Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

3.12.2017

„mówię wszystkim: Czuwajcie!” (Mk 13, 37).


 Okres Adwentu, który rozpoczynamy w dzisiejszą niedzielę, jest czasem szczególnym, ponieważ syntetyzuje w sobie istotę naszej wiary w wypełnienie się zbawczych obietnic Boga w Jezusie Chrystusie. Adwent wyraża się w podwójnym oczekiwaniu, które niczym klamrą spina ewangeliczne przesłanie Jezusa, będące pełnią Bożego objawienia dokonanego w ludzkiej historii.

Pierwszy okres Adwentu stanowi niejako kontynuację eschatologicznego oczekiwania na powtórne przyjście Zbawiciela, które nastąpi, gdy dokona się pełnia czasów (gr. pleroma tou chronou) zaplanowana przez Wszechmocnego Boga przed stworzeniem świata. Czekając na Zbawiciela, wznosimy z Izajaszem spojrzenie ku niebu i żałując za nasze grzechy, niezdolni by się od nich uwolnić, wołamy z pokora i mocą do Boga, odwołując się do Jego ojcowskiego miłosierdzia: „Spojrzyj z nieba i patrz z Twej stolicy, świętej i wspaniałej! Gdzie Twoja zazdrosna miłość i Twoja potęga? Gdzie poruszenie Twych uczuć? Miłosierdzia Twego nie powstrzymuj, proszę: Boś Ty naszym Ojcem!
Zaiste, nie poznaje nas Abraham, Izrael nas nie uznaje; Tyś, Panie, naszym Ojcem, "Odkupiciel nasz" to Twoje imię odwieczne. (…) Staliśmy się od dawna jakby ci, nad którymi Ty nie panujesz i którzy nie noszą Twego imienia Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił - przed Tobą skłębiły się góry” (Iz 63, 15-17,19). Owocne przeżycie Adwentu jest zatem możliwe jedynie wówczas, gdy uczciwie przyznamy, że potrzebujemy zbawienia, które jest obecnością ojcowskiej miłości Boga w każdej sferze naszego życia: w relacjach z samym sobą, z rodziną, współpracownikami itp. To spojrzenie w górę niejako zmusza nas, byśmy uświadomili sobie nasze miejsce w relacji z Bogiem i uczy nas pokory, bez której ta relacja jest zawsze mniej lub bardziej zdeformowana. Pokora bowiem „dostraja” nas do „częstotliwości” pełni Bożego objawienia i zbawienia, które rozpoczęło się w niepokalanym łonie pokornej służebnicy Pańskiej Maryi i w pokorze betlejemskiego żłóbka, zaś znalazło swoją pełnię w wywyższonej pokorze jerozolimskiego krzyża.   

 Dlatego w drugiej części Adwentu liturgia każe nam spoglądać w dół, by odnaleźć Mesjasza objawiającego miłosierne oblicze Ojca w niemowlęciu owiniętym w pieluszki i leżącym w żłobie (por. Łk 2, 12). To właśnie Jego narodzenie dało początek pełni czasów, która znajdzie swój finał w paruzji i sądzie ostatecznym. Wcielenie Słowa – Syna stanowi przerastającą wszelkie oczekiwania odpowiedź Ojca, udzieloną niewiernemu, lecz skruszonemu narodowi wybranemu: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu (gr. pleroma tou chronou), zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4, 4-5). Zatem jeżeli – jak pisze Izajasz – staniemy się tymi, którzy noszą imię Boga, czyli nie zamkniemy naszej wiary do puzderka pilnie strzeżonej prywatności, które uchylamy w murach świątyni na czas nabożeństw, lecz nie wstydząc się Chrystusa z pokorą otworzymy serca na Jego łaskę, otrzymamy stokroć więcej niż prosimy, a także życie wieczne (por. Mt 19, 29). Rzecz w tym, aby skorzystać z tego czasu łaski i oczekując na narodziny Dzieciątka, stawać się maleńkimi i ostatnimi jak On, aby kiedyś, razem ze Zmartwychwstałym, kiedy przyjdzie w chwale, sądzić świat i aniołów (por. 1 Kor 6, 1-3).

Pozwólmy zatem łasce Bożej odnowić nas duchowo, abyśmy dostrzegli w tej pozornej słabości Wcielonego Boga, z której dzisiejszy świat szydzi, dezawuując Ewangelię i spychając na margines społeczny Jego Kościół, moc Bożą, która objawi się przy powtórnym przyjściu Jezusa. Św. Piotr dokładnie przewidział taki stan rzeczy: „To przede wszystkim wiecie, że przyjdą w ostatnich dniach szydercy pełni szyderstwa, którzy będą postępowali według własnych żądz i będą mówili: «Gdzie jest obietnica Jego przyjścia? Odkąd bowiem ojcowie zasnęli, wszystko jednakowo trwa od początku świata»” (2 P 3, 3-4). Książę Apostołów wyjaśnia pozorną zwłokę w powrocie Pana, która dla niektórych z pierwszych chrześcijan stała się pewnym problemem: „Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy - bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka - ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną znalezione” (2 P 3, 9-10). Co istotne, Apostoł pisze, że my sami możemy przyśpieszyć paruzję naszym życiem według Bożych przykazań: „winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyspieszyć przyjście dnia Bożego, (…) starajcie się, aby [On] was zastał bez plamy i skazy - w pokoju, a cierpliwość Pana naszego uważajcie za zbawienną (2 P 3, 11-12, 13-14)”. Nauki św. Piotra dopełnia ostrzeżenie, które, w dzisiejszych czasach staje się szczególnie aktualne: „Wy zatem, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, strzeżcie się, abyście dając się uwieść błędom tych, którzy nie szanują praw Bożych, własnej stałości nie doprowadzili do upadku” (2 P, 3-17).

Ewangeliczne czuwanie, do którego wzywa nas dziś Jezus, jest źródłem nauczania apostolskiego, wprowadzającego nas w klimat adwentowego oczekiwania.

Uważajcie (gr. blepete), czuwajcie (gr. agrypneite; dosł. trwajcie bez snu), bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie (gr. exuousian; dosł. władzę, autorytet) o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał (gr. gregore, dosł. czuwał, patrzył). Czuwajcie (gr. gregoreite; dosł. czuwajcie, patrzcie) więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie! (gr. gregoreite)»” (Mk 13, 33-36).

Nawiązując do tradycyjnych motywów w nauczaniu współczesnych sobie rabbich, Jezus opowiedział uczniom przypowieść o panu, który zawierzył sługom władzę nad swoim domem (gr. exousia), oczekując od nich sumiennego wypełnienia obowiązków. W szczególności dotyczyło to odźwiernego, którego zadaniem było pilnowanie kluczy właściciela, wypraszanie nieproszonych gości a nawet zarządzanie innymi niewolnikami. Było to wyjątkowe wyróżnienie, z którym wiązała się wielka odpowiedzialność. Rzetelny sługa powinien okazywać nieustanną czujność, która – wedle nauki Jezusa – wychodziła poza bierne oczekiwanie i była aktywnym wypatrywaniem pana, podszytym nieustającą niecierpliwością i troską o Jego bezpieczeństwo. W tym sensie sługa przypomina ojca, z przypowieści o Synu marnotrawnym, o którym św. Łukasz pisze: „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko” (Łk 15, 20). Wprawdzie Jezus w dzisiejszej przypowieści nie mówi o tak głębokim zaangażowaniu emocjonalnym odźwiernego, jednak jego postawa powinna wykraczać poza formalne wypełnianie poleceń.

Wezwanie Zbawiciela wyraża głęboką miłość do „wszystkich” i pragnienie obdarzenia nas zbawieniem, którego przyjęcie jest możliwe jedynie w postawie czuwania, polegającego na nieustannym, praktycznym wypełnianiu przykazania miłości Boga i bliźniego. Jezus mówi o słudze, lecz myśli o przyjaciołach, dla których nie waha się umrzeć na krzyżu. „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego” (J 15, 26). Nie można przyjąć daru zbawienia nie będąc przyjacielem Jezusa. Nie można również czuwać z Jezusem, nie otworzywszy serca na Jego miłość, ponieważ czuwanie z Panem jest pierwszym etapem współuczestnictwa w Jego krzyżu. Zasadę tę potwierdza zachowanie najbliższych Panu uczniów w Ogrodzie Oliwnym: „Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie (gr. gregoreite) i módlcie się (gr. proseuchesthe), abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe»” (Mt 26, 40-41). Święty Piotr, który z pokorą trzykrotnie wyznał przyjacielską miłość do Jezusa Zmartwychwstałego  (Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham (gr. philo se). J 21, 16), przypomina nam, że ojciec pokusy będzie zawsze walczył, abyśmy sprzeniewierzyli się naszemu powołaniu do przyjaźni z Bogiem i zaniechali czuwania:  „Bądźcie trzeźwi (gr. nepsate)! Czuwajcie (gr. gregoresate; dosł. czuwajcie, patrzcie)! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!” (1 P 5, 8-9).

Św. Jan Paweł II uczył nas, że trwanie w przyjaźni z Bogiem, odnowionej po upadku pierwszych rodziców dzięki ofierze krwi Jego Syna, które wyraża pełne nadziei czuwanie, powinno wyrażać się – zgodnie z poleceniem naszego Mistrza – w konkretnych czynach miłosierdzia, szczególnie wobec tych „ostatnich” dla świata, którzy byli, są i na zawsze pozostaną „pierwszymi” w oczach Boga:

Okres Adwentu, rozpoczynający się właśnie dzisiaj, przynagla nas, byśmy przygotowali się na przyjęcie Pana, który przychodzi. Jak jednak mamy się przygotować? Doniosła uroczystość, w której uczestniczymy, ukazuje, że konkretnym sposobem przygotowania się na to spotkanie jest towarzyszenie tym, którzy zmagają się z różnorakimi trudnościami, i dzielenie ich losu. Jeśli rozpoznajemy Chrystusa w bracie, przygotowujemy samych siebie do tego, aby On mógł nas rozpoznać w chwili swego ostatecznego powrotu. W taki właśnie sposób chrześcijańska wspólnota przygotowuje się na drugie przyjście Pana: stawiając w centrum uwagi ludzi, których sam Chrystus darzył szczególnym upodobaniem, a których społeczeństwo często odrzuca lub pomija” (Homilia podczas mszy dla niepełnosprawnych. Jubileusz Niepełnosprawnych, 2000 rok).

Modląc się przed cudownym obrazem Czarnej Madonny, św. Jan Paweł II wskazał nam również Tę, która jest niedościgłym wzorem wszelkiego czuwania: Maryję pochylającą się z czułością nad Niemowlęciem, oddająca Mu cześć jako nowo narodzonemu Mesjaszowi i zapraszającą nas, abyśmy w tym czuwaniu / adoracji Zbawiciela uczestniczyli, żyjąc w zgodzie z sumieniem ukształtowanym przez Bożą łaskę:

„Tu, na Jasnej Górze, słowo "czuwam" ma treść maryjną, ściśle odpowiada ikonie Bogarodzicy. "Czuwam" oznacza postawę matki. Jej życie, jej powołanie wyraża się w czuwaniu. Jest to czuwanie nad człowiekiem od pierwszych chwil zaistnienia. Czuwanie to łączy się ze smutkiem i z radością. "Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat" (J 16,21) - są to słowa samego Chrystusa. Macierzyńskie czuwanie Maryi - jakżeż niezgłębione doświadczenie, jaki zapis serca kobiecego, które całkowicie żyło Bogiem. Zaprawdę "wielkie rzeczy uczynił [Jej] Wszechmocny. Święte jest Jego Imię" (Łk 1,49). Niech trwają w naszej świadomości przynajmniej te dwa momenty: noc betlejemska i "noc duchowa" pod krzyżem Syna na Golgocie. I jeszcze jeden moment: jerozolimski wieczernik w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy rodził się Kościół, gdy wychodził na świat, jakby dziecko opuszczające łono matki. (…)

"Co to znaczy: «czuwam»? To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężać je w sobie. To taka bardzo podstawowa sprawa, której nigdy nie można pomniejszać, zepchnąć na dalszy plan. Nie. Nie! Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy łatwo się z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza, jeżeli tak postępują inni. (...) Czuwam - to znaczy dalej: dostrzegam drugiego. (...) Czuwam - to znaczy: miłość bliźniego - to znaczy: podstawowa międzyludzka solidarność". (Apel Jasnogórski. Częstochowa, 14 sierpnia 1991 rok).

Wszystkim Współmodlącym życzę owocnego przeżycia rozpoczynającego się Adwentu w zjednoczeniu z Maryją, naszą Matką i Królową, która urodziła Jezusa dla każdego i każdej z nas, oraz za każdego i za każdą z nas współcierpiała z Nim na Golgocie. Niech Maryja wyprosi nam przed tronem Bożym łaski niezbędne dla naszego uświęcenia i zbawienia.
                                                                 Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.