W IV
Niedzielę Adwentu Kościół wprowadza nas w tajemnicę zbliżających się świąt
Bożego Narodzenia, rozważając jego opis według św. Mateusza. Razem z Pierwszym
Ewangelistą przeżywamy tę epifanię Bożej miłości z perspektywy św. Józefa. On
bowiem, z racji na swoje pochodzenie z rodu Dawida, przez małżeństwo z Maryją,
umożliwił realizację proroctw, o których św. Paweł pisze w Liście do Rzymian:
„Paweł,
sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia
Ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków w
Pismach świętych. [Jest to Ewangelia] o Jego Synu - pochodzącym według ciała z
rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych
pełnym mocy Synem Bożym - o Jezusie Chrystusie, Panu naszym” (Rz 1, 1-4).
Wypełnienie
się Bożych planów zależało nie tylko od Fiat Maryi, która przyjęła odwieczne
Słowo do swojego dziewiczego i niepokalanego łona, lecz również od zgody
Józefa, cieśli z Nazaretu. Postawiony przez Bożą opatrzność w dramatycznej
sytuacji, stanął na wysokości zadania dzięki autentycznej sprawiedliwości, oraz
bezwzględnemu posłuszeństwu woli Bożej. Te dwa przymioty będą cechować całe
ziemskie życie Jezusa, dlatego można powiedzieć, że – w pewnym sensie – św.
Józef stał się zwiastunem, obrazem zapowiadającym odkupieńczą misję Zbawiciela,
co może być tym bardziej zrozumiałe, że był Jego ziemskim wychowawcą i
nauczycielem. Z tej perspektywy rola Józefa w historii zbawienia jest nie do
przecenienia.
Św. Mateusz
pisze: „Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego,
Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za
sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i
nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie” (Mt
1, 18-19).
W swojej
niezgłębionej mądrości Ociec wybrał na Wcielenie swojego Syna okres, gdy Maryja
była oficjalnie zaręczona z Józefem i jeszcze nie przeprowadziła się do niego,
aby dzielić z nim życie. Nic zatem dziwnego, że fakt, iż jego żona jest w
stanie błogosławionym okazał się dla Józefa poważnym problemem. Stanął on
wówczas wobec tego nieoczekiwanego wyzwania uzbrojony w swoją sprawiedliwość.
Zgodnie z nią podjął swoją arcytrudną decyzję. Tak przedstawia ją Benedykt XVI:
„Tego jednak,
co Mateusz – antycypując – mówi o pochodzeniu Dziecka, Józef jeszcze nie wie.
Musi przyjąć, że Maryja nie dotrzymała zaślubin i – zgodnie z Prawem – musi ją
opuścić; ma przy tym dwie możliwości: albo dokonać oficjalnego aktu prawnego,
albo wybrać formę prywatną. Może pozwać Maryję do sądu albo wystawić jej
prywatny list rozwodowy. Józef wybiera drugą drogę, gdyż „nie chciał narazić
jej na zniesławienie” (Mt 1, 19). W tej decyzji Mateusz widzi znak tego, że
Józef był „człowiekiem sprawiedliwym” (…) Psalm I przedstawia klasyczny obraz
„sprawiedliwego”. Możemy więc widzieć w nim portret duchowej postaci świętego
Józefa. Według tego Psalmu sprawiedliwy to człowiek, który żyje w żywym
kontakcie ze słowem Bożym, który „ma upodobanie w Prawie Pana” (Ps 1, 2). (…)
Wola Boża nie jest dla niego z zewnątrz narzuconym prawem, lecz „radością”.
Prawo samo z siebie staje się dla niego Ewangelią, radosną nowiną, ponieważ
czyta je w postawie osobistej, pełnej miłości relacji do Boga i w ten sposób
uczy się jego rozumienia i przeżywania od wewnątrz. (…). Ten obraz człowieka,
który ma swoje korzenie w żywych wodach słowa Bożego, zawsze trwa w dialogu z
Bogiem i dlatego zawsze przynosi owoce, konkretnych rysów nabiera w opisanym
wydarzeniu, jak również we wszystkim tym, co później zostanie powiedziane o
Józefie z Nazaretu. Po dokonanym przez Józefa odkryciu istotne dla niego jest
należyte zinterpretowanie i zastosowanie Prawa. Czyni to z miłością; nie chce
wystawiać Maryi na zniesławienie. Pragnie jej dobra, także w momencie wielkiego
rozczarowania. (…) Prawo przeżywa jak Ewangelię. Szuka jedności Prawa z
miłością” (Benedykt XVI, „Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo”, s. 56-59).
Józef jest
sprawiedliwy, ponieważ interpretuje Prawo według klucza miłości, stawiając wolę
Bożą ponad własne poczucie krzywdy, nie pozwalając by gniew, czy rozczarowanie
rzekomym cudzołóstwem Maryi zagościły w jego sercu i zdeformowały prawość jego
decyzji. Kilkadziesiąt lat później inni „znawcy” Prawa staną przed jego
adoptowanym Synem, również powołując się na Prawo: „Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze
przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy
ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono
na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co
mówisz?” (J 8, 3-5). Jezus prostym pytaniem zawstydził i odprawił oskarżycieli,
zaś kobiecie cudzołożnej okazał miłosierdzie, które nie tylko uwolniło ją od
kary doczesnej, ale również wiecznej: „I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od
tej chwili już nie grzesz!” (J 8, 11). To, co łączy te dwie diametralnie różne
sytuacje, to miłość do drugiej osoby, która objawiła najgłębszy sens Prawa
Bożego. Józef, jeszcze nieświadom Boskiego pochodzenia Dziecka w łonie swojej
żony, okazał jej szacunek i miłość, którą w doskonały, zbawczy sposób okazał
jawnogrzesznicy Jezus.
Cytowany
Benedykt XVI napisał: „Nazwanie Józefa sprawiedliwym (saddik) wychodzi daleko
poza decyzję podjętą w tym momencie: ukazuje całościowy wizerunek świętego
Józefa i dołącza go jednocześnie do wielkich postaci Starego Przymierza,
poczynając od sprawiedliwego Abrahama” (Benedykt XVI, op. cit., s. 57). W
pewnym sensie Bóg wystawił św. Józefa na próbę, podobną do tej, której
doświadczył Abraham na górze Moria, gdy Pan nakazał mu złożyć w ofierze tego,
którego najbardziej kochał – swojego syna Izaaka. Wprawdzie Bóg nie rozkazał
bezpośrednio św. Józefowi oddalić Maryi (przez ten akt, mimo całej dyskrecji,
skazałby ją na niesławę, a zatem swoistą „śmierć” społeczną), lecz zrobił to
pośrednio, przez swoje Prawo, któremu cieśla z Nazaretu był posłuszny. Dlatego,
podobnie jak w przypadku protoplasty narodu wybranego (por. Rdz 22, 11-12),
Bóg posłał swojego anioła, aby
zainterweniował również w przypadku Józefa, przybranego ojca Jezusa,
„Protoplasty” nowego narodu wybranego, Kościoła:
„Gdy powziął
tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida,
nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego
jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On
bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się
wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i
porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: "Bóg z nami".”
(Mt 1, 20-23).
Świętość
Maryi i sprawiedliwość Józefa otwiera jednak możliwość dla nieco innej
interpretacji zachowania cieśli z Nazaretu, która jest mi bliska. Skąd
dowiedział się on o ciąży Maryi? Czy usłyszał o tym od niej? Jeśli tak, to czy
opowiedziała mu o zwiastowaniu? Poza tym, jak naucza Kościół, Maryja była
zachowana od grzechu pierworodnego i nigdy nie popełniła żadnego, najmniejszego
nawet grzechu myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Matka Boża jest „tota
pulchra”, „cała piękna”, pięknością nadprzyrodzoną, jest „Kecharitomene”,
„Pełną łaski”, Oblubienicą Ducha Świętego. Józef, który jako człowiek
sprawiedliwy musiał być wyczulony na Jego działanie, nie mógł nie doświadczyć
świętości i piękna Maryi, szczególnie, gdy nosiła w swoim niepokalanym łonie
Syna Bożego, dlatego myśl o jej zdradzie musiała być dla Józefa czymś
absurdalnym. Osobiście jestem głęboko przekonany, że każda osoba o czystym
sercu, która znała Maryję, po prostu wiedziała, że nie jest ona zdolna do
złamania Bożego przykazania. Stąd można
przypuszczać, że Józef dowiedział się od Maryi, iż Dziecię, które nosi ona pod
sercem jest Zbawicielem. Z tej perspektywy opór przed przyjęciem jej pod swój
dach wynikałaby z poczucia niegodności. Józef bałby się podjąć tak
odpowiedzialnej misji i komplikacji z nią związanych.
Porównując
św. Józefa do Józefa, syna Jakuba, o. Augustyn Pelanowski wyjaśnia: „Święty
Józef również milczał, gdy jego serce było rozdarte pomiędzy lękiem przed
przyjęciem Dziewczyny, której Dziecko pod sercem było Mesjaszem, a lękiem przed
oskarżeniem Jej przez społeczność o cudzołóstwo. Józef wiedział, że gdy z Nią
zostanie, będzie posądzony o współżycie przed wspólnym zamieszkaniem, i chociaż
to mogłoby być zaakceptowane, straciłby reputację wiernego Prawu Żyda. Gdyby Ją
zostawił ze względu na odczucie bojaźni przed związaniem z Matką Mesjasza,
skazałby ją na fałszywe oskarżenia i ukamienowanie za cudzołóstwo, bo nikt by
ni uwierzył, że mogła mieć dziecko bez udziału mężczyzny. Ufa Bogu, o którym
wie, że tym intensywniej On działa, gdy człowiek zdaje się na Niego w ciszy
zaufania. Milczenie sprawiedliwego chroni los innych nawet za cenę własnej
straty” (Augustyn Pelanowski „Dom Józefa”, s. 103).
Św. Mateusz,
opisując reakcję Józefa, wskazuje na jego bezwzględne posłuszeństwo woli
Bożej:
„Zbudziwszy
się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją
Małżonkę do siebie, lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu
nadał imię Jezus” (Mt 1, 24-25).
Dzięki swemu
posłuszeństwu św. Józef stał się człowiekiem, który nadał imię Bogu, to znaczy
niejako określił Jego tożsamość. Wypełniając wolę Bożą w całkowitej pokorze
bycia stworzeniem, człowiek określił byt Tego przez którego i dla którego
został stworzony (por. Kol 1, 16). Co więcej, „na starożytnym Bliskim Wschodzie
duże znaczenie przywiązywano do imion, ponieważ objawiały one charakter,
tożsamość i określały egzystencję. Imiona osób pokazywały, kim one są, jak
postępują i jak żyją. Objawienie imienia jakiegoś bóstwa i jego stałe używanie
miało istotne znaczenie, ponieważ umożliwiało kontakt z bóstwem i jego
poznanie. Imię było kluczem do objawienia” („Encyklopedia Biblijna”, s. 407).
Nadając oficjalnie imię Słowu Wcielonemu, Józef odegrał kluczową rolę w
początkowym okresie Jego samo - objawienia. Rolę przepowiadania światu Dobrej
Nowiny Syna Bożego podejmą wybrani przez Niego Apostołowie, a wśród nich rybak
Szymon, którego Pan nazwał Piotrem, oraz faryzeusz Szaweł, który po swoim
nawróceniu stanie się Pawłem, „sługą Jezusa Chrystusa, z powołania Apostołem”,
jak słyszymy w dzisiejszym pierwszym czytaniu.
My również
otrzymaliśmy na chrzcie świętym imię, gdy zostaliśmy obmyci z grzechu i
włączeni do wspólnoty Kościoła, aby w sprawiedliwości płynącej z autentycznie
przeżywanej wiary i posłuszeństwie rodzącemu się dla nas Bogu, jak św. Józef
przyjmować Go razem z Maryją i głosić Jego święte imię Jezus wszędzie tam,
gdzie przyszło nam żyć, by światło Chrystusa mogło „zajaśnieć tym, co w mroku i
cieniu śmierci mieszkają” (Łk 1, 79).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.