Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

9.10.2016

„Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 17, 19).


  Pan Jezus zmierzał do Jerozolimy. Ilekroć św. Łukasz przypomina nam o celu wędrówki naszego Zbawiciela, pragnie ponownie uświadomić nam paschalny sens Jego ziemskiego życia. Święte miasto miało stać się miejscem odkupieńczej śmierci i chwalebnego Zmartwychwstania Syna Bożego. Uczestnictwo wszystkich ludzi, przez łaskę wiary, w przejściu Chrystusa ze śmierci do Życia, w intymnym zjednoczeniu z Bogiem Ojcem, dzięki uświęcającej łasce Ducha Świętego, jest tematem dzisiejszej Liturgii Słowa.

  „Zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: «Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec». Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła»” (Łk 17, 11-19).

  Dzisiejsza perykopa jest niejako ilustracją do Bożej nauki o mocy wiary. Pan Jezus, który posłużył się sugestywną parabolą o ziarnku gorczycy i morwie, aby wskazać, że dla tego, kto autentycznie wierzy nie ma nic niemożliwego, korzysta ze spotkania z trędowatymi, aby czynem potwierdzić swoją prawdomówność. Czasami zdarza się, że krytycy chrześcijaństwa sprowadzają nauczanie Zbawiciela do powszechnie uznawanych reguł moralnych, aby wskazać, że w słowach Ewangelii nie ma ani niczego nowego, ani odkrywczego. Doszukują oni się przy tym analogii w kodeksach etycznych innych religii i systemów filozoficznych, jak choćby w nauczaniu Sokratesa. Tymczasem każde słowo Pana daje życie w wolności dzieci Bożych, a ilustracją do tej nowej egzystencji w królestwie Bożym są znaki i cuda, które stanowią antycypację tego odnowienia świata, o którym pisze św. Jan Apostoł: „I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: «Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie "BOGIEM Z NIMI". I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły». I rzekł Zasiadający na tronie: «Oto czynię wszystko nowe»” (Ap 21, 3-5). Są one również, w swym najgłębszym sensie, wypełnieniem proroctwa Ezechiela: „Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem. Uwolnię was od wszelkiej nieczystości waszej” (Ez 36, 24-29).

  Święty Łukasz już na samym początku chce nas nakierować na głębszy sens epizodu spotkania Zbawiciela z Samarytanami, który tylko on przytacza w swojej Dobrej Nowinie. Ewangelista pisze w sposób nieco nieuporządkowany geograficznie: Pan Jezus idzie z na południe, do stolicy Judei, „przez środek” (gr. dia meson) Samarii i Galilei, znajdującej się na północy. Wymieniając Samarię w pierwszej kolejności, św. Łukasz chce wskazać szczególną wagę tego regionu w swojej opowieści. Rzeczywiście, najważniejszą jej postacią – oczywiście po Chrystusie – będzie właśnie Samarytanin. Mamy zatem dwa miejsca – symbole, które niejako syntetyzują w sobie dwa, jakże różne sposoby relacji człowieka do Boga: Jerozolimę, która jest miastem Świątyni – domu Ojca Jezusa (por. J 2, 16) i wieś (gr. komen), być może znajdującą się już na terytorium Samarytan, a przynajmniej leżącą na pograniczu między Galileą a Samarią, która może symbolizować krainę ludzi bardziej odległych fizycznie i duchowo – w mniemaniu Żydów – od Boga niż poganie, jako że Samarytanie, przekonani o słuszności swojego kultu sprawowanego na górze Gerazim, szczerze nienawidzili Żydów, których uważali za apostatów i zawsze stawali po stronie ich wrogów: podczas powstania Machabejskiego w połowie II a.C poparli Seulecydów, a podczas powstania żydowskiego w 66 p.C zachowali neutralność, zyskując sobie wdzięczność Rzymian. W tym sensie Jezus wkracza na terytorium „nieprzyjaciół”, odseparowanych od Boga przez swoją nieprzejednanie wrogą postawę wobec ludu wybranego i prawdziwego kultu Bożego. W tych okolicznościach okazuje się, że istnieją ludzie jeszcze bardziej oddaleni od Boga: naprzeciw Jezusa wychodzi dziesięciu trędowatych. Tragizm losu tych ludzi polegał na tym, że ludzkie osiedla, pogańskie czy nie, były dla nich niedostępne. Ich izolacja ze społeczeństwa była totalna z każdego punktu widzenia. Czy rzeczywiście chorowali na którąś z odmian trądu, czy po prostu niezaraźliwą dla innych chorobę dermatologiczną, byli – jako nieczyści –  pogrzebani za życia:  „Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: "Nieczysty, nieczysty!" Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem” (Kpł 13, 45-46).

  Obecność tych nieszczęśników na granicy wsi jest znamienna. Trudno wyobrazić sobie, aby mieszkali w samej osadzie, czy nawet jej bliskości, lecz ich posłuszeństwo wobec nakazów prawa ustępuje wobec perspektywy uzdrowienia: podchodzą do granicy wsi i zachowując z szacunku wobec Jezusa znaczną odległość, głośno błagają Go o pomoc. Ich determinacja przypomina zachowanie ślepego żebraka siedzącego u bram Jerycha: „Kiedy zbliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: «Co chcesz, abym ci uczynił?» Odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu” (Łk 18, 35-43). W opisie obu uzdrowień uderza determinacja proszących. Kiedy tylko, natchnieni bożą łaską, uwierzyli, że Jezus mam moc przywrócić im zdrowie przestają być całkowicie poddani ludzkim prawom i konwenansom. Skoro ich choroba uniemożliwia im fizyczne zbliżenie się do Jezusa, krzyczą, najgłośniej jak mogą, wkładając w ten krzyk całe swoje cierpienie i całą swoją pełną ufności wiarę. Podczas gdy ślepiec odwołuje się do dawidowych korzeni Jezusa, uznając w nim w ten sposób Mesjasza, trędowaci nazywają Go „Mistrzem” (gr. Epistata). Tytuł ten występuje siedem razy w Ewangelii św. Łukasza i wypowiadają go uczniowie Pana, w większości w kontekście niezwykłych czynów wskazujących na Jego boskość: cudownego połowy ryb (por. Łk 5, 5); uśmierzenia burzy na jeziorze (por. Łk 8, 24); uzdrowienia kobiety cierpiącej na krwotok (por. Łk 8, 45); Przemienienia na górze Tabor (por. Łk 9, 33); wypędzania złych duchów w imię Jezusa, przez człowieka nie będącego Jego uczniem (por. Łk 9, 49) – to wydarzenie podkreśla moc imienia Zbawiciela; wreszcie w naszej dzisiejszej perykopie, w kontekście uzdrowienia dziesięciu trędowatych. Wiarę, że Jezus jest kimś dużo więcej niż wędrownym Rabbim, podkreślają słowa błagania: „Zlituj się” (gr. eleeson). W tej prośbie rozbrzmiewa ufność, jaką Psalmista pokłada w miłosierdziu Boga: „Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo łagodny. Nie wiedzie sporu do końca i nie płonie gniewem na wieki. Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca. Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, tak można jest Jego łaskawość dla tych, co się Go boją. Jak jest odległy wschód od zachodu, tak daleko odsuwa od nas nasze występki. Jak się lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją” (Ps 103, 8-13).

  Miłosierdzie, które jest przymiotem samego Boga, sprawiło że Jezus „zobaczywszy” (gr. idon) trędowatych, okazał im miłosierdzie. Zachowanie Jezusa wyrażało coś więcej niż zwrócenie uwagi na krzykliwych wyrzutków społecznych. W Spojrzeniu Zbawiciela patrzył sam Bóg, z tą samą miłością miłosiernego Ojca, z jaką  dostrzegł wreszcie marnotrawnego syna: „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał (gr. eiden) go jego ojciec i wzruszył się głęboko (gr. esplanchnisthe)” (Łk 15, 20). Teraz trędowaci, ci ostatni z ostatnich, odrzucani ze wstrętem i strachem, biedacy wśród biedaków, są otoczeni miłością zbawiającego Boga: „Oto biedak zawołał, a Pan go usłyszał, i wybawił ze wszystkich ucisków” (Ps 34, 7). Również św. Marek podkreśla miłosierdzie Jezusa wobec trędowatego: „Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Zdjęty litością (gr. splanchnistheis), wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony!». Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło.»” (Mk 1, 40-45).

  W odróżnieniu od historii uzdrowienia trędowatego według św. Marka, Jezus nie wzywa dziesięciu trędowatych do siebie, nie wdaje się z nimi w rozmowę, lecz wydaje im polecenie, aby poszli i pokazali się kapłanom, zgodnie z nakazem Prawa: „To jest prawo dotyczące trędowatego w dniu jego oczyszczenia: będzie przyprowadzony do kapłana, a kapłan wyjdzie poza obóz. Jeżeli kapłan stwierdzi, że trędowaty został uzdrowiony z choroby trądu, to kapłan każe, żeby ten, który ma być oczyszczony, przyniósł dwa ptaki żywe, czyste, kawałek drzewa cedrowego, nitki karmazynowe i hizop” (Kpł 14, 2-4). W tym momencie próby wiary, trędowaci, którzy nie usłyszeli, że zostali uzdrowieni, lecz mimo to, posłuszni poleceniu Mistrza z Nazaretu, wyruszyli w drogę, przypominali Abrahama, o którym pisze św. Paweł: „On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo. I nie zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe - miał już prawie sto lat - i że obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość” (Rz 4, 18-22). Podjęcie drogi było konkretnym wyrazem wiary dziesięciu trędowatych w uzdrawiające słowo Słowa, było „posłuszeństwem wiary” i właśnie dlatego  „gdy szli, zostali oczyszczeni” (Łk 17, 13).

  Jednak, jak się okazało, tylko jeden z trędowatych doświadczył w pełni dobrodziejstw uzdrowienia:  „Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu (gr.euchariston auto). A był to Samarytanin.” (Łk 17, 15-16). Zachowanie Samarytanina nie jest wyłącznie aktem wdzięczności wynikającej z ludzkiej przyzwoitości, która nakazuje podziękować za wyświadczone dobro. Św. Łukasz nie pisze, czy uzdrowiony dotarł przed oblicze kapłana, czy tez zawrócił, kiedy tylko zrozumiał, że został oczyszczony z trądu. Być może to poruszające do głębi doświadczenie „na własnej skórze” bożej mocy sprawiło, iż niczym uczniowie z Emaus, wiedziony wewnętrznym nakazem, wrócił aby oddać chwałę Bogu. Autentyczne doświadczenie łaski Pana Boga musi wyrazić się w akcie uznania Jego wyższości („upadł na twarz do nóg Jego”), wdzięczności (dziękował Mu) i uwielbienia (wrócił chwaląc Boga). Analogiczne jest zachowanie poganina, Naamana, wodza wojska króla Aramu, który – gdy został oczyszczony z trądu – wyznał wiarę w Jedynego Boga i pragnął, po swojemu, wyrazić Mu wdzięczność, usiłując nagrodzić proroka Elizeusza: „Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem! A teraz zechciej przyjąć dar wdzięczności od twego sługi!” (2 Krl 5, 15).  

  Zachowanie Samarytanina stało się dla Pana Jezusa okazją, aby podkreślić uniwersalny charakter królestwa Bożego. Z późniejszych słów Odkupiciela możemy wnioskować, że pozostałych dziewięciu uzdrowionych należało do nardu wybranego. Wprawdzie wyznali wiarę w moc Chrystusa, lecz jednocześnie okazali się być niewdzięcznikami, jakby uznali, że okazana łaska im się należała. To wymowna metafora postawy jaką synowie Izraela, szczególnie przywódcy religijni i faryzeusze, zwykli przyjmować wobec Najwyższego. Wprawdzie zachowywali przykazania Mojżesza, z prawem czystości rytualnej na czele, lecz to w skrupulatności ich przestrzegania, a nie w miłosierdziu Boga pokładali nadzieję. Tymczasem tylko ten, kto czuje się grzesznikiem, naprawdę doświadczy czym jest Boże przebaczenie, okaże prawdziwą wdzięczność i wyda owoc autentycznego nawrócenia. Stąd stwierdzenie Jezusa: „ Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec (gr. allogenes)” (Łk 17, 18) nabiera sensu, który wyraził On w rozmowie z Samarytanką: „Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie»” (J 4, 21-24). Zatem ani Jerozolima, ani Gerazim, lecz Golgota stała się górą kultu, którego pragnie Bóg.

  Ta nowa forma uwielbienia Boga jest możliwa dzięki zjednoczeniu z Chrystusem, które dokonuje się przez chrzest włączający nas w Jego Paschę: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6, 3-4). Również w dzisiejszym drugim czytaniu św. Paweł uczy nas: „Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy. Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się zaprze. Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego” (2Tm 11-13). Dzięki temu misterium jedności Chrystusa – Głowy i Kościoła – Ciała, nasze dziękczynienie, będące wyrazem wdzięczności za obietnicę doskonałego oczyszczenia - przemienienia, którego zapowiedzią jest uzdrowienie trędowatych, a które dokona się na wzór Zmartwychwstania Zbawiciela, staje się Eucharystią, w której to sam Syn Umiłowany nieustannie uobecnia, na wszystkich ołtarzach świata, swoją ofiarę za nas, aby i nasze ofiary podobały się Bogu, zgodnie ze słowami świętej Liturgii, jakie wypowiadają kapłan i wierni: „Módlcie się, bracia i siostry, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec Wszechmogący. Niech Pan przyjmie ofiarę z rąk twoich na cześć i chwałę swojego imienia, a także na pożytek nasz i całego Kościoła świętego”.   

  Dlatego właśnie ostatnie słowa Pana zostały skierowane do Samarytanina. „Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła»” (Łk 17, 19). Można je bowiem interpretować jako swoiste posłanie. Wiara, którą cudzoziemiec wyznał słowem i czynem, padając do stóp Jezusa, umożliwiła jego otwarcie na łaskę zbawienia duszy, którego zewnętrznym wyrazem było uzdrowienie chorego ciała, zaczęła przynosić swoje pierwsze owoce. Jezus chciał, aby Samarytanin podjął swoją przerwaną wędrówkę wiary, jako Jego przyjaciel, jak sam powiedział: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15, 16). Nadszedł bowiem czas, aby „ujrzały wszystkie krańce ziemi zbawienie Boga naszego” (Ps 98, 3).
                                                            Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.