Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

22.07.2018

Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza” (Mt 6, 34).

Perykopa ewangeliczna, którą Kościół czyta i rozważa podczas dzisiejszej Eucharystii stanowi dokończenie historii rozesłania, którą usłyszeliśmy w zeszłą niedzielę. Po niechętnym i lekceważącym przyjęciu Jezusa przez Jego rodaków w rodzinnym Nazarecie Pan  „obchodził okoliczne wsie i nauczał” (Mk 6, 6). Zaistniała sytuacja skłoniła Go do bardziej aktywnego włączenia uczniów w Jego misję: „przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę” (Mk 6, 7-8). Uczeń, przez uczestnictwo w misji swojego Mistrza, przeobraża się na Jego podobieństwo i przyobleka się w Chrystusa, do czego święty Paweł wzywa nas w Liście do Rzymian (por Rz 13, 14). 

  W powyższym, krótkim opisie św. Marka odnaleźć możemy obraz misji samego Syna Bożego: „bycie przywołanym”, czyli przybliżenie się uczniów do Zbawiciela nawiązuje w pewnym sensie do Jego odwiecznej relacji z Ojcem, jak powiedział Żydom: „Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni” (J 5, 19-20). Apostołowie byli dla Jezusa kimś więcej niż uczniami, ponieważ Pan ich kochał i niejako „przenosił” wzajemną miłość do Ojca i Syna na swoją relację z nimi.

20.07.2018

„Czy, aby przebaczyć, potrzebne jest słowo „przepraszam” ?”

Najpierw chyba należy przypomnieć sobie co to znaczy „przebaczyć”. Powołam się tu na słowa św. Jana Pawła II, a mówił on, że przebaczyć to nie znaczy zapomnieć. Z „definicji” wiem, że przebaczenie to akt woli a nie uczucie. Czy ktoś może sądzić, że matka bł. ks. Popiełuszki przebaczając oprawcom (akt jej woli) zapomniała lub też nie przeżywała cierpienia w jakiś sposób pomimo upływu czasu? Niekiedy, aby „sprawdzić się” czy oby na pewno przebaczamy komuś proponuję na potrzeby tej próby postawić się w roli sędziego, który bez żadnych konsekwencji dla siebie może i ma zdecydować o czyimś być lub nie być. Co zdecyduje? Ukarać śmiercią (nie przebaczyć) czy też puścić wolno (przebaczyć)? To taki test „na sucho”. Ja zawsze puszczam wolno – czasem jest trudniej, ale w końcu robię to w imię Jezusa, dla Jezusa i paradoksalnie dla siebie samego również,  gdyż nieprzebaczenie wręcz zabija. Nie tylko duchowo ale i fizycznie. Naukowcy udowodnili tworzenie się w organizmie komórek rakowych na skutek dłuższego przebywania w takim stanie nieprzebaczenia (mówiono o okresie pół roku – wtedy zaczynają się namnażać). Szkody duchowe są jeszcze większe a nieprzyjaciel człowieka zaciera z radości ręce – zwłaszcza, że Pan Bóg ma je związane z woli samego człowieka. Nieprzebaczenie jest poważną przeszkodą w przyjmowaniu Bożych łask. Bóg szanuje wolną wolę człowieka. Jest jakby więźniem własnych zasad. Jest stale niezmienny. I jest przez to wspaniały.

18.07.2018

Wina i kara, ciche dni... zamiast przepraszam...

Zadam pytanie... Odpowiedz.
 Czy aby przebaczyć jakieś "przewinienie" współmałżonka potrzebne jest słowo przepraszam? Czy zawsze należy oczekiwać tego słowa? Bo co do tego, że przebaczać trzeba zawsze, nie ma wątpliwości.

Tak po ludzku patrząc, skoro mąż/żona coś zawalił/a wypadałoby przeprosić. Co jednak zrobić, gdy druga strona ma problem z wypowiedzeniem słowa "PRZEPRASZAM", albo nie widzi problemy, czy próbuje go zbagatelizować i próbuje przejść nad sprawą do porządku dziennego?

   Rozmowa mogłaby być jakimś rozwiązaniem problemu, jednak wiadomo…  jak to bywa w chwili wzburzenia, rozmawiać się nie chce... 

15.07.2018

„Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia” (Mk 6, 12).

W dzisiejszej Ewangelii Jezus rozesłał swoich uczniów, czyniąc ich po raz pierwszy uczestnikami swojej misji bycia posłanym przez Ojca (por. J 20, 21), a zatem apostołami, to znaczy posłanymi. Ci, którzy szli za Panem otrzymali Jego moc i zostali posłani, aby – jak wcześniej św. Jan Chrzciciel – iść przed Nim, wzywać do nawrócenia i przygotowywać ludzi na przyjęcie królestwa Bożego, które w przychodzącym Chrystusie stawało się obecne i działające wśród nich.
 
Następnie przywołał do siebie (gr. proskaleutai) Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch (gr. apostellein dyo dyo). Dał im też władzę (esousian) nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien!» I mówił do nich: «Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!»

12.07.2018

Słowo o szczęściu...

... Wciąż towarzyszy mi uczucie, że wcześniej byłam o wiele bardziej szczęśliwa. Mam wrażenie, że po ostatnim nawrocie choroby wyrosła w moim sercu tama, mur zbudowany chyba z cegieł niezrozumienia i pretensji do Pana Boga. Mam wrażenie, że teraz płynę pod prąd, siedzę w moim kajaku wiosłuję co sił a efektem jest, że mój kajak płynie… ale w miejscu.
  Moja rodzina  utwierdza mnie w przekonaniu, że wykonuję olbrzymią pracę, tylko, że ja nie płynę.
Bardzo łatwo było zbudować ten mur, w zasadzie sam się zbudował a ja teraz dumnie kroczę przez życie po jego wierzchołku, tak czuję.
 

10.07.2018

O dobre myśli… i oby nie były ulotnymi...

Teraz, gdy to piszę jest grubo po godz. 23.00. Postanowiłem jednak nie zwlekać, bo chciałem się czymś podzielić. Niespełna godzinę temu uczestniczyłem w pierwszo - piątkowej Mszy św. w jarosławskim Opactwie Benedyktynek a wcześniej na modlitwie o uzdrowienie i uwolnienie.
   Wpatrywałem się w Pana Jezusa wystawionego na Ołtarzu w wielkiej monstrancji. Wówczas przyszło mi na myśl pewne zdarzenie z dalekiej przeszłości a Pan Jezus niejako zdawał się mówić do mnie: „Opisz to – podziel się z innymi”. Postanowiłem, że tak uczynię - choćby miało to być mało interesujące. Moje wspomnienie dotyczy bardzo prozaicznej rzeczy – chodzi o MYŚL, po prostu o MYŚL

  Czy zastanawialiście się kiedyś nad swoimi myślami?  Od kogo przychodzą?  Co się z nich rodzi?  Czym są przepełnione?  Czym powodowane?

8.07.2018

„Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana?” (Mk 6, 2).


Ewangelia, którą rozważamy podczas dzisiejszej Liturgii Słowa opowiada – podobnie jak miało to miejsce w poprzednią niedziele – o mocy wiary. Jednak zdaje się ona być negatywem obrazu, który św. Marek Ewangelista nakreślił nam w zeszłym tygodniu. Wówczas zachwycaliśmy się niezłomną wiarą Jaira, przełożonego synagogi, która stała się dla Jezusa okazją do objawienia swojej władzy nad śmiercią, oraz niemniej głęboką wiarą nieznanej z imienia kobiety, udręczonej wieloletnim, wyniszczającym fizycznie oraz zabijającym w wymiarze społecznym, upływem krwi. Dziś dziwi nas, podobnie jak Jezusa, niedowiarstwo (gr. apistian) jego rodaków z Nazaretu.