W mojej parafii, jak co roku, w niedzielę
przed Mszą św. Wieczorną, zawsze kapłan głosi
stosowną naukę – tak było i tym razem.
Wsłuchuję
się w słowa kapłana i mam nieprzepartą świadomość, że Duch św. przemawia do
nas. A mówi o bardzo trudnym zagadnieniu, którego w większości nie chcemy
przyjąć do siebie, którego nie możemy przyjąć bo tak wielka jest nasza
pycha. Mowa mianowicie, o wygodnym chrześcijaństwie,
o wygodzie bycia dobrym ( pozornie ) chrześcijaninem wobec najbliższych, wobec
sąsiadów, w pracy, czy innych środowiskach…
Nikt teraz nie lansuje… trudnego
chrześcijaństwa, ba… o piekle też już coraz rzadziej się mówi, aby ludu bożego
zbytnio nie przestraszać, bo się obrażą i w ogóle przestaną chodzić do
Kościoła.
Trudne
chrześcijaństwo – to ja i ty, nasze trudne sprawy w które poprzez grzech
jesteśmy uwikłani, ale trudne chrześcijaństwo- to ten bliźni od którego
uciekamy, bo bezdomny, bo pijak, bo ciężko chory, bo depresja… a ja nic tu nie
pomogę… Zawsze znajdzie się
usprawiedliwienie na nic nie zrobienie. I wytłumaczenie własnej, miernej,
pasywnej postawy.
A któż z nas pomyślał o tych nieszczęśnikach
zamkniętych w więzieniach? Albo w szpitalach psychiatrycznych? Albo tych codziennie
spotykanych na ulicach miast bezdomnych, czy chorych na różne nałogi? Państwo
niech się zajmie - ja płacę podatki…
Udajemy, że
to nas nie dotyczy, bo cóż ja tu mogę. A właśnie, w większości, są to ludzie
którzy zwątpili w Boga — bo skoro tak mi źle się dzieje – to Boga nie ma….
A ilu jest takich, którzy o Jezusie i Matce
Najświętszej niewiele słyszeli? Kto do nich pójdzie? Chorzy na trąd niewiary.
Polska
potrzebuje swojej Matki Teresy …
Polska ją
ma, to jest Kościół, a Kościół to my, tyle tylko, że w letargu….
A któż z nas przez ostanie lata widział
bezdomnych w Kościele na Mszy św.? W swoim parafialnym Kościele? Właśnie — nie
ma tych najbiedniejszych, bo może wiarę stracili i często, tych najbogatszych,
bo po co im Bóg, skoro kasa jest…..
A jak ja wyglądam na tle tego pejzażu
trudnego chrześcijaństwa? … tak samo jak reszta, uciekam, bo nie wiem jak się zachować, co powiedzieć,
bo mam ograniczone możliwości pomocy…
Ale
czy to prawda?
No nie… bo każdemu z tych opuszczonych
najbardziej zależy na bliskości drugiego człowieka, na rozmowie, na wspólnym
czasie milczenia w zrozumieniu i miłości.
A co możesz
poświęcić?
Swój czas — tylko
czy chcesz?
Modlitwę,
post , jałmużnę… i czas, jednak czas z miłością dla drugiego człowieka. To tak
na Wielki Post.
A te wszystkie pomoce, dary jakieś, rzeczowe,
inne- to wszystko substytut, najbardziej potrzebna jest miłość - MIŁOŚĆ
BLIŹNIEGO. A na to niestety niewielu
stać.
Panie, na ten WIELKI POST, na ten czas
zastanowienia nad sobą samych ześlij łaski rozeznania stanu własnego serca,
wydobądź mnie Panie z mojego więzienia wygodnictwa, nic nie widzenia,
odwracania głowy i fałszywej litości. Wyzwól nas wszystkich z więzień naszych
wygodnictw …. Abyśmy się w porę ocknęli!
Polsko – masz puste Kościoły, a pełne więzienia – pełne więzienia— bo puste Kościoły.
Amen
Elżbieta
KS
Witaj Elu, jeśli pytasz ...a kto pomyślał?...ja pomyślałam i pomodliłam się i modlę w każdej wolnej chwili. Pismo Św. mówi, że jak upominasz, to upominaj z miłością. Generalizowanie jest bardzo niesprawiedliwe i sprawia, że odbierasz siły tym, którzy coś starają się robić...Jeśli mówisz o pustych kościołach, to ja nie wiem gdzie mieszkasz ale u mnie kościoły są pełne; czy to jest inna Polska? Nie, taka sama, pełna tych co wierzą i nie wierzą...a pomoce rzeczowe i dary to nie substytut, tylko dary serca ludzi, którzy coś jeszcze robią pomimo narzekania ogółu. Wiem Elu, że masz dobre serce i robisz dużo dla innych dlatego nie rozumiem Twoich słów o biernej postawie i wygodnictwie... z twoich ust? I jedno niepotrzebne, bo narzekające zdanie: "A na to niestety niewielu stać." Tak, niewielu, dlatego Jezus jest tak wyjątkowy! Uważam, że ludzi o ciepłych i dobrych sercach jest bardzo wielu, tylko nie mówią o tym głośno a działają bardzo cicho i pokornie, bo Królestwo Boże jest w nas juz teraz :))))) wszystkiego dobrego
OdpowiedzUsuń