Alkohol,
nietrzeźwość, alkoholizm, to w naszej Ojczyźnie, źródła nieszczęść i bólu wielu
osób, rodzin, społeczności - od wieków i obecnie również.
Czy zgadzasz się z tym?
- Myślę, że się zgadzasz, ale też myślę, że usłyszę zaraz takie, czy inne … ale…
Ja to „ ale” nawet
mógłbym zrozumieć… jeśli nigdy: ani w dzieciństwie, ani w obecnym życiu
rodzinnym z problemem alkoholizmu i tym co niesie z sobą w relacjach
rodzinnych, czy szerzej międzyludzkich się nie zetknąłeś… a tym bardziej
zetknęłaś.
Ale jeśli znasz to z dzieciństwa, a szczególnie, gdy
cierpisz przez alkohol w swoim obecnym domu rodzinnym, to jaka jest twoja
reakcja? Żadnego twojego "ale", wtedy nie
rozumiem.
Czy zobaczę u Ciebie udawany
śmiech przez łzy i wypowiesz zdanie, które kiedyś usłyszałem:
„Co to za chłop, co nie pije?”
„Co to za chłop, co nie pije?”
- „A co to za chłop, który pije?” Nie wspominając o kobiecie...
Ja słyszałem inne zdanie:
- „Pić, nawet mało, to byle chłop potrafi, ale, żeby nie pić
wcale, to dopiero potrzeba chłopa”.
Chcę zwrócić się
szczególnie do niewiast, tych płaczących z bólu tak psychicznego, jak i
fizycznego…
Co robisz sama w reakcji na zło o którym mówię?
Czy przyszła Ci na myśl reakcja w postaci ABSTYNENCJI… czyli
zerwania, nie dyskutowania ze złem?
Zło to dziecko
diabła, a z nim się nie dyskutuje.
Szukając pewnego
cytatu natknąłem się na pytanie.
- Ile jest warta trzeźwość?
Myślę, że to zależy
kto płaci za nietrzeźwość. Niekiedy za trzeźwość dałby bardzo, bardzo wiele...
Funkcjonuje w
kręgach abstynenckich hasło:
„Przez abstynencję niewielu do trzeźwości wszystkich.”
Wydaje się, że cóż to jest kropla
wody?... a przecież ona drąży skałę, albo tworzy cudne nacieki w jaskiniach…
Kropla, do abstynenckiej kropli i do kolejnej kropli… a
kiedyś będzie pięknie…
Ale jeśli zabraknie tej pierwszej kropli, to nic z tego może
nie być.
Bądź tą kroplą, bądź zaczątkiem piękna.
Bądź tą kroplą, bądź zaczątkiem piękna.
Możesz też być kroplą ekspiacyjną za hektolitry alkoholu wielu, albo za tę
osobę przez którą cierpisz.
Abstynencja to
wolność. Wolność od lęku przed okazjami, pseudo-kulturowymi zwyczajami, czy
ucieczką w trudnościach.
Ty, który pijesz, czy też się upijasz, a może nawet przyznajesz, że jesteś alkoholikiem, abstynencja to droga dla Ciebie, poza Twoją wolnością, to również wolność dla Twoich bliskich, wolność od lęku, bólu i łez. To droga do wspólnego szczęścia… a przecież tak kiedyś chciałeś… Prawda?
Mam takie dwa cytaty
dla Ciebie, które mogą stać się Twoją modlitwą w wielu sytuacjach życiowych, i
w tej również.
Pierwszy:
„Boże, daj mi siłę,
abym mógł zrobić wszystko, czego ode mnie żądasz. A potem żądaj ode mnie, czego
chcesz.”
A drugi:
"Tak się módl, jakby wszystko zależało od Boga i tak pracuj, jakby wszystko zależało od ciebie.| św. Ignacy Loyola
I jeszcze jedno zdanie:
" Życie rodziców jest księgą, którą czytają dzieci"
Jeśli Twoje dzieci nie mogą czytać tylko dobrej książki, to niech chociaż mają do niej, połowiczny dostęp.
Ty bądź dobrą
książką dla swojego dziecka.
Zbliża się czas Wielkiego Postu. Zastanów się, czy nie możesz zrobić wielkiego kroku, ku abstynencji.
O Trzeźwość Narodu Polskiego i abstynencję w Inicjatywie Modlitwy Wstawienniczej, proszę Cię Panie Boże.
O Trzeźwość Narodu Polskiego i abstynencję w Inicjatywie Modlitwy Wstawienniczej, proszę Cię Panie Boże.
Sławek +
Ps. Żeby nie było, że mówię i tylko teoretyzuję. Jestem abstynentem. Cenię sobie to, nie mam i nie miałem żadnych problemów z dotrzymaniem kiedyś podjętej decyzji.
"Ochotnego dawce Pan Bóg miłuje"
Ochoczo kiedyś podjąłem obietnicę abstynencji i może dlatego, jest tak łatwa w dotrzymaniu i daje mi taką radość i serce do nawoływania do niej.
Podziwiam ten brak problemów z dotrzymaniem abstynencji. Dużo mocy Bożej masz Bracie. Szczerze, najbardziej podobają mi się ci, którzy siądą w rodzinie do obiadu z kieliszkiem dobrego wina ( jednym ) i nie są od tego uzależnieni. Żyją normalnie, zdrowo. Są chyba najbardziej wolni.
OdpowiedzUsuńJest takie powiedzenie jeden kieliszek za dużo, a tysiąc za mało. Zawsze był kiedyś ten pierwszy kieliszek i na pewno często miał być jeden. Ja nie jestem żadnym cierpiętnikiem, ani moja rodzina. Styl życia bez kieliszka i tyle. I ja na pewno nie wpadnę w nałóg. Zaręczyłabyś za tych z kieliszkiem do obiadu? Myślisz, że w pozadomowych okolicznościach, zawsze skończy się tylko na jednym kieliszku. Może u niektórych tak, ale na pewno nie u wszystkich. Zauważyłbym też, że obiad je się codziennie. Jestem przekonany o - z czasem, jakiejś wersji nałogu takich osób, chociaż nie musi to być alkoholizm taki, jaki na ogół mamy na myśli.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoją opinię. Zależało mi na pokazaniu jeszcze innej strony. I niech tak zostanie.
OdpowiedzUsuń