Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

21.06.2018

Duchowe śniadanie

"Dajesz mi Siebie, Panie"
Dajesz mi Siebie, Panie, każdego dnia
na duchowe śniadanie.
Moje oczy na uwięzi, nie widzą
darów Twej niewysłowionej dobroci.
Wybacz Jezu, mnie-grzesznikowi, co kochać wciąż próbuje;
a miłować nie umie.
Chleb z nieba zstępuje,
Bóg świat ten obdarowuje...
A człowiek?
on od Niego się odżegnuje...
                          
                                   Michał Sz

19.06.2018

Jego słuch nie jest przytępiony...

Mam dzisiaj trochę kiepski dzień - nagle dopadła mnie choroba i tak mocno, że nie wiem gdzie podziały się moje siły fizyczne?....
Rano przeczytałam maila z intencjami z naszej modlitewnej wspólnoty, odmówiłam modlitwę i nawet zażartowałam, że tyle musi wystarczyć. Myśli szukały rozwiązania, jak ulżyć sobie w bólu i to było tematem numer jeden w mojej głowie.
 

  Za trzy godziny, dostałam telefon od męża czy sobie poradzę, bo on musi jechać po silnik dla syna i .... zaczęła się wyliczanka- na pewno będą korki, ciekawe ile to będzie kosztować będę zmęczony i głodny.
Na głos go pobłogosławiłam i dorzuciłam zwyczajowe, będzie dobrze, tylko spokojnie.

17.06.2018

Czy wzrastasz i przynosisz dobre owoce?



  Człowiek poczęty przez rodziców, otrzymuje też duszę. Przyniesiony do Chrztu otrzymuje łaskę czystości i piękna, jest jakby, jak ta cedrowa gałązka z dzisiejszego pierwszego czytania…
  Człowiek wzrasta w rodzinie, jest pielęgnowany, następnie sam przejmuje kontrolę nad swoim rozwojem.
  Gałązka cedrowa wydała piękny owoc jest schronieniem dla innych istot…
Czy człowiek, też będzie owocował dobrem i będzie darem dla innych?

  Tak być powinno i tak się stać może, ale tylko wtedy, gdy człowiek nie będzie żył tylko według ciała, ale według ducha, którego od razu otrzymał.
  Przez wiarę w Boga i nadzieję, realizujemy Boży zamysł dla nas i gdy staniemy – jak mówi św. Paweł - przed trybunałem Chrystusa, każdy otrzyma stosowną zapłatę z której, albo będziemy się radowali, albo nie.

15.06.2018

Dobrze wykorzystać cierpienie.


Chciałem odpowiedzieć niewinnie Bożence na jej komentarz do artykułu o jej cierpieniu z tamtego roku i trochę się rozpisałem, dlatego dalej, pisałem już z myślą o każdym, kogo cierpienie dotyka.

  Bożenko – w „Dzienniczku św. s. Faustyny” jest napisane: „Aniołowie, gdyby zazdrościć mogli, to by nam dwóch rzeczy zazdrościli: pierwszej — to jest przyjmowania Komunii św., a drugiej — to jest cierpienia. A skoro tak, to "coś w tym jest". Powiedziałbym, że należy zatrzymać się na tym stwierdzeniu dłużej. Pomyślmy o tym szczególnie, gdy cierpimy...
   Gdy ja cierpię i przypomnę sobie, że przecież mogę swoje cierpienie ofiarować Jezusowi to tak czynię. W ubiegłym roku cierpiałem w szpitalu - to był ból fizyczny (atak kolki nerkowej). Wiedziałem, że i tak muszę wycierpieć swoje, a więc postanowiłem skręcać się  z bólu dla Jezusa – ofiarowałem mu to bezgranicznie, bez cienia uskarżania się. Można powiedzieć nawet, że w pewnym momencie jakby „zapomniałem się” i pragnąłem, aby jeszcze bardziej bolało. Może ktoś uznałby mnie za masochistę w tamtym momencie, ale to było wtedy nieważne…
   Ale co się stało dalej…?  Jezus przyjął ten ból. Przyjął w ten sposób, że mój ból nagle zaczął odchodzić. To długa historia. Spędziłem w szpitalu 5 dni. Środek przeciwbólowy wziąłem tylko jeden raz.

14.06.2018

W cierpieniu blisko Boga


 Na wzór Siostry Faustyny i Ojca Pio
Jak trwoga to do Boga... Tak mówi znane polskie powiedzenie.
Człowiek, który na pozór ma wszystko, często uważa, że nie potrzebuje Boga.
Jest to jednak pozorne. 
Każdy z nas cierpi, duchowo lub fizycznie, innymi słowy, życiowo.
Odkryć wolę Bożą w cierpieniu, to dopiero sztuka!

12.06.2018

Rozważania o sumieniu, w kontekście przystępowania do Komunii Świętej.

Zacząłem pisać. Po prostu zacząłem. Wiele razy miałem taką myśl, aby podjąć pewien temat, ale stale to odkładałem. Dziś na Mszy św. znów przyszła ta myśl i wiedziałem, że jeżeli Panu Jezusowi nie obiecam, że zacznę pisać dzisiaj, to znowu to odłożę. To moje pisanie jest jakby bez jakiegoś planu – tylko ramy. Ale wierzę, że Duch Święty pokieruje moimi myślami i przydam się na coś dla Bożej chwały i ku pożytkowi ludzi. Swoje „rozważania” chcę oprzeć na słowach Pana Jezusa przekazanych św. Siostrze Faustynie:

  „+ W pewnej chwili bardzo pragnęłam przystąpić do Komunii św., ale miałam pewną wątpliwość, i nie przystąpiłam. Cierpiałam z tego powodu strasznie. Zdawało mi się, że mi serce pęknie z bólu. Kiedy zajęłam się pracą, pełna gorzkości w sercu, nagle stanął Jezus przy mnie i rzekł mi: Córko moja, nie opuszczaj Komunii św., chyba wtenczas, kiedy wiesz dobrze, że upadłaś ciężko, poza tym niech cię nie powstrzymują żadne wątpliwości w łączeniu się ze mną w mojej tajemnicy miłości. Drobne twoje usterki znikną w mojej miłości, jak źdźbło słomy rzucone na wielki żar. Wiedz o tym, że zasmucasz mnie bardzo, kiedy mnie opuszczasz w Komunii św. (dz. 156)”.
  
   Nie chcę być tutaj jakimś sędzią ludzkich sumień, ale cena jest zbyt wysoka, aby nie podjąć tego tematu – nawet za cenę uznania mnie kimś takim... Wiele razy czytałem ten fragment słów Pana Jezusa. Wiele razy ten fragment medytowałem,  kontemplowałem i rozkładałem na czynniki pierwsze. Tym bardziej boli mnie, gdy słyszę w różnych rozmowach na temat grzechu w kontekście przystępowania do Komunii Świętej, zdania z którymi nie mogę się zgodzić. Czasem wydaje mi się, że niektórzy chyba nie znają definicji grzechu.

10.06.2018

„Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” (Mk 3, 35).

Dzisiejsza perykopa ewangeliczna wprowadza nas w tajemnicę królestwa Bożego, oraz warunków, które musimy spełnić, aby stało się ono również naszym udziałem. Orygenes, mówiąc o tajemnicy Bożego królowania nazwał je autobasileia, utożsamiał je bowiem z samym Chrystusem. Głosząc królestwo Boże, Jezus w rzeczywistości głosił samego siebie, gdyż to On, przedwieczny Syn Ojca, wcielając się w łonie Najświętszej Maryi Panny nadał nowy wymiar obecności Boga wśród nas.
Jezus, Emmanuel, jest nie tylko znakiem, o którym prorokował Izajasz: „Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7, 14), ale jest niejako sakramentem przymierza Boga z człowiekiem, ponieważ w Nim wypełniają się wszystkie Boże obietnice, tylko On może nas pojednać z Bogiem i  tylko w Jego imię – jak uczy nas św. Piotr –  możemy być zbawieni: „I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni»” (Dz 4, 12). Chrystus wskazywał na siebie jako Tego, który odbudowuje zerwaną przez nasz grzech więź z Bogiem:  „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6).