziękowałam Panu za te oschłości, uwielbiałam Go za ten czas próby, a
jednocześnie straszliwie się męczyłam. Totalny dół. I w niedzielę wieczorem
telefon od zelatorki ze Wspólnoty, nie mówiłam co mi jest, ale ona sama zaczęła
mówić, abym się przygotowała dobrze na spotkanie modlitewne i zaleciła modlitwy
do Przenajdroższej Krwi Pana Jezusa. Odmawiam codziennie takie modlitwy od
kilku lat, ale szczególnie zwróciła uwagę na jedną:
Jezu, zanurzam w Twojej
Przenajdroższej Krwi cały ten rozpoczynający się dzień, który jest darem Twojej
nieskończonej miłości.
Zanurzam w Twojej Krwi siebie samego
wszystkie osoby, które dziś spotkam, o których pomyślę czy w jakikolwiek sposób
czegokolwiek o nich się dowiem. Zanurzam moich bliskich i osoby powierzające
się mojej modlitwie.
Zanurzam w Twojej Krwi, Panie,
wszystkie sytuacje, które dziś zaistnieją, wszystkie sprawy, które będę
załatwiać, rozmowy, które będę prowadzić, prace, które będę wykonywać i mój
odpoczynek.
Zapraszam Cię, Jezu, do tych
sytuacji, spraw, rozmów, prac i odpoczynku.
Proszę, aby Twoja Krew przenikała te
osoby i sprawy, przynosząc według Twojej woli uwolnienie, oczyszczenie,
uzdrowienie i uświęcenie. Niech dziś zajaśnieje chwała Twojej Krwi i objawi się
jej moc.
Przyjmuję wszystko, co mi dziś
ześlesz, ku chwale Twojej Krwi, ku pożytkowi Kościoła św. i jako
zadośćuczynienie za moje grzechy, składając to wszystko Bogu Ojcu przez
wstawiennictwo Maryi.
Oddaję samego siebie do pełnej
dyspozycji Maryi, zawierzając Jej moją przeszłość, przyszłość i teraźniejszość,
bez warunków i bez zastrzeżeń. Amen.
Po skończonej rozmowie odmówiłam tę modlitwę, odszukałam jeszcze wiele innych i próbowałam zasnąć, ale nie dało się… dopiero rano z Różańcem w ręku zaczęłam mówić Panu o udręczeniu, jakie wlazło na mnie, zaczęłam zanurzać w Przenajdroższej Krwi każdą osobę i każdą sytuację, która spowodowała mój stan i tak spacerując poczułam jak się uspokajam, wyciszam. Modląc się wróciłam do domu i poczułam się lekko, bardzo lekko, bo usłyszałam, że przełamując swój strach, lęki pokonuję samą siebie wznosząc się coraz wyżej. Ale też i serce było otwarte. A po południu pobiegłam do Konfesjonału. Dziś jest cudownie. Pan mi powiedział, że te nasze lęki są wynikiem braku zaufania Jezusowi, wraca to ciągle... nasza samodzielność, kreatywność, która jest potrzebna, ale zawsze w zgodzie z ufnością do Pana Jezusa.
Dziś
zrozumiałam co to znaczy „brzemię lekkie a jarzmo słodkie” .
Każdą chwilę, każda sytuację oddawaj Panu zanurzając ją z wiarą w Przenajdroższej Krwi Pana Jezusa, wszystkie myśli, ludzi, i rozmowy – tak, jak jest w modlitwie – a jeśli ma być skutecznie – niech to będzie jak oddychanie - bo bez Pana przecież giniemy.
Chwała Ci Panie, że zlikwidowałeś moje niedowiarstwo. Chwała Ci Panie !
13.12.2016
EKS
Podobnie jak Ty Elu ja również odmawiam tę modlitwę. Staram się każdego dnia rano poprzez jej odmawianie zanurzać siebie oraz wszystkich, których spotkam w Przenajświętszej Krwi Pana Jezusa i czuję taki wewnętrzny spokój. Problemy, które oczywiście się pojawiają są łatwiejsze do przyjęcia. Czując obecność Najlepszego przyjaciela i lekarza obok, życie staje się mniej zalęknione.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie gorąco.
Z Panem Bogiem
Ewa
... bo przecież to z Jego Najświętszego Serca wypłynęły zdroje Miłosierdzia dla nas... bo tylko przez Jego Najświętszą Krew możemy być obmyci ku uzdrowieniu ... bardzo dziękuję Ewuś za wpis o tej modlitwie :) i również pozdrawiam gorąco Ciebie i Elę :):):)
UsuńElu piękne świadectwo.A modlitwa która zacytowałaś ma ogromną moc. Odmawiam ją równiez i polecam wszystkim. Zyczę Ci nieustajacej ufności w Bogu.
OdpowiedzUsuńJezu Ufam Tobie !!!!!
OdpowiedzUsuńZawsze Wola Twoja Panie !!!!!
O Jezu oddaję się Tobie, troszcz się Ty !!!!
Piękne świadectwo. Na pewno wielu pomoże się odnaleźć na drodze do szczęścia tylko z Naszym Panem.
Dziękuję Elu za Twoje świadectwo , za przypomnienie tej modlitwy.Odmawiałam ją,potem przestałam ją odmawiać- może dlatego,że nie zaufałam do końca Jezusowi, nie oddałam się Mu całkowicie.Teraz dzięki Tobie znów wracam do odmawiania tej modlitwy.Pozdrawiam cieplutko i całym sercem. MariaF
OdpowiedzUsuńElu, Twoje świadectwo jest piękne, czytając je miałam wrażenie, jak bym to ja pisała o sobie. Tak jest w życiu, aby przybliżyć się do Boga i całkowicie zaufać Jemu trzeba doznać osamotnienia, bólu, cierpienia. Jak już nie ma innego ratunku na dalsze życie wtedy na drodze staje On - Jezus. Tak było ze mną,przez wiele lat szukałam, chciałam wszystko naprawiać sama, ale nic z tego nie wychodziło, dopiero kiedy swoje życie powierzyłam Bogu - jestem szczęśliwa.Każdy dzień zaczynam od przeczytania Ewangelii z rozważaniami na dany dzień roku, następnie modlitwa Zanurzenia we Krwi Chrystusa, krótka modlitwa: Panie Jezu przez Bolesną Mękę Twoją i Krew, którą wylałeś za nas, za mnie na Krzyżu, przez Najświętszą Agonię Twoją przez Miłosierdzie Boże, daj łaskę zbawienia duszom dziś i w tej chwili umierającym aby nie poszły na wieczne potępienie. /modlitwa ratująca miliony dusz - obietnica Pana Jezusa/. Następnie - modlitwa św. Gertrudy , za dusze w czyśćcu cierpiące oraz modlitwa: Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Najdroższą Krew Boskiego Syna Twojego, Pana naszego Jezusa Chrystusa w połączeniu ze wszystkimi Mszami Świętymi dzisiaj na całym świecie odprawianymi za dusze w czyśćcu cierpiące, za umierających, za grzeszników na świecie , za grzeszników w kościele powszechnym , za grzeszników w mojej rodzinie w moim domu a także za mnie.Odmawiam również przepiękną Koronkę Ojca Pio do Najświętszego Serca Jezusa oraz dziesiątkę Różańca rodziców w intencji dzieci.Tak czynię od lat, w ciągu dnia Różaniec Święty, chociaż prawie bez ustanku odmawiam Nowennę Pompejańską / od ponad 4 lat/Po powrocie z Medjugorie prawie codziennie odmawiam Koronkę Pokoju i inne modlitwy, które spisuję gdzie tylko znajdę.Bardzo często budzę się w nocy z modlitwą na ustach, tak jak by Duch Święty modlił się ze mną w czasie snu. Elu czym dłużej trwamy w modlitwie, tym bliżej jesteśmy Boga przynajmniej ja tak odczuwam prawie namacalnie. Ojciec Pio powiedział kiedyś aby zaraz po przebudzeniu zrobić znak Krzyża, wtedy nie dajemy możliwości szatanowi zbliżenia się do nas. Pozdrawiam serdecznie - z Panem Bogiem.
OdpowiedzUsuńSkorzystałem Na Lednicy z modlitwy wstawienniczej. Modlący się zrobili to pięknie, ale szatanowi tak się to nie spodobało, że teraz moje życie wygląda jak piekło. Robert.
OdpowiedzUsuńRobercie nie poddawaj się, takie działanie szatańskie wskazuje na jego bezsilność, Bóg ma władzę nad każdym, korzystaj z ww modlitw, wytrwaj potem spotka Cie nagroda, spokój duszy , zobaczysz ,Bóg z Tobą , pomodlę się za Ciebie
OdpowiedzUsuńTak dzisiaj szukałam pomocy, trafiłam na tan tekst
OdpowiedzUsuńBóg zapłać
Bozenka PZ
Modlitwa zawsze pomaga, codzienne odmawianie pozwala zbliżyć się do Boga.
OdpowiedzUsuń