"Mężczyzna 40 lat picia, w tym 31 lat, pracując w dość odpowiedzialnej instytucji…
Najpierw picie z ciekawości, potem dla szpanu i towarzystwa, a potem bo musiał.
Między drugą,
a trzecią fazą, granicy nie zauważył.
Kiedyś, po
przebudzeniu z pijackiego snu, zobaczył swoją żonę na kolanach.
To akurat
nie było nic dziwnego, bo często się modliła.
Wtedy
jednak, zaczął zastanawiać się, czy żona modli się, aby go szlag trafił, czy, aby
nawrócił się i stał się trzeźwy.
Składając
świadectwo, po dłuższym okresie abstynencji, powiedział, że wie o co się modliła i, że jest
jego Aniołem.
Przestał
pić. Żona wymodliła, doczekała się, rodzina odżyła."
Temat
jest mi bardzo bliski, chociaż mnie osobiście nie dotyczy, tak, jak to było opisane.
Ale dam moje krótkie, antyalkoholowe, konkretne świadectwo… jakby za
świadectwo.
W moim życiu
wódki zero, w wieku ok. 21 lat dwie lampki wina.
Na tym moja
głupota życiowa, w tym temacie, się skończyła.
Nie używam
tych chemikaliów i tyle.
Abstynencja, bez najmniejszego mgnienia problemów, czy żalu trwa
od kilkudziesięciu lat.
Wiemy z
Biblii czym wąż skusił Ewę i w konsekwencji Adama…
W Raju,
jabłko szczęścia człowiekowi nie przyniosło.
Jestem
przekonany, że ,,napój” ... jabłkowy,
też mu tego
szczęścia nie przyniesie.
Inne płyny,
używki, czy stany również.
O Trzeźwy Naród Polski proszę Cię Panie Boże.
O Trzeźwy Naród Polski proszę Cię Panie Boże.
Sławek
OdpowiedzUsuńSzczęść Boże
Mój ojciec był alkoholikiem. Modliłam się za niego, aby przestał pić, aby się zmienił , a w domu zapanował pokój.
Sytuacja nigdy nie uległa zmianie.
Wstydziłam się go. Mieszkam w małej miejscowości. Dzieci w szkole dokuczały mi z powodu ojca. Bałam się przyprowadzić kogoś do domu, bo ojciec mógł się znowu czepiać, bo były awantury.
Zmarł na 3 miesiące przed moimi 18 urodzinami... To był mój ojciec... odczułam ulgę, spokój, przestałam się bać.
Nie wiem, czemu modlitwy nie zostały wysłuchane, być może za mało się modliłam, albo moja wiara była zbyt słaba, a może to, że nie miałam wsparcia w modlitwie.
Poznałam również nawróconego alkoholika, miał ma na imię Rafał. Nie znam go zbyt dobrze, ale częściej o nim słyszałam. Był na prawdę w dołku, usłyszał, nie przypadkiem, że tylko Bóg może mu pomóc. Zapragnął , uwierzył w Boga. Dziś żyje Bogiem, jest często w Kościele , uczestniczy w rekolekcjach. Myślę , że to było pragnienie jego serca. Bóg wypełnił pustkę , której w żaden sposób nie mógł wypełnić alkohol.
To tyle
pozdrawiam
Bożenka pz
"Ufaj mi, nawet jeśli nie rozumiesz pewnych rzeczy w swoim życiu." Taki tekst, właśnie zauważyłem i od razu udostępniłem na naszym profilu FB. Bożenko doskonale rozumiem Twoje młodzieńcze odczucia, ale też jestem pełen podziwu dla Twojej obecnej postawy, którą widać w tym co piszesz w swoich komentarzach, czy intencjach. Wierz, że chociaż nie wtedy, gdy się modliłaś, ale Twoje modlitwy na pewno przyniosły, przyniosą owoce. Choćby na przykład takie, że przy takim swoim życiu, Twój Ojciec, odszedł z bagażem Twojej modlitwy, a ta była mu potrzebna na pewno. Nie wiadomo co by było bez niej. Miałem w młodości, i życiu małżeńskim trudne doświadczenia życiowe... np. straciliśmy z Żoną dziecko... Przy ogromnym bólu i morzu obopólnych łez, nie było we mnie żalu, pretensji do Boga, niezgody na to co się stało, pytań dlaczego?... Przecież staraliśmy się oboje żyć... poprawnie... Idealnie jest, jeśli ktoś za kogo się modlimy zatrzyma się i jak bohater przytoczonego świadectwa, zastanowi się nad tym co robi. Otworzy się na łaskę o którą prosi ktoś inny. Wtedy owoce są takie jak było widać, czy, jak Ty napisałaś. Jak by jednak nie było, jeśli podejmiemy modlitwę za kogoś, trwajmy w niej i módlmy się za tą osobę, a nie za swój los przy niej. Gdy ona się zmieni i nasz los się odmieni. Nawet nie rozumiejąc dlaczego coś jest, jak jest, jeśli ofiarujemy naszą modlitwę za kogoś, nie cofajmy mu swojego daru.
OdpowiedzUsuńSławek +
Po tym , co piszesz widzę, że i Ty Sławku masz za sobą bagaż doświadczeń, przeszedłeś więcej niż ja ... Podziwiam Cię, że pogodziłeś się ze stratą dziecka, nie każdy jest w stanie zaakceptować taką stratę, a co ważniejsze nie mieć pretensji do Boga. Jesteś człowiekiem wielkiej wiary.
OdpowiedzUsuńBywało , że często kłóciłam się z Bogiem, robiłam mu wyrzuty, za los, który mnie spotkał, za mojego ojca, za problemy.
Obecnie coś się zmieniło, czasami mam żal do Boga, czasami pytam dlaczego ja, proszę aby pomógł mi zrozumieć niektóre sprawy.
Nie wiem, czemu dziś w ludzkich sercach jest tyle zła, nie wiem, czemu ludzie krzywdzą się na wzajem, zazdroszczą sobie i złorzeczą.
Ja myślę, że pomimo wszystkich moich problemów, to w jakimś sensie jestem szczęściarą. Mam rodzinę, moje dzieci i Was IMW. Inni to połowy z tego nie mają.
Módlmy się w okresie Wielkiego Postu za wszystkich alkoholików z naszego otoczenia i za tych obcych też.
Proszę też o modlitwę za mojego ojca, miał na imię Tadeusz, pod konic lutego wypada kolejna rocznica jego śmierci.
Bóg zapłać za modlitwę
Pozdrawiam
Bożenka pz
Bożenko - a ja sobie myślę, że to bardzo dobrze że nie odrzucasz swojego krzyża. trzeba sobie uświadomić, że krzyż to klucz do bram nieba. Kto ma ten klucz - otworzy te drzwi. Tylko biedni ludzie - biedni w swoim myśleniu - wyrzucają klucz do drzwi. Jedni nieświadomie, inni świadomie. Inną sprawą jest to, że różne krzyże (klucze) ludzie dźwigają. Na pewno jednak - jak już kiedyś pisałem - najcięższy klucz to ten którego nie chcemy dźwigać. I jeszcze jedno chciałbym Ci powiedzieć dla pokrzepienia - o ile pamiętam, to św. s. Faustynie Pan Jezus powiedział, że aniołowie gdyby mogli nam ludziom czegoś zazdrościć to byłyby to dwie rzeczy: Komunii Świętej i cierpienia...
OdpowiedzUsuńJutro a właściwie dzisiaj (niedziela) - gorąco pomodlę się o nowe siły dla Ciebie i trwanie przy Jezusie z ufnością.
Pozdrawiam Cię.
MariuszB.
dziękuję za modlitwę i pozdrawiam
UsuńBożenka PZ