Perykopa
ewangeliczna, którą Kościół czyta i rozważa podczas dzisiejszej Eucharystii
stanowi dokończenie historii rozesłania, którą usłyszeliśmy w zeszłą niedzielę.
Po niechętnym i lekceważącym przyjęciu Jezusa przez Jego rodaków w rodzinnym
Nazarecie Pan „obchodził okoliczne wsie i nauczał” (Mk 6, 6). Zaistniała
sytuacja skłoniła Go do bardziej aktywnego włączenia uczniów w Jego misję: „przywołał
do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też
władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali
na drogę” (Mk 6, 7-8). Uczeń, przez uczestnictwo w misji swojego Mistrza,
przeobraża się na Jego podobieństwo i przyobleka się w Chrystusa, do czego
święty Paweł wzywa nas w Liście do Rzymian (por Rz 13, 14).
W powyższym,
krótkim opisie św. Marka odnaleźć możemy obraz misji samego Syna Bożego: „bycie
przywołanym”, czyli przybliżenie się uczniów do Zbawiciela nawiązuje w pewnym
sensie do Jego odwiecznej relacji z Ojcem, jak powiedział Żydom: „Syn nie
mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego.
Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna
i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni” (J 5, 19-20). Apostołowie byli
dla Jezusa kimś więcej niż uczniami, ponieważ Pan ich kochał i niejako
„przenosił” wzajemną miłość do Ojca i Syna na swoją relację z nimi. W pełnej
oddania miłości Boga Syna do Boga Ojca, który pragnie zbawienia każdego
człowieka, zawiera się przyczyna Wcielenia i odkupieńcza misja odwiecznego
Słowa, oraz natura i ostateczny sens ewangelizacji, która jest uczestnictwem
Kościoła w zbawczym dziele swojego Pana: „Ojciec mój przez to dozna chwały,
że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. Jak Mnie umiłował
Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! (…) Już was nie
nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was
przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście
Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i
owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15, 8-9; 15-16). Właśnie
dlatego Jezus udzielił uczniom swojej „władzy”, oraz zażądał, aby na Jego wzór
wyrzekli się w swoim misjonarskim posługiwaniu rzeczy pożytecznych i w ten
sposób zdali się całkowicie na Opatrzność Ojca, wskazując im jednocześnie prawdziwą
hierarchię wartości w ich życiu: „Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie.
Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane” (Łk 12,
30-31). Św. Paweł w Drugim Liście do Koryntian wskazał na zbawczą kenozę
Chrystusa jako wzór dla każdego chrześcijanina: „Znacie przecież łaskę Pana
naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was
ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8, 9).
W pierwszej
chwili, słuchając dzisiejszą perykopę ewangeliczną, oczekiwalibyśmy informacji
odnośnie owoców misji Dwunastu. Tymczasem św. Marek zamyka temat bardzo
ogólnie: „Wtedy Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko,
co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na
miejsce pustynne i wypocznijcie nieco!»” (Mk 6, 30-31). Cóż to mogło być
możemy się jedynie domyślać z opowieści św. Łukasza odnośnie rozesłania
siedemdziesięciu dwóch: „Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc:
«Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają». (..)
Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że
wasze imiona zapisane są w niebie»” (Łk 10, 17; 20).
W perykopie
św. Łukasza Jezus koryguje entuzjazm uczniów wynikający z ich koncentracji na
przekazanej im władzy nad złymi duchami i wskazuje na „porządek zbawienia”,
według którego prawdziwa radość nie powinna wynikać z ich sukcesów
misjonarskich lub duszpasterskich, lecz z ich przyjaźni z Bogiem, która jest
czystą łaską i która znajdzie swoją pełnię w zjednoczeniu z Nim w niebie.
W tym kontekście przychodzą na myśl słowa Jezusa: „Tak mówcie i wy, gdy
uczynicie wszystko, co wam polecono: "Słudzy nieużyteczni jesteśmy;
wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać"” (Łk 17, 10). Ostatecznie sam
Jezus ogłosił na krzyżu wykonanie zbawczej misji zbawienia ludzkości w
całkowitej pokorze, wskazując, w swoich ostatnich słowach, na ukochanego Ojca
jako jej ostatecznego Autora, w mocy Ducha Świętego, którego udzielił Synowi: „Wtedy
Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po
tych słowach wyzionął ducha” (Łk 23, 46).
Św. Marek
pośrednio wskazuje na absolutny teocentryzm misji Jezusa i Jego uczniów, nie
rozwodząc się nad sukcesami Dwunastu, lecz koncentrując na dynamice wzrostu
królestwa Bożego na ziemi: „Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że
nawet na posiłek nie mieli czasu. Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne,
osobno” (Mk 6, 31-33). Głoszeniu w mocy Dobrej Nowiny o nastaniu,
oczekiwanego od upadku Adama i Ewy w raju, upragnionego czasu zbawienia (por. 2
Kor 6, 1) Jezus podporządkował całkowicie swoje ziemskie życie, jednak nie
chciał, aby trudy trwania przy Nim ciążyły jeszcze zbyt mocno na uczniach.
Swoista
„bezradność” Zbawiciela wobec wiary tłumów stanowi bardzo pouczający wątek dzisiejszej
perykopy ewangelicznej. Z jednej strony Pan troszczył się o uczniów i pragnął,
aby odpoczęli po trudach pierwszej, samodzielnej wyprawy misyjnej, dlatego
pozostawił tłum na brzegu i oddalił z nimi, co potwierdza św. Łukasz: „Gdy
Apostołowie wrócili, opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali. Wtedy wziął ich z
sobą i udał się osobno w okolicę miasta, zwanego Betsaidą” (Łk 9, 10).
Jednak z drugiej strony Jezus zdawał się być bezbronny wobec wytrwałości
tłumów: „Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się
tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili” (Mk 6, 33). Wiara
ludzi, którzy porzuciwszy swoje domy pieszo zbiegli się z okolicznych miast, by
Go zobaczyć, posłuchać czy doświadczyć uzdrowienia, przypomina wiarę czterech
mężczyzn, którzy w Kafarnaum nie zrazili się przeciwnościami, lecz „Nie
mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie
Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk”
(Mk 2, 4). Wobec takiej postawy odpowiedź Jezusa jest jednoznaczna: „Synu,
odpuszczają ci się twoje grzechy (…). Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do
domu!” (Mk 2, 11).
Przyczyną
tej swoistej „uległości” Jezusa była miłość Boga do Jego pogrążonych w grzechu
i cierpieniu dzieci. W Jezusie bowiem ta potężna, poruszająca do trzewi
miłosierna miłość Boża wyraża się w sposób nowy, angażujący całą naturę ludzką,
którą Syn Boży przyjął przez swoje Wcielenie: „Gdy Jezus wysiadł, ujrzał
wielki tłum. Zlitował się nad nimi (esplanchnisthe ep autous), byli
bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać” (Mk 6, 34). Św.
Mateusz również wskazuje na miłość do tłumów jako przyczynę posługiwania Syna
Bożego: „Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w
tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i
wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi (gr.
esplanchnisthe peri auton), bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające
pasterza” (Mt 9, 35-36).
Dla Dwunastu
to nagłe zakończenie wakacji było doskonałą nauką i zwiastunem tego, co czeka
również ich, jeżeli zechcą stać się pasterzami trzody, na podobieństwo ich
Mistrza i Pana. Widzieli, że Jezus ich kocha i pragnie dla nich odpoczynku po
trudach misji, jednak to objawienie odwiecznej miłości Ojca całej ludzkości i
pojednanie z Nim każdego człowieka było celem ziemskiego życia Jezusa i wkrótce
miało stać się również ich własnym. Zaistniała sytuacja była dla nich zatem
doskonałą ilustracją do słów Pana, który powiedział o sobie: „Ja jestem
dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna
Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce” (J 10,
14-15).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.