Perykopa
ewangeliczna, którą Kościół rozważa w IV Niedzielę
Wielkanocną, stanowi pierwszą część mowy Jezusa, w której Pan
objawia się nam jako Dobry Pasterz.
Mowa
Jezusa ma miejsce w Świątyni, podczas Święta Namiotów, zwanego
Świętem Jahwe lub po prostu Świętem, będącego najważniejszym z
trzech świąt pielgrzymkowych. Czytano Torę, a Pismo Kapłańskie
przypominało historię zbawienia ludu, wyjaśniając jego symbolikę.
Żydzi mieszkali wówczas przez siedem dni w namiotach plecionych z
zielonych gałązek na pamiątkę warunków, w jakich przebywali ich
przodkowie, których Bóg wyprowadził, pod wodzą Mojżesza, z
Egiptu na pustynię.
W
kontekście tego radosnego święta, doszło do nieprzyjemnego
starcia między nauczającym i czyniącym cuda Jezusem oraz Żydami,
szczególnie faryzeuszami i uczonymi w Piśmie, którzy uważali Go
za bluźniercę i opętanego przez złego ducha zwodziciela tłumów.
Konflikt ten jest swoistą ilustracją do nauczania św. Jana
Apostoła zawartego w Prologu: „Była światłość
prawdziwa (gr. phos to alethinon), która oświeca
każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było
[Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat
Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi
Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je
przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1,
9-12).
Wydarzeniem
poprzedzającym naszą dzisiejszą perykopę, oraz będącym jej
bezpośrednią przyczyną było uzdrowienie ślepego od urodzenia i
reakcja Żydów, którzy wobec niezaprzeczalnego cudu dokonanego rzez
Jezusa, usilnie starali się Go zdyskredytować w oczach ludu:
„przywołali tego człowieka, który był niewidomy, i rzekli do
niego: «Daj chwałę Bogu. My wiemy, że człowiek ten jest
grzesznikiem»” (J 9, 24). Podczas dyskusji z autorytetami
religijnymi, uzdrowiony mężczyzna udzielił roztropnej
odpowiedzi, która musiała nasunąć się każdej osobie dobrej
woli. Była ona jednak nie po ich myśli, dlatego postąpili z nim
bezwzględnie i bezlitośnie. Los prawdomównego ślepca stanowi
niejako zwiastun tego, co stanie się wkrótce z samym Jezusem:
„Wiemy, że Bóg grzeszników nie wysłuchuje, natomiast Bóg
wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę.
Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od
urodzenia. 33 Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic
czynić». Na to dali mu taką odpowiedź: «Cały urodziłeś się w
grzechach, a śmiesz nas pouczać?» I precz go
wyrzucili” (J 9, 31-34). Władze religijne wykluczyły
uzdrowionego z synagogi, czego obawiali się jego rodzice (por. J 9,
22), pozbawiając go w ten sposób tożsamości religijnej,
dziedzictwa duchowego, oraz – jak sądzono – życia wiecznego.
Podobnie okrutnie Żydzi obeszli się z Jezusem, co sam zapowiedział:
„Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany
arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć
i wydadzą Go poganom na wyszydzenie,
ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie»”
(Mt 20, 18-19).
Pan
nie pozostawił tego odważnego człowieka w jego izolacji i
osamotnieniu, lecz odnalazł go i obdarzył prawdziwym życiem
wiecznym płynącym z w wiary w Niego: „Jezus usłyszał,
że wyrzucili go precz, ispotkawszy
go rzekł do niego: «Czy ty wierzysz w
Syna Człowieczego?» On odpowiedział: «A któż to
jest, Panie, abym w Niego uwierzył?» Rzekł do niego Jezus: «Jest
Nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie». On zaś
odpowiedział: «Wierzę, Panie!» i oddał Mu
pokłon” (J 9, 35-38).
Wobec
uczonych w Piśmie i faryzeuszów, którzy traktowali Jezusa z
pogardą, uważając Go za grzesznika, Zbawiciel wydał surowy wyrok:
to oni są prawdziwie ślepi i trwają w grzechach, które zamykają
ich na łaskę zbawienia: „Jezus rzekł: «Przyszedłem na ten
świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą,
przejrzeli, a ci, którzy widzą stali się niewidomymi». Usłyszeli
to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli i rzekli do Niego: «Czyż
i my jesteśmy niewidomi?» Jezus powiedział do nich: «Gdybyście
byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie:
"Widzimy", grzech wasz trwa nadal”
(J 9, 39-41). Co gorsza, z racji na piastowane stanowisko dopuszczają
się oni niesprawiedliwości wobec synów Abrahama: zamiast opiekować
się nimi w bojaźni Bożej, traktują ich jako źródło
niegodziwych dochodów. Zbrodnia Żydów jest szczególnie ciężka
teraz, gdy przeciwstawiają się Wcielonemu Słowu Bożemu i Jego
zbawczej misji: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze,
obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami
nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą”
(Mt 23, 13).
Na
tej głębokiej różnicy między Jezusem, który jest Bramą owiec i
jedynym dobrym Pasterzem, a faryzeuszami, uczonymi w Piśmie i elitą
kapłanów, którzy sprzeniewierzyli się powierzonej im pasterskiej
misji, opiera się siła przekazu dzisiejszej Ewangelii.
„Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę,
ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem.
Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera
odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po
imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich
czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają.
Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie
znają głosu obcych». Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz
oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił”
(J 10, 1-6).
W
swojej wypowiedzi Jezus odwołuje się do bogatej tradycji biblijnej,
w której Wszechmogący był postrzegany jako pasterz swego ludu.
Błogosławiąc swoich synów Jakub powiedział: „Z rąk
potężnego Boga Jakubowego, od Pasterza i Opoki
Izraela, od Boga ojców twoich, który cię będzie
wspomagał, od Wszechmocnego, który ci będzie błogosławił -
błogosławieństwa z niebios wysokich, błogosławieństwa otchłani
leżącej najniżej, błogosławieństwa piersi i łona” (Rdz
49, 24-25).
W
Księgach prorockich Bóg piętnuje zachowanie złych pasterzy,
którzy krzywdzą owce. Najwyższy wyrwie swoje owce z ich rąk i sam
będzie je pasł. Szczególnie dobitnie przemawia Pan przez usta
proroka Ezechiela: „Biada pasterzom Izraela, którzy sami siebie
pasą! Czyż pasterze nie powinni paść owiec? Nakarmiliście się
mlekiem, odzialiście się wełną, zabiliście tłuste zwierzęta,
jednakże owiec nie paśliście. (…) Oto jestem przeciw pasterzom.
Z ich ręki zażądam moich owiec, położę kres ich pasterzowaniu,
a pasterze nie będą paść samych siebie; wyrwę moje owce z ich
paszczy, nie będą już one służyć im za żer. (…) Ja
sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał
na legowisko - wyrocznia Pana Boga. Zagubioną odszukam, zabłąkaną
sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a
tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie (Ez
34, 2-3. 10. 15-16)”.
Również
w drugiej pieśni Sługi Pańskiego, prorok Izajasz, roztaczając
wizję szczęśliwości, która stanie się udziałem ludu Bożego,
odwołuje się do symboliki pasterskiej: „Gdy nadejdzie czas mej
łaski, wysłucham cię, w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą. <A
ukształtowałem cię i ustanowiłem przymierzem dla ludu>, aby
odnowić kraj, aby rozdzielić spustoszone dziedzictwa, aby rzec
więźniom: "Wyjdźcie na wolność!" [marniejącym] w
ciemnościach: "Ukażcie się!" Oni będą
się paśli przy wszystkich drogach, na
każdym bezdrzewnym wzgórzu będzie ich pastwisko. Nie
będą już łaknąć ni pragnąć, i nie porazi ich wiatr upalny ni
słońce, bo ich poprowadzi Ten, co się lituje nad
nimi, i zaprowadzi ich do tryskających zdrojów”
(Iz 49, 8-10).
Micheasz,
którego proroctw słuchamy w okresie oczekiwania na Narodziny
Pańskie, głosi że Mesjasz będzie pasł w imieniu Boga Jego naród:
„A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród
plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w
Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności. Przeto
[Pan] wyda ich aż do czasu, kiedy porodzi mająca porodzić. Wtedy
reszta braci Jego powróci do synów Izraela. Powstanie On i paść
będzie mocą Pańską, w majestacie imienia Pana Boga
swego. Osiądą wtedy, bo odtąd rozciągnie swą potęgę aż po
krańce ziemi” (Mi 5, 1-3).
Św.
Jan w swojej Apokalipsie widzi, z perspektywy walki szatana z
Kościołem i Maryją, Jezusa jako Pasterza, który zaprowadzi
sprawiedliwość Bożą na ziemi: „I porodziła Syna -
Mężczyznę, który wszystkienarody będzie pasł rózgą
żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do
Jego tronu” (Ap 12, 5). „A z Jego ust wychodzi ostry
miecz, by nim uderzyć narody: On paść je będzie
rózgą żelazną i On wyciska tłocznię wina
zapalczywego gniewu Wszechmogącego Boga” (Ap 19, 15).
W
tym kontekście łatwiej możemy zrozumieć dzisiejszą perykopę
ewangeliczną, która pozostaje dla rozmówców Jezusa niezrozumiała,
z racji na to, że Pan nie przemawia bezpośrednio, lecz przenosi
znaczenie wypowiadanych przez siebie słów na wyższy poziom
duchowy, posługując się przy tym swego rodzaju przysłowiami, czy
parabolami zwanymi po grecku paroimia, odpowiadającymi
hebrajskim mashal. Jezus, w którego Wcieleniu, życiu
ukrytym, a następnie publicznym, oraz Misterium Paschalnym
wypełniają się obietnice dane przez Boga ludowi wybranemu, jest
jedynym, który ma prawo wejść do owczarni przez bramę. Inni,
którzy już się w niej znajdują, są złodziejami i rozbójnikami,
gdyż wdarli się tam bezprawnie i wykorzystują owce dla własnych,
nikczemnych celów. Przenośnia jest tym bardziej udana, że
przemawiając na otoczonym murami dziedzińcu świątynnym, Jezus
mówi o „owczarni”, a dosłownie „dziedzińcu owiec”
(gr. aulen ton probaton), zwykle przylegającym do domostwa i
otoczony murem, do którego można wejść przez bramę strzeżoną
przez odźwiernego. Do takiej owczarni spędzano na noc trzody kilku
różnych właścicieli. Rankiem przychodzili pasterze, którzy
wywoływali powierzone sobie owce po imieniu, po czym prowadzili je
na pastwiska, idąc na przedzie stada. Przemawiając na dziedzińcu
świątynnym porównanym do owczarni, Jezus daje do zrozumienia
faryzeuszom i pozostałym autorytetom religijnym, że z racji na
swoje niemoralne postępowanie i brak ducha Bożego, są raczej
złodziejami, którzy nocą wkradają się do przydomowej owczarni
(świątyni) i rozbójnikami, wdzierającymi się do zagród
zbudowanych przy pastwiskach (synagogi), aby bogacić się na
krzywdzie owiec: „Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie
i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą
lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie
czynią” (Mt 23, 1-3).
Dla
Jezusa ważna jest relacja zaufania między Pasterzem i jego trzodą:
owce słyszą głosy wszystkich pasterzy, którzy przychodzą do
owczarni, lecz rozpoznają głos i idą jedynie za tym, który zna
ich imiona: „owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po
imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich
czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają”
(J 10, 3-4). W kulturze semickiej imię wyrażało istotę danej
osoby, czy rzeczy. Nadawanie imienia wyrażało symbolicznie pewną
władzę jednej istoty nad drugą. Adam, z woli Stwórcy nadał nazwy
wszelkim stworzeniom jako ich opiekun i pasterz (por. Rdz 2, 19-20).
W przypadku niewiasty, nadanie imienia było związane z
podkreśleniem równości w naturze, godności i powołaniu do
budowania wspólnoty małżeńskiej, która jest drogą do
świętości: „A gdy ją przyprowadził do mężczyzny,
mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i
ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z
mężczyzny została wzięta». Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca
swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że
stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 22-24). Jedność
chrześcijanina z Chrystusem w Jego mistycznym Ciele jest owocem daru
zbawienia, który jest osobisty dla każdej z Jego owiec. Podobnie
jak w przypadku powołania Lewiego, wezwanie do pójścia za Panem
jest aktem skierowanym indywidualnie do konkretnej osoby: „Potem
wyszedł i zobaczył celnika,
imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do
niego: «Pójdź za Mną!» On zostawił wszystko, wstał i chodził
za Nim” (Łk 5, 27-28). Jezus widzi konkretną osobę, z jej
niedoskonałą naturą i często powikłaną historią życia i woła
ją po imieniu. Głosu Zbawiciela nie da się pomylić z żadnym
innym, można go jedynie nie dosłyszeć lub świadomie zagłuszyć.
Ci jednak, którzy odpowiedzą na wołanie Chrystusa, pójdą za Nim
i wytrwają do końca, mogą być pewni, jak współpracownicy św.
Pawła, że „ich imiona są w księdze życia” (Flp 4, 3),
oraz – jak pisze św. Jan w Apokalipsie – „Tak szaty białe
przywdzieje zwycięzca, i z księgi życia imienia jego nie wymażę.
I wyznam imię jego przed moim Ojcem i Jego aniołami” (Ap 3,
5). Właśnie dlatego, że to Jezus, a nie ktoś inny jest ich
pasterzem, już teraz mogą oni chwalić Boga Słowami psalmu 23:
„Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę
odpocząć: orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych
ścieżkach przez wzgląd na swoje imię” (Ps 23, 1-3).
Wobec
niezrozumienia słuchaczy Jezus wypowiada się w sposób bardziej
bezpośredni, zmieniając jednocześnie obraz swojej paroimi:
„Powtórnie
więc powiedział do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam
wam: Ja
jestem bramą owiec .
Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i
rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli
ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i
znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść,
zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie
i miały je w obfitości”
(J 10, 7-10).
Podobnie
jak w pierwszej części swojej wypowiedzi, tu również Pan
wypowiada podwójne „Amen – Zaprawdę”, podkreślające
wagę słów, które za chwile będą wypowiedziane. Tym razem Jezus
jeszcze bardziej podkreśla doniosłość swojego oświadczenia przez
zwrot „Ja jestem” (gr. Ego eimi), który w
Ewangelii św. Jana, przez nawiązanie do świętego imienia Boga,
objawionego Mojżeszowi w krzaku gorejącym, wyraża boskość
Jezusa. W księdze Wyjścia czytamy: „Mojżesz zaś rzekł Bogu:
«Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał
mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to
cóż im mam powiedzieć?» „Odpowiedział Bóg Mojżeszowi:
«JESTEM, KTÓRY JESTEM». I dodał: «Tak
powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was». Mówił dalej
Bóg do Mojżesza: «Tak powiesz Izraelitom: "JESTEM, Bóg ojców
waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do
was. To jest imię moje na wieki i to
jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia” (Wj 3, 13-15). Bóg
ujawnił Mojżeszowi swe imię, „pomny na miłosierdzie swoje -
jak przyobiecał naszym ojcom - na rzecz Abrahama i jego potomstwa na
wieki” (Łk 1, 54-55). To Boże miłosierdzie ukazało swoją
pełnię w Jezusie Chrystusie, Jednorodzonym Synu, który umarł na
krzyżu za nasze grzechy: „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego,
wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja
nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec
nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił
Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba»” (J
8, 28-29). Kiedy Jezus oświadcza Żydom: „Zaprawdę, zaprawdę,
powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8, 58),
wówczas nie tylko podkreśla odwieczność swojej boskiej natury
współistotnej Ojcu, lecz stawia się u początków przymierza Boga
z patriarchą Abrahamem i jego potomstwem jako jego Autor wraz z
Ojcem i Duchem Świętym.
W
dzisiejszej perykopie, mówiąc: „Ja jestem bramą owiec (gr.
ego eimi he thyra ton probaton)” (J 10, 7), Jezus odsłania nam
głęboki sens imienia Bożego, w kontekście wzajemnej relacji Osób
Trójcy Przenajświętszej, a także ukazuje nasze powołanie do
świętości. Pan jest bramą prowadzącą do zbawienia i życia
wiecznego, które nie jest niczym jak pełnym zjednoczeniem z Ojcem.
W tym sensie Jezus mówi do swoich uczniów: „Ja jestem drogą
i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi
do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie
poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i
zobaczyliście. (…) Czy nie wierzysz, że Ja jestem
w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię,
nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam
dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w
Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie
przynajmniej ze względu na same dzieła” (J 14, 6-7. 10-12).
Ci, którzy zostali przez chrzest zjednoczeni w Panem i zachowując
Jego przykazania trwają w Jego Miłości i przynoszą owoc obfity
(por. J 15, 1-11) na życie wieczne. Przychodzą oni do Jezusa z
inicjatywy Ojca: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu
to nie zostało dane przez Ojca” (J 6, 65). Właśnie dlatego
Jezus, w całkowitym posłuszeństwie woli Ojca, stał się dla
nas Pasterzem, Bramą, a także pożywieniem na życie wieczne, o
którym mówi dziś: „Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie
zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę” (J 10, 9).
Jezus powiedział bowiem o sobie uczniom w mowie eucharystycznej:
„Jam jest chleb życia (gr. Ego eimi ho atros
tes zoes). Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we
Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak:
Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie.Wszystko, co
Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego,
który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z
nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę
Tego, który Mnie posłał (J 6, 35-38). Chleb życia,
którym jest sam Zbawiciel, jest nam dany „w obfitości”,
abyśmy mogli uczestniczyć w życiu Bożym, przyjmując w
posłuszeństwie wiary Słowo Pana i karmiąc się Jego Ciałem:
„Przez swoje Objawienie "Bóg niewidzialny w nadmiarze
swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół
i obcuje z nimi, by ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć
ich do niej” (KKK 142).
Bramą,
którą uczeń Chrystusa wstępuje do królestwa Bożego, aby utonąć
w ramionach miłosiernego Ojca jest sam Zmartwychwstały Zbawiciel,
zaś furtami w tej bramie są Jego Najświętsze Rany, w których
jest nasze zbawienie i uzdrowienie (por. Iz 53, 5). Święta
Katarzyna Sieneńska, doktor Kościoła, patronka Włoch i Europy, w
jednym ze swoich listów opisała egzekucję Mikołaja z Tuldo, który
został skazany na śmierć przez ścięcie, za podburzanie
Sieneńczyków do buntu przeciw władzom miasta. Rozgoryczony
młodzieniec odrzucał wszelkie wezwanie do pojednania się z Bogiem
przed egzekucją. Gdy św. Katarzyna dowiedziała się o tym, udała
się do więzienia, w którym przebywał skazaniec i odmieniła go do
tego stopnia gorliwością swojej wiary i pragnieniem zjednoczenia z
Jezusem po śmierci, że uzyskawszy obietnicę, iż będzie ona
obecna przy jego egzekucji, młody człowiek pogodził się ze swoim
losem, wyspowiadał się i przyjął komunię świętą. Co więcej,
nie mógł się on doczekać, kiedy zobaczy swoją pocieszycielkę na
„świętym” jak go nazwał miejscu straceń. Św. Katarzyna
dotrzymała słowa: uprzedziła młodzieńca na miejscu egzekucji,
osobiście ułożyła jego głowę na pieńku i przyjęła w swoje
dłonie uciętą głowę Mikołaja, ze słowami „Chcę!”,
mając na myśli zbawienie duszy. Wówczas święta miała wizję, w
której ujrzała „Boga-Człowieka, jak się widzi
jasność słońca” i duszę młodzieńca wstępującą do Jego
otwartego boku, o czym pisze św. Katarzyna w jednym ze swoich
Listów: „ i przyjął On jego duszę, którą umieścił w
otwartym boku swoim, pełen miłosierdzia, objawiając przez to
Prawdę, że przyjmował go jedynie przez łaskę i miłosierdzie,
nie zaś z jakiejś innej przyczyny. (…) Syn, mądrość Słowa
wcielonego, ofiarował mu i uczynił go uczestnikiem ukrzyżowanej
miłości, z którą przyjął bolesną i straszliwą śmierć, przez
posłuszeństwo wobec Ojca, na pożytek ludzkiej natury i ludzkiego
rodu; a dłonie Ducha Świętego zamknęły go w środku” (św.
Katarzyna, List 273).
Inna
święta mistyczka włoska, Aniela z Foligno, opisała następującą
wizję: „Podczas gdy modliłam się na stojąco, Chrystus
obdarzył mniej jaśniejszą wizją siebie samego na krzyżu. Polecił
mi, bym oparła usta na ranie w Jego boku. Wydaje mi się, iż
dostrzegłam i zaczęłam pić krew, która zaczęła płynąć z
Jego boku i dane mi było zrozumieć, że tą krwią mnie oczyszczał”
(Il libro di Sant’Angela da Foligno).
Tylko
Jezus jest Bramą owiec. Dlatego „nie
ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem
żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”
(Dz 4, 12). Dziś, podobnie jak u zarania Kościoła, nie brak ludzi,
przed którymi ostrzega Zbawiciel: „Strzeżcie
się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej
skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich
owocach”
(Mt 7, 15-16). Wmawia się nam, że wszystkie religie są
równoprawnymi drogami zbawienia, ponieważ u ich celu stoi kochany,
dobry Bóg, który nie będzie patrzył czy ktoś był buddystą,
muzułmaninem czy chrześcijaninem, a jedynie czy przestrzegał zasad
swojej wiary i czy był dobry dla innych. Przekonuje się nas, iż
Jezus jest opcją: ani lepszą, ani gorszą od innych. Poszanowaniem
dla przekonań religijnych innych ludzi gasi się zapał
ewangeliczny. Wiąże się to z relatywizmem, który stał się
swoistą „religią” tego świata. Warto zatem przypomnieć
nauczanie papieża Benedykta XVI zawarte w deklaracji Dominus
Jesus O jedności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i
Kościoła:
„W
ciągu wieków Kościół wiernie głosił Ewangelię Jezusa i
świadczył o niej. U schyłku drugiego tysiąclecia misja ta jednak
nie została jeszcze bynajmniej wypełniona do końca. Dlatego
bardziej niż kiedykolwiek jest dziś aktualne wołanie apostoła
Pawła, wzywające każdego ochrzczonego do aktywnego udziału w
misji: «Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę
Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi
bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!» (1 Kor 9, 16). Wyjaśnia to,
dlaczego Magisterium poświęca tak wiele uwagi motywowaniu i
wspomaganiu ewangelicznej misji Kościoła, przede wszystkim w
odniesieniu do tradycji religijnych świata (DJ 2).
Nieustanne
przepowiadanie misyjne Kościoła jest dzisiaj zagrożone przez
teorie relatywistyczne, które usiłują usprawiedliwić pluralizm
religijny nie tylko de facto, lecz także de iure (czyli jako
zasadę). W konsekwencji uznaje się za przestarzałe takie na
przykład prawdy, jak prawda o ostatecznym i całkowitym charakterze
objawienia Jezusa Chrystusa, o naturze wiary chrześcijańskiej w
odniesieniu do wierzeń innych religii, o natchnionym charakterze
ksiąg Pisma Świętego, o osobowym zjednoczeniu między odwiecznym
Słowem a Jezusem z Nazaretu, o jedności ekonomii Słowa wcielonego
i Ducha Świętego, o jedyności i zbawczej powszechności tajemnicy
Jezusa Chrystusa, o powszechnym pośrednictwie zbawczym Kościoła, o
nierozdzielności — mimo odrębności — Królestwa Bożego,
Królestwa Chrystusa i Kościoła, o istnieniu w Kościele katolickim
jedynego Kościoła Chrystusa (DJ 4).
Sprzeciwia
się więc wierze Kościoła teza o ograniczonym, niekompletnym i
niedoskonałym charakterze objawienia Jezusa Chrystusa, które
rzekomo znajduje uzupełnienie w objawieniu zawartym w innych
religiach. Najgłębszym uzasadnieniem tej tezy miałby być fakt, że
prawda o Bogu nie może jakoby zostać pojęta i wyrażona w swej
całości i pełni przez żadną historyczną religię, a więc także
przez chrześcijaństwo, a nawet przez Jezusa Chrystusa.
Ten
pogląd sprzeciwia się radykalnie dotychczasowym twierdzeniom wiary,
według których w Jezusie Chrystusie dokonało się pełne i
ostateczne objawienie zbawczej tajemnicy Boga (DJ 6).
Należy
więc stanowczo wyznawać naukę wiary o jedyności zbawczej ekonomii
zamierzonej przez Boga Trójjedynego, mającej swoje źródło i
centrum w tajemnicy wcielenia Słowa, które jest pośrednikiem Bożej
łaski na płaszczyźnie stwórczej i zbawczej (por. Kol 1, 15-20),
na nowo jednoczy wszystko w sobie (por. Ef 1, 10) i «stało się dla
nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i
odkupieniem» (por. 1 Kor 1, 30). Tajemnica Chrystusa odznacza się
bowiem wewnętrzną jednością, która sięga od wiecznego wybrania
w Bogu aż do paruzji: «W Nim bowiem [Ojciec] wybrał nas przed
założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego
obliczem» (Ef 1, 4); «W Nim dostąpiliśmy udziału my również, z
góry przeznaczeni zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie
z zamysłem swej woli» (Ef 1, 11); «Albowiem tych, których
[Ojciec] przedtem poznał, tych też przeznaczył na to, by się
stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między
wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał,
a których powołał — tych też usprawiedliwił, a których
usprawiedliwił — tych też obdarzył chwałą» (Rz 8, 29-30).
Magisterium
Kościoła, wierne objawieniu Bożemu, potwierdza, że Jezus Chrystus
jest powszechnym pośrednikiem i odkupicielem: «Słowo Boże bowiem,
przez które wszystko się stało, samo stało się ciałem po to,
aby człowiek doskonały zbawił wszystkich i wszystko w sobie
złączył. On jest tym, którego Ojciec wskrzesił z martwych,
wywyższył i posadził na swojej prawicy, ustanawiając Go sędzią
żywych i umarłych» 34. To zbawcze pośrednictwo zakłada także
jedyność zbawczej ofiary Chrystusa, najwyższego i wiecznego
Kapłana (por. Hbr 6, 20; 9, 11; 10, 12-14) (DJ 11)”.
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.