Pan Jezus zmierzał do Jerozolimy. Ilekroć św. Łukasz przypomina nam o celu wędrówki naszego Zbawiciela, pragnie ponownie uświadomić nam paschalny sens Jego ziemskiego życia. Święte miasto miało stać się miejscem odkupieńczej śmierci i chwalebnego Zmartwychwstania Syna Bożego. Uczestnictwo wszystkich ludzi, przez łaskę wiary, w przejściu Chrystusa ze śmierci do Życia, w intymnym zjednoczeniu z Bogiem Ojcem, dzięki uświęcającej łasce Ducha Świętego, jest tematem dzisiejszej Liturgii Słowa.
„Zmierzając do Jerozolimy przechodził przez
pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw
Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali:
«Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» Na ich widok rzekł do nich:
«Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z
nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem,
upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś
rzekł: «Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden
się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten
cudzoziemiec». Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię
uzdrowiła»” (Łk 17, 11-19).
Dzisiejsza perykopa jest niejako ilustracją
do Bożej nauki o mocy wiary. Pan Jezus, który posłużył się sugestywną parabolą
o ziarnku gorczycy i morwie, aby wskazać, że dla tego, kto autentycznie wierzy
nie ma nic niemożliwego, korzysta ze spotkania z trędowatymi, aby czynem
potwierdzić swoją prawdomówność. Czasami zdarza się, że krytycy chrześcijaństwa
sprowadzają nauczanie Zbawiciela do powszechnie uznawanych reguł moralnych, aby
wskazać, że w słowach Ewangelii nie ma ani niczego nowego, ani odkrywczego.
Doszukują oni się przy tym analogii w kodeksach etycznych innych religii i
systemów filozoficznych, jak choćby w nauczaniu Sokratesa. Tymczasem każde
słowo Pana daje życie w wolności dzieci Bożych, a ilustracją do tej nowej
egzystencji w królestwie Bożym są znaki i cuda, które stanowią antycypację tego
odnowienia świata, o którym pisze św. Jan Apostoł: „I usłyszałem donośny głos
mówiący od tronu: «Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą
oni Jego ludem, a On będzie "BOGIEM Z NIMI". I otrze z ich oczu
wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu
już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły». I rzekł Zasiadający na
tronie: «Oto czynię wszystko nowe»” (Ap 21, 3-5). Są one również, w swym
najgłębszym sensie, wypełnieniem proroctwa Ezechiela: „Zabiorę was spośród
ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego
kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od
wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha
nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z
ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych
nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie
mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja
będę waszym Bogiem. Uwolnię was od wszelkiej nieczystości waszej” (Ez 36,
24-29).
Święty Łukasz już na samym początku chce nas
nakierować na głębszy sens epizodu spotkania Zbawiciela z Samarytanami, który
tylko on przytacza w swojej Dobrej Nowinie. Ewangelista pisze w sposób nieco
nieuporządkowany geograficznie: Pan Jezus idzie z na południe, do stolicy
Judei, „przez środek” (gr. dia meson) Samarii i Galilei, znajdującej się na
północy. Wymieniając Samarię w pierwszej kolejności, św. Łukasz chce wskazać
szczególną wagę tego regionu w swojej opowieści. Rzeczywiście, najważniejszą
jej postacią – oczywiście po Chrystusie – będzie właśnie Samarytanin. Mamy
zatem dwa miejsca – symbole, które niejako syntetyzują w sobie dwa, jakże różne
sposoby relacji człowieka do Boga: Jerozolimę, która jest miastem Świątyni –
domu Ojca Jezusa (por. J 2, 16) i wieś (gr. komen), być może znajdującą się już
na terytorium Samarytan, a przynajmniej leżącą na pograniczu między Galileą a
Samarią, która może symbolizować krainę ludzi bardziej odległych fizycznie i
duchowo – w mniemaniu Żydów – od Boga niż poganie, jako że Samarytanie,
przekonani o słuszności swojego kultu sprawowanego na górze Gerazim, szczerze
nienawidzili Żydów, których uważali za apostatów i zawsze stawali po stronie
ich wrogów: podczas powstania Machabejskiego w połowie II a.C poparli
Seulecydów, a podczas powstania żydowskiego w 66 p.C zachowali neutralność,
zyskując sobie wdzięczność Rzymian. W tym sensie Jezus wkracza na terytorium
„nieprzyjaciół”, odseparowanych od Boga przez swoją nieprzejednanie wrogą
postawę wobec ludu wybranego i prawdziwego kultu Bożego. W tych okolicznościach
okazuje się, że istnieją ludzie jeszcze bardziej oddaleni od Boga: naprzeciw
Jezusa wychodzi dziesięciu trędowatych. Tragizm losu tych ludzi polegał na tym,
że ludzkie osiedla, pogańskie czy nie, były dla nich niedostępne. Ich izolacja
ze społeczeństwa była totalna z każdego punktu widzenia. Czy rzeczywiście
chorowali na którąś z odmian trądu, czy po prostu niezaraźliwą dla innych
chorobę dermatologiczną, byli – jako nieczyści – pogrzebani za życia:
„Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty,
włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: "Nieczysty,
nieczysty!" Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie
mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem” (Kpł 13, 45-46).
Obecność tych nieszczęśników na granicy wsi
jest znamienna. Trudno wyobrazić sobie, aby mieszkali w samej osadzie, czy
nawet jej bliskości, lecz ich posłuszeństwo wobec nakazów prawa ustępuje wobec
perspektywy uzdrowienia: podchodzą do granicy wsi i zachowując z szacunku wobec
Jezusa znaczną odległość, głośno błagają Go o pomoc. Ich determinacja
przypomina zachowanie ślepego żebraka siedzącego u bram Jerycha: „Kiedy zbliżał
się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że
tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z
Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade
mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on
jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!»
Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał
go: «Co chcesz, abym ci uczynił?» Odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». Jezus
mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast
przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to
widział, oddał chwałę Bogu” (Łk 18, 35-43). W opisie obu uzdrowień uderza
determinacja proszących. Kiedy tylko, natchnieni bożą łaską, uwierzyli, że
Jezus mam moc przywrócić im zdrowie przestają być całkowicie poddani ludzkim
prawom i konwenansom. Skoro ich choroba uniemożliwia im fizyczne zbliżenie się
do Jezusa, krzyczą, najgłośniej jak mogą, wkładając w ten krzyk całe swoje
cierpienie i całą swoją pełną ufności wiarę. Podczas gdy ślepiec odwołuje się
do dawidowych korzeni Jezusa, uznając w nim w ten sposób Mesjasza, trędowaci
nazywają Go „Mistrzem” (gr. Epistata). Tytuł ten występuje siedem razy w
Ewangelii św. Łukasza i wypowiadają go uczniowie Pana, w większości w
kontekście niezwykłych czynów wskazujących na Jego boskość: cudownego połowy
ryb (por. Łk 5, 5); uśmierzenia burzy na jeziorze (por. Łk 8, 24); uzdrowienia
kobiety cierpiącej na krwotok (por. Łk 8, 45); Przemienienia na górze Tabor
(por. Łk 9, 33); wypędzania złych duchów w imię Jezusa, przez człowieka nie
będącego Jego uczniem (por. Łk 9, 49) – to wydarzenie podkreśla moc imienia
Zbawiciela; wreszcie w naszej dzisiejszej perykopie, w kontekście uzdrowienia
dziesięciu trędowatych. Wiarę, że Jezus jest kimś dużo więcej niż wędrownym
Rabbim, podkreślają słowa błagania: „Zlituj się” (gr. eleeson). W tej prośbie
rozbrzmiewa ufność, jaką Psalmista pokłada w miłosierdziu Boga: „Miłosierny
jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo łagodny. Nie wiedzie sporu do
końca i nie płonie gniewem na wieki. Nie postępuje z nami według naszych
grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca. Bo jak wysoko niebo wznosi się
nad ziemią, tak można jest Jego łaskawość dla tych, co się Go boją. Jak jest
odległy wschód od zachodu, tak daleko odsuwa od nas nasze występki. Jak się
lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją” (Ps 103,
8-13).
Miłosierdzie, które jest przymiotem samego
Boga, sprawiło że Jezus „zobaczywszy” (gr. idon) trędowatych, okazał im
miłosierdzie. Zachowanie Jezusa wyrażało coś więcej niż zwrócenie uwagi na
krzykliwych wyrzutków społecznych. W Spojrzeniu Zbawiciela patrzył sam Bóg, z
tą samą miłością miłosiernego Ojca, z jaką dostrzegł wreszcie
marnotrawnego syna: „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał (gr. eiden) go
jego ojciec i wzruszył się głęboko (gr. esplanchnisthe)” (Łk 15, 20).
Teraz trędowaci, ci ostatni z ostatnich, odrzucani ze wstrętem i strachem,
biedacy wśród biedaków, są otoczeni miłością zbawiającego Boga: „Oto biedak
zawołał, a Pan go usłyszał, i wybawił ze wszystkich ucisków” (Ps 34, 7).
Również św. Marek podkreśla miłosierdzie Jezusa wobec trędowatego: „Wtedy przyszedł
do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli
chcesz, możesz mnie oczyścić». Zdjęty litością (gr. splanchnistheis),
wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!».
Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i
zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się
kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na
świadectwo dla nich. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać
to, co zaszło.»” (Mk 1, 40-45).
W odróżnieniu od historii uzdrowienia
trędowatego według św. Marka, Jezus nie wzywa dziesięciu trędowatych do siebie,
nie wdaje się z nimi w rozmowę, lecz wydaje im polecenie, aby poszli i pokazali
się kapłanom, zgodnie z nakazem Prawa: „To jest prawo dotyczące trędowatego w
dniu jego oczyszczenia: będzie przyprowadzony do kapłana, a kapłan wyjdzie poza
obóz. Jeżeli kapłan stwierdzi, że trędowaty został uzdrowiony z choroby trądu,
to kapłan każe, żeby ten, który ma być oczyszczony, przyniósł dwa ptaki żywe,
czyste, kawałek drzewa cedrowego, nitki karmazynowe i hizop” (Kpł 14, 2-4). W
tym momencie próby wiary, trędowaci, którzy nie usłyszeli, że zostali
uzdrowieni, lecz mimo to, posłuszni poleceniu Mistrza z Nazaretu, wyruszyli w
drogę, przypominali Abrahama, o którym pisze św. Paweł: „On to wbrew nadziei
uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było
powiedziane: takie będzie twoje potomstwo. I nie zachwiał się w wierze, choć
stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe - miał już prawie sto lat - i że
obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy
Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany,
że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. Dlatego też poczytano mu to za
sprawiedliwość” (Rz 4, 18-22). Podjęcie drogi było konkretnym wyrazem wiary
dziesięciu trędowatych w uzdrawiające słowo Słowa, było „posłuszeństwem wiary”
i właśnie dlatego „gdy szli, zostali oczyszczeni” (Łk 17, 13).
Jednak, jak się okazało, tylko jeden z
trędowatych doświadczył w pełni dobrodziejstw uzdrowienia: „Wtedy jeden z
nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł
na twarz do nóg Jego i dziękował Mu (gr.euchariston auto). A był to
Samarytanin.” (Łk 17, 15-16). Zachowanie Samarytanina nie jest wyłącznie aktem
wdzięczności wynikającej z ludzkiej przyzwoitości, która nakazuje podziękować
za wyświadczone dobro. Św. Łukasz nie pisze, czy uzdrowiony dotarł przed
oblicze kapłana, czy tez zawrócił, kiedy tylko zrozumiał, że został oczyszczony
z trądu. Być może to poruszające do głębi doświadczenie „na własnej skórze” bożej
mocy sprawiło, iż niczym uczniowie z Emaus, wiedziony wewnętrznym nakazem,
wrócił aby oddać chwałę Bogu. Autentyczne doświadczenie łaski Pana Boga musi
wyrazić się w akcie uznania Jego wyższości („upadł na twarz do nóg Jego”),
wdzięczności (dziękował Mu) i uwielbienia (wrócił chwaląc Boga). Analogiczne
jest zachowanie poganina, Naamana, wodza wojska króla Aramu, który – gdy został
oczyszczony z trądu – wyznał wiarę w Jedynego Boga i pragnął, po swojemu,
wyrazić Mu wdzięczność, usiłując nagrodzić proroka Elizeusza: „Oto przekonałem
się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem! A teraz zechciej przyjąć dar
wdzięczności od twego sługi!” (2 Krl 5, 15).
Zachowanie Samarytanina stało się dla Pana
Jezusa okazją, aby podkreślić uniwersalny charakter królestwa Bożego. Z
późniejszych słów Odkupiciela możemy wnioskować, że pozostałych dziewięciu
uzdrowionych należało do nardu wybranego. Wprawdzie wyznali wiarę w moc
Chrystusa, lecz jednocześnie okazali się być niewdzięcznikami, jakby uznali, że
okazana łaska im się należała. To wymowna metafora postawy jaką synowie
Izraela, szczególnie przywódcy religijni i faryzeusze, zwykli przyjmować wobec
Najwyższego. Wprawdzie zachowywali przykazania Mojżesza, z prawem czystości
rytualnej na czele, lecz to w skrupulatności ich przestrzegania, a nie w
miłosierdziu Boga pokładali nadzieję. Tymczasem tylko ten, kto czuje się
grzesznikiem, naprawdę doświadczy czym jest Boże przebaczenie, okaże prawdziwą
wdzięczność i wyda owoc autentycznego nawrócenia. Stąd stwierdzenie Jezusa: „
Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten
cudzoziemiec (gr. allogenes)” (Łk 17, 18) nabiera sensu, który wyraził On w
rozmowie z Samarytanką: „Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na
tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego
nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od
Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele
będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć
Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w
Duchu i prawdzie»” (J 4, 21-24). Zatem ani Jerozolima, ani Gerazim, lecz
Golgota stała się górą kultu, którego pragnie Bóg.
Ta nowa forma uwielbienia Boga jest możliwa
dzięki zjednoczeniu z Chrystusem, które dokonuje się przez chrzest włączający
nas w Jego Paschę: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali
chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?
Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani
po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych
dzięki chwale Ojca” (Rz 6, 3-4). Również w dzisiejszym drugim czytaniu św.
Paweł uczy nas: „Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć
będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy.
Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się zaprze. Jeśli my odmawiamy
wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego” (2Tm
11-13). Dzięki temu misterium jedności Chrystusa – Głowy i Kościoła – Ciała,
nasze dziękczynienie, będące wyrazem wdzięczności za obietnicę doskonałego
oczyszczenia - przemienienia, którego zapowiedzią jest uzdrowienie trędowatych,
a które dokona się na wzór Zmartwychwstania Zbawiciela, staje się Eucharystią,
w której to sam Syn Umiłowany nieustannie uobecnia, na wszystkich ołtarzach
świata, swoją ofiarę za nas, aby i nasze ofiary podobały się Bogu, zgodnie ze
słowami świętej Liturgii, jakie wypowiadają kapłan i wierni: „Módlcie się,
bracia i siostry, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec Wszechmogący.
Niech Pan przyjmie ofiarę z rąk twoich na cześć i chwałę swojego imienia, a
także na pożytek nasz i całego Kościoła świętego”.
Dlatego właśnie ostatnie słowa Pana zostały
skierowane do Samarytanina. „Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię
uzdrowiła»” (Łk 17, 19). Można je bowiem interpretować jako swoiste posłanie.
Wiara, którą cudzoziemiec wyznał słowem i czynem, padając do stóp Jezusa, umożliwiła
jego otwarcie na łaskę zbawienia duszy, którego zewnętrznym wyrazem było
uzdrowienie chorego ciała, zaczęła przynosić swoje pierwsze owoce. Jezus
chciał, aby Samarytanin podjął swoją przerwaną wędrówkę wiary, jako Jego
przyjaciel, jak sam powiedział: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i
przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał”
(J 15, 16). Nadszedł bowiem czas, aby „ujrzały wszystkie krańce ziemi zbawienie
Boga naszego” (Ps 98, 3).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.