Rozważając Ewangelię św. Łukasza, warto kierować się interpretacją jaką Orygenes nadał królestwu Bożemu, upatrując w nim samo-objawienie się Pana Jezusa (gr. ho autobasileia). Zbawiciel, gdy uczy nas o tajemnicach zbawienia, w pierwszej kolejności wskazuje na siebie, jako Pośrednika, przez którego Ojciec nas zbawieniem obdarza. Podobnie, ucząc nas konkretnej postawy wobec Boga i bliźnich, Jezus jako pierwszy żyje według swoich nauk, przez co staje się dla nas nie tylko Nauczycielem, ale przede wszystkim Przykładem; nie tylko Prawdą, ale również Drogą i Życiem. Tym ostatnim dlatego, że nauczaniu Zbawiciela towarzyszy łaska, którą Duch Święty wylewa na wszystkich, którzy biorą je na poważnie i „wcielają” w codzienności swojej egzystencji. W tym kontekście absolutnie nieodzowne jest autentyczne zjednoczenie z Jezusem, który udziela się nam w sakramentach, słuchanym Słowie, bliźnim, ale również w codziennej modlitwie, medytacji i praktykach ascetycznych.
Dzisiaj, kontynuując swoje nauczanie, Jezus przestrzega nas przed niebezpieczeństwami, które czyhają na nas w naszej drodze do świętości pojmowanej jako doświadczanie Bożego miłosierdzia, a następnie stawanie się coraz bardziej drożnym kanałem, przez który Pan wylewa swoje miłosierdzie na innych ludzi. Najważniejsze polecenie Jezusa brzmi bowiem: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36). Dziś Jezus uczy nas, czego mamy się wystrzegać, aby nie stracić z oczu celu naszej ziemskiej wędrówki, którym jest osiągnięcie zbawienia.
Podobnie jak
po błogosławieństwach, będących Jego swoistym autoportretem duchowym, Jezus
mówi o przekleństwach ukazujących realną możliwość utraty zbawienia, tak
również w dzisiejszej perykopie, po wezwaniu do miłości bliźniego, Pan wskazuje
na niebezpieczeństwo utraty wzroku duchowego i zatonięciu w mrokach grzechu,
który deformuje w nas podobieństwo do Boga otrzymane w akcie stworzenia i
niszczy godność Bożego synostwa otrzymaną na chrzcie świętym. Łaskę
uświęcającą, będącą darem Ducha Świętego, możemy porównać do światła, które
promieniuje z naszego serca, zjednoczonego z Najświętszym Sercem Pana Jezusa,
bijącym w tym samym rytmie dla naszego wspólnego Ojca. Możemy z tej łaski
właściwie korzystać w naszej wędrówce do Boga, jeżeli będziemy pamiętać, że
jest ona „darem darmo danym”, za który powinniśmy nieustannie Bogu dziękować. W
Psalmie 119 autor natchniony modli się: „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem
na mojej ścieżce. Przysiągłem i postanawiam przestrzegać Twoich sprawiedliwych
wyroków” (Ps 119, 105-106). Jeżeli chcemy podążać za Jezusem jako Jego uczniowie,
musimy nieustannie wsłuchiwać się w Jego Słowo, zachowywać Jego nauki, oraz z
autentyczną pokorą przyjmować wolę Bożą.
Postawa
bogatych, sytych, zadowolonych i chwalonych naraża ich na chrystusowe „biada”,
ponieważ to, co wydaje się być błogosławieństwem, staje się dla nich przyczyną
utraty łaski Bożej. Ludzie ci ślepną duchowo, ponieważ przestają dostrzegać
Boga jako Pana ich życia i Dawcę wszelkiego dobra; zapominają, że doświadczyli
miłosierdzia, popadają w samozadowolenie, wreszcie nieuchronnie zaczynają
spoglądać na innych z góry, oceniając ich jako gorszych od siebie. Chociaż na
zewnątrz wydają się cieszyć doskonałym zdrowiem i świetnie im się powodzi, czym
wzbudzają powszechną zazdrość, w rzeczywistości odrywają się niczym latorośle
od winnego krzewu i zaczynają usychać duchowo. Ich postrzeganie świata staje
się coraz bardziej zdeformowane, nieprawdziwe, skoncentrowane na tym, co
nieistotne, nieautentyczne, co skłania ich do coraz większych kompromisów z
grzechem. Jezus wyraził tę prawdę, mówiąc: „Światłem ciała jest twoje oko.
Jeśli twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli jest
chore, ciało twoje będzie również w ciemności. Patrz więc, żeby światło, które
jest w tobie, nie było ciemnością” (Łk 11, 34-35). W rzeczywistości, jak
uczy księga Przysłów, los ludzi, którzy zastąpili Boga mamoną jest przesądzony:
„Nie oburzaj się na złoczyńców, występnym nie zazdrość: bo nie ma
przyszłości nieprawy, zagaśnie światło występnych” (Prz 24, 19-20), zaś
Jezus, nie owijając w bawełnę, w jednej ze swoich przypowieści, wkłada w usta
Boga surowe słowa: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy
od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? Tak dzieje się z każdym,
kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12,
20-21).
Podobną
„głupotą” cechują się adresaci dzisiejszych, nie mniej surowych słów Jezusa: „Czemu
to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?
Jak możesz mówić swemu bratu: "Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która
jest w twoim oku", gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku,
wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z
oka swego brata” (Łk 6, 41-42). Są to uczniowie – do nich bowiem przemawia
Jezus – którzy, nie pomni Jego nauki: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni;
nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam
odpuszczone” (Łk 6, 37), biorą się za „leczenie” innych ze ślepoty
duchowej, nie dostrzegając, że stan ich dusz jest dużo bardziej godny
ubolewania, niż „pacjentów”, którym chcą „pomóc”. U podstaw takiego
postępowania stoi brak poczucia własnej grzeszności i doświadczenia Bożego
miłosierdzia, które rodzą pokorę, oraz trzeźwy osąd naszych zdolności do
wyciągania drzazg z oczu innych ludzi. Na myśl przychodzi w tym miejscu słynna
przypowieść o faryzeuszu i cenniku, którą Jezus rozpoczyna słowami: „Powiedział
też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi
gardzili” (Łk 18, 9). Po grzechu pierworodnym mamy skłonność do
przyznawania sobie prawa do panowania nad innymi, i nie dotyczy to bynajmniej
jedynie relacji mężczyzn do kobiet (por. Rdz 3, 16). Wywyższanie się nad
bliźnimi, nawet wobec Boga, jest echem tej nieuporządkowanej skłonności, która
zamiast przybliżać nas do Stwórcy, oddala od Niego. Właśnie dlatego Syn Boży, „będąc
bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2
Kor 8, 9), oraz „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje
życie na okup za wielu” (Mk 10, 45). W ten sposób „Chrystus (…)
również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim
Jego śladami” (1 P 2, 21).
Jak zatem powinniśmy
postępować, aby nie zasłużyć na miano „głupca” i „obłudnika”?
Przede
wszystkim należy codziennie sobie przypominać, że „nikt z nas nie może być
przewodnikiem innego człowieka. Wszyscy jesteśmy niewidomi, pozbawieni łaski i
źli. Do zbawienia prowadzi jedynie Mistrz miłosierdzia. On jest Prawdą, która
zstąpiła pomiędzy nas i stała się naszą Drogą, prowadzącą do Życia. A jak
lustro odbija słońce, tak każdy z nas może być światłem dla drugiego w takiej
mierze, w jakiej dotkną go promienie miłosierdzia. Uczeń przyjmujący dobro i
charis Boga w Jezusie potrafi dawać świadectwo „aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8)”
(o. Silvano Fausti SJ „Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza”, s.
209-210).
Po wtóre,
trzeba nam stać przy Jezusie, który nie osądza, lecz jest osądzany przez tych,
którzy z racji piastowanej funkcji kapłańskiej powinni byli jako pierwsi
rozpoznać w Jego obliczu miłosierne oblicze Ojca. Stać przy Panu, gdy „jest
całkowicie ubogi , ponieważ teraz, począwszy od Jego męki, nie zostało Mu już
nic, czego mógłby bronić, i kocha tych, których napomina. Nie broni samego
siebie, ponieważ wydał siebie jako chleb, który stanowi pożywienie najprostsze
i najbardziej podstawowe, nie broni swojego nauczania, ponieważ już nie
przemawia, teraz prawda będzie się bronić własną siłą. Tak to rozumiał Mateusz,
przedstawiając Go za pomocą obrazu Syna/Sługi, który – już w czasie sporów z
faryzeuszami w Galilei – nie kontestuje, nie podnosi głosu, nie krzyczy (por.
Mt 12, 18-21, w nawiązaniu do Iz 42, 1-4). Jezus nie broni nawet uczniów,
ponieważ powierza ich Ojcu (por. J 17, 15). Jezus jest wolny i ubogi i nie ma
już nic, czego miałby bronić. A raczej nie broni już niczego, aby być jeszcze
bardziej wolnym” (Giulio Michelini OFM, „Stać przy Jezusie. Rekolekcje
papieskie”, s. 82-83). Wówczas doświadczymy łaski autentycznego
ubóstwa w duchu i królestwo Boże, to znaczy Nasz Pan i Zbawiciel, będzie
należał do nas (por. Łk 6, 20), a my do Niego. W tym głębokim zjednoczeniu z
Jezusem, które możliwe jest wyłącznie we wspólnocie krzyża, każdy z nas „dopiero
w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel” (Łk 6, 40).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.