Błogosławiony
okres czterdziestodniowego przygotowania do celebracji Paschy Zbawiciela, jak w
soczewce skupia i ukazuje nam kolejne etapy naszej ziemskiej egzystencji, która
powinna być ukierunkowana na nieustanne odnawianie i pogłębianie naszej relacji
z Bogiem. Ascetyka chrześcijańska wskazuje na trzy etapy rozwoju duszy:
oczyszczenie, oświecenie i zjednoczenie. Natchniony autor Psalmu 27 wyraża
proces wzrastania duchowego w formie pełnej ufności modlitwy: „Usłysz, Panie,
głos mój - wołam: zmiłuj się nade mną i wysłuchaj mnie! O Tobie mówi moje
serce: «Szukaj Jego oblicza!» Szukam, o Panie, Twojego oblicza; swego oblicza
nie zakrywaj przede mną, nie odpędzaj z gniewem swojego sługi! Ty jesteś moją
pomocą, więc mnie nie odrzucaj i nie opuszczaj mnie, Boże, moje Zbawienie!
Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka, to jednak Pan mnie przygarnie” (Ps 27,
7-10). Wychodząc od uświadomienia sobie rodzącego się w sercu pragnienia Boga,
oraz niemożności pełnego odnalezienia Go tylko o własnych siłach, poprzez
głęboką wiarę, że jedynym autentycznym źródłem naszego oświecenia jest oblicze
Pana, aż po ufność w Jego zbawienne działanie, którego ukoronowaniem będzie
„przygarnięcie” przez Boga, Autor Natchniony kreśli nam niezawodny program na
Wielki Post i całe nasze życie.
To, iż
będzie to wędrówka niełatwa, uczy nas Jezus w wersetach poprzedzających
dzisiejszą perykopę: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego
siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować
swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt
16, 24-25). Naśladowanie Jezusa – jedyna pewna droga do zbawienia – wiąże się z
nieuchronnym zderzeniem ze sługami władcy tego świata, oraz cierpieniem, które
przyjęte w jedności z Panem staje się krzyżem, czyli narzędziem zbawienia
naszego i naszych bliźnich. Jednocześnie Jezus objawia uczniom swoją prawdziwą
naturę: „Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami
swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania. Zaprawdę, powiadam wam:
Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego,
przychodzącego w królestwie swoim” (Mt 16, 27-28). Chrystus ściśle łączy swoją
zbawczą mękę, która wiedzie przez odrzucenie i pełną niewysłowionego cierpienia
śmierć, z chwałą w jakiej przyjdzie jako Syn Człowieczy sądzić żywych i
umarłych. W szczególny sposób Jezus objawił swoją boską naturę właśnie w
kulminacyjnym momencie sądu Sanhedrynu, który szukał okazji, aby wydać Go w
ręce Rzymian, na ukrzyżowanie: „A
najwyższy kapłan rzekł do Niego: «Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam:
Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?» Jezus mu odpowiedział: «Tak, Ja Nim jestem.
Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy
Wszechmocnego, i nadchodzącego na obłokach niebieskich” (Mt 26, 63-64). Jako
uczniowie Pana jesteśmy wezwani do uczestnictwa w Jego cierpieniu i śmierci,
aby mieć udział w Jego chwale: „Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z
Nim i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować
będziemy” (2 Tm 2, 11-12).
Przemienienie
Pańskie, podobnie jak wcześniej Chrzest Pański, jest wydarzeniem epifanicznym,
w którym Ojciec objawia prawdziwą naturę Syna w kontekście Jego zbawczej misji.
W przypadku Chrztu w Jordanie Jezus, poddając się obmyciu zastrzeżonemu dla
grzeszników, niejako wziął na siebie nasze winy, aby zanieść je na Golgotę.
Dziś Pan zabrania uczniom mówić o swoim Przemienieniu, do czasu „aż Syn
Człowieczy zmartwychwstanie” (Mt 17, 9), łącząc w ten sposób swą objawioną na
chwilę boską chwałę z tajemnicą paschalną. Podczas gdy Chrzest Pański stanowił
początek publicznej misji Jezusa, Jego Przemienienie jest szczególną
interwencją Ojca, który – wobec „skandalicznej” dla Żydów i niektórych uczniów
(choćby Piotra, który czynił Jezusowi z tego powodu wyrzuty) zapowiedzi męki i Zmartwychwstania,
diametralnie różnej od ich oczekiwań mesjańskich – potwierdza boską naturę
Chrystusa i nakazuje Go słuchać (por. Mt 17, 5).
Św. Mateusz
przedstawia w swojej Ewangelii Jezusa jako „nowego Mojżesza”, zapowiedzianego
przez niego proroka, które to utożsamienie potwierdza swoim autorytetem św.
Piotr w swojej drugiej mowie: „Powiedział przecież Mojżesz: Proroka jak ja
wzbudzi wam Pan, Bóg nasz, spośród braci waszych. Słuchajcie Go we wszystkim,
co wam powie” (Dz 3, 22). Jednocześnie Pierwszy Ewangelista nieustannie
wskazuje na wyższość Jezusa wobec Mojżesza. Dotyczy to również opisu
Przemienienia. Pańskiego. Ma ono miejsce po sześciu dniach od zapowiedzi:
„Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna
Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim” (Mt 16, 28). Siódmy dzień jest
pobłogosławionym i uświęconym dniem Bożego odpoczynku: „W sześciu dniach bowiem
uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś
dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty”
(Wj 20, 11). Syn Człowieczy, gdy przyjdzie w chwale, którą zapowiada
Przemienienie, rozpocznie swoje królowanie. Wówczas zbawieni doświadczać będą
„odpoczynku” w głębokim zjednoczeniu z Trójcą Przenajświętszą. Symbolicznie tę
rzeczywistość wyraża uczta niebieska, którą zapowiedział Zbawiciel: „Wielu
przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i
Jakubem w królestwie niebieskim” (Mt 8, 11). Miejsce Przemienienia, określone
przez św. Mateusza jako góra wysoka, nawiązuje do spotkania Mojżesza z Bogiem
na górze (por. Wj 24, 15-18). Również promieniowaniu twarzy Pana odpowiada
przemiana twarzy Mojżesza (Wj 34, 29-35).
Przemienienie
Jezusa na górze wysokiej jest zatem z jednej strony kontynuacją zbawczego
działania i samoobjawienia się Trójcy Przenajświętszej w historii (Duch Święty
przemienia, Syn zostaje przemieniony, Ojciec potwierdza boską naturę
przemienionego Syna), z drugiej zaś jest zapowiedzią wypełnienia obietnic we
Wcielonym Słowie, oraz pełni objawienia się Boga w Trójcy Jedynego jako Miłości
miłosiernej, „zapowiedzianego” w boskim świetle promieniującym z ludzkiego
oblicza Słowa i wypełnionego w Jego odkupieńczej męce i chwalebnym
Zmartwychwstaniu. „Mateusz opisuje przemienienie Jezusa, używając czasownika w
stronie biernej, najprawdopodobniej w tzw. Bożej lub teologicznej stronie
biernej – metemorphothe (został przemieniony, a Bóg Ojciec był tego
pośrednikiem). W rezultacie „twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś
stało się białe jak światło”. Znów widoczne są związki z Mojżeszem (Wj
34,29.35), postaci z księgi Daniela (np. Dn 10,6: „jego oblicze podobne do
blasku błyskawicy”; por. Ap 10,1; Ap. Za 6,11; 2 Hen 1,5: 19,1), a także
nawiązanie do Mt 13,43 z eschatologicznym portretem sprawiedliwych, którzy
„jaśnieć będą jak słońce w Królestwie Ojca mego”. Sformułowanie „białe jak
światło” przypomina olśniewającą szatę Przedwiecznego w Dn 7,9: „biała jak
śnieg” (zob. 1 Hen 14,20-21: „biała jak światło”). Jezus jest zatem przyodziany
w strój eschatologiczny i niebiański. Zatem efektem przemienienia Jezusa jest
nie tylko Jego w nim udział, ale i ukazanie chwały samego Boga” („Słownik
Nauczania Jezusa oraz Tematów Czterech Ewangelii”, s. 645).
Dzisiejsza
perykopa wskazuje również na proces oczyszczenia i oświecenia ucznia, które są
niezbędne do autentycznego zjednoczenia z Bogiem w Chrystusie. Na widok
przemienionego Jezusa, oraz Mojżesza i Eliasza, którzy z Nim rozmawiali, Piotr
powodowany jak najlepszymi intencjami zaproponował: „Panie, dobrze, że tu
jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla
Mojżesza i jeden dla Eliasza” (Mt 17, 4). Pomysł ten wyrażał jednak jego
niezrozumienie sensu tego niezwykłego wydarzenia. W ówczesnych czasach (
również i teraz) najważniejszą osobą jest ta po środku, czyli według propozycji
św. Piotra tą osobą jest Mojżesz, którego otaczaliby Jezus i Eliasz. Apostoł
rozumuje jeszcze w „starych” kategoriach wpojonych mu od dzieciństwa, według których
Mojżesz jest największym prorokiem. Dlatego interweniuje sam Ojciec Niebieski,
niejako przerywając Piotrowi i wskazując na najwyższą godność Jezusa: „Gdy on
jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos:
«To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!»
Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli” (Mt 17, 5-6).
Słowa Ojca
oczyściły uczniów z wszelkiej wątpliwości i oświeciły ich, wskazując na Jezusa,
jako Syna umiłowanego, w którym wypełniło się Prawo i Prorocy. Podobnie jak
Zachariasz, wobec objawienia anioła Pańskiego w Świątyni („Przeraził się na ten
widok Zachariasz i strach padł na niego” (Łk 1, 12)), tak uczniowie poczuli lęk
na dźwięk słów Bożych i padli na twarz wobec Jego Majestatu. Jedynie Jezus,
„jeden (…) pośrednik między Bogiem a ludźmi” (1 Tm 2, 5) mógł uwolnić ich od
lęku przed Bogiem swoim dotykiem i słowem: „A Jezus zbliżył się do nich,
dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo
nie widzieli, tylko samego Jezusa” (Mt 17, 7-8). Owo „tylko” nie należy
rozumieć w sensie negatywnym, lecz przeciwnie, w sensie jaki swojemu
pośrednictwu nadał sam Jezus podczas ostatniej wieczerzy, w rozmowie z Flipem,
proszącym Go, aby ukazał Ojca: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze
Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9).
Dziś
kontemplujemy przemienione oblicze Jezusa, za kilkadziesiąt dni będzie ono
opuchnięte, sine i zakrwawione, a trzy dni później będzie promieniowało
światłem Zmartwychwstania. Ważne, abyśmy nie odwracali od niego wzroku,
uwodzeni syrenim śpiewem szatana, który kusi nas, byśmy zeszli z góry Tabor i
na innej, bardzo wysokiej górze oddali mu pokłon, zwiedzeni fałszywą obietnicą
wszystkich królestw świata i ich przepychem (por. Mt 4, 8). W trudnych chwilach
naszej wędrówki przez życie trwajmy w wierności Panu, pamiętając o Jego
obietnicy: „Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24, 13).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.