Powiedzieć
świadectwo… łatwo powiedzieć. Spróbuję po raz wtóry.
A może na czyjąś
pociechę… Może ktoś przeczyta i nadzieja wstąpi w jego serce?
Kochany Bliźni, który jesteś gdzieś tam,
trafiłeś w sieci na to świadectwo. Posłuchaj…
Straciliśmy pracę 5 lipca 2014 roku. Kilka
dni przed wakacjami - jakże były obfite w plany i zamierzenia…
Zawaliło się!
Byliśmy pewni sytuacji i pewni siebie.
Byliśmy pewni sytuacji i pewni siebie.
Zawaliło się!
Mówiliśmy sobie często: kocham cię!
Jakby pewność kocham
zmalała.
Pozostała pewność
niepewności i wkradający się w serce żal. No bo znowu ja? Dlaczego???
I znowu Ty, mężu, masz
problemy, a inni mężowie tacy wspaniali . Problemów z pracą nie mają, odpoczywają
w wakacje z rodziną, żony swoje na rękach noszą… A ja znowu muszę...
Ja!
Ja!
Ja!
Taka pokorna, taka oddana, taka kochająca,
taka współmodląca.
Przyszedł więc Pan Bóg i sprawdził zawartość serca. Zamieszał, żeby to co na
dole, wypłynęło na górę, i żeby te brudy z dołu oczyścić.
W tej „naszej małej
stabilizacji” nawet nie zauważyłam, ileż tego brudu się nazbierało!
Najbardziej zabrudzona
była ufność. UFAĆ. Zaufać raz na
zawsze. Takie proste.
Zawsze
oznacza walkę ze sobą, bo prościej ufać
sobie. Przekalkulować, przemyśleć, ułożyć jakiś plan.
Gładko wypowiada się frazy.
Tobie oddaję Panie Boże, Ty rozwiąż.
Wypowiada się te słowa, a w sercu: tylko rozwiąż
tak, żeby było po mojej myśli !
Miotając się w tej
niepewności, natrafiłam na konferencję, gdzie padły takie mniej więcej słowa: Pan
Bóg daje tym, którzy dużo chcą. Wzięłam je mocno do serca.
Czy ja chcę dużo i czy
chcę jedynie dla siebie? Żeby spać spokojnie, żeby się wyluzować, rachunki
popłacić terminowo… To ważne!
Tylko czy to wszystko. A co z Tego będzie miał Pan Bóg? Czy będzie
miał choć okruch WDZIĘCZNOŚCI?
Co z tego będą mieli
inni? Bliźni....
Kiedy wreszcie dotarło do
mnie, że muszę być wdzięczna za te wszystkie problemy i przeciwności, to jakby
serce odzyskało życie. Gdyby nie utrata pracy…
-Nie pojechałabym do
Częstochowy. Błogosławiony czas.
-Nie chwyciłabym po raz
kolejny różańca, by modlić się Nowenną Pompejańska.
-Nie podjęłabym studiów.
-Nie rozpoczęłabym udoskonalania języka.
-Nie przystąpiłabym do
gruntownej spowiedzi.
I wiele innych NIE, o których kolejnym razem. Trudno być wdzięcznym, bardzo trudno!
Jakież mam problemy z
dokończeniem części dziękczynnej Nowenny
Pompejańskiej.
Mój mąż znalazł pracę, o
którą, po ludzku, mocno się trudził.
Teraz trochę dat.
Oferta na gorszych
warunkach i dosyć daleko od domu. Zastanawiał się , czy podpisać umowę. Ale
okoliczności tak się jakoś układały,
że decyzję zmuszony był podjąć szybko.
Więc 26 sierpnia zapadła
decyzja.
A 30 sierpnia podpisał
umowę.
Ostatnia z dat.
31 sierpnia. Wprowadzaliśmy do kościoła przy
Polskiej Misji w Zurychu ikonę Matki Bożej Częstochowskiej. Nie potrafię
przekazać moich myśli, odczuć i wielkiej wdzięczności Maryi.
Jeden tylko szczegół.
Boimy się niepewności. Jednak pomiędzy strachem, a pychą można często postawić
znak równości.
Śpiewam w scholi wiele już lat, ale nieczęsto
podejmuję się wykonania Psalmu responsoryjnego . Ze strachu , którego źródłem jest pycha. Bo jeszcze
nie wyśpiewam czysto wszystkich nut, a patrzą na mnie, a to napięcie, a po co
mi dodatkowy stres…
Bałam się, ale ćwiczyłam w domu, a potem
zaśpiewałam. Nie było idealnie i chyba nie wszystko „czysto”, ale wiecie co, to
byłam prawdziwa ja. Nie jestem ideałem, ale nie schowałam się ze strachu.
Tobie Maryjo. Tyle mam !
Dziś mój mąż w
Częstochowie, pokonał 1500 kilometrów, by stanąć przed obliczem Czarnej Madonny
i podziękować za ten czas trudów i cudów, którego początkiem było wymówienie z
pracy.
Trwamy więc w
dziękczynieniu o rozpiętości 1500 kilometrów- Panu Bogu, Maryi, Królowej Polski
i Wam, którzy nas wpieraliście modlitwą .
Świadectwo moje jest,
jakie jest-inne nie będzie, ale szczere i jeśli
KOMUŚ posłuży - Bogu niech będą dzięki!
Ps. Człowiek istotnie
jest dziś w sieci. Sieć niejedno ma
imię…
Tak próbowałam wczoraj
ułożyć synka do snu, ciężko było . Więc ku
pokrzepieniu… ego wyrzekałam sobie w
duszy…
Fajnie ma mój mąż,:
odpoczywa, modli się, na Apel sobie
poszedł, a ja? Wszystkiemu muszę podołać, a jeszcze dobrze byłoby świadectwo napisać .
Faceci to zawsze mają lepiej…
Wiktoria! Godzina dwudziesta druga z minutami.
Synek śpi , siadam do
kompa, a w mailu zdjęcie od jednej z warszawskich cioć.
Oglądała Apel
i zobaczyła małżonka mojego! Chwyciła
aparat i strzeliła fotkę. Dostałam zdjęcie wręcz historyczne(!), na którym ujrzałam :
1.Zmęczoną twarz męża,
ale szczęśliwą;
2.Nowe, siwe pasma na jego ciemnej czuprynie;
2.Nowe, siwe pasma na jego ciemnej czuprynie;
Byłam więc dodatkowo
ślepa!
I tak mu zazdrościłam relaksu…
I tak mu zazdrościłam relaksu…
Ale ego
podpowiedziało:
Pewnie to wina telewizji.
Zawsze zniekształcają obrazy.
Z Panem Bogiem!
Modlitewnie z Wami.
Agnieszka
Niesiu(tak jak do mojej Pierworodnej) bardzo dziękuję Ci za Twoje piękne świadectwo!
OdpowiedzUsuńI widzisz jaki wspaniały plan Pan Bóg Ci przygotował :)
Bóg wystawia nas na różne próby zsyłając różne przeciwności,cierpienia... by umocnić nas w wierze i ufności do Niego.
Ostatnio przeczytałam książkę Moc uwielbienia- Merlin R. Carothers - Polecam! Dzięki niej można zupełnie zmienić myślenie dotyczące Bożej obecności w naszym życiu. Książka, która wreszcie pomoże mi dziękować Bogu za wszystko...
Zacznij już dziś dziękować Bogu, choć nie rozumiesz dlaczego masz dziękować, za brak pracy, chorobę, ból, depresję, zranienia, odrzucenie, własne wady i błędy, za wszystko, co cię denerwuje...
„Nic w twoim życiu nie jest przypadkowe. Bóg z miłością dosięgnął cię i przyciągnął do siebie przez różne zaplanowane przez Niego
okoliczności” (s.89)
Dziękuję Ci Panie, uwielbiam Cię Boże! za naszą Agnieszkę i Jej Męża!
Za Ich silną wiarę, ufność i miłość...
Pozdrawiam serdecznie z Bogiem
Niesiu...Jak cudnie! Tak matczynie .Dziękuję, Elżbieto, za komentarz i polecaną książkę , i za to, ze po prostu jesteś!
UsuńZ Panem Bogiem
W Panu :) Siostrzyczko Agnieszko :) , Agusiu :) dołączam do mojej Poprzedniczki :) … najpierw dziękuję Tobie za hojne serce ... Po prostu piękne świadectwo, pięknie napisane... i nie jednej osobie posłuży… w zasadzie można się tylko nad nim pochylić i dziękować Panu Bogu i Wam…
OdpowiedzUsuńA Ty napisałaś: „Świadectwo moje jest, jakie jest-inne nie będzie…” właśnie to stwierdzenie przynagliło mnie do podzielenia się przychodzącą refleksją… wyobraziłam sobie taką sytuację… jakby to było gdyby kobiety, które poszły do grobu Pana, aby Go namaścić, dowiedziawszy się, że zmartwychwstał przemilczały tę wiadomość… albo gdyby uczniowie spożywający ze zmartwychwstałym Panem śniadanie zachowali ten fakt tylko dla siebie… a gdyby Tomasz włożywszy rękę w Najświętsze Rany Pana Jezusa nie wyznał wiary, w sobie ją przeżywał … jeśli Męczennicy nie składaliby świadectw… a gdyby nie głoszono rekolekcji... albo gdyby na tej stronie nie pojawiały się świadectwa ludzi doświadczających obecności Boga… każdy z nas żyje w Bogu i z Nim, bo tak powiedział PAN…nasza wiara ze swej istoty jest wspólnotowa… i z nakazu Pana Jezusa jest wiarą przeznaczoną do przekazywania, dzielenia się z Innymi…
…oczywiście wszystko już teoretycznie zostało powiedziane i tylko powtarzamy za tymi, którzy wcześniej napisali mądre rzeczy i dzięki nim poznajemy, przybliżamy innym jakąś kwestię dotyczącą wiary… ale Panu Bogu chodzi przede wszystkim, o to że On JEST... Życiem, Sensem, Osobą, o której nic tak naprawdę powiedzieć nie można, dopóki nie doświadczy się Jego bliskości, prowadzenia, nie spotka się Go … ale kiedy już się Go spotka to milczenie o tym, to jakby skazywanie Boga Wszechmogącego na zapomnienie, chociażby ze względu na Jego własną prośbę, nakaz : Idźcie i głoście… a mamy głosić nie coś tylko KOGOŚ… mamy się dzielić z innymi właśnie tym, że Bóg JEST w naszym życiu, bo każde spotkanie jest wyjątkowe i tylko ono sprawia, że stajemy się świadkami Chrystusa… że wiara jest żywa naszym życiem… karmi się naszym zmaganiem, trudem, bólem, tęsknotą...
Owszem nikt nie obiecywał, że życie z Bogiem tu na ziemi będzie łatwe i tym bardziej trzeba się dzielić. Każdy z nas jest przeznaczony do zjednoczenia z Bogiem, ale zjednoczenia w Miłości… a Pan jest czystą Miłością, a więc oczyszczenia, których doświadczamy są niezbędne… ktoś powiedział, że oczyszczanie przeżywane w czyśćcu jest o wiele trudniejsze niż za życia ziemskiego… a skoro tu jest mi ciężko, to sobie nie wyobrażam co będzie po śmierci… dziękuję podobnie jak Ty za każde trudne doświadczenie… im bardziej boli tym bardziej dziękuję… jestem tylko człowiekiem i wciąż upadam... jestem przekonana, że gdyśmy my katolicy, chociaż raz dziennie z innymi katolikami mieli odwagę DZIELIĆ się obecnością Pana, lub wspólnie poszukiwać tej obecności, mniej byłoby tylu smutnych i narzekających, tracących sens życia… a więcej, chociażby przez łzy, byłoby radości ze względu na to, że żyjemy z Bogiem, Miłością, Tym który nigdy nie zawiedzie i wypełni wszystko
… Aguś :) rozpoznajesz w swoim codziennym życiu Pana, rozpoznajesz człowieczeństwo :) i wiesz kto jest na pierwszym miejscu, a nie bez powodu mówi się, że jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu …
Wielkie Bóg zapłać za Wasze wspólne przeżywanie wiary i krzyżyki na Wasze główki... i najlepsze życzenia dalszego trwania w otwartości na obfitość Bożych Łask spływających na Was :):):)…
Ps … kiedyś zmagałam się ze sobą :), żeby śpiewać w kościele :) czy to psalm :), czy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, myślałam identycznie jak Ty… i przypomniałam sobie gdzieś przeczytaną myśl : Jezu robię to tylko dla Ciebie…i stale ją powtarzam... i zachęcam Cię śpiewaj Panu jak najczęściej, a przyjdzie chwila, że wszelkie obawy znikną bezpowrotnie, a Twoje serce, oczy, usta przepełnione radością będą dla innych kolejnym świadectwem bliskości Boga w życiu człowieka…
Agnieszko, dziękuję za Twoje słowa,które przypomniały mi o dziękczynieniu
OdpowiedzUsuń1 Tes 5 : W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
Z Bogiem
Bóg zapłać. Chociaż wciąż płaczę wlałaś w moje serce nadzieję.
OdpowiedzUsuń