Pan, czyniąc „małą trzódkę” swoich uczniów beneficjentami królestwa swego Ojca, które jest jednocześnie Jego królestwem, ponieważ – jak sam powie, przygotowując uczniów na swoje odejście i na dar Ducha Świętego – „Wszystko, co ma Ojciec, jest moje” (J 16, 15), oczekuje od nich prawdziwej sprawiedliwości. Nic w tym dziwnego, przecież, jak uczy nas św. Paweł „królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. A kto w taki sposób służy Chrystusowi, ten podoba się Bogu i ma uznanie u ludzi” (Rz 14, 17-18).
W tym sensie człowiek z tłumu, który oczekiwał od Jezusa, aby skłonił jego brata do podzielenia się z nim majątkiem, ani tym bardziej kierowany zapobiegliwością bogacz z przypowieści, chcący zapewnić sobie spokojny byt na resztę życia, nie byli ludźmi sprawiedliwymi, ponieważ kierowali się egoizmem, który niczym ciężki, młyński kamień zawieszony u szyi, zwracał ich spojrzenia i serca w dół, ku temu co przyziemne. Tymczasem Jezus wzywa wszystkich swoich naśladowców do nawrócenia, metanoi, całkowitej zmiany – wbrew wszelkiej światowej mądrości i tzw. zdrowemu rozsądkowi – systemu wartości.
Logika pozostaje ta sama: postępuj tak, aby ci było zawsze maksymalnie dobrze, zmienia się jedynie punkt odniesienia. Skoro zostaliśmy stworzeni przez Boga na Jego podobieństwo po to, aby jak uczy św. Paweł w Drugim Liście do Tymoteusza, królować na wieki razem z Jego Synem (2 Tm 2, 12), to musimy upodobnić się do Niego we wszystkim, również w relacji do rzeczy materialnych, które z celu muszą stać się środkiem naszego uświęcenia, narzędziem sprawiedliwości. Zgodnie ze słowami Zbawiciela:
„Sprzedajcie
wasze mienie i dajcie jałmużnę! Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją,
skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie
niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze” (Łk 12,
33-34).
Jak zauważa
o. Silvano Fausti:
„Jałmużna
po hebrajsku nazywa się cedaqa, co właśnie znaczy sprawiedliwość. Dla człowieka
biblijnego nie jest czymś słusznym, by jeden posiadał, a drugi żył w
niedostatku, gdyż wszyscy jesteśmy braćmi. Ziemia obiecana nie jest
dziedzictwem, które można podzielić po śmierci ojca, ale jest darem żyjącego
Ojca, którym trzeba się dzielić. Ponadto trzeba mieć na uwadze, że jałmużna
posiada prawdziwy sens sprawiedliwości tylko w zdrowej ekonomii, gdzie człowiek
pracuje i pożytkuje dobra, aby żyć, a nie żyje, aby pracować i konsumować. (…).
Biblijna jałmużna jest koniecznością wyższej sprawiedliwości, podyktowaną
miłosierdziem, które czyni równymi bez pośpiesznego znoszenia różnic co do
jakości i potrzeb. Tutaj Ewangelia ma coś do powiedzenia, oprócz czystej
analizy społeczno-ekonomicznej. Ukazuje inny horyzont niż ten, który sprowadza
człowieka do jego potrzeb. Domaga się nowej moralności. Nie chodzi o bardziej
wymagający moralizm, ale o „Ewangelię”. Jest to dobra nowina, że Bóg jest
naszym Ojcem w Jezusie. Nasze działania mają nowy fundament; nasze życie
przestaje być bezużytecznym gromadzeniem dla zaspokojenia potrzeb, albo
dręczącym niezaspokojeniem potrzeby gromadzenia” (O. Silvano Fausti „Wspólnota
czyta Ewangelię według św. Łukasza”, s. 502-503).
Chodzi zatem
o stawanie się, również w dysponowaniu naszymi dobrami materialnymi, na wzór
Jezusa, sługą dla wszystkich i darem dla wszystkich. Pan zaś stał się w sposób
szczególny Darem i Sługą podczas ostatniej wieczerzy, a potem na Golgocie, gdy
przepasał się prześcieradłem, obmył uczniom nogi, nakarmił ich swoim Ciałem i
napoił swoją Krwią, po czym nas:
„umarłych
na skutek występków i "nieobrzezania" waszego [grzesznego] ciała,
razem z Nim przywrócił do życia. Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis
dłużny obciążający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem,
usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża” (Kol 2, 13-15).
Dlatego
również i my, uczniowie Chrystusa, na mocy chrztu, podczas którego zostaliśmy
zanurzeni w Jego śmierć, oraz obdarzeni darem zmartwychwstania, powinniśmy
słuchać słów św. Pawła, który wzywa nas:
„Jeśliście
więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie
przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie
do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem
w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie
się w chwale” (Kol 3, 1-4).
To szukanie
„tego, co w górze” wyraża się nade wszystko w pełnej czujności,
służebnej postawie oczekiwania na powrót Pana:
„Niech
będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy [bądźcie] podobni do
ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz
otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan
zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe
im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał” (Łk 12, 35-37).
Jest to
postawa człowieka autentycznie sprawiedliwego, dla którego fundamentem i
jednocześnie celem istnienia jest poznanie i wypełnianie woli Bożej.
Niedościgłym wzorem jest dla nas św. Józef, o którym Benedykt XVI pisze:
„Psalm I
przedstawia klasyczny obraz „sprawiedliwego”. Możemy więc widzieć w nim portret
duchowej postaci świętego Józefa. Według Psalmu sprawiedliwy to człowiek, który
żyje w żywym kontakcie ze słowem Bożym, który „ma upodobanie w Prawie Pana” (Ps
I, 2). Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, wydające owoc w każdym
czasie. Przez płynącą wodę, którą się karmi, trzeba oczywiście rozumieć żywe
słowo Boże. Sprawiedliwy zanurza w nim korzenie swojej egzystencji. Wola Boża
nie jest dla niego z zewnątrz narzuconym prawem, lecz „radością”. Prawo samo
staje się dla niego Ewangelią, radosną nowiną, ponieważ czyta je w postawie
osobistej, pełnej miłości relacji do Boga i w ten sposób uczy się jego
rozumienia i przeżywania od wewnątrz” (Benedykt XVI „Jezus z Nazaretu.
Dzieciństwo”, s. 57).
Wzywając nas
dziś do czujności w oczekiwaniu na swoje chwalebne przyjście, Jezus zaprasza
nas, abyśmy stali się błogosławionymi, „którzy łakną i pragną
sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5, 6). W trudniej misji
posługiwania Mu w bliźnich, Jezus syci nas sobą, swoim ciałem, ponieważ tylko
ten błogosławiony pokarm zaspokaja nasze pragnienie życia wiecznego i
szczęśliwości, dla której zostaliśmy stworzeni i odkupieni (por. J 6, 48-58).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.