W dzisiejszą
niedzielę Kościół Chrystusowy, rozważając przypowieść o pannach roztropnych i
nierozsądnych, wprowadza nas w klimat oczekiwania na chwalebne przyjście
naszego Zbawiciela. Jest ono wyrazem posłuszeństwa wobec polecenia Jezusa: „Czuwajcie
więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie” (Mt 24, 42) i
objawem mądrości ewangelicznej, będącej darem Ducha Świętego dla tych, którzy
uwierzywszy w Jezusa, codziennie „słuchają słowa Bożego i zachowują je”
(Łk 11, 28).
„Wtedy
podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje
lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych (gr.
morai, dosł. głupich), a pięć roztropnych (gr. gronimoi, dosł.
rozsądnych). Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne
zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody
opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się
wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!"
Wtedy powstały
wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych:
"Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną". Odpowiedziały
roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do
sprzedających i kupcie sobie!" Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te,
które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu
nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: "Panie, panie, otwórz nam!"
Lecz on odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was".
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 1-13).
Jezus
objawiał tłumom tajemnice Bożego królowania nie bezpośrednio, lecz w
przypowieściach, ze względu na zatwardziałość ich serc, wypełniając w ten
sposób proroctwo Izajasza (por. Mt 13, 10-17). Dotyczy to również misterium
Jego paruzji, czyli powtórnego przyjścia, poprzedzającego Sąd Ostateczny, które
Pan objawił, posługując się drogą prorokom symboliką nawiązującą do ceremonii
weselnej i następującej po niej uczcie. „W dawniejszych czasach w wielu
tradycyjnych wioskach Palestyny uczta ślubna rozpoczynała się wieczorem, po
całym dniu wypełnionym tańcem. Druhny pozostawiały pannę młodą, której
towarzyszyły, i udawały się z pochodniami na spotkanie pana młodego. Następnie
doprowadzały go do oblubienicy i wszystkich razem odprowadzały do domu pana
młodego” (Craig S. Keener Komentarz historyczno – kulturowy do Nowego
Testamentu, s. 67).
Ceremonia
ślubna była symbolem i przypomnieniem sponsalnej miłości Boga do Jego ludu,
której najpiękniejszy opis znajdujemy w natchnionej księdze Pieśni nad
Pieśniami. Zaślubiny Jahwe z Izraelem nie były - jak miało to często miejsce w
relacjach międzyludzkich - następstwem kalkulacji, lecz owocem miłości Boga do
Izraela (por. Iz 62, 5; Iz 54, 6-8), odwzajemnionej i wyrażonej konkretnie w
zachowaniu Jego przykazań, streszczonych w recytowanej codziennie przez
pobożnych Żydów modlitwie Szema Izrael – Słuchaj Izraelu. Ta miłość była
największym skarbem narodu wybranego, co przypomina Oblubienica, prosząc
Oblubieńca: „Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim
ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak
Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić
miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego
domu, pogardzą nim tylko” (Pnp 8, 6-7).
Umierając na
krzyżu, Jezus, wcielony Syn Boży i Mesjasz, nabył Kościół Boga, czyli nas
wszystkich ochrzczonych, którzy w Niego wierzymy, swoją krwią (por. Dz 20, 28),
dzięki której staliśmy się bliskimi Chrystusowi i domownikami Boga (por. Ef 2,
13; 19), wchodząc na niedostępny dotąd człowiekowi poziom intymności w relacji
z Trójcą Przenajświętszą. Dlatego w szczególny sposób do nas adresowane są
słowa proroka Izajasza, zapowiadającego ucztę mesjańską na górze Syjon, która
będzie miała miejsce w czasach ostatecznych: „Pan Zastępów przygotuje dla
wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z
najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze On na tej górze zasłonę,
zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody;
raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza,
odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym
dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym
złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!” (Iz 25,
6-9).
Uczcie tej,
na którą wszyscy jesteśmy zaproszeni, będzie przewodniczył nasz Pan i
Zbawiciel. Zapowiedział to swoim uczniom, ustanawiając Eucharystię: „Następnie
wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego
wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na
odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu
winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie
Ojca mojego»” (Mt 26, 27-29). Nasze uczestnictwo w uczcie eschatologicznej
jest możliwe dzięki włączeniu nas przez Jezusa w Jego eucharystyczną,
dziękczynną ofiarę złożoną przez Niego Ojcu i aktualizowaną codziennie wszędzie
tam, gdzie celebrowana jest pamiątka Jego męki i Zmartwychwstania.
Jednak – jak
uczy nas dzisiejsza przypowieść – uczestnictwo to nie jest automatyczne, jak
chcieliby zwolennicy zyskującej coraz większą popularność, potępionej przez
Kościół katolicki, teorii apokatastazy, czyli ostatecznego zbawienia
wszystkich, dobrych i złych, w tym również potępionych demonów. Jezus mówi nam
dzisiaj, że istnieje realna możliwość, że jeżeli nie potraktujemy poważnie Jego
wezwania do pójścia za Nim na drodze prawdziwej mądrości, która jest mądrością
krzyża, przegapimy nadejście Oblubieńca i nie wejdziemy do Jego domu,
lecz – jako słudzy nieużyteczni – pozostaniemy „na zewnątrz - w ciemności!
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 25, 30).
W
Izajaszowym opisie uczty mesjańskiej jej uczestnikami są ci, którzy zaufali
Bogu. Wyrazem tej ufności jest wierność Bożym przykazaniom objawionym ludowi
wybranemu za pośrednictwem Mojżesza. Jezus nadał temu zaufaniu wymiar
najdoskonalszy, wzywając swoich uczniów do pójścia za Nim i przyjęcia trudów
chrześcijańskiego życia, oraz związanych z tym cierpień, jako krzyża, którego
pokorne dźwiganie czyni nas godnymi uczestnictwa w Jego dziele odkupienia (Mt
10, 37-39), a na końcu czasów w Jego chwale, zgodnie z Jego obietnicą: „A
kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i
mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec” (J 12, 26).
W tym
kontekście oliwą, której zabrakło pannom głupim są dobre uczynki, gromadzone
przez naśladowców Chrystusa jako skarby w niebie (por. Mt 6, 20). Dlatego,
nawet jeżeli zasną oni w oczekiwaniu na pana młodego, to gdy „Pan zstąpi z
nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w
Chrystusie powstaną pierwsi” (1 Tes 4, 16), powstaną, zapalą swoje lampy i
pośpieszą Mu na spotkanie. Dzieła miłosierdzia czynią bowiem uczniów
Jezusa światłem świata, na świadectwo ludziom i chwałę Bożą, zgodnie ze słowami
Pana: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre
uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 16).
Czynienie
dobra upodabnia nas do Tego, który sam jest Dobry – Ojca (por. Łk 18, 19) i
pozwala Duchowi Świętemu uświęcić nas i uzdolnić do uczestnictwa w życiu Trójcy
Przenajświętszej. Jezus ostrzega nas jednocześnie, że wiara bez uczynków nie
wystarczy do zbawienia: „Nie każdy, który Mi mówi: "Panie,
Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę
mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie,
Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych
duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego
imienia?" Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie
ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" (Mt 7, 21-23).
Jednocześnie wskazuje na prawdziwą mądrość, która – dla pogrążonego w
ciemnościach grzechu świata jest to głupotą – wyraża się w „aktywnym” słuchaniu
Ewangelii, jej wcielaniu w naszą codzienność: „Każdego więc, kto tych słów
moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym (gr.
phronimo; rozsądnym, mądrym), który dom swój zbudował na skale ( Mt
7, 24).” Mądrości tej nie można nabyć, pożyczyć, czy kupić. Jest ona darem
Bożym: rodzi się z doświadczenia zbawiennej obecności Boga w naszej
codzienności i owocuje miłością do Stwórcy, która przeobraża nasze życie w hymn
uwielbienia: „Miłuję Cię, Panie, Mocy moja, Panie, ostojo moja i twierdzo,
mój wybawicielu, Boże mój, skało moja, na którą się chronię, tarczo moja, mocy
zbawienia mego i moja obrono! (…) Niech żyje Pan! Moja Skała niech będzie
błogosławiona! Niech będzie wywyższony Bóg, mój Zbawca” (Ps 18, 3. 47).
Arek
Dziekuje za tak piekne i zrozumiale wyjasnienie ewangeli
OdpowiedzUsuń