Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

29.11.2018

Moja droga do szczęścia

Zawsze, czytając biografie świętych, miałam wrażenie, że nawet, gdy okoliczności ich życia układały się po ludzku źle, to w głębi serca byli szczęśliwi. Długo nie mogłam tego zrozumieć, jak można tak odczuwać?... przecież cierpieli, coś poświęcali, nieraz byli samotni i odrzuceni.
  Wiedziałam, że to dlatego, że opierali swoje życie na Bogu, że nie potrzeba im było nic więcej, tylko bliskości z Bogiem. Nawet, jak przeżywali wątpliwości, noc duszy, różne udręki, to wyczuwało się, że mimo cierpienia i niepokoju serca byli szczęśliwi, właśnie dlatego, że wszystko oparli na Bogu. Wiedziałam to, ale nie mogłam tego jakoś zrozumieć, przełożyć na swoje życie, że tak rzeczywiście można, że można zaufać całkowicie i nawet wśród bólu serca być szczęśliwym.

   Ja przez wiele lat, swoje poczucie szczęścia uzależniałam tylko od ludzi, od rzeczy materialnych, od cudzej akceptacji, itp. Dopiero od niedawna dorastam do tego, żeby próbować tak żyć, jak święci, którzy umieli kochać ludzi i świat, ale szczęścia szukali w Bogu. Dzięki Łasce Bożej powoli uczę się przyjmować wszystko, oddawać wszystko Bogu i odczuwać szczęście, jako wewnętrzny pokój, że wszystko w ręku Boga i On sam wystarczy.

   Źródłem szczęścia jest też dla mnie moja rodzina, piękno przyrody, zadowolenie z dobrze wykonanej pracy i inne zwykłe ludzkie przyjemności, ale czuję, że już do tego wszystkiego podchodzę inaczej. Coraz częściej dziękuję za dobre rzeczy Bogu, odnoszę je do Niego i przez to "oddanie" ich Bogu, dopiero nabierają one prawdziwej wartości. Nie umiem tego dobrze wyrazić, ale dawniej szczęście odczuwane przeze mnie było, jakby niepełne, to uczucie podszyte było smutkiem, że coś minęło, skończyło się, albo, że się już nie powtórzy. Teraz staram się zapamiętać chwile szczególnie dla mnie szczęśliwe, czasem trochę żałuję, że już mijają, ale czuję też, że nie są one najważniejsze, że nie tylko one określają sens i wartość mojego życia, że mam się z nich cieszyć, bo daje mi je Bóg, ale to On jest w tym najważniejszy, a nie to, co mnie spotyka. Cieszę się, jeśli przeżywam coś miłego, przyjemnego, dobrego, ale nie popadam w totalną  rozpacz, jeśli np. coś nie wyjdzie, tak jak chciałam. Jestem, jakby trochę bardziej wolna (oczywiście, jeszcze nie zawsze i nie we wszystkim - jak pisałam wyżej, uczę się tego dopiero) od tego, żeby sprawy materialne, czy ludzie zabierali mi to wewnętrzne szczęście, które daje bliskość z Bogiem.                                                                                                  Alicja
 

1 komentarz:

  1. Dziękuję Alicjo za Twoje Słowo. Bóg tak pięknie przemawia przez swój Kościół. Przypomina, utwierdza. Doświadczam tego, jak bardzo potrzeba ciszy, która pozwoli mi 'patrzeć' na Boga i wsłuchiwać się w Niego, by być właściwie oderwaną od tego, co nie jest z Niego w relacjach z osobami, w odniesieniu do wszystkiego co materialne, co się dzieje. Proszę o to otwarcie, by mogło być obecne w każdej chwili dnia i nocy, by Bóg mógł przenikać wszystko i dał moc realizacji powołania, w tym , co zwyczajne i najprostsze.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.