W dzisiejszej Ewangelii Kościół wspomina rozpoczęcie przez Pana Jezusa Jego publicznej misji w Galilei. Święty Mateusz ukazuje nam to wydarzenie jako wypełnienie się proroctwa Izajasza, według którego Jezus, „światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1, 9), zapowiedziany przez światło gwiazdy, która przywiodła do Niego pogańskich Magów, teraz rozbłysnął wśród „narodu kroczącego w ciemnościach” (por. Iz 1, 9), przynosząc mu upragnione zbawienie.
Św. Mateusz
w następujących słowach opisuje początek publicznej działalności Zbawiciela: „Gdy
[Jezus] posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił
jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu
Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Ziemia
Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud,
który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej
krainy śmierci światło wzeszło. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić:
«Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie»” (Mt 4, 12-17).
Początek
działalności Jezusa wiąże się z uwięzieniem św. Jana Chrzciciela. Pierwszy
Ewangelista pisze dosłownie: „Usłyszawszy zaś, że Jan został wydany
(gr. paredothe), wycofał się (gr. anechoresen)” (Mt 4, 12) do Galilei”
(Mt 4, 12). Tym samym czasownikiem św. Mateusz posługuje się, gdy Jezus po raz
drugi zapowiada swoje Misterium Paschalne: „A kiedy przebywali razem w
Galilei, Jezus rzekł do nich: «Syn Człowieczy będzie wydany (gr.
paradidousthai) w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia
zmartwychwstanie»” (Mt 17, 22). Zatem męczeństwo św. Jana Chrzciciela jest
prorocką antycypacją zbawczej śmierci Jezusa, tak jak całe jego życie było
ukierunkowanie na przygotowanie ludzkości na przyjście Mesjasza i wprowadzenie
Go, poprzez chrzest w Jordanie, w inaugurację Jego zbawczej misji jako Sługi
Pańskiego, w mocy Ducha Świętego, którą potwierdził z nieba sam Ojciec, mówiąc
o Nim: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3, 17).