Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

26.11.2017

„Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.


    Uroczystość Chrystusa Króla.
Króla wszelkiego stworzenia. 
Władcy wszystkich i wszystkiego, Króla Wszechświata.
Króla każdego z nas.
  Czy chcemy, czy nie chcemy, mamy Króla, ale od nas tylko zależy, czy będzie to tylko Król - Sędzia, czy też Król - Pasterz, ?  który troszcząc się o swoje owce, chroniąc je, lecząc, umacniając, wskazuje im również drogę.

  Czy owce idą za Pasterzem?
Pasterz zna drogę i tylko idąc za nim owce nie zabłądzą.
Droga ta, jest czasem radosna, czasem nawet pełna chwały, ale też może być zroszona krwią....
   Bywa trudna, ale Król – Pasterz, sam pierwszy nią przeszedł.
Przeszedł i doszedł....
Idąc tylko tą wskazywaną przez Boga drogą, a jest nią nasze życie - często tak trudne, jak droga opisana wyżej, mamy pewność, że dojdziemy do celu.
  
  A jak mamy przemierzać wskazaną drogę?
Idąc, mamy nie być egoistami.

Miłość, empatia, dostrzeganie drugiego człowieka, dzielenie się, powinny być dla nas, jak chleb powszedni, a przecież każdy kawałek chleba można podzielić na mniejsze kawałki, tylko chcieć trzeba.

  Zapatrzeni w Chrystusa Pasterza i Przewodnika, mamy wspierać potrzebujących, aby kiedyś usłyszeć od naszego Króla – Sędziego:
   „Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.
   
O nasze serca przepełnione miłością i miłosierdziem, prosimy Cię Panie.
 Chryste króluj, Chryste zwyciężaj.
W nas i przez nas.
                                                         Sławek +

Ps. Czy jesteś jedną z owiec, z Chrystusowej owczarni?

1 komentarz:

  1. ….. Gdybyśmy tylko byli na tyle uważni aby nie tracić z oczu Pasterza. Żyjemy sobie często tak na tyle beztrosko, że nie spostrzegamy nawet jak oddalamy się od Niego. Jedni tak właśnie żyją beztrosko, inni zbyt intensywnie a jeszcze inni nie mają zamiaru nawet patrzeć na tego Pasterza bo albo w Niego nie wierzą albo Go w ogóle nie rozpoznają. Pewnie są i tacy, którzy Go rozpoznają ale nie chcą z różnych powodów stanąć w prawdzie i oszukują samych siebie że idą za Nim. Ilu ludzi na tym świecie, tyle różnych postaw i ścieżek życia. Może tylko niektóre są podobne ale nigdy takie same – jak odcisk linii papilarnych. Jak iść za swoim właściwym, jedynym Pasterzem, jak Go nie stracić z oczu, jak się nie zgubić po prostu? No właśnie. Sam czasem w chwilach refleksji zadaję sobie takie pytanie. Chcę po prostu iść stale we właściwym kierunku. To chyba pierwszy krok jaki powinienem postawić – krok dotyczący mojej WOLI, moja decyzja. Równocześnie jest to danie Panu Bogu „zielonego światła” – przyzwolenie by mógł działać w moim życiu. Myślę, że drugim równie ważnym krokiem w tym aby iść za właściwym Pasterzem jest stała z Nim łączność. Stałe pielęgnowanie tej łączności. I nie chodzi mi tutaj tylko o trwanie w łasce uświęcającej ale również o posiadanie Prawdziwej Relacji ze swoim Panem. Chyba każdy z osobna powinien taką relację sobie wypracować. Każdy z nas jest inny, każdy ma inną wrażliwość. Przychodzi mi w tym miejscu na myśl czyjeś opowiadanie gdzieś zasłyszane o pewnej już „wiekowej” siostrze zakonnej. Podobno przychodziła do świątyni i (niezbyt cicho) rozmawiała z Jezusem jakby wyrzucając Mu pewne rzeczy i jakby wytykając to co uczynił w jej sprawie. Dla postronnego obserwatora była to rozmowa jakby równego z równym. Wtedy czułem się trochę zgorszony jej zachowaniem lecz może w oczach Boga była usprawiedliwiona poprzez to, że była krystalicznie szczera i miała z Nim prawdziwą relację. Prawdziwą relację miał również św. Jan Paweł II – i to już od dziecka. Czytałem, że w szkolnych latach do jego domu przychodzili koledzy aby m. in. odrabiać zadania. Mały Karol często ich na chwilę opuszczał. Później okazało się, że wychodził aby porozmawiać na osobności z Bogiem. On ciągle miał z Nim relację. Może nie pisał bym o tym gdyby wtedy któryś z kolegów go przypadkiem nie podglądną przez lekko uchylone drzwi a później, po latach to opisał. O wiele trudniej zbłądzić gdy jest się tak blisko Pana Boga. Czasem jednak niektórym się to „udaje”. Dlaczego? Może niedostatecznie czuwamy, może jakaś pokusa jest na tyle mocna że nas oślepia i na chwilę tracimy duchową orientację, może coś jeszcze innego… W takim zawirowaniu duchowym (którego istnienie z resztą każdy potrafi rozpoznać) musimy stanąć w prawdzie przed samym sobą i przed Prawdą którą jest sam Bóg. Duch św. pomoże nam wrócić na właściwy tor – ale musimy podjąć ten wysiłek, wysiłek współpracy z Bożą łaską. PRAWDA wyzwala. Myślę, że każdy kto spojrzy wstecz na swoje życie i zacznie je pod tym kątem analizować, też dojdzie do takiego wniosku. Jedni (pokorniejsi) dojdą do tego wcześniej, inni później. Pewnie zdarzą się i tacy którzy będą się nadal oszukiwać. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego chociaż jedna osoba totalnie „rozklei” się przed Panem Bogiem i zacznie nowe życie w prawdzie. Obyśmy kiedyś mogli powiedzieć, że jesteśmy z Owczarni swojego Pana i cieszyć się że stoimy po Jego prawej stronie.

    Z Panem Bogiem i Maryją.

    MariuszB.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.