Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

7.01.2024

„W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie” (Mk 1, 10).


Bliskość następujących po sobie dwóch epifanii: uroczystości Objawienia Pańskiego i święta Chrztu Pańskiego, stwarza okazję do szczególnej refleksji nad tożsamością Jezusa, wcielonego Słowa, oraz relacji między Nim, a ludzkością, stworzoną w Nim, przez Niego i dla Niego (por. Kol 1, 15-17).

Historia zbawienia podlega pewnej gradacji: najpierw Bóg stwarza świat, potem człowieka, który jest Jego obrazem i podobieństwem. Po upadku w wyniku popełnienia grzechu pierworodnego, grzeszna ludzkość jest odkupiona przez Syna (Pascha), oraz uświęcona i uzdolniona do kontynuacji misji Jezusa przez Ducha Świętego (Pięćdziesiątnica).

Analogicznie ma się sprawa z objawieniem prawdziwej tożsamości wcielonego Syna.

Najpierw oddają mu cześć trzej magowie, którzy reprezentują ludzkość nie należącą do narodu wybranego. Byli to prawdopodobnie trzej uczeni, studiujący nauki ówczesnej Persji, w tym astrologię. Ludzie ci, wśród niezliczonej ilości ciał niebieskich, wypatrzyli gwiazdę nowonarodzonego Króla żydowskiego i postanowili oddać Mu pokłon. Mamy zatem do czynienia, z jednej strony, ze stworzeniem (gwiazdy), które niosą w sobie informację o wypełnieniu się Bożych obietnic, oraz pomagają w oddaniu czci prawdziwemu Bogu. Istnieje głęboka relacja, w wymiarze duchowym, między historią zbawienia a naturą, o czym pisze św. Paweł w liście do Koryntian:

Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych” (Rz 8, 19-21).

Dlaczego więc nie miałoby ono nieść w sobie również informacji o obietnicy zbawienia?

Z drugiej strony, św. Mateusz informuje nas, że odczytanie tej informacji nie jest zastrzeżone jedynie dla wybranych, ale dla każdego człowieka, który uczciwie i pokornie szuka prawdy. Takim ludziom natura sprzyja w poznaniu prawdy i oddaniu czci Królowi – gdy prowadzeni przez gwiazdę magowie zatrzymali się u Heroda, gwiazda „zaczekała”, aż wyjdą od niego, aby zaprowadzić ich do Dziecięcia:

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali” (Mt 2, 9-10).

W tym samym czasie, Herod i uczeni w Piśmie, którzy mieli na wyciągnięcie ręki proroctwa dotyczące miejsca narodzenia Mesjasza, co więcej z łatwością zidentyfikowali dzięki nim miasto, w którym miał się On narodzić, nie byli w stanie do Niego dotrzeć. Była to niemoc moralna, wynikająca z grzechu, który ich zaślepiał, a od którego wolni byli pogańscy magowie parający się na co dzień naukami zakazanymi przez Prawo. Umiłowanie prawdy i pokora magów, które kazały się im pokłonić Dzieciątku i złożyć mu dary, w których zawierało się symboliczne uznanie jego godności królewskiej (złoto), boskiej (kadzidło) i zbawczej (mirra), sprawiły, że Bóg uznał ich za sprawiedliwych i udzielił im we śnie wskazówek, podobnie jak zrobi to później, poprzez swojego anioła, w stosunku do św. Józefa – sprawiedliwego, aby ocalić ich przed gniewem Heroda.

Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny” (Mt 2, 11-12).

Dzisiejsza perykopa ewangeliczna opowiada o drugim stopniu objawienia tożsamości Jezusa. Już nie gwiazda, ale Duch Boży ukazuje się na niebie, oraz nie księgi i proroctwa, lecz sam Ojciec objawia prawdziwą tożsamość Jezusa z Nazaretu.

W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie»” (Mk 1, 9-11).

Zmieniają się okoliczności, ale nie zmienia się klimat. Skromność groty narodzenia zastąpiona została przez skromność domu Józefa i Maryi w dniu pokłonu magów, lecz daleko mu było do luksusów pałacu Heroda. Po około dwudziestu siedmiu latach (mając na uwadze fakt, że Herod kazał zamordować dzieci do trzech lat, należy liczyć się z tym, że w czasie epifanii magów Zbawiciel nie był już niemowlęciem), Jezus poddaje się upokarzającemu rytowi zastrzeżonemu dla grzeszników, stojąc w wodach Jordanu. Jednak kolejny raz Ojciec upodobał sobie pokorę Syna i właśnie w tych okolicznościach, dalekich od pompy uroczystości koronacyjnych ziemskich królów, namaścił Go na Mesjasza nie olejem, jak miało to w przypadku królów narodu wybranego, jak choćby Jego praojca Dawida, lecz Duchem Świętym w widzialnej formie gołębicy, która od czasów potopu symbolizowała ocalenie, w tym przypadku nie od wód, które mogą uśmiercić ciało, lecz od grzechu uśmiercającego duszę. Co więcej, to właśnie woda, narzędzie zagłady, stanie się dzięki zbawczej ofierze Chrystusa, znakiem oczyszczenia przez chrzest na życie wieczne. Aby tak się stało niebo zostaje ponownie „rozwarte” (gr. schizomenous, dosł. rozdarte), lecz tym razem nie dla kary potopu, ale dla zbawienia w mocy Ducha Świętego.

Nie brakuje również obwieszczenia po dokonanej ceremonii. Jednak w tym wyjątkowym przypadku Ojciec nie posyła anioła, choćby najdostojniejszego, lecz zastrzega ten przywilej dla siebie, ponieważ tylko On może najlepiej wyrazić swoją odwieczną miłość do Syna. W ten sposób Bóg ukazuje przeogromną różnicę między „do dziś” Starego Przymierza w krwi zwierząt (stworzenia), a „od dziś” Nowego Przymierza, które dopełni się we krwi Boga – Człowieka.

Epifania pokłonu magów i chrztu syna są zatem nie tylko objawieniem miłości Ojca do Syna, lecz również Ojca, Syna i Ducha Świętego do całej ludzkości, bowiem:

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu” (J 3, 16-18).

                                                                      Arek

 Liturgię słowa z dzisiejszej niedzieli znajdziemy pod linkiem:

https://niezbednik.niedziela.pl/liturgia/2024-01-07

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.