Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

14.11.2017

Gdy jest mi źle...


   Często mam takie stany, kiedy brak mi entuzjazmu i chęci do działania, modlitwa też jest wtedy jakby… na siłę. Zawsze znajdzie się dziedzina życia w której są jakieś niedociągnięcia, braki... problemy materialne, czy choroba też mają na to wpływ.  Miewam takie huśtawki samopoczucia, nastroju i wtedy żadne wmawianie sobie, że jest ok nie działa…
    Życie nie przebiega w ciągłej euforii, ma swoje etapy. Sztuką jest prosić wtedy o wsparcie i zaprzestanie wywoływania w sobie poczucia - wierzący zawsze uśmiechnięty, czy powielania schematu, że tak musi być bo tak wypada. Właśnie takie słabe dni pobudzają nas często do zmian, do poszukiwania środka zaradczego. Jeżeli zanurzamy to w pełnym miłości Sercu Jezusa, możemy być pewni, że pokaże właściwe wyjście.
    Ja pozwalam sobie na takie trudne dni... 

12.11.2017

„Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” (Mt 25, 6).

W dzisiejszą niedzielę Kościół Chrystusowy, rozważając przypowieść o pannach roztropnych i nierozsądnych, wprowadza nas w klimat oczekiwania na chwalebne przyjście naszego Zbawiciela. Jest ono wyrazem posłuszeństwa wobec polecenia Jezusa: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie” (Mt 24, 42) i objawem mądrości ewangelicznej, będącej darem Ducha Świętego dla tych, którzy uwierzywszy w Jezusa, codziennie „słuchają słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11, 28).

Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych (gr. morai, dosł. głupich), a pięć roztropnych (gr. gronimoi, dosł. rozsądnych). Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!" 

11.11.2017

90 lat temu na naszej, mojej ziemi.


  Kiedy 11 listopada 1918 roku Piłsudski zwolniony z twierdzy magdeburskiej przybył do Warszawy i obejmując urząd Naczelnika Państwa potwierdził odzyskanie po latach zaborów niepodległości przez Ojczyznę, były i takie miejsca, gdzie wyzwolenie jeszcze nie nadeszło. Jednym z nich było Podlasie. Władzę sprawowało tu nadal wojsko niemieckie, a Polska Organizacja Wojskowa działała na sposób tajny.
  11 listopada rano wyzwolono jedynie Parczew. Harcerzom udało się tam rozbroić 27 żołnierzy niemieckich. Dzień później od okupanta uwolniono Łuków i Radzyń. Niemcy ukrywający się w tamtejszym pałacu zostali spektakularnie ostrzelani przez Peowiaków z wieży pobliskiego kościoła, tak, że pozostała im ucieczka do lasu. Tego samego dnia, ich dowództwo w Białej Podlaskiej, dla lepszej obrony swojej pozycji, utworzyło Radę Żołnierską. Na ten gest Polacy rozpoczęli powstanie oddając władzę w mieście Komitetowi Obywatelskiemu.

9.11.2017

Coś dla myśliwych


  Na początku listopada przypada święto myśliwych, strzelców, jeźdźców i leśników, którym to zawodom patronuje święty Hubert.
Urodził się  on na terenach dzisiejszej Francji w roku 655 w rodzinie królewskiej. Pasje łowieckie odziedziczył po ojcu, z którym często polował. Pewnego razu w Pirenejach uratował nawet jego życie z łap szarżującego niedźwiedzia.

   Jednak nie zawsze odznaczał się szlachetnością. W młodości prowadził hulaszczy i swawolny tryb życia. Organizowane przez niego łowy cechowało krwawe trzebienie zwierzyny. 

  Zmieniło się to w 695 roku, kiedy polując w Wielki Piątek w Ardenach napotkał na swej drodze pięknego białego jelenia z promieniejącym krzyżem w porożu.

7.11.2017

W tygodniu modlitw za zmarłych. WOŁYŃ... (Tekst fragmentami drastyczny.)

   Oparte na prawdziwych zdarzeniach.
Abyśmy pamiętali i modlili się za Nich.

  Pan Józef poznał Staszka na początku lat 50-tych XX wieku. Przysłali go z kadr, jako praktykanta, „niewiele będzie z niego pożytku „ tak sobie pomyślał, wysokie to, wątłe, jakieś pogarbione i… smutne. A tu raczej silnego chłopa trzeba...
   Ale Staszek, widząc zatroskane spojrzenie szefa wziął się szybko do roboty, zgłębiając tajniki wiedzy o obrabiarkach, frezerkach i innych jeszcze urządzeniach.
 Pan Józef był zadowolony ze swojego praktykanta, cichy, skromny, tak jakby w cieniu i zawsze smutny, zamyślony. Staszek uśmiechał się, ale śmiały się tylko usta, nigdy oczy. W ogóle taki odludek był. Nie pił, nie palił, najpierw mu dokuczano, ale gdy zaczął dawać składki, a sam nie uczestniczył w popijawach po pracy – dano mu spokój. Z czasem Staszek stał się brygadzistą, później mistrzem, kończył różne kursy, chwalono go, motywowano do jeszcze lepszej pracy nagrodami, premiami. W końcu o trzymał mieszkanie, nieduże, ale nareszcie własne, wysokie, widne, kuchnia, łazienka i jeden ogromny pokój. Jakby okrzepł materialnie, jeszcze później zafundował sobie syrenkę, ale mało tym parkotem jeździł. Był sam, podobał się kobietom, ale nie nadawał się na tańce, nie był typem bawidamka, chodził taki smutas, więc jakoś żadna nie przekonała się do niego. W samotności spędzał swoją codzienność.
   Pan Józef, który przez te lata wspólnej pracy, stał się jakby ojcem Staszka… a to Staszek bywał u pana Józefa, a to z okazji Pierwszej Komunii córek, później ślubów, czy jakiś przyjęć rodzinnych, ale to też nie zawsze.
  W końcu nadszedł czas że Pan Józef przeszedł na zasłużoną emeryturę, oczywiście wielka bida w pracy, Staszek, był ale tylko trochę. Kończył się kolejny etap jego życia. Zrozumiał, że teraz jest już zupełnie sam.

  W jakiś czas potem panowie spotkali się i Pan Józef zaprosił Staszka na wypad do lasu, w pobliżu jakieś jeziorko, więc może ryby, może grzyby. Tym razem Staszek nie odmówił, wsiedli w małego fiacika Staszka i pojechali obficie zaprowiantowani.
  I tam Staszek napił się wódki, ale niedużo, raptem setuchnę – ale może właśnie ten wypity alkohol spowodował, że Staszek przed starym Przyjacielem otworzył swoje serce i wylał wszystek smutek nagromadzony przez całe dziesięciolecia….
   Staszek urodził się na Wołyniu, miał trzy siostry, jedna była młodsza od niego, kochających się rodziców i babkę – matkę ojca, mieszkającą razem z nimi.

5.11.2017

„jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie (Mt 23, 9).


  Treścią dzisiejszej perykopy ewangelicznej, którą św. Mateusz rozpoczyna 23 rozdział swojej Ewangelii, jest mowa Jezusa skierowana przeciw uczonym w Piśmie i faryzeuszom, a następnie ukazanie właściwych relacji do Boga i bliźniego, jakie powinny charakteryzować Jego uczniów. Ostrzeżenie przed dwoma, najbardziej wrogimi Jezusowi grupami społecznymi, stanowi syntezę późniejszych zarzutów wyrażonych przez Zbawiciela w formie „biada”. Ich kulminacją będzie odwrócenie się Jezusa od Jerozolimy, która – stanąwszy po stronie uzurpatorów na tronie Mojżesza – zamiast przyjąć wyciągniętą dłoń Wcielonego Boga (por. Mt 23, 37), przybiła ją do krzyża rękami bezbożnych, jak głosił w swoim pierwszym, publicznym wystąpieniu, napełniony Duchem Świętym, Apostoł Piotr:

4.11.2017

Cmentarz przy „starym” szpitalu w Białej Podlaskiej.

Jego losy wiązały się ściśle z zakonem sióstr szarytek. 25 stycznia 1716 roku książę Karol Stanisław Radziwiłł ufundował w Białej klasztor dla stosunkowo młodego zgromadzenia żeńskiego – Panien Miłosierdzia, zwanych popularnie od koloru habitu szarytkami. Ówczesny biskup łucko – brzeski Aleksander Wyrzykowski zalecił sprowadzić je prosto z domu generalnego z Paryża. Na północ od bialskiego zamku zbudowano siostrom drewniany klasztor i kaplicę. Poza tym otrzymały one budynki i place miejskie na własność oraz dotacje w naturze z majątków radziwiłłowskich. W 1749 roku książę Hieronim podarował im także majątek Mokrany. Początkowo szarytki opiekowały się 6 chorymi i 12 sierotami. Księżna Anna z Sanguszków poszerzyła pole ich działalności tworząc przy sierocińcu szpital dla wdów. Na jego potrzebę wzniesiono barokowy murowany budynek – dzisiejszy szpital św. Karola Boromeusza. Już w 1761roku 6 sióstr opiekowało się około 60 sierotami i wdowami. To one i ich podopieczni spoczywają w przyszpitalnym parku.