Słowo Boże, które rozważamy podczas dzisiejszej liturgii eucharystycznej wprowadza nas w tajemnicę Bożej mądrości i Bożej miłości, które objawiły się we wcielonym Słowie, naszym Panu Jezusie Chrystusie, „który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem” (1 Kor 1, 30).
Perykopa ewangeliczna wpisuje się w kontekst pierwszych, nie zawsze pozytywnych reakcji na misyjną działalność Jezusa, o którym św. Mateusz pisze: „Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić [Ewangelię] w ich miastach” (Mt 11, 1).
Pierwsza konfrontacja dotyczy Jana Chrzciciela, który – uwięziony przez Heroda za krytykowanie jego niemoralnego życia – posłał swoich uczniów, aby uzyskali od Jezusa jednoznaczną odpowiedź odnośnie Jego tożsamości mesjańskiej: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” (Mt 11, 3). Wątpliwości Jana miały pozornie swoje uzasadnienie w działalności Jezusa, który czynił to, co było zastrzeżone dla Boga, czyli odpuszczał grzechy (por. 9, 1-8); jadał w towarzystwie grzeszników i celników, szczególnie znienawidzonych przez naród wybrany kolaborantów Rzymian i ich popleczników, którzy dopuszczali się licznych nadużyć, okradając i tak już zubożałą ludność. Co więcej, jednego z celników, Lewiego uczynił Jezus Apostołem (por. 9, 9-13). Nawet w swoim działaniu traumaturgicznym Nauczyciel z Nazaretu zdawał się nie zważać na nakazy Prawa i na protesty faryzeuszów, uzdrawiając w szabat (por. Mt 12, 9), oraz lekceważąc nakazy zachowania czystości, dotykając chorych i zmarłych, a także pozwalając się dotykać osobom nieczystym, jak kobieta cierpiąca na krwotok (por. Mt 9, 18-31).
Jednak w szczególny sposób musiał zaniepokoić Jana stosunek Jezusa do postów, które stanowiły istotny element życia duchowego Chrzciciela i jego uczniów, a które zdawały się w ogóle nie interesować Jezusa, do tego stopnia, że niechętni Mu rodacy mówili o Nim: „żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników” (Mt 11, 19). Na żądanie uzasadnienia takiej postawy, Jezus odpowiedział uczniom Jana, odwołując się do porównania z panem młodym i ucztą weselną. Gdy Jezus – Oblubieniec jest wśród gości weselnych nie ma sensu pościć. Na to przyjdzie czas później, „kiedy zabiorą im pana młodego” (Mt 9, 15). Obecność Boga wśród swojego ludu w osobie Wcielonego Syna – Słowa jest nowością, która wymaga całkowicie odmienionego podejścia do Prawa, świętości i zbawienia. Przeminął czas starego rozumienia Tory, gdyż „w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1, 1). Odtąd pełne doświadczenie bliskości Boga jest możliwe jedynie w Chrystusie, który czyni wszystko nowe (por. Ap 21, 5).
Właśnie na swoje czyny, będące wypełnieniem proroctw zapowiadających nadejście Mesjasza wskazał Jezus w odpowiedzi udzielonej uczniom Chrzciciela: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi” (Mt 11, 4-6). W podobny sposób Pan odpowiedział Filipowi, odwołując się do swojej wyjątkowej relacji z Bogiem Ojcem, który jest Autorem zbawczej misji Syna: „Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!” (J 14, 10-11). Wbrew niewierze i odrzuceniu Ewangelii ze strony Żydów, którzy słuchając Jezusa jedynie z ciekawości lub dla konkretnej korzyści nie byli w stanie otworzyć się na łaskę Ducha Świętego i dar zbawienia, w słowach i czynach Mistrza z Nazaretu objawia się i działa odwieczna Boża mądrość: „A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny” (Mt 11, 19).
Podobnie miasta, które były celem ewangelizacyjnej działalności Jezusa odrzuciły Jego przepowiadanie, jak pisze św. Mateusz: „Wtedy począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się dokonało, że się nie nawróciły” (Mt 11, 20) i w ten sposób postawiły siebie poza granicami królestwa Bożego. W odróżnieniu od bezbożnej Niniwy, która przyjęła wezwanie proroka Jonasza do nawrócenia, przez co uniknęła kary Bożej, Korozain, Betsaidę i Kafarnaum na końcu czasów czeka los gorszy od pogańskich miast Tyru i Sydonu, przeklętych przez proroków za krzywdy wyrządzone ludowi wybranemu (por. Iz 23, 1; Jr 25, 22, Ez 26, 3), a nawet od samej Sodomy zniszczonej przez Boga za jej grzechy (por. Rdz 19). Jezus uzasadnił następująco swój surowy osąd: „Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły (…) Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego” (Mt 11, 21.23). Warto dodać, że to właśnie w Sarepcie koło Sydonu Eliasz, który z polecenia Pana schronił się w domu ubogiej wdowy, dokonał cudu i dzban mąki, oraz baryłka oliwy nie wyczerpały się, aż spadł deszcz, a także wskrzesił jej syna (por. 1 Krl 17, 8-24). Izraelici musieli zrozumieć aluzję Jezusa, że znaki, jakie uczynił On w miastach, w których nauczał były dużo większe od cudów proroka Eliasza, dlatego tym większa będzie ich kara za odrzucenie prawdziwej mądrości, o której Jezus powiedział, że jest większa od salomonowej (por. Mt 12, 42).
Miasta palestyńskie okazały się bowiem być zamknięte na Ewangelię i podobnie jak Jerozolimę, która zabiła Jezusa rękami rzymskich oprawców, czeka je kara, ponieważ nie poznały czasów ich nawiedzenia (por. Łk 19, 44). Ich los jest zrozumiały w świetle przypowieści o słudze wiernym i niewiernym, w której Jezus tłumaczy nam: „Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą” ( Łk 12, 47-48). Miasta były centrami religijnymi Palestyny, w których studiowano Prawo i Proroków. Uczeni w Prawie i faryzeusze, właśnie dlatego, że szczycili się znajomością „woli ich pana” powinni byli rozpoznać Jezusa po Jego czynach, tymczasem właśnie w imię Boga odrzucili Jego nauczanie, pogrążając się w duchowej ślepocie, jaką rodzi pycha oraz w nieuprawnionym, uporczywym przekonaniu o własnej mądrości i nienaganności wobec Boga, która jedynie utwierdzała ich w grzechu, co wytknął im Jezus: „Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: "Widzimy", grzech wasz trwa nadal” (J 9, 41).
Wobec tej „porażki” misyjnej, Jezus nie poddaje się rozczarowaniu, lecz przeciwnie wielbi Boga:
„W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam (gr. exologoumai, dosł. wyznaję) Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś (gr. apekalypsas) je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić gr. apokalypsai)” (Mt 11, 25-27).
W tłumaczeniu pierwszego wersetu z j. greckiego pominięto słowo „apokristeis”, które oznacza „odpowiadając”. W rzeczywistości uwielbienie Ojca jest odpowiedzią Jezusa na odrzucenie przez tę część Izraela, która trwała w przywiązaniu do dotychczasowej wykładni Prawa i nie była gotowa przyjąć „nowego wina” Dobrej Nowiny. Jest to odpowiedź Pana na działanie Ducha Świętego, który prowadzi Go w Jego nauczycielskiej misji, a teraz skłania do przejścia z - po ludzku zrozumiałego – rozczarowania i żalu nad Izraelitami, którzy odrzucają dar zbawienia, do uwielbienia Boga, które jest owocem przeniknięcia przez Jezusa Bożych tajemnic i dostrzeżenia zaistniałej sytuacji w optyce Bożej Opatrzności. Taką intencję Pierwszego Ewangelisty zdaje się potwierdzać św. Łukasz, który opisując radość Jezusa po powrocie siedemdziesięciu dwóch uczniów z misji ewangelizacyjnej, analogiczne słowa uwielbienia Ojca przez Jezusa poprzedza zwrotem: „W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł” (Łk 10, 21). Wczesna tradycja rabinistyczna potwierdza słuszność takiej interpretacji pierwszych słów dzisiejszej perykopy: „Rabbi Meir (ok. 150 p. Chr) naucza: wszędzie tam, gdzie (w ST) powiedziano: odpowiedział i powiedział tak a tak, znaczy, że osoba mówiła w Duchu Świętym” (Midrash Qoelet 7,2, za: H. L. Strack – P. Billerbeck, Kommentar zum Neuen Testament aus Talmud und Midrasch, p. 606).
Zatem Jezus, pełen Ducha Świętego, wielbi / wyznaje (gr. exologoumai) w Ojcu Pana nieba i ziemi, wskazując na jedyną właściwą postawę, jaką powinniśmy przyjmować wobec Stworzyciela. Jednocześnie On, który „grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu” (1P 2, 22) wskazuje nam na istotę sakramentu pojednania, w którym wyznanie grzechu łączy się z aktem uwielbienia miłosiernego i przebaczającego Boga. Na relację uwielbienia i wyznania zwraca uwagę św. Augustyn, komentując ten passus Ewangelii św. Mateusza: „Zatem Syn mówi do Ojca: Wyznaję Ci, i przypomina nam, że Bogu należy uczynić wyznanie nie tylko naszych grzechów. Często, kiedy słyszy się słowa Pisma: wyznajcie Panu, wielu z tych którzy słyszą bije się w piersi: wierzą oni, że confessio nie znaczy nic innego jak to, co czynią ci, którzy żałują, wyznając swoje grzechy (…). Jeżeli spowiedź nie byłaby w relacji do uwielbienia, nie powiedziałby: Wyznaję Ci (= wielbię Cię) Ojcze, Ten, który nie miał do wyznania żadnego grzechu. W księdze Pisma jest powiedziane: Wyznajcie Panu, i wyznając powiecie tak: Wszystkie dzieła Pana są bardzo piękne. Tu również jest wyznanie uwielbienia, a nie win. A zatem kiedy uwielbiasz Boga, spowiadasz się Bogu; kiedy wyznajesz grzechy przed Bogiem, spowiadasz się Bogu; lecz to wszystko dotyczy uwielbienia Stwórcy, czy oddajesz Mu chwałę, czy oskarżasz siebie” (św. Augustyn, Mowa 68, 2). To całkowite podporządkowanie swojego działania chwale Bożej, nawet gdy jest ono wyznaniem własnych grzechów, jest wyrazem autentycznego naśladowania Chrystusa. Jak On był cały oddany Ojcu, tak i my, mimo naszych grzechów, powinniśmy być całkowicie ukierunkowani na chwałę Bożą. W tym kontekście autentyczna skrucha za popełnione przez nas zło staje się aktem uwielbienia Boga, swoistą „szczęśliwą winą (felix culpa)”, która daje Bogu okazję, by w akcie przebaczenia objawić światu swoje miłosierne oblicze.
Akt uwielbienia Boga przez Jezusa jest jednocześnie aktem dziękczynienia. Chrystus uwielbia /dziękuje Ojcu, że ukrył „te rzeczy” (gr. tauta, dosł. „to”) przed „mądrymi i roztropnymi” (gr. sophon kai suneton), a objawił „prostaczkom” (gr. nepiois, dosł. małoletnim). „To”, co Bóg Ojciec ukrył przed mądrymi i roztropnymi a objawił małym, jest sensem „wydarzenia” Jezusa Chrystusa w całej jego mocy zbawczej, którego wyrazem jest Boże królowanie na ziemi, realizujące się w Kościele – mistycznym ciele Jezusa, w mocy Ducha Świętego. Tego sensu nie da się „pojąć”, ani mocy „doświadczyć” z własnej inicjatywy i o własnych siłach – można jedynie je przyjąć z pokorą jako dar Boży. Świadczą o tym słowa Jezusa, będące odpowiedzią udzieloną uczniom na pytanie, dlaczego przemawia w przypowieściach: „Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma” (Mt 13, 11-12). W ten sposób Jezus wypełnił proroctwa Izajasza: „Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił” (Mt 13, 14-15). Mądrość prawdziwa, która pozwala przyjąć słowa Jezusa i wydać owoc nawrócenia nie zależy od ilorazu inteligencji, ani od wykształcenia, czy dokładnej znajomości Prawa, którym szczycili się faryzeusze i uczeni w Piśmie, lecz jest mądrością serca, która rodzi się z autentycznej miłości do Boga jako Ojca, zaś jej wyrazem i ostatecznym znakiem jest miłość do Jezusa, który powiedział: „Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali” (J 8, 42). Właśnie dlatego, że kochał Jezusa, Szymon Piotr – prosty rybak z Galilei – zrozumiał kim jest On naprawdę, wyznając: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16, 16-17).
Wobec tajemnicy Wcielenia i Paschy Chrystusa mądrość i roztropność tego świata, nawet zbudowane na Prawie, lecz pozbawione autentycznej miłości i bojaźni Bożej, stają się nie tylko niewystarczające, lecz wręcz szkodliwe dla przyjęcia Bożego objawienia, jak głosił prorok Izajasz: „Ponieważ ten lud zbliża się do Mnie tylko w słowach, i sławi Mnie tylko wargami, podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie; ponieważ cześć jego jest dla Mnie tylko wyuczonym przez ludzi zwyczajem, dlatego właśnie Ja ponowię niezwykłe działanie cudów i dziwów z tym ludem: zginie mądrość jego myślicieli, a rozum jego mędrców zaniknie” (Iz 29, 13-14).
Tych, którzy są destynatariuszami Bożego objawienia, Jezus określa jako „nepiois”, czyli niepełnoletni, maluczcy. Św. Mateusz posługuje się tym terminem, przytaczając słowa Jezusa, który cytując Psalm 8 odpowiedział arcykapłanom i uczonym w Piśmie oburzonym słowami uwielbienia, jakie w Świątyni oddały mu dzieci: „Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie - widząc cuda, które uczynił, i dzieci (gr. paidas, dosł. chłopców) wołające w świątyni: «Hosanna Synowi Dawida» - oburzyli się i rzekli do Niego: «Słyszysz, co one mówią?» A Jezus im odpowiedział: «Tak jest. Czy nigdy nie czytaliście: Z ust niemowląt (gr. nepion) i ssących zgotowałeś (gr. katertiso, dosł. wydoskonaliłeś) sobie chwałę?»” (Mt 21, 15-16). Cuda Chrystusa, przez moc Ducha Świętego, w czystych sercach dzieci wzbudziły pragnienie oddawania chwały Bogu przez uwielbienie Jezusa, spadkobiercę mesjańskich obietnic danych Dawidowi, zaś wobec zatwardziałych serc świątynnej arystokracji i niewolników litery Prawa moc Boża pozostała bezradna, a niecodzienne świadectwo najmłodszych wywołało jedynie oburzenie.
Jednak w sensie relacji do Bożej łaski słowo „nepios” wychodzi poza znaczenie „małoletni, dziecko, niemowlę” i oznacza osobę pobożną, zdaną całkowicie na Boga, który się nią opiekuje. W Septuagincie, greckim tłumaczeniu Starego Testamentu czytamy bowiem: „Prawo Pana doskonałe - krzepi ducha; świadectwo Pana niezawodne - poucza prostaczka (gr. nepios)” (Ps 19, 8); Pan strzeże ludzi pełnych prostoty (gr. nepios): byłem bezsilny, a On mię wybawił” (Ps 116, 6); „Przystępność Twoich słów oświeca i naucza niedoświadczonych (gr. nepios)” (Ps 119, 130). Jak pisze G. Bertram: „W Septuagincie słowo nepios posiada, w swojej złożoności, podwójne znaczenie: przywołuje obraz słabego, niewinnego, opuszczonego, bezbronnego wobec zła tego świata; po wtóre oznacza pobożnego, który, w oczach świata, jest prostaczkiem. Oba znaczenia zawierające się w tym słowie łączą się w koncepcji, którą słowo to pomaga wyrazić w ewangelii Jezusa” (G. Bertram, „Grande lessico del Nuovo Testamento”, tom. VII).
Cała ekonomia naszego zbawienia jest wyrazem „upodobania (gr. eudokia)” Ojca do Syna. W Ewangelii św. Mateusza Bóg mówi do nas o tym na początku publicznej działalności Pana: „A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie (gr. eudokesa)»” (Mt 3, 16-17), a także potwierdza na górze Tabor, wobec Mojżesza, Eliasza i trzech najbliższych Jezusowi Apostołów, w kontekście Jego Paschy: „oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie ( gr. eudokesa), Jego słuchajcie!»” (Mt 17, 5; por. Łk 9, 28-36). W obu przypadkach to upodobanie następuje po wyrażeniu odwiecznej miłości Ojca do posłusznego Mu Syna, która jest przyczyną i sensem wszelkiego istnienia, jak pisze św. Paweł w liście do Kolosan: „Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie” (Kol 1, 16-17).
W tym sensie możemy rozumieć słowa Jezusa, który jako jedyny otrzymał wszystko od Ojca; jedynie On jest znany przez Ojca i tylko On zna Ojca; oraz tylko Jezus może objawić Ojca (por. Mt 11, 27). Jest to myśl droga św. Janowi, który pierwszy raz wyraził ją już w Prologu swojej Ewangelii: „Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył” (J 1, 18), zaś Jezus potwierdził słowami: „Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca” (J 6, 46). Dla św. Jana Jezus jest Logosem, wcieloną Mądrością Bożą, o której pisze T. Federici: „Chrystus otwiera tutaj spiralę objawienia na nieskończony Ocean bożej Mądrości. Tylko Bóg zna Głębię bożej Mądrości, i tylko Mądrość zna Głębię Boga, tworząc razem jedno nierozłącznie Życie, jedną Mądrość, Jeden Majestat, Jedną Chwałę, Jeden Splendor, poczyniwszy razem jeden Plan, do zrealizowania w jednym Działaniu. Temat ten jest mocno zaakcentowany w księgach mądrościowych (Hi 28, 21; Bar 3, 32-36; Mdr 6, 9-18; Syr 1, 1-9) ” (T.Federici, „Cristo Signore risorto amato e celebrato”, str.677, za: Note linguistiche sulla XIV Domenica del T.O. (A), www.abbaziadipulsano.org).
Mądrość Boża w tym objawia się najpełniej, że nie korzysta ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogałaca samą siebie, przyjmując postać sługi (por. Flp 2, 6-7), stając się wzorem dla każdego „nepios”, prostaczka, który zaproszony jest, aby bez lęku zbliżyć się do Syna Stwórcy nieba i ziemi:
„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy (gr. praus) i pokorny sercem (gr. tapeinos te kardia), a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie»” (Mt 11, 28-29).
Dzisiejsze uwielbienie, które Jezus składa Ojcu, oraz następujące po nim wezwanie skierowane do „utrudzonych i obciążonych” znajduje swoje podobieństwo w 51 rozdziale księgi Syracha: „Wychwalać Cię będę, Panie, Królu, i wysławiać Ciebie, Boga, Zbawiciela mego (…). Zbliżcie się do mnie, wy, którym brak wykształcenia, i zatrzymajcie się w domu nauki. (…) Wzywałem Pana: «Ojcem moim jesteś i mocarzem, który mnie wyzwoli (…)Włóżcie kark wasz pod jarzmo i niech otrzyma dusza wasza naukę: aby ją znaleźć, nie trzeba szukać daleko. Patrzcie oczami: mało się natrudziłem, a znalazłem dla siebie wielki odpoczynek” (Syr 51, 1. 23. 10. 26-27). Żydzi, szczególnie ci uczeni w Piśmie musieli znać te wersety i zrozumieć aluzję Jezusa. Jednak nie mieli w sobie wystarczającej pokory, aby przyznać, że znajdują one wypełnienie w Mistrzu z Nazaretu.
Jezus, pełen Ducha Świętego, „świadom skąd pochodzi i dokąd zmierza” (J 3, 8), proponuje swoim uczniom nowe jarzmo przykazania miłości, w miejsce jarzma Prawa, które z trudem dźwigali, i które nie przybliżało ich do Boga. On sam ma moc dać im pokrzepienie dusz, jeżeli przyjmą Jego zaproszenie i będą uczyć się od Niego cichości i pokory serca, która jest drogą oczyszczenia ze wszystkiego, co staje na drodze między nimi a Bogiem. W swoim proroctwie Sofoniasz obiecuje Jerozolimie: „W dniu tym nie będziesz się wstydzić wszystkich twoich uczynków, przez które dopuściłaś się względem Mnie niewierności; usunę bowiem wtedy spośród ciebie pysznych samochwalców twoich i nie będziesz się więcej wywyższać na świętej mej górze. I zostawię pośród ciebie lud pokorny (gr. praus; dosł. cichy) i biedny (gr. tapeinos, dosł. pokorny), a szukać będą schronienia w imieniu Pana (So 3, 11-12). Jezus gromadzi wokół swojego cichego i pokornego serca nowy lud Boży, Kościół który będzie czcił Boga w Duchu i Prawdzie (por. J 4, 23). A ponieważ mądrość Jezusa, która prowadzi do chwały Bożej jest mądrością krzyża (por. 1 Kor 2), wzywa nas On, abyśmy wzięli nasz codzienny krzyż i go naśladowali. Zbawiciel daje nam jednocześnie konkretny przykład pokory, oraz całkowitego zamierzenia woli Bożej, siadając na osiołka i dając się prowadzić do Jerozolimy, gdzie zostanie okrutnie zamordowany. Jak pisze św. Łukasz: „Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno: «Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach»” (Łk 19, 37-38). Podobnie bowiem jak krzyż Chrystusa, tak również nasze krzyże, przyjęte w pokorze i miłości do Boga oraz bliźniego, są najpiękniejszą formą uwielbienia Boga.
Arek
'Jeśli nie możesz dojść do siebie, przyjdź do mnie'. Z drugiej strony dużo treści o tożsamości Jezusa. Wielu z nas nie zna swojej tożsamości, nie może dojść do siebie, tego prawdziwego. Szuka po omacku, czuje się rozdwojonym, albo w ogóle nie doświadcza, że jest. Wielu z nas nie odkryło prawdziwej tożsamości Boga jako swojego Ojca, dobrego, kochającego, akceptującego,prowadzącego, wyzwalającego, zapraszającego do współpracy z miłości. Stąd nieznajomość siebie także od strony obdarowania Bożego,talentów, a co za tym idzie wyboru np.drogi życiowej, zawodu, kwestie podejmowania decyzji. Trzeba łaski stania się prostym, jak dziecko, by uwierzyć w tę Jego Miłość prawdziwą, poznawać ją. Czytać Słowo Boże i tylko tam szukać prawdy, kim jestem i za tym iść. Nie szukać głosów obcych, choćby zakorzeniły się w nas , wydawałoby się na stałe. Bóg ma Moc i Miłość, by z tych głosów nas uwolnić. Zaufajmy Jemu.
OdpowiedzUsuń