Oczywiście, temat drażliwy jak na dzisiejsze czasy, opanowane przez różnego rodzaje „opcje, czy trendy” – słowem bardzo niepopularny, którego nawet kapłani raczej nie podnoszą... wygodnictwa czy wszelkich innych zaniechań? Czynią to nieliczni m.in. w mojej parafii.
A swoją drogą co oni powiedzą Jezusowi, gdy staną z Nim twarzą w Twarz?
Bo temat drażliwy – kobieta w spodniach na Mszy św, czy w miniówie, albo z dekoltem, czy w szortach… A przecież moda króluje... dyktuje...
Kobieta jednak, ma
być kobietą, a strojem podkreślać swoją kobiecość, jednocześnie dbając o swój
wizerunek poprzez szacunek do samej siebie.
No i uderz w
stół... nożyce się odezwą.
Nieliczne tylko kobiety, które się odezwały w komentarzach, odsłuchały co ksiądz ma do powiedzenia, reszta tylko zasugerowana tytułem
wylała całą swoją złość i niechęć…
najpierw na księdza, później na Kościół… no i na mnie.
Kobiety-matki
– żony, a może i babcie…
Modernistki,
wygodnickie, światowe, wyemancypowane…..
A ja pytałam, która z Was:
- wzięła
ślub kościelny w spodniach?
- która z
nich wystroiła córkę w spodnie do
Pierwszej Komunii?
Hipokryzja—
potężna hipokryzja i nic poza tym. Tłumaczyły, że powinno być wygodnie.
W Kościele
wygodnie w spodniach ? O jakiej wygodzie tu mowa? Czy któraś sprząta podczas Mszy św. i wchodzi
po drabinie omiatać kurze z witraży?
A może
pomyliła Kościół – Dom Boga z zabawą w remizie, czy gdzie indziej i jak dzidzia – piernik w
miniówkę się wbiła, pokazując to co zakryte być powinno?
Kobiety trochę opamiętania i poczucia
estetyki, wypięte, wielkie zadki wpakowane w portki naprawdę wyglądają
odstraszająco nawet w dzień powszedni, gdzie większość do Kościoła nie zagląda.
Drogie panie -- trzeba lustra w domu mieć duże i przeglądać się
częściej i krytyczniej = to tyle w tym temacie i trochę z innej strony niż to mówił ksiądz.
Matko Najświętsza, wzorze Matki i Żony, wzorze Miłości
Macierzyńskiej i Czystości – wstawiaj się za nami polskimi kobietami do Syna
Swego o łaski czystości myśli, słów i czynów – abyśmy Cię Matko nie zawstydzały
nieskromnością, wygodnictwem i lekceważeniem nauk Ewangelii, a innych nie wodziły na takie, czy inne pokuszenie. Amen
Elżbieta KS
wydaje mi się,że jeśli ktoś przychodzi do Pana Boga porozmawiać, poprosić o pomoc, szukać ratunku w rozpaczy to ubiór nie jest istotny dla żadnej ze stron tej relacji
OdpowiedzUsuńaniam
Napisałem swój komentarz, ale ponieważ przesadziłem z jego długością i się nie mieścił w ramach komentarza, więc wysłałem na maila Modlitwy Wstawienniczej z nadzieją, że zostanie jakoś opublikowany.
OdpowiedzUsuńTak... też myślę, że przesadziłeś ale z interpretacją wypowiedzi "aniam". Odnoszę wrażenie, że Ani - jeśli tak masz na imię :) bardziej chodziło o to "z czym" się przychodzi do Świątyni, a nie "w czym" się przychodzi. Jeśli ktoś przychodzi "poprosić o pomoc, szukać ratunku w rozpaczy" to uważam, że bardziej należy się cieszyć, że właśnie do Świątyni przyszedł poprosi Pana Boga o pomoc, a mniej ważne jest "w czym" przyszedł, jeśli ta osoba znajdzie Pana Boga w tej Świątyni to na odpowiedni ubiór/strój przyjdzie czas, a my cieszmy się, że w ogóle przyszła.
OdpowiedzUsuńTwoja Mariuszu odpowiedź bardziej dotyczyła osób, które "w miarę systematycznie" przychodzą na niedzielną mszę świętą w niestosownym stroju (i z tym się w pełni zgadzam) ale odnoszę wrażenie, że "aniam" nie o to chodziło.
Z Panem Bogiem - Janusz
Janusz – poniekąd masz rację gdyż chodziło mi właśnie o kobiety systematycznie uczęszczające na Mszę św. w prowokujących strojach. Ja odniosłem się do prawdo podobnie źle sformułowanego komentarza „aniam”. Dobrze by było gdyba sama zabrała głos i bardziej rozwinęła swoją myśl. W artykule Elżbieta KS pisze m.in.: „.…piernik w miniówkę się wbiła, pokazując to co zakryte być powinno? Kobiety trochę opamiętania i poczucia estetyki, wypięte, wielkie zadki wpakowane w portki….”. Niestety po tak ostrych słowach „aniam” pisze: „…ubiór nie jest istotny… „ - dlatego moja odpowiedź nie mogła być inna – nawet jak się ktoś pomylił w formułowaniu swojej myśli. Pozdrawiam serdecznie Janusz – z Panem Bogiem. M.B
OdpowiedzUsuńMariuszu, napisałam dokładnie to co miałam na myśli , nic nie chlapnęłam, nie pomyliłam się. Nie zamierzam nic rozwijać. Mam inne zdanie na ten temat ale to co wyczytałeś z moich słów jest mocno przesadzone.
Usuńaniam
Aniu - Ty już rozwinęłaś swoją myśl. Jasno olreśliłaś,że się ze mną nie zgadzasz. Nie wiem tylko w którym miejscu przesadziłem ale skoro nie chcesz nic więcej powiedzieć to rozumiem. Swoją drogą jestem ciekaw co Janusz na to. A Ciebie nie chciałem urazić - wybacz. M.B
OdpowiedzUsuń"...Sąd Jezusa o współczesnych
UsuńLecz z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: "Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili". Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: "Zły duch go opętał". Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije. a oni mówią: "Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników". A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny..." Mt 11,16-19
Od przedwczoraj zastanawiałem się co odpisać i czy w ogóle odpisać. Szukałem inspiracji w Piśmie Świętym. Wszedłem przed chwilą na stronę www.twojabiblia.pl - polecam :) i tu powyższy cytat...
Mariusz szczerze wcześniejszy komentarz napisałem bo "wkurzył" mnie twój komentarz, właściwie to laborat, który w kilku miejscach mam wrażenie odniosłeś osobiście do "aniam". Ani Ją znasz, a tym bardziej nie wiesz jak ubiera się idąc na Mszę Św. przy okazji wylewając swoje oburzenie tym w jakim stroju niektórzy potrafią przyjść do Świątyni. Tak sam przed sobą odpowiedz sobie czy gdybyś to Ty przelał z serca swoje słowa jak wydaje mi się zrobiła to Ania (dalej mam nadzieje, że tak masz na imię "aniam") to czy miałbyś ochotę zrobić to kolejny raz...?
Aniu dziękuję za twój drugi komentarz bo ja nie wiem czy zdobyłbym się na takowy :)
Na koniec podam drugi cytat, tym razem z wczoraj (z tej samej strony:) ) gdy zastanawiałem się nad tym wszystkim:
"...Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość..." 1Kor 12-13
Ale to jest tylko moje niejasne i nieobiektywne odczucie...
Z Panem Bogiem - Janusz
Janusz – zarzucasz mi coś, czego nie zrobiłem..
UsuńNapisałeś: „Ani Ją znasz, a tym bardziej nie wiesz jak ubiera się idąc na Mszę Św. – to krzywdzące
Przecież pisałem: „….Nie, to nie tak. Wierzę, że jesteś w porządku tylko tak „chlapnęłaś” albo jakąś konkretną sytuację miałaś na myśli.”
Pomimo to okazało się, że jednak z ubiorem stoi przy swoim – moje nadzieje prysły, przykro mi.
Takie są realia, musimy się z tym pogodzić.
Janusz – ja wiem, że za każdym komentarzem stoi żywy człowiek który go napisał ale mogę się odnieść tylko do jego słów. Mówię co o jego poglądzie myślę. Nie potępiam go ale najwyżej to co robi.
Pisałem o ubiorze na Mszy św. a nie o relacji z Bogiem w trudnych chwilach.
Janusz – ja też mam uczucia. Skoro Ty się „wkurzyłeś” to chyba zrozumiesz mnie, że ja się mogłem „wkurzyć” dokładnie tak samo jak przeczytałem komentarz „aniam”.
Pytasz mnie Janusz czy gdybym to ja przelał z serca swoje słowa jak wydaje Ci się zrobiła to Ania to czy miałbym ochotę zrobić to kolejny raz...? – Janusz, ja pochwalam jej przychodzenie do Boga, pogłębianie tej relacji, ale nie pochwalam wyzywających strojów na Mszy św. i jeszcze raz bym to napisał – chyba totalnie nie zrozumiałeś o co mi chodziło.
Mamy różne zapatrywania, odczucia itd. Ale do tego jest dyskusja. Niestety Ania się jakby „obraziła” bo w pół zdania obróciła się na pięcie i wyszła. Może jest inaczej ale ja to tak odbieram bo personalnie zarzuciła mi: „….ale to co wyczytałeś z moich słów jest mocno przesadzone” i zostawiła mnie z tym. Nie będzie dyskusji.
Janusz – masz dużo miłości w sobie. Stanąłeś w obronie Ani bo uznałeś we mnie agresora. Ale żaden ze mnie agresor – zapewniam Cię. :)))
Z Panem Bogiem i Maryją. Mariusz
A ja zupełnie inaczej - błogosławionego dnia, z Panem Bogiem +
UsuńAniu, Mariuszu i Januszu, niejako w pewnym sensie arbitrze między Anią i Mariuszem…
OdpowiedzUsuńKażde ma swoją rację i Janusz ją przyznał obojgu. Problem w tym, że Ania – mówiąca właściwie o relacji z Bogiem i Mariusz mówiący, jak stawać przed Panem Bogiem w Jego świątyni, nie spotykają się w najważniejszych punktach swojego myślenia w tym samym miejscu, a przecież oboje mówią o strojach w odniesieniu do Boga.
Gdyby Ania napisała, że za tymi „ Obcisłymi mini spódniczkami, głębokimi dekoltami, przebijającymi stringami, itp…, tymi skrajnościami o których pisała Elżbieta, tudzież koronkowymi, czy prześwitującymi tiulowymi bluzkami nie jest, to Mariusz miałby pełne zrozumienie.
Myślę Aniu, że skoro się zabiera głos i jest dyskusja, to można dodać dwa zdania, ku dorozumieniu się, jak to mówił w znanym filmie Pawlak. Ty masz na względzie relację z Bogiem i patrząc na siebie i swój ubiór, który jak myślę nie wzbudziłby zastrzeżeń Mariusza, pomijasz wszystko inne. Przynajmniej tak to można rozumieć. Dla Mariusza jednak sporo tego innego istnieje i jako mężczyzna ukonkretnił o co mu chodzi.
Myślę, że jeśli ktoś pójdzie na łąkę się opalać i zachwyci się np. pięknymi chmurami, czy bogactwem kwiatów w łąkowej runi i uklęknie w kostiumie kąpielowym, i będzie wielbił Boga za to piękno, to zrobi dobrze, a i Pan Bóg, mam nadzieję, ucieszy się z tego, a nie będzie patrzył na to, że to w kostiumie kąpielowym. Tu jest moment na dowolność formy osobistego spotkania z Panem Bogiem.
Jednak w tym samym kostiumie nikt z podziękowaniem Panu Bogu do kościoła się nie wybierze…
A przecież idzie ku takiej samej relacji.
Pytanie jest: Dlaczego tak się nie ubierze? Relacja ta sama, tylko miejsce i okoliczności inne…
Czy więc są ważniejsze niż relacja?
Nie są, ale każdy bierze je pod uwagę.
I każdy powinien odpowiedzieć sobie ile tego przykładowego kostiumu zakryć, żeby jego spotkanie z Panem Bogiem nie zakłócało czyjejś relacji z Panem Bogiem w tym samym miejscu i o tej samej porze, nie mówiąc już o zgorszeniu.
Sławek +
Ps. Zapraszam na stronę jutro, czy pojutrze na bardziej obiektywne i myślę ważniejsze słowo w tym temacie, tylko muszę go przygotować.
Kochani, myślę, że dyskusja trochę zeszła na nie te tory, na których powinna się toczyć. Mariusz dookreśla swoje stanowisko i mówi, że nie chciał urazić aniam, Janusz bohatersko Jej broni, a aniam się wycofała. Sprawa ubioru w kościele, pozostaje w tle, a nawet zupełnie pominięta, a jej dotyczyły wszystkie 3 teksty. Myślę, że problemem z ubiorem jednak istnieje, tym bardziej, że sprawa ubioru jest poruszana w Biblii, a i przytaczane słowa Bł. Hiacynty wskazują, że ubiór ma znaczenie.
OdpowiedzUsuńProponuję Wam Kochani zakończyć tę dyskusję i pomodlić się za siebie wzajemnie, i obyście spotkali się w innym temacie i oby w większym zrozumieniu, zawsze w miłości.
Sławek +