Wielki Post- dobra
okazja do pracy nad sobą. Każdy raczej
wie, co mu dolega i z czym przez te czterdzieści dni powinien powalczyć.
Podzielę się taką prostą myślą, na którą kiedyś się natknąłem. Otóż
chodzi o formę postanowienia wielkopostnego. Może ono być pasywne, lub aktywne.
Już wyjaśniam…
Mój pięcioletni syn ma postanowienie: dopóki Pan Jezus nie wyjdzie z grobu, on nie będzie jadł Mamby. Oczywiście w swoim zapale chciał w ogóle nie jeść słodyczy, ale z góry wiadomo, że nie ma szans. Już wiem gdzie będzie odkładał swoje “skarby pokutne” i wiem, że jeśli uda mu się wytrzymać do końca, to w Lany Poniedziałek będzie miał ostry ból brzucha… To jest postanowienie dziecka- szczere, proste, oparte na prostym naśladowaniu. Pan Jezus nie jadł na pustyni, to i on nie będzie cieszył się przyjemnym smakiem Mamby. To według mnie właśnie taka pasywna forma postanowienia- czegoś nie będę robił.
Forma aktywna jest
trochę trudniejsza.