Historia wskrzeszenia Łazarza, którą Kościół rozważa podczas Liturgii Słowa piątej niedzieli Wielkiego Postu, w sposób szczególny przygotowuje nas do głębokiego przeżycia Misterium Paschalnego. W dziesiątym rozdziale Ewangelii św. Jana Jezus objawił się jako Dobry Pasterz, który podczas uroczystości poświecenia Świątyni, mówił do Żydów : „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 27-30). Żydzi właściwie zrozumieli przesłanie Jezusa, lecz całkowicie je odrzucili, znając Go za bluźniercę: „Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga” (J 10, 33). Tymczasem to właśnie na swoje czyny wskazuje Jezus, gdy mówi o sobie, jako Synu Bożym: „Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu” (J 10, 37-38).
W Czwartej Ewangelii, Jezus trzykrotnie
deklaruje, że jest Bogiem, mówiąc o sobie: JA JESTEM. Za każdym razem
deklaracji tej towarzyszą znaki, które są potwierdzeniem Jego prawdomówności.
Po cudownym rozmnożeniu chleba, w mowie eucharystycznej Jezus oznajmił: „Ja
jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie
żył na wieki” (J 6, 51). Po tym, jak Pan powiedział o sobie: „Ja
jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności,
lecz będzie miał światło życia” (J 8, 12), dokonał uzdrowienia
człowieka ślepego od urodzenia, które było tematem rozważań w poprzednią
niedzielę.
Dziś również, zwracając się do Marty, Jezus powie: „Ja jestem
zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”
(J 11, 25), a następnie dokona wskrzeszenia Łazarza. Jezus jest zatem, wraz z
Ojcem i Duchem Świętym, tym samym Bogiem, Miłośnikiem Życia (por. Mdr 11, 26),
który przemawiał do Mojżesza w krzaku ognistym i trwał przy narodzie wybranym,
mimo jego licznych grzechów i niewierności. Zmartwychwstanie ciała jest w tym
kontekście darem Miłości Boga Życia dla człowieka powołanego do całkowitego
zjednoczenia ze swoim stwórcą. „A że umarli zmartwychwstają, to i
Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa "O krzaku", gdy Pana nazywa
Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie jest [Bogiem] umarłych,
lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją»” (Łk 20, 37-38).
Św. Paweł
uczy nas, że śmierć jest następstwem grzechu pierworodnego: „przez jednego
człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć
przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rz 5, 12). W
ten sposób staliśmy się, jako rodzaj ludzki, nieprzyjaciółmi Boga i tylko
odkupieńcza śmierć Jego Syna mogła przywrócić nas do pełni życia: „Jeżeli
bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego
Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego
życie” (Rz 5, 10). Wskrzeszanie Łazarza, które dokonało się podczas
ostatniej drogi Jezusa do Jerozolimy, jest antycypacją paschalnego zwycięstwa
Jezusa nad grzechem i śmiercią, której beneficjentami są ci wszyscy, którzy
przez chrzest zanurzyli się w Jego śmierci: „Zatem przez chrzest zanurzający
nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w
nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem
przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to
tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie”
(J 6, 4-5). Tym, który czyni możliwym głębokie zjednoczenie chrześcijanina z
Jego Panem i Mistrzem jest Duch Święty, o czym mówi dzisiejsze, drugie
czytanie: „A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. Wy
jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was
mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy.
Jeżeli natomiast Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze
względu na [skutki] grzechu duch jednak posiada życie na skutek
usprawiedliwienia. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z
martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa z martwych, przywróci do życia wasze
śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha” (Rz 9, 11).
Na wstępie
dzisiejszej perykopy św. Jan przedstawia nam jej głównych bohaterów. I choć
wskrzeszenie dotyczy Łazarza, to wydaje się, że ważniejsza jest jego siostra
Maria. Przedstawiając ją, Ewangelista nawiązuje do wydarzeń, które będą miały
miejsce w Betanii, sześć dni Przed Paschą: „Był pewien chory, Łazarz z
Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty. Maria zaś była tą, która
namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi” (J 11, 1-2). Ten
niecodzienny i gorszący dla Judasza epizod, został przez Jezusa zinterpretowany
jako antycypacja czynności związanych z Jego pogrzebem: „Zostaw ją!
Przechowała to, aby [Mnie namaścić] na dzień mojego pogrzebu” (j 12, 7).
Możemy zatem rozumieć, że opisywane wydarzenie należy interpretować przez
pryzmat Paschy Chrystusa, jako największego dowodu zbawczej miłości Boga do
człowieka: jak Jezus wskrzesił Łazarza dzięki mocy danej Mu od Ojca na
znak, że jest On Panem życia, tak już niedługo Ojciec przywróci do życia
Jezusa, potwierdzając w ten sposób, iż jest on rzeczywiście Jego Synem.
Obecność na wspomnianej uczcie Łazarza, który „był jednym z zasiadających z
Nim przy stole” (J 12, 2), a zatem, jak się można domyślać, spożywającym
podane tam potrawy, wskazuje na fakt, iż jego wskrzeszenie było cudem realnym,
i bynajmniej nie chwilowym, przypominającym w tym aspekcie Zmartwychwstanie
Jezusa, który, ukazawszy się uczniom trzeci raz w Galilei przygotował
posiłek dla uczniów: „A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi
węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. (…) Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie,
posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty
jesteś?» bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał
im - podobnie i rybę” (J 21, 9. 12-13).
Początek
dzisiejszej perykopy przypomina historię uzdrowienia ślepego od urodzenia,
którą jednak przewyższa w swoim dramatyzmie. W reakcji na pytanie uczniów:
„Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?”
(J 9, 2), Jezus dystansuje się od wizji mściwego Boga, który kalectwem każe za
grzechy, wskazując na tajemnicę Bożej Opatrzności, wedle której „[stało się
tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9, 3), czyli wydarzyło się
coś, co przyczyni się do realizacji zbawczej misji Pana. Analogiczne, Jezus
zareagował na wieść o chorobie Łazarza: „Siostry zatem posłały do Niego
wiadomość: «Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz (gr. hon
phileis)». Jezus usłyszawszy to rzekł: «Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku
chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą»”
(J 11, 3-4). Łazarz był jest anonimowym chorym, których setki codziennie
błagały Pana o uzdrowienie. Maria i Marta, które liczyły na uzdrowienie
Łazarza, odwołały się do przyjaźni jaka łączyła Mistrza z Nazaretu z ich
bratem. Ewangelista precyzuje, że Jezusa z rodziną z Betanii łączyło uczucie
głębsze niż zwykła przyjaźń (gr. philia), i dodaje, że Jezus nie pośpieszył,
aby go uzdrowić: „A Jezus miłował (gr. egapa) Martę i jej siostrę, i
Łazarza. Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w
miejscu pobytu” (J 11, 5-6). Jezus, właśnie dlatego, że jest całkowicie
podporządkowany woli Ojca, może niejako patrzeć Jego oczyma, zaś – jak czytamy
w 1 Księdze Samuela – w kontekście wyboru Dawida na króla, a zatem niezwykle
ważnego wydarzenia w historii zbawienia, „nie tak bowiem człowiek widzi
<jak widzi Bóg>, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan
natomiast patrzy na serce»” (1 Sm 6, 1). Zatem właśnie dlatego, że kocha
Martę, Marię i Łazarza, Jezus zwleka z przybyciem do Betanii. Mistrz chce
bowiem dla nas dobra największego, które jest również Jego udziałem: abyśmy
doskonale wypełnili wolę Boga Ojca, włączeni w Jego odwieczny, opatrznościowy
plan zbawienia każdego człowieka. Ponadto, dla Jezusa śmierć biologiczna nie
jest prawdziwym nieszczęściem człowieka, lecz grzech: to on jest prawdziwą
śmiercią, przed którą nas ostrzega, mówiąc: „Nie bójcie się tych, którzy
zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę
i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10, 28). Jezus wiedział, że choroba i
następujący po niej zgon Jego przyjaciela, a zatem z pewnością człowieka
dobrego i sprawiedliwego, nie mogły prowadzić do śmierci. Dla Jezusa bowiem,
przyjacielem jest ten, kto słucha Jego słów i wypełnia Jego przykazania: „Wy
jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję” (J 15,
14). Zaś przykazanie Zbawiciela polega na naśladowaniu Go w miłości, która jest
dawaniem siebie bliźnim, aż po oddanie za nich życia: „To jest moje
przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt
nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół
swoich” (J 15, 12-13). W tym sensie można powiedzieć, że cudem nie
mniejszym od przywrócenia do życia, było - przez nadanie dramatycznemu i
bolesnemu wydarzeniu, jakim jest śmierć, znaczenia jako znaku dla nas,
wskazującego na bliską Paschę Pana, z jej zwycięstwem nad śmiercią – uczynienie
z Łazarza symbolem samego Zbawiciela.
Późniejsza
rozmowa Jezusa z uczniami, a następnie z Martą i Marią będzie okresem
dojrzewania Dwunastu, oraz dwóch niezwykłych uczennic Zbawiciela, do
zrozumienia głębokiego sensu, jaki Opatrzność Boża nadała śmierci Łazarza.
Jezus bowiem bez lęku przez Żydami, podporządkował się prowadzeniu Ducha
Świętego i nie zważał na śmiertelne niebezpieczeństwo, jakie czekało Go w
Betanii, pod nosem czyhających na Jego życie autorytetów religijnych. Swoją
ufność Pan wyraził, mówiąc o chodzeniu w świetle i ciemności: „Czyż dzień nie
liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ
widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się,
ponieważ brak mu światła»” (J 11, 9). Światłem jest posłuszeństwo woli
Ojca. Kto tak postępuje jest szczęśliwy / błogosławiony przez Boga i niczego
nie musi się lękać, jak głosi Psalm 1: „Szczęśliwy mąż, który nie
idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole
szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i
nocą. Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim
czasie, a liście jego nie więdną: co uczyni, pomyślnie wypada” (Ps 1, 1-3).
Jezus wdał
się swoim zwyczajem w dyskusję z uczniami, posługując się językiem symbolicznym,
który oni rozumieli dosłownie, lecz szybko zrezygnował z tej formy nauczania i
„powiedział im otwarcie: «Łazarz umarł, ale raduję się (gr. chairo), że Mnie
tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego!»”
(J 11, 14). Ta krótka wypowiedź Pana pokazuje nam, jak Jego system wartości
różni się od naszego. Żaden człowiek nie ucieszyłby się z śmierci swojego
przyjaciela, o którym wiedziałby, że prawdopodobnie z wielką nadzieją liczył na
uzdrowienie i zmarł nie doczekawszy się od nas pomocy. Tymczasem dla Jezusa,
który wiedział jak skończy się ta historia, nieobecność przy łożu Łazarza była
powodem radości, ponieważ dzięki temu Jego uczniowie mieli uwierzyć. Wiara Jego
ucznia jest dla Jezusa absolutnym priorytetem, ponieważ jest ona dobrem
większym od życia. Zarówno uczniowie, którzy wyrazili głosem Tomasza papierową,
jak się okazało w konfrontacji z Żydami, odwagę i determinacje, by oddać życie
za Mistrza, oraz Marta i Maria muszą się jeszcze tej prawdy nauczyć. Powinniśmy
zatem pamiętać, gdy podejmujemy nasze codzienne wybory i mierzymy się czasem z
osobistymi tragediami, słowa Jezusa: „Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli
cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” (Łk 9, 25), oraz
mieć na uwadze prawdę, że dla tego, kto jest bliski Przenajświętszemu Sercu
Pana Jezusa nie ma śmierci. Jezus bowiem powiedział do uczniów „Chodźmy do
niego!” jakby mówił o żywym człowieku. Łazarz był dla Jezusa jak
najbardziej żywy, co wkrótce udowodnił.
Przybywszy w
pobliże Betanii Jezus zatrzymał się, gdyż do wioski przybyli Żydzi,
którzy chcieli pocieszyć siostry Łazarza. „Kiedy zaś Marta dowiedziała się,
że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu.
Marta rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i
teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga». Rzekł do niej
Jezus: «Brat twój zmartwychwstanie». Rzekła Marta do Niego: «Wiem, że
zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym». Rzekł do niej
Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i
umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.
Wierzysz w to?» Odpowiedziała Mu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest
Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat»” (J 11, 20-27). Dom
Łazarza, w którym przebywali Żydzi stał się przez to niejako miejscem ciemności
i śmierci. Marta opuściła go, aby wyjść na spotkanie Światła. Mimo, że
uczyniła Jezusowi wyrzut, że nie przybył by ocalić jej brata, wiara Marty w
Jego orędownictwo u Boga pozostała niezachwiana. Jezus jest dla niej niczym
Mojżesz, który orędował za ludem, ilekroć ten dopuszczał się nieposłuszeństwa.
Jezusa jednak to nie zadowala. Pragnie On doprowadzić swoich rozmówców do
poznania Jego prawdziwej tożsamości i wyznania wiary. Tak właśnie uczynili
Samarytanie: „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem
uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem
świata” (J 4, 42); uwierzył w Jezusa uzdrowiony ślepy od urodzenia,
odpowiadając na Jego pytanie: „Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego? (…) On
zaś odpowiedział: «Wierzę, Panie!» i oddał Mu pokłon” (J 9, 35.38). Jednak
wiara Marty wręcz zachwyca, zważywszy, iż Ten, w którego pomoc wierzyła ona
sama, Maria i Łazarz, nie przybył, aby uratować jej brata przed śmiercią, a
teraz oczekuje od pogrążonej w bólu, by wyznała wiarę, że On jest
Zmartwychwstaniem i Życiem, oraz że każdy kto uwierzy w mocy tej wiary będzie
żył wiecznie. Spotkanie z Jezusem przywróciło Marcie nadzieję, oraz przymnożyło
jej wiary, czego dowodem jest przepiękne wyznanie: „Ja mocno wierzę,
żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat»” (J 11, 27).
Spotkanie
Jezusa z drugą siostrą Łazarza cechuje wymiar bardziej emocjonalny: „A gdy
Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg
i rzekła do Niego: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł». Gdy więc
Jezus ujrzał jak płakała (gr. klaiousan) ona i Żydzi, którzy razem z nią
przyszli, wzruszył się w duchu (gr. enebrimesato to pneumati – dosł.
wzburzył się w duchu), rozrzewnił (gr. etaraxen – dosł. poruszył) i
zapytał: «Gdzieście go położyli?» Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz!».
Jezus zapłakał (gr. edakrysen)” (J 11, 32-35). Jakkolwiek słowa
Marii, podobnie jak zdanie wypowiedziane przez jej siostrę były wyrzutem
uczynionym pośrednio Jezusowi za brak uzdrawiającej interwencji w chorobie
Łazarza, to jej prostracja przez Mistrzem wyraża jej całkowite podporządkowanie
Jego woli i samo w sobie jest wyznaniem wiary, że jest Panem.
Warto
zatrzymać się przez chwilę nad reakcją Pana Jezusa na płacz Marii i Żydów,
którzy za nią przyszli do Jezusa. To samo wydarzenie, które z racji na jego
znaczenie dla wiary uczniów wzbudziło radość Jezusa, jest przyczyną – z racji
na jego całkowite niezrozumienie – płaczu i lamentów. Takie zachowanie płaczków
musiało zirytować Jezusa, gdy przybył do domu Jaira, aby wskrzesić jego
córeczkę: „Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania
(gr. thorybon), płaczu (gr. klaiontas) i głośnego zawodzenia (gr.
alalazontas), wszedł i rzekł do nich: «Czemu robicie zgiełk i płaczecie?
Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go” (Mk 5, 38-39). Na ile
autentyczne były żale płaczących niech świadczy fakt, że szybko zamieniły się w
drwiący śmiech w reakcji na słowa Pana. Podobnie wzburzył Jezusa lament Żydów
nad śmiercią Łazarza. I jakkolwiek w niczym nie można ująć autentyczności i
głębi żalu jego siostry, to według Ewangelisty Jezus nie akceptuje takiej
postawy i Jego płacz przy grobie Łazarza nie wyraża bólu nad stratą i rodzącej
się z niego rozpaczy, lecz jest znakiem Jego cierpienia wobec śmierci, jako
stanu którego doświadczają bliskie Mu osoby i wszyscy ludzie. Świadczy to o
pełni człowieczeństwa Zbawiciela. O tym, że Jezus był wzburzony może świadczyć
fakt, iż św. Jan ponownie posługuje się tym samym zwrotem, opisując uczucia
Jezusa, po tym jak Żydzi szemrają przeciw Niemu: „A Żydzi rzekli: «Oto jak
go miłował (gr. ephilei)!» Niektórzy z nich powiedzieli: «Czy Ten, który
otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?» A Jezus
ponownie, okazując głębokie wzruszenie (gr. embrimomenos), przyszedł do
grobu” (J 11, 36-38).
Akt wskrzeszenia Łazarza sam w sobie wyraża
synowską relację Jezusa z Bogiem. „Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł:
«Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze
wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby
uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał». To powiedziawszy zawołał donośnym głosem:
«Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!» I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane
opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie
go i pozwólcie mu chodzić!»” (J 11, 41-44). Jezus nie prosi o cud niczym
Mojżesz, uciekający się do wyrafinowanych argumentów i nie będący pewny decyzji
Najwyższego. Jezus jest zawsze wysłuchany ponieważ zawsze robi wszystko, czego
oczekuje od Niego Ojciec. Wskrzeszenie Łazarza również jest Jego dziełem. Pan
składa dziękczynienie i niemal przeprasza Ojca za swoje słowa, wskazując na ich
pedagogiczny charakter. Ponadto nie musi uciekać się do żadnej symboliki: On
Słowo Przedwieczne przywraca człowiekowi życie poleceniem, jak na początku
stworzenia swoim pierwszym rozkazem uczynił światłość (por. Rdz 1, 3). Teraz
Słowo Wcielone staje się dla nas Światłością i Życiem.
Arek
Arku, wdzięcznym sercem i radosnym uśmiechem :) witam Ciebie, dziękuję za Twój cenny czas na przygotowane treści,
OdpowiedzUsuńna Dzień Pański.
Z grobu podnosisz Łazarza zmarłego od czterech dni, Chryste, okazując wszystkim prawdziwego świadka Twego zmartwychwstania po trzech dniach.
To, co wydawało się, że legło w gruzach, odrodziło się na nowo!
Jezu Chryste, pozwól umrzeć mojej pysze, mojemu egoizmowi, mojej zazdrości,
mojemu „ja”zabierz wszystko, co stare i złe.
Panie Jezu, proszę Cie o nowe oczy, nowe uszy, nowe usta, nowe serce, nowe myśli...
Niech poprowadzi mnie Duch Święty.
Niech czuję tę radość, jaka była udziałem Marii, Marty i Łazarza.