Dziś, podobnie jak w zeszłą niedzielę, Kościół wprowadza nas w tajemnicę zbawczej mocy Boga, która w Jezusie Chrystusie staje się darem Jego Miłości. Kiedy odpowiadamy na ten dar w posłuszeństwie wiary, Bóg włącza nas – podobnie jak św. Piotra – w swoje odwieczne plany zbawienia, zawierzając nam misję, którą przewidział dla nas „przed założeniem świata” (por. Ef 1, 3-5). I chociaż powołanie, oraz misja Szymona, syna Jony była absolutnie wyjątkowa, to wszyscy chrześcijanie powołani są do tego, aby stać się „współobywatelami świętych i domownikami Boga” i jako niezbędny element „świętej w Panu świątyni” (por. Ef 2, 19-20) głosić słowem i przykładem życia Paschę Pana, aż przyjdzie (por. 1 Kor 11, 26).
„Gdy Jezus
przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie
uważają Syna Człowieczego?» A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela,
inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków». Jezus
zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty
jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś,
Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec
mój, który jest w niebie” (Mt 16, 13-17).
Cezarea
Filipowa zdaje się być, w pierwszej chwili, najmniej odpowiednim miejscem na
trudne rozmowy o tożsamości Jezusa. Miasto to zostało zbudowane przez Heroda
zwanego Wielkim, następnie rozbudowane przez Jego syna, Filipa i nazwane na
cześć Cezara, któremu wcześniej Herod wybudował świątynię, by oddawano mu boską
cześć. Co więcej, znajdowała się tam grota, w której czczono bożka zwanego
Panem. Dla pobożnego Żyda miejsce to musiało być obrzydliwe i raczej osłabiać,
niż wzbudzać w nim prawdziwą pobożność. Tymczasem właśnie tutaj, zakończywszy
pewien etap swojej publicznej misji w Galilei, Jezus postanawia
zweryfikować wiarę swoich uczniów, zanim przejdzie do następnego, naznaczonego
potrójnym przepowiadaniem Jego męki i Zmartwychwstania (por. Mt 16, 21; 17,
22-23; 20, 17-19). Podobną logiką Pan kierował się w Ewangelii św. Jana. Gdy po
Jego mowie eucharystycznej, w której Zbawiciel powiedział o sobie: „Ciało
moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa
moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6, 55-56),
uczniowie wyrazili swoje niezadowolenie, Pan niejako „dokręcił śrubę” i
powiedział: „To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie
wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie
przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem” (J 6,
61-63).
Wówczas wielu
uczniów odeszło od Jezusa. Mimo to Pan nie zmienił swojej retoryki, lecz
skierował ją do swoich uczniów pytając ich: „Czyż i wy chcecie odejść?”
(J 6, 67). W rzeczywistości było to pytanie: Czy wierzycie, że jestem Synem
Człowieczym zapowiedzianym przez proroka Daniela? Czy wierzycie, że moje słowa
są duchem i życiem, Ja zaś jestem tym, który daje życie, a zatem jestem razem z
Ojcem Bogiem żyjącym? Jan uczy nas: „Jezus bowiem na początku wiedział,
którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać” (J 6, 64), a więc
postępowanie Mistrza można uznać za swoisty przesiew. Jezus wchodził na drogę
prowadzącą go ku Golgocie i chciał, aby poszli za Nim jedynie ci, którzy w
Niego wierzą. Chociaż bowiem Pan chce zbawienia wszystkich ludzi, to pragnie,
aby Jego Paschę, oraz chwałę dzielili ci, którzy w Niego wierzą i tą wiarą
żyją, ponieważ ostatecznie liczy się jedynie to, czy pełnimy jak Jezus wolę
Jego Ojca, czy też nie: „Nie każdy, który Mi mówi: "Panie,
Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę
mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21).
Podobną, choć
nieco mniej bezpośrednią retorykę Jezus przyjmuje dziś, wobec swoich uczniów.
Potrzebuje ich, aby zrealizować misję powierzoną Mu przez Ojca, szczególnie gdy
po Zmartwychwstaniu wstąpi do nieba, by zasiąść po Jego prawicy. Dlatego chce,
aby uświadomili sobie ich własny stosunek do Mistrza. Jezus nie potrzebuje sług
lecz przyjaciół, którzy w niego wierzą i gotowi są jak On, do końca wypełnić
powierzoną im misję.
Pierwsze
pytanie Jezusa jest dość proste i nie angażuje uczniów osobiście. Ma ono na
celu zebrać i uporządkować poglądy „ludzi” (gr. hoi anthropoi) na temat
„Syna Człowieczego” (gr. huion tou anthropou). Ta kompozycja jest celowa
i wskazuje na dystans Jezusa do odpowiedzi, które usłyszy. W Ewangelii bowiem
zwrot „ludzie” jest pejoratywny i oznacza tych, którzy nie otworzyli się na
łaskę Ducha Świętego i nie poznali Jezusa, pozostając wiernymi „kwasowi
faryzeuszów i saduceuszów”, przed którym Pan ostrzegał uczniów (por. Mt 16,
5-12). Karcąc Piotra odrzucającego paschalny wymiar Jego mesjańskiej misji,
Jezus przeciwstawi myślenie na sposób Boży myśleniu na sposób ludzki (Mt 16,
23).
Uczniowie z
łatwością udzielają Jezusowi odpowiedzi na Jego pytanie. Według tłumów miałby
On być: powstałym z martwych Janem Chrzcicielem, jak zresztą uważał sam Herod
(por. Mt 14, 2); Eliaszem, który został wzięty do nieba (por. 2Krl, 2, 1-18) i
teraz powrócił; Jeremiaszem, zamordowanym na egipskim wygnaniu prorokiem i
kapłanem, figurą cierpiącego sługi; czy wreszcie innym prorokiem,
obiecanym przez Mojżesza (por. Pwt 18, 15-22). Niewątpliwie w każdym z tych
świętych mężów znaleźć można odbicie tej chwały Bożej, która w pełni rozbłysła
na obliczu Jezusa, lecz – jak mogli domyślać się uczniowie – wszystkie ich
odpowiedzi były błędne. Podobnie niewystarczające, a zatem błędne są
współczesne, fragmentaryczne próby zdefiniowania „Jezusa historycznego” i
nadania tej definicji miana wiążącej, czy wręcz wyczerpującej.
Wówczas Jezus
zadaje najważniejsze pytanie: „A wy za kogo Mnie uważacie?” (Mt 15, 16).
Wskazuje ono na głęboko chrystocentryczny sens dzisiejszej perykopy. Co
istotne, Jezus zwraca się w pierwszej kolejności do uczniów jako wspólnoty.
Mimo, że pytanie jest osobiste i każdy z Jego uczniów jest zobowiązany, by
rozważyć w swoim sercu kim właściwie jest dla niego Jezus, to odpowiedź, na
jaką czeka Pan jest „chóralna”, ponieważ to właśnie w pierwszej kolejności
wspólnota wierzących: rodzina, grupa modlitewna, parafia jest miejscem, w
którym wiarę otrzymujemy, w niej wzrastamy i ją wyznajemy. Takim szczególnym
momentem udzielania Jezusowi odpowiedzi na Jego pytanie jest Eucharystia i
Wyznanie Wiary.
Tymczasem
uczniowie milczą, pozwalając aby odpowiedzi udzielił Szymon Piotr, czyniąc się
ich koryfeuszem, Protocoryphaios, jak nazywa go Kościół Wschodni: „Ty
jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16, 16). Świadectwo Piotra jest
rozpoznaniem w Synu Człowieczym – jak mówił o sobie Jezus – oczekiwanego
Mesjasza, Namaszczonego Duchem Świętym Posłańca, który przynosi narodowi
wybranemu oczekiwaną wolność, według proroctwa Izajasza: „Duch Pana Boga
nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by
opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom
swobodę; aby obwieszczać rok łaski Pańskiej” (Iz 61, 1-2). Jak się niebawem
okaże, Piotr będzie rozumiał mesjanizm Jezusa w sensie bardziej politycznym niż
paschalnym; raczej jako przyjście syna Dawida, który podobnie jak Jego sławny
antenat zjednoczy dwanaście pokoleń Izraela i odbuduje potęgę jego królestwa,
niż jako pokornego Sługi Jahwe mówiącego o Nim przez proroctwo Izajasza: „Zgładzono
Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć” (Iz 53,
8).
Jednak
istotniejsza jest druga część świadectwa Piotra, który wyznaje wiarę w Jezusa
jako Syna Boga żywego (gr. ho Huios tou Theou tou zontos). Zmienia ona
radykalnie sens całej wypowiedzi Apostoła. Stwierdzenie o Bogu, że jest „żywy”
wskazuje na prawdę, że jest On jedynym, który ma życie w sobie i jest źródłem
wszelkiego życia. Istnienie narodu wybranego stanowi świadectwo tej prawdy, o
czym Jezus przypomniał Saduceuszom: „A że umarli zmartwychwstają, to i
Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa "O krzaku", gdy Pana nazywa
Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie jest [Bogiem] umarłych,
lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją»” (Łk 20, 37-38). Jezus, Syn
Boga żywego upatruje swoją misję nie w zbrojnym powstaniu przeciw rzymskiemu
okupantowi, za którym idzie śmieć i zniszczenie, lecz przeciwnie, w dawaniu
życia tym wszystkim, którzy uznają w Nim swojego Pasterza: „Ja przyszedłem po
to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości” (J 10, 10). Ten dar życia
ofiarowany każdemu wierzącemu jest okupiony śmiercią Mesjasza, który jest z
woli Ojca Dobrym Pasterzem, gdyż oddaje życie za owce: „Dlatego miłuje
Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go
nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów
odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca” (J 10, 17-18). W
Apokalipsie św. Jana Jezus objawia się jako Ten, który rzeczywiście odzyskał
życie i ma władzę nad śmiercią: „Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący. Byłem
umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani”
(Ap 1, 17-18).
W tym
kontekście możemy zrozumieć entuzjastyczną reakcję Jezusa na wyznanie wiary
Piotra i Jego obietnice złożone Księciu Apostołów.
„Na to Jezus
mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci
tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie
powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a
bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego;
cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na
ziemi, będzie rozwiązane w niebie». Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu
nie mówili, że On jest Mesjaszem” (Mt 16, 17-20).
W świetle
poglądów Szymona Piotra, oraz jego późniejszego zachowania: upominania Jezusa
mówiącego o swojej męce, niestałości w czuwaniu, a następnie agresji wobec
sługi arcykapłana w Ogrójcu, zaparcia się Pana na dziedzińcu pałacu
arcykapłana, świadectwo, które złożył on Jezusowi nie było wynikiem jego
refleksji nad słowami i czynami Mistrza, lecz od początku do końca było darem
Bożym. Ojciec kolejny raz potwierdził zbawczą misję Syna, wskazując na Piotra
jako Jego następcę na ziemi. Św. Mateusz potwierdza wybór Piotra na przywódcę
Kościoła, przeciwstawiając go arcykapłanowi, który w podobny jak on sposób,
lecz z diametralnie różną intencją zwrócił się do Jezusa: „A najwyższy
kapłan rzekł do Niego: «Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty
jesteś Mesjasz, Syn Boży?» Jezus mu odpowiedział: Tak, Ja Nim jestem” (Mt
26, 63-64). To, co dla wierzącego Piotra jest objawieniem Bożym, dla
arcykapłana stanowi bluźnierstwo i powód do zamordowania w nikczemny i okrutny
sposób znienawidzonego, samozwańczego Rabbiego z Nazaretu.
Świadectwo
Piotra będące objawieniem przez Ojca autentycznej tożsamości Jezusa jako
Mesjasza i Syna Bożego, budzi w Zbawicielu ogromną radość, podobnie jak
wówczas, gdy Pan zachwycił się nad mądrością Ojca objawiającego tajemnice
swojej miłości tym, którzy dali się być – według ludzkiej oceny – niezdolni i
niegodni Jego łaski: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś
te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11,
25). Jednocześnie Jezus wskazuje na trynitarną naturę Bożego objawienia, w
którym również On, wraz z Duchem Świętym bierze udział: „Wszystko przekazał Mi
Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko
Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.” (Mt 11, 27). Teraz w ten proces
objawienia włączony zostaje Piotr. Pan nazywa go „błogosławiony” (gr.
makarios), nawiązując w ten sposób do Kazania na Górze, szczególnie szóstego
błogosławieństwa: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać
będą” (Mt 5, 8). Nie można bowiem odmówić Szymonowi – mimo wszystkich jego
wad – szczerej, czystej miłości do Jezusa, która skłoni go do poruszającego
wyznania, które choć niewątpliwie szczere, zostanie bardzo szybko zweryfikowane
przez życie: „Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie”
(Mt 26, 35).
Jezus jest
świadom wad Piotra. Nie bez przyczyny zwraca się do niego „Błogosławiony
jesteś, Szymonie, synu Jony (gr. Barjona)” (Mt 16, 17). Według
niektórych egzegetów ta patronimiczna forma użyta jest nie dla wskazania na
Jana, ojca Piotra, lecz ma znaczenie symboliczne i odwołuje się do proroka
Jonasza, który jako jedyny odmówił Bogu wykonania Jego polecenia i zamiast udać
się do Niniwy, wyruszył drogą morską w przeciwnym kierunku, do Tarszisz. Prorok
uważał bowiem, że poganie i wrogowie Izraela nie są godni Bożego miłosierdzia;
„wiedział lepiej” od Pana jak ma On postąpić ze swoimi nieprzyjaciółmi. Inni
egzegeci wskazują na fakt, że języku aramejskim słowo „barjona” znaczy „zbuntowany”,
„niepokorny”. W tym kontekście wybór Szymona na ziemskiego następcę
Jezusa wpisuje się w ciąg tych Bożych interwencji, które po ludzku
niezrozumiałe, są objawieniem niepojętej mądrości Bożej, jak miało to miejsce
przy namaszczeniu Dawida na króla Izraela: „Pan jednak rzekł do Samuela:
«Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie
tak bowiem człowiek widzi <jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co
widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce»” (1 Sm 16,
7).
Z tego samego
powodu Jezus nie czeka na osiągnięcie przez Piotra dojrzałości w wierze, lecz
już teraz dzieli się z nim swoją mocą i autorytetem. Zewnętrznym wymiarem
duchowej przemiany Apostoła jest zmiana imienia. Piotr, który dzięki łasce
Bożej poznał prawdziwą tożsamość Jezusa, sam otrzymuje od Niego nową tożsamość.
Wiąże się ona z pewnym procesem całkowicie przeobrażającym jego relacje z
Jezusem. Pan mówi bowiem: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała] (gr.
Petros), i na tej Skale (gr. petra) zbuduję Kościół mój” (Mt 16,
18). Wprawdzie w języku aramejskim oba wyrażenia (Piotr i Skała) są wyrażone
jednym słowem „Kefa”, to w j. greckim posiadają one dwa, nieco różne
znaczenia. Mamy tu zatem do czynienia z pewną grą słów „między słowem
petros, które oznacza skałę ruchomą, kamień, który wycina się ze skały, w
każdym razie ruchomy, taki, który można przenosić; oraz słowem Petra, które
oznacza żywą skałę góry, zasadniczo stałą, nieruchomą, nieusuwalną. Oznacza to,
że Szymon Bar-Jona, nie należąc już do siebie, nie jest kimś niezależnym,
błąkającym się, „wolnym kamieniem”, lecz jest z mocy Bożej ustanowiony jako
stała, nieusuwalna Skała, przeznaczona do dzieła, które realizuje boski
Architekt. Potrzebuje On tej stabilności, aby wznieść cudowną budowlę,
arcydzieło nowego stworzenia, Eklezję, „Zwołanie Święte”, miejsce stałej wiary,
poprzez które pokolenia wejdą do Królestwa.” (Comunità
monastica di Pulsano – Lectio divina della XXI Domenica del Tempo per l’Anno A).
W mocy Bożej
łaski jednoczącej go w wierze z Chrystusem, Szymon syn Jony staje się z Piotra
– Kamienia, nazwanego tak dla jego upartego charakteru, Piotrem - Opoką,
na której Zbawiciel zbuduje swój Kościół.
Rozważając
dzisiejszą perykopę nie można zapominać, że w Piśmie Świętym skałą, opoką jest
sam Bóg. W Psalmie 144, którego treścią jest modlitwa króla za naród czytamy: „Błogosławiony
Pan - Opoka moja, On moje ręce zaprawia do walki, moje palce do wojny” (Ps
144, 1). W Nowym Testamencie Jezus, Syn Boga żywego jawi się w nauczaniu św.
Piotra jako żywy fundament duchowej świątyni, którą współtworzą wszyscy
wierzący: „Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym
wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również,
niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić
święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa
Chrystusa” (1 P 2, 4-5). Niejako „duchową zaprawą”, która sprawia, że
jesteśmy włączeni w tę budowlę opartą na Chrystusie, a w konsekwencji synami
Bożymi i destynatariuszami daru życia wiecznego jest nasza wiara. Dla
niewierzących odrzucenie łaski zbawienia zdaje się być przyczyną potępienia: „Wam
zatem, którzy wierzycie, cześć! Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten
kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła i kamieniem
upadku, i skałą zgorszenia” (1 P 2, 7). Św. Paweł również w Chrystusie
dostrzega kamień węgielny, lecz dostrzega również wyjątkową rolę Apostołów i
proroków, jako fundament, na którym zbudowany jest Kościół: „A więc nie
jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i
domownikami Boga - zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie
kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla
rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym
budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha” (Ef 2, 19-22). W
tym kontekście Piotr jest Skałą dzięki swojemu całkowitemu zjednoczeniu
Jezusem, który wybiera go na swojego następcę na ziemi, składa mu obietnicę
zwycięstwa nad bramami piekielnymi, daje klucze do królestwa niebieskiego i moc
wiązania i rozwiązywania na ziemi, którego konsekwencje zachowane są w niebie.
Obietnica
Jezusa, dotycząca zwycięstwa nad bramami piekielnymi (gr. pulai hadou; dosł.
bramy hadesu, otchłani) musiała brzmieć szczególnie mocno w okolicach Cezarei
Filipowej. Jak sobie wówczas wyobrażano, zmarli udawali się do jaskini,
zwanej po hebrajsku Szeol, czyli „ten, który woła”, po
grecku Hades, zaś po łacinie Inferi. Ten ostatni wyraz tłumaczymy
jako „Piekła”. Otóż wejście do tego ponurego miejsca, królestwa śmierci, o
którym pisał Izajasz: „Mówiłem: W połowie moich dni muszę odejść; w
bramach Szeolu odczuję brak reszty lat moich!” (Iz 38, 10),
lokalizowano właśnie w grocie, w której oddawano cześć bożkowi Panu. Uczniowie,
słuchając zapewnienia Jezusa, że bramy piekieł, a zatem królestwo śmierci, nie
zwyciężą Kościoła zbudowanego na wierze Piotra - Opoki, mogli patrzeć na
wspomnianą grotę! Po Zmartwychwstaniu Jezusa z pewnością zrozumieli, że
całkowite i definitywne zwycięstwo nad śmiercią Kościół zawdzięcza swojej
jedności z Chrystusem, „zwycięzcą śmierci, piekła i szatana”, którego kocha i w
którego wierzy dzięki wierze Apostołów, a szczególnie św. Piotra i jego
następców.
Dla pełnej
realizacji powierzonej mu misji, Jezus wyposażył Piotra we władzę i moc
przynależną Jemu samemu. Klucze do królestwa niebieskiego są symbolem nie tylko
władzy, lecz również odpowiedzialności za Kościół, która może wymagać oddania
życia. W czasach współczesnych Jezusowi sprawowanie pieczy nad kluczami domu,
czy miasta wiązało się nie tylko z ogromnym prestiżem i zaufaniem. Słudzy i
dostojnicy pełniący tę zaszczytną funkcję decydowali kto mógł wejść do domu lub
miasta, a zatem odpowiadali za bezpieczeństwo mieszkańców. Jezus udzielił
Piotrowi władzy decydowania kto wejdzie do królestwa Bożego, a zatem poniekąd,
kto będzie zbawiony, a kto potępiony. Wiąże się z tym ogromna odpowiedzialność
za każdego człowieka wierzącego w Jezusa, który w Ogrodzie Oliwnym, wobec
usiłującej Go pojmać kohorty strażników ujawnił się, mając na względzie również
dobro Apostołów, jak pisze św. Jan: „Jezus odrzekł: «Powiedziałem wam, że Ja
jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!» Stało się tak,
aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych,
których Mi dałeś»” (J 18, 8-9). To objawienie boskiej natury Zbawiciela,
dokonane w kontekście zbliżającego się cierpienia i śmierci jest doskonałym
wzorem pasterskiej postawy dla Piotra i wszystkich jego następców.
Drugim darem
Jezusa była wiązanie i rozwiązywanie. Wyrażało ono, w kulturze rabinistycznej,
autorytet nauczania, oraz władzę „sądowniczą sprawowaną przez rabinów
podczas interpretowania Pisma („zakazywania” i „udzielania pozwolenia”), mogło
się więc również odnosić do sytuacji o charakterze prawnym” (Craig S.
Keener Komentarz historyczno – kulturowy do Nowego Testamentu, s. 46).
Jezus, który udoskonalił Prawo, uczynił Piotra gwarantem zachowania jego
doskonałości, która nie wyraża się już więcej w ścisłym przestrzeganiu Prawa
Mojżeszowego i setek nakazów tradycji do niego dodanych, lecz w zachowaniu
uświęcającego Jego mistyczne Ciało Prawa Miłości Boga i bliźniego i w dawaniu
świadectwa o miłosierdziu Boga wobec wszystkich Jego dzieci. Dlatego właśnie
Jezus Zmartwychwstały niejako dopełnił tego daru, udzielając Dwunastu Ducha
Świętego dla odpuszczania grzechów, które stanowi nierozłączny element ich
apostolskiego posługiwania: „A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak
Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i
powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im
odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 21-23).
Św. Jan Paweł
II w encyklice Ut unum sint podkreślił wagę Bożego miłosierdzia
przenikającą posługiwanie następców Księcia Apostołów:
„Jako
spadkobierca misji Piotra w Kościele użyźnionym krwią pierwszych Apostołów
Biskup Rzymu pełni posługę zakorzenioną w wielokształtnym miłosierdziu Boga,
które przemienia serca i rozlewa moc łaski tam, gdzie chrześcijanin poznaje
gorzki smak własnej słabości i nędzy. Autorytet związany z tą posługą jest
całkowicie oddany na służbę zamysłowi Bożego miłosierdzia i w tej perspektywie
należy zawsze na niego patrzeć. W niej też zrozumiała staje się władza właściwa
dla tej posługi.
Odwołując się do trzykrotnego wyznania miłości Piotra, które nawiązuje do
trzykrotnej zdrady, jego następca wie, że musi być znakiem miłosierdzia. Pełni
bowiem posługę miłosierdzia, zrodzoną z aktu miłosierdzia Chrystusa. Całą tę
lekcję Ewangelii trzeba odczytywać wciąż na nowo, aby sprawowanie posługi
Piotrowej nie utraciło nic ze swojej autentyczności i przejrzystości.
Kościół Boży jest powołany przez Chrystusa po to, aby objawiać światu,
uwikłanemu w swoje przewiny i chybione dążenia, że Bóg w swoim miłosierdziu
mimo wszystko może nawrócić serca ku jedności, otwierając im dostęp do swojej
komunii”. (Ut unum
sint, 92-93).
Arek
Bóg włącza nas zawierzając nam misję i nie czeka na dojrzałość. Ja nie umiem znaleźć mojej misji. Każda próba to pomyłka. Co wtedy?
OdpowiedzUsuńProś Boga o łaskę odnalezienie swojej drogi i misji w życiu, być może jeszcze nie nadeszła. Pamiętaj prosić o ŁASKĘ jeśli nawet czegokolwiek potrzebujesz to prosisz o ŁASKĘ tego
OdpowiedzUsuńAnia, dziekuję
UsuńWitaj Anonimowy,
OdpowiedzUsuńPonieważ dokonałeś swojego wpisu pod moim rozważaniem, pozwalam sobie napisać do Ciebie tych klika słów.
Jestem głęboko przekonany, że każdy bez wyjątku człowiek otrzymał od Boga powołanie do świętości, które realizuje się w konkretnym czasie i przestrzeni, w których umieścił nas Pan Bóg. On też nie czeka ze swoim powołaniem, aż zmądrzejemy, lecz prowadzi nas i to właśnie w trakcie realizacji Jego woli dojrzewamy w wierze i mądrości. Do proroka Jeremiasza Pan odpowiedział, na jego obiekcje, że jest za młody: "Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę".
Z Twojego wpisu wnioskuję, że doświadczasz trudności w odczytaniu woli Bożej. Nie śmiałbym Ci doradzać, mogę jedynie pokornie zasugerować, że w takich przypadkach - mówię to z własnego doświadczenia - potrzebna jest pełna ufności modlitwa osobista i wspólnotowa o rozeznanie własnego powołania i dar odpowiedniego kierownika duchowego (przykład św. Faustyny jest bardzo pouczający). A gdy już takiego znajdziemy, potrzebne jest bezwarunkowe zawierzenie jego kierownictwu. Kiedyś mądry ksiądz przytoczył powiedzenie, które pamiętam do dziś: "Kto sam siebie prowadzi, tego osioł prowadzi". Oczywiście piszę o swoim doświadczeniu i nie musi ono wcale dotyczyć Ciebie, ale pewne zasady są uniwersalne, a nieustanne pokorne otarcie na wolę Bożą i poddanie kierownictwu duchowemu pomaga każdemu iść za głosem Boga. Na koniec dodam, że krzyż trudności w odnalezieniu woli Bożej, mimo wytrwałego jej poszukiwania, może mieć w oczach Pana Boga wielką wartość, szczególnie ofiarowany za tych, co powołanie odkryli i nim wzgardzili.
Pozdrawiam i pamiętam w modlitwie.
Arek
Dziękuję Arek, pomogły mi te słowa bardzo ..
Usuń