Zesłanie Ducha Świętego na Maryję i Apostołów zgromadzonych w Wieczerniku, w święto Pięćdziesiątnicy, które celebrujemy podczas dzisiejszej Eucharystii, jest dopełnieniem objawienia paschalnej miłości Trójcy Przenajświętszej, oraz definiuje misję Kościoła – mistycznego Ciała Zmartwychwstałego Syna Bożego. Polega ona na aktualizacji zbawczej misji Chrystusa, poprzez posłuszeństwo nakazowi Pana: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28, 19-20.
Realizacja tej
misji byłaby niemożliwa tak dla Apostołów jak i dla nas, gdyby nie dar Ducha
Świętego.
W tym sensie doświadczenie słabości Getsemani, kiedy uczniowie opuścili Jezusa i rozproszyli się przerażeni, chcąc uniknąć uwięzienia czy nawet śmierci, którego echa rozbrzmiewają w dzisiejszej Ewangelii, gdy słyszymy, że uczniowie przebywali w pomieszczeniu – być może w Wieczerniku – do którego „drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami” (J 20, 19), ma wartość oczyszczenia z pychy i poczucia własnej, iluzorycznej mocy, która stawia opór Bożej łasce.
Apostołowie, szczególnie św. Piotr, którego trzykrotne zaparcie się Jezusa stało się istotnym elementem historii paschalnej opowiedzianej przez Ewangelistów, będą zawsze pamiętać tę gorzką lekcję prawdy o nich samych, która jest pożyteczna w kontekście łaski odnowienia, czy też potwierdzenia ich apostolskiego powołania. Dzięki interwencji Jezusa Zmartwychwstałego św. Piotr złożył potrójne wyznanie miłości: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. (…)Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. (…) Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21, 15-17), niejako anulujące jego trzykrotne zaparcie się na dziedzińcu arcykapłana, które syntetyzują dramatyczne słowa Apostoła: „Nie znam tego Człowieka” (Mt 26, 74).
W tym sensie doświadczenie słabości Getsemani, kiedy uczniowie opuścili Jezusa i rozproszyli się przerażeni, chcąc uniknąć uwięzienia czy nawet śmierci, którego echa rozbrzmiewają w dzisiejszej Ewangelii, gdy słyszymy, że uczniowie przebywali w pomieszczeniu – być może w Wieczerniku – do którego „drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami” (J 20, 19), ma wartość oczyszczenia z pychy i poczucia własnej, iluzorycznej mocy, która stawia opór Bożej łasce.
Apostołowie, szczególnie św. Piotr, którego trzykrotne zaparcie się Jezusa stało się istotnym elementem historii paschalnej opowiedzianej przez Ewangelistów, będą zawsze pamiętać tę gorzką lekcję prawdy o nich samych, która jest pożyteczna w kontekście łaski odnowienia, czy też potwierdzenia ich apostolskiego powołania. Dzięki interwencji Jezusa Zmartwychwstałego św. Piotr złożył potrójne wyznanie miłości: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. (…)Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. (…) Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21, 15-17), niejako anulujące jego trzykrotne zaparcie się na dziedzińcu arcykapłana, które syntetyzują dramatyczne słowa Apostoła: „Nie znam tego Człowieka” (Mt 26, 74).
Wobec daru
przebaczenia, którego fundamentem jest nieskończona miłość Boga do swoich
dzieci, uczniowie kultywować będą tę prawdę, wyrażoną przez św. Pawła w
słowach: „Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga
była owa przeogromna moc, a nie z nas” (2 Kor 4, 7). Tylko człowiek, który
uświadomi sobie swoją słabość zrozumie, że „Moc (…) w słabości się doskonali”
(2Kor 12, 9) i autentycznie doświadczy mocy zstępującego Ducha Świętego, jak
Maryja, która napełniona Duchem Świętym, wielbiła Boga w domu Zachariasza
słowami: „On przejawia moc ramienia swego, rozprasza [ludzi] pyszniących się
zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych” (Łk 1,
51-52). Dlatego w Wieczerniku nie mogło zabraknąć Najświętszej Nauczycielki
Pokory. Maryja bowiem, w swoim życiu Matki i Uczennicy, osiągnęła doskonałość
ewangeliczną i upodobniła się do Jezusa, o którym św. Paweł napisał, że „chociaż
był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5, 1-8).
Maryi, chociaż była Matką Zbawiciela, Bóg również nie oszczędził cierpienia:
została ona zjednoczona z ofiarą krzyża Jego i jej Syna, aby w mocy Ducha
Świętego stać się pośredniczką i szafarką łask – doskonałą ikoną Kościoła,
będącego sakramentem zbawienia, jak uczy nas Katechizm Kościoła Katolickiego: „Kościół
jest w Chrystusie jakby sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego
zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego” (KKK 775). Misja
Kościoła jednania / jednoczenia ludzkości z Bogiem jest możliwa jedynie dzięki
pełnemu zjednoczeniu z jego mistyczną Głową – Jezusem Chrystusem i całkowitym
poddaniu Jego prowadzeniu: „Jako sakrament Kościół jest narzędziem
Chrystusa. W Jego rękach jest "narzędziem Odkupienia wszystkich",
"powszechnym sakramentem zbawienia", przez który Chrystus
"ukazuje i zarazem realizuje tajemnicę miłości Boga do człowieka".
Kościół" jest widzialnym planem miłości Boga do człowieka", planem,
który pragnie, "aby cały rodzaj ludzki utworzył jeden Lud Boży, zrósł się
w jedno Ciało Chrystusa i scalił się w budowie jednej świątyni Ducha Świętego"
(KKK 776).
Perykopa
ewangeliczna, którą rozważany w dzisiejszej liturgii eucharystycznej, wskazuje
na zbawczą i oświecająca misję Ducha Świętego, który jest paschalnym Darem
miłości Jezusa dla Kościoła, a przez niego dla całego świata.
„Wieczorem
owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były
zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do
nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się
zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak
Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i
powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im
odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 19, 23).
Zmartwychwstały
Zbawiciel przekracza barierę zamkniętych drzwi, której uczniowie w swojej
naiwności zawierzyli swoje bezpieczeństwo. Przynosi pokój ich sercom, jakiego
nie dają żadne zabezpieczenia materialne, ponieważ jest to pokój z Bogiem. Za
wyjątkiem Jana, wszyscy uczniowie porzucili Go, a nawet zaparli się w momencie
próby, zachowując jak owce, którym zabrano pasterza (por. Mt 26, 31). Mimo, że
trwają w jedności, Apostołowie pogrążeni są w pustce po utracie Mistrza, którą
powoli wypełnia rozczarowanie, rozgoryczenie, bezradność mieszająca się ze
złością i wyrzuty sumienia. W tragiczną sytuację, w jakiej znajdują się
uczniowie wchodzi Jezus z darem przebaczenia. Pokój, który przynosi, stając
miedzy nimi, jest darem paschalnym, dlatego Pan pokazuje im swoje najświętsze
rany. Jeżeli wcześniej była jakakolwiek „wrogość” miedzy Bogiem a uczniami, to
ustępuje ona wobec męki Zbawiciela, jak uczy św. Paweł: „On bowiem
jest naszym pokojem. On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo
zburzył rozdzielający je mur - wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo
przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch [rodzajów ludzi] stworzyć w
sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i [w ten sposób] jednych,
jak i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie
zadawszy śmierć wrogości. A przyszedłszy zwiastował pokój wam, którzyście
daleko, i pokój tym, którzy blisko, bo przez Niego jedni i drudzy w jednym
Duchu mamy przystęp do Ojca” (Ef 2, 14-18).
Obecność
Zmartwychwstałego Jezusa i paschalny dar pokoju / przebaczenia, który przywraca
uczniom dostęp do Ojca oraz przemienia lęk sług w radość przybranych dzieci,
jest owocem działania Ducha Świętego w ich sercach. Rozpoznają oni Jezusa w
mocy Jego Ducha, ponieważ „Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha
Świętego: «Panem jest Jezus»" (1 Kor 12, 3). Teraz Apostołowie,
którzy doświadczyli Bożego miłosierdzia i niejako wrócili ze śmierci do życia,
są wezwani, aby stać się, jako Kościół, szafarzami przebaczającej miłości
Trójcy Przenajświętszej, będącej nie tylko sakramentalną łaską odpuszczania
grzechów, lecz również uświęcającą mocą Ducha Świętego, który mieszka w sercach
wierzących (por. 1 Kor 3, 16) . W dniu Pięćdziesiątnicy „materializuje się” ona
w postaci zstępujących na Maryję i Apostołów języków ognia:
„Kiedy
nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym
samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego
wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki
jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I
wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak
jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2, 4).
Święto
Pięćdziesiątnicy (hebr. Szawuot), zwane Świętem Tygodni, Namiotów, Żniw, a
także Pierwszych Owoców, było związane ze zbiorem pszenicy, najpóźniej
dojrzewającego zboża, wieńczącym okres żniw, którego początek wyznaczało święto
Paschy. W okresie talmudycznym podczas święta Pięćdziesiątnicy wspominano
nadanie przez Boga Mojżeszowi Tory na górze Synaj, a w synagogach uroczyście
czytano Dekalog.
W tym
kontekście Zesłanie Ducha Świętego nabiera szczególnej symboliki. Jezus, który
mówił do swoich uczniów: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem
was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15,
16), oraz wskazywał na miłość Boga i bliźniego jako autentyczny i definitywny
sens Dekalogu, odpowiadając Uczonemu w Prawie na pytanie, które z przykazań
jest największe: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem,
całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze
przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak
siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy»”
( Mt 22, 37-40) uznał, że uczniowie dojrzeli do podjęcia i kontynuacji Jego
zbawczej misji.
We wstępie do
Dziejów Apostolskich św. Łukasz podkreśla, że po swoim chwalebnym
Zmartwychwstaniu, aż do Wniebowstąpienia Jezus nie przerwał swojej misji
głoszenia Dobrej Nowiny, tym razem skierowanej nie do wszystkich, lecz do
uczniów: „Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał
się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A podczas wspólnego
posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca:
«Słyszeliście o niej ode Mnie - [mówił] - Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce
zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym»” (Dz 1, 3-5). Nawiązując do chrztu
Janowego Zbawiciel przypomina swój chrzest, po którym „gdy się modlił,
otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby
gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam
upodobanie»” (Łk 3, 21-22). Dziś, ten sam Duch Święty, o którym Pan
powiedział w Nazarecie, cytując proroka Izajasza: „Duch Pański spoczywa na
Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę,
więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał
wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4, 18-19), zstępuje na
Maryję i Apostołów zgromadzonych na modlitwie i czyniąc z nich mistyczne Ciało
Syna Bożego, uzdalnia ich do realizacji tej zbawczej misji, którą zapoczątkował
Jezus. Świadczą o tym Jego słowa, które czytamy w dzisiejszej perykopie
ewangelicznej: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20,
21).
Kościół ma
zatem prawo patrzeć na świat oczyma Chrystusa Pana, który jest pośród niego i
prowadzi go przez historię mocą Bożej opatrzności, aż ku pełni czasów, kiedy
przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych. Tymczasem świat ze wszelkich sił
stara się wpędzić Kościół w kompleksy i poczucie winy, z powodu grzechów jego
poszczególnych członków, domagając się tolerancji, czy wręcz akceptacji dla
fałszywego humanizmu, który szyty na miarę duchowej miernoty przemijającej
postaci tego świata (por. 1 Kor 7, 31), zamiast człowieka wywyższyć, tak
naprawdę poniża go, odbierając mu godność Bożego dziecka.
Zewnętrznym
znakiem Zesłania Ducha Świętego, który zstąpił na Maryję i Apostołów, jest „szum,
jakby uderzenie gwałtownego wiatru” (Dz 2, 2), będący symbolem ożywiającej
mocy Bożej, jak czytamy u proroka Ezechiela: „I patrzyłem, a oto powróciły
ścięgna i wyrosło ciało, a skóra pokryła je z wierzchu, ale jeszcze nie było w
nich ducha. I powiedział On do mnie: «Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu
człowieczy, i mów do ducha: Tak powiada Pan Bóg: Z czterech wiatrów przybądź,
duchu, i powiej po tych pobitych, aby ożyli». Wtedy prorokowałem tak, jak mi
nakazał, i duch wstąpił w nich, a ożyli i stanęli na nogach - wojsko
bardzo, bardzo wielkie” (Ez 37, 8-10). Ci, którzy uwierzyli w Jezusa,
zostali przez chrzest zanurzeni w Jego śmierć i razem z Nim powstali z martwych
do nowego życia (por Rz 6, 3-11). Św. Paweł pisze wręcz o przemianie ucznia w Jezusa,
która jest dziełem Ducha Świętego: „razem z Chrystusem zostałem przybity do
krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć
nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna
Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 19-20).
Skoro zaś Pan żyje w każdym Jego uczniu, który chciał „umrzeć” dla swojego
starego, grzesznego życia, przez wiarę stał się Synem Bożym w Chrystusie i
podczas chrztu przyoblekł się w Chrystusa (por. Ga 3, 25-28), to również Pan
kocha w każdym z nich swoją miłością odwieczną i nieskończoną Ojca, oraz
każdego człowieka, ponieważ „Bóg jest miłością” (1 J 4, 8).
Widzialnym
symbolem tej miłości są „języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na
każdym z nich spoczął jeden” (Dz 2, 3). W księdze Wyjścia ogień podkreślał
potęgę Boga, który „kształtował” niejako swój lud, przekazując mu Prawo przez
Mojżesza: „Góra zaś Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w
ogniu i uniósł się dym z niej jakby z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła”
(Wj 19, 18). Warto jednak cofnąć się do pierwszego objawienia się Boga –
Zbawiciela Mojżeszowi przy innej Bożej górze, Horeb: „Wtedy ukazał mu
się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. [Mojżesz] widział, jak
krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego” (Wj 3, 2). Bóg objawił się
wówczas pytającemu o Jego imię Mojżeszowi jako wierny swoim obietnicom
Wybawiciel: „Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM». I dodał:
«Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was» (…) Idź, a gdy zbierzesz
starszych Izraela, powiesz im: Objawił mi się Pan, Bóg ojców waszych, Bóg
Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba i powiedział: Nawiedziłem was i ujrzałem, co
wam uczyniono w Egipcie. Postanowiłem więc wywieść was z ucisku w Egipcie i
zaprowadzić do ziem Kananejczyka, Chetyty, Amoryty, Peryzzyty, Chiwwity i
Jebusyty, do ziemi opływającej w mleko i miód” (Wj 3, 14. 16-17). Krzew,
który płonie lecz się nie spala jest przepięknym obrazem miłości Bożej, która w
sposób najdoskonalszy objawiła się we Wcieleniu, życiu i Zmartwychwstaniu
Jezusa. Miłości, która przepełniała Najświętsze Serce Jezusa pragnącego wyrwać
każdego człowieka z niewoli grzechu i zaprowadzić go do domu Ojca.
27 grudnia 1673
roku, objawiając się po raz pierwszy francuskiej wizytce i mistyczce, św.
Małgorzacie Marii Alacoque, Jezus powiedział:
„Moje Boskie
Serce goreje tak wielką miłością ku ludziom, a zwłaszcza ku tobie, że nie mogąc
już powstrzymać w sobie płomieni tej gorącej miłości, musi je rozlać za twoim
pośrednictwem i ukazać się ludziom, aby ich ubogacić swoimi drogocennymi
skarbami, które ci odkrywam, a które zawierają laski uświęcające i zbawienne,
niezbędne, by ich wydobyć z bezmiaru zatracenia. I wybrałem ciebie jako bezmiar
niegodności dla wypełnienia tego wielkiego zamierzenia, aby wszystko było
dokonane przeze Mnie” (O. Gerard Dufour Święta Małgorzata Maria Alacoque
Uczennica Serca Jezusowego i Jego apostołka).
Św. Małgorzata
widziała wówczas następujący obraz: „Serce Jezusa było jakby na tronie z
płomieni ognistych, jaśniejszych od słońca i przeźroczystych jak kryształ. Rana
zadana Mu na krzyżu była dobrze widoczna. Serce było okolone koroną cierniową,
której ciernie oznaczały nasze grzechy. Nad sercem unosił się mały krzyżyk,
który oznaczał, że od samego wcielenia życie Jezusa było naznaczone krzyżem”
(O. Gerard Dufour, op. cit.).
Duch Święty,
który jest Miłością – Osobą, zstępuje na Maryję i Apostołów w Wieczerniku i
przemienia ich w Chrystusa, który trwa w odwiecznym zjednoczeniu z rodzącym Go
Ojcem. W ten sposób Najświętsza Maryja Dziewica, Apostołowie, jak również
wszyscy wierzący w Chrystusa – każdy według udzielonej mu łaski – stają się
mieszkaniem Trójcy Przenajświętszej. Dla Apostołów rozpoczyna się wówczas
proces przebóstwienia / przeobrażenia człowieka na podobieństwo Jezusa,
związany z oczyszczeniem / wypaleniem wszystkiego co stoi na drodze doskonałego
zjednoczenia stworzenia ze swoim Bogiem. Oczywiście Maryja, pełna łaski i wolna
od wszelkiego grzechu, jako jedyna takiego oczyszczenia nie potrzebuje.
Św. Małgorzata
Maria pisała do pewnej zakonnicy z Moulins:
„W końcu,
właśnie tym razem, droga przyjaciółko, trzeba nam się całkiem wyniszczyć, bez
wyjątku i bez odwołania, w tym gorejącym ognisku Najświętszego Serca naszego
godnego umiłowania Mistrza, skąd nie wolno nam nigdy wychodzić. A zatraciwszy
tam nasze zepsute serce w Bożych płomieniach czystej miłości, trzeba nam tam
przybrać całkiem nowe serce, które pozwoli nam odtąd żyć zupełnie odnowionym
życiem z nowym sercem, które ma myśli, uczucia całkiem nowe i które powoduje
działania zupełnie nowe w czystości i gorliwości we wszystkich naszych czynach.
To znaczy, że nie trzeba już nas samych, ale że trzeba, aby to Boskie Serce
Jezusa zostało tak „podstawione" w miejsce naszych, żeby On sam żył i
działał w nas i za nas; żeby Jego wola trzymała naszą tak unicestwioną, żeby
mogła działać bez żadnego oporu z naszej strony. I wreszcie, żeby Jego uczucia,
Jego myśli i Jego pragnienia były na miejscu naszych, ale szczególnie Jego
miłość, która będzie kochała samą siebie w nas i za nas” (O. Gerard Dufour,
op. cit.).
Jezus, zwraca
jej uwagę na konieczność całkowitego oddania sterów życia w Jego święte ręce:
„Oto szata
niewinności, w którą przyoblekam twoją duszę, abyś odtąd żyła już tylko życiem
Człowieka - Boga, to znaczy, abyś żyła, jakby nie żyjąc, ale pozwalając, abym
Ja żył w tobie. Gdyż Ja jestem twoim życiem, a ty będziesz żyć tylko we Mnie i
przeze Mnie, który chcę, abyś działała, jakby nie działając, pozwalając mi
działać w tobie i za ciebie, pozostawiając mi troskę o wszystko. Ty sama nie
powinnaś już mieć własnej woli, a może jedynie tyle, by mi pozwolić, abym Ja
chciał za ciebie we wszystkim i wszędzie” (O. Gerard Dufour, op. cit.).
Sługa Boży
ksiądz Dolindo Ruotolo wyraził tę myśl w słynnej maksymie „Jezu, Ty się tym
zajmij!”, która stanowi syntezę przepięknej modlitwy zawierzenia Panu
autorstwa tego świątobliwego kapłana – żertwy, całkowicie oddanego Jezusowi w
Kościele, o którym mówił: „Kościół to Chrystus”.
Duch Święty,
zstępując na Maryję i Apostołów, zgromadzonych w Wieczerniku czyni z nich, oraz
wszystkich wierzących w Chrystusa, Jego mistyczne Ciało, o którym św. Paweł
pisał w Pierwszym Liście do Koryntian: „Podobnie jak jedno jest ciało, choć
składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne,
stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym
Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało” (1 Kor 12, 12-13). O
tę jedność Kościoła Chrystus prosił Ojca w Modlitwie Arcykapłańskiej: „Nie
tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we
Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i
oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17,
20-21).
Sakramentem
jedności Kościoła jest Eucharystia, jak uczy św. Jan Paweł II
w Encyklice Ecclesia de Eucharistia:
„Dar
Chrystusa i Jego Ducha, który otrzymujemy w Komunii eucharystycznej, wypełnia z
obfitością gorące pragnienia braterskiej jedności, jakie kryją się w sercach
ludzkich, i jednocześnie wynosi doświadczenie braterstwa właściwego wspólnemu
uczestnictwu w tym samym stole eucharystycznym na poziom daleko wyższy od
zwyczajnego ludzkiego ucztowania. Dzięki zjednoczeniu z Ciałem Chrystusa
Kościół coraz głębiej staje się w Chrystusie «jakby sakramentem, czyli znakiem
i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju
ludzkiego»” (EE 24).
„Właśnie
poprzez udział w Eucharystii dzień Pański staje się także dniem Kościoła, który
dzięki temu może spełniać skutecznie swoje zadanie jako sakrament jedności»”
(EE 41).
W Encyklice Dominum
et Vivificantem O Duchu Świętym w życiu Kościoła i świata Ojciec Święty w
następujący sposób tłumaczy jednoczące i uświęcające działanie Ducha Świętego w
sakramencie Eucharystii:
„Najpełniejszym
wyrazem sakramentalnym owego „odejścia” Chrystusa przez tajemnicę Krzyża i
Zmartwychwstania jest Eucharystia. W niej bowiem urzeczywistnia się za każdym razem
w sposób sakramentalny Jego przyjście, Jego zbawcza obecność: w Ofierze i w
Komunii. To przyjście i ta obecność dokonuje się za sprawą Ducha Świętego,
wewnątrz Jego misji. Za pośrednictwem Eucharystii Duch Święty sprawia owo
„wzmocnienie sił wewnętrznego człowieka”, o którym mowa w Liście do Efezjan
(por. Ef 3, 16). Za pośrednictwem Eucharystii osoby i wspólnoty — pod
działaniem Parakleta-Pocieszyciela — uczą się odnajdywać Boski sens swego
ludzkiego życia. (…) I dlatego też chrześcijanie, od pierwszych dni po Zesłaniu
Ducha Świętego, „trwali (...) w łamaniu chleba i w modlitwach” (por. Dz 2, 42),
tworząc w ten sposób zwartą wspólnotę opartą na nauce Apostołów. Tak
„poznawali”, że ich zmartwychwstały Pan, który wstąpił w niebo, na nowo do nich
przychodził w eucharystycznej wspólnocie Kościoła i poprzez nią. Kościół,
kierowany przez Ducha Świętego, od początku wyrażał i potwierdzał siebie
poprzez Eucharystię” (DV 62).
Gromadząc się
na Eucharystii, podczas której dzięki oświecającej mocy Ducha Świętego chleb i
wino stają się dla nas Ciałem i Krwią naszego Pana, pamiętajmy słowa św. Pawła:
„Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was
jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za
[wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!”
(1 Kor 6, 19-20). Warto również, szczególnie w tym miesiącu poświęconym
Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, włączyć się w dzieło wynagradzania Bogu za
grzechy i ratowania grzeszników, o co Zbawiciel prosił św. Małgorzatę Marię
Alacoque:
„Kiedy dam
ci poznać, że Boża sprawiedliwość jest na nich rozgniewana, przyjdziesz przyjąć
Mnie w Komunii Świętej; a postawiwszy Mnie na tronie twojego serca, będziesz
Mnie adorować, padając do mych stóp. Będziesz Mnie ofiarowywać mojemu Ojcu
Przedwiecznemu, jak cię tego nauczę, aby uspokoić Jego sprawiedliwy gniew i
skłonić Jego miłosierdzie do przebaczenia im. I nie będziesz stawiała żadnego
oporu mojej woli, kiedy dam ci ją poznać, nie opierając się również poleceniom,
które wydam za twoim pośrednictwem przez posłuszeństwo, ponieważ chcę, abyś mi
służyła za narzędzie, by przyciągnąć serca do mojej miłości” (O. Gerard
Dufour, op. cit.).
Arek
Arku z najgłębszą wdzięcznością dziękuję a Pan Bóg niech wynagrodzi Twoją posługę.
OdpowiedzUsuń