Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

23.04.2017

„Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29).


  II Niedziela Wielkanocna woli Pana Jezusa została ustanowiona, w 2000 roku przez św. Jana Pawła II, Niedzielą Miłosierdzia Bożego. Chrystus powiedział do św. Faustyny Kowalskiej: „Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia” (Dz 299). Zbawiciel wyjaśnił jej również sens tego święta i wskazał na konkretne korzyści dla naszego zbawienia, które z nim wiąże: „Pragnę, aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła  miłosierdzia  Mojego. Która dusza  przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar. W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski” (Dz. 699).

Objawienie przez Jezusa woli Bożej, by drugą Niedzielę Wielkanocną ustanowić dniem szczególnego wylania łask na skruszonych grzeszników, jest swoistą egzegezą Pana do Jego słów jakie wypowiedział na krzyżu, tuż przed swoją śmiercią: „Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę» (gr. Dipso). Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Wykonało się!» I skłoniwszy głowę oddał ducha” (J, 19 28-30). Jezus przez całe swoje ziemskie życie pragnął doskonale wypełnić zbawczą wolę swojego Ojca, nawet jeżeli wiedział, że będzie ona wyjątkowo bolesna. W Ogrodzie Getsemani modlił się bowiem: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22, 42). Kosztując z brudnej gąbki żołnierski ocet – taki bowiem kielich zgotowaliśmy dla Syna Bożego – Jezus dał wyraz swojego całkowitego poddania woli Ojca. On bowiem jest Autorem naszego dokupienia w Jezusie Chrystusie, przez którego udziela nam niezmierzonych łask – owoców paschalnego zwycięstwa Życia nad śmiercią i grzechem. O tym, że zdroje miłosierdzia rozlewają się dziś w Kościele z woli Ojca i na Jego chwałę, świadczą cytowane już słowa Pana Jezusa do siostry Faustyny:  „W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego”. Św. Łukasz następująco opisuje zachowanie miłosiernego ojca w Przypowieści o Synu Marnotrawnym: „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko (gr. esplanchnistche); wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15, 20). Słowo użyte przez Ewangelistę, by opisać  siłę ojcowskich uczuć, oznacza dosłownie „poruszyły się jego wnętrzności, jelita (herb. Rahamim), które były siedliskiem uczuć dobroci czy współczucia. Bóg kocha nas, grzeszników, całym sobą, bezgranicznie, i pragnie naszego autentycznego szczęścia na ziemi, oraz zbawienia wiecznego po śmierci. Objawienie tej prawdy było jednym z istotnych elementów nauczania Jezusa, który w swoim serdecznym i miłosiernym stosunku do ludzi cierpiących i potrzebujących okazywał głęboką miłość Boga do swoich dzieci i przynosił ukojenie, jak miało to miejsce w przypadku wdowy, matki zmarłego młodzieńca z Naim, którego wskrzesił: „Na jej widok Pan użalił się nad nią (gr. esplanchnistche ) i rzekł do niej: «Nie płacz!» (Łk 7, 13). Również w przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie Bóg Ojciec pochyla się nad naszym cierpieniem i biedą, niosąc konkretną pomoc: „Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko (gr. esplanchnistche ): podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem” (Łk 10, 33).
Dzisiejsze święto wprowadza nas w tajemnicę Bożego miłosierdzia, której źródłem – jak wskazuje Zbawiciel – jest Jego zranione na krzyżu serce. On bowiem nauczył siostrę Faustynę modlitwy na zakończenie Koronki do Miłosierdzia Bożego: „O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego, jako Zdrój miłosierdzia dla nas – ufamy Tobie” (Dz 187). W tym sensie wiąże się ono głęboko z perykopą ewangeliczną, którą Kościół rozważa podczas eucharystycznej Liturgii Słowa. Jej treścią są dwa spotkania Zmartwychwstałego Pana z uczniami. Pierwsze z nich miało miejsce wieczorem, w dniu Zmartwychwstania:

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł (gr. elthen) Jezus, stanął pośrodku (gr.este eis to meson) i rzekł do nich (gr. legeis autois): «Pokój wam! (gr. Eirene hymin)» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok (edeixen kai tas cheiras kai ten pleuran). Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 19-23).

Spotkanie Jezusa z uczniami odbywa się całkowicie z Jego inicjatywy. Podczas gdy Maria Magdalena szukała Pana, choćby miał to być kontakt z Jego martwym ciałem, któremu należało oddać ostatnią posługę, uczniowie trwali w mroku, zamknięciu i poczuciu osamotnienia. Wprawdzie Piotr i Jan udali się tego ranka do grobu, a umiłowany uczeń „Ujrzał i uwierzył” (J 20, 8), to jednak wciąż byli pogrążeni w strachu przed władzami świątynnymi, które zabiwszy Mistrza mogły pozbyć się również i ich, Jego najbliższych uczniów, aby raz na zawsze rozwiązać „problem” Jezusa z Nazaretu. Mimo to, Apostołowie do pewnego stopnia pozostali wierni Jezusowi: podnieśli się z pierwszego szoku i przerażenia, które sprawiły, iż rozproszyli się niczym owce, którym zabrano pasterza (por. Mt 26, 31) i zgromadzili, jakby powolni Duchowi Świętemu, który w odpowiedzi na modlitwę Jezusa: „Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno” (J 17, 11) kontynuował dzieło Boże i budował z nich Kościół. To jest pierwsza nauka jakiej udziela nam dziś św. Jan: Jezus Zmartwychwstały przychodzi do swojego Kościoła w konkretności jego czasami trudnej sytuacji i staje pośród niego jako Emanuel – Bóg z nami, „Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju” (Iz 9, 5).

Jezus, który przychodzi do uczniów jest tym samym Jezusem, z którym wędrowali drogami Galilei i Judei, słuchając Jego nauk o Królestwie Bożym i będąc świadkami cudów, jakie czynił. Jednocześnie jest On kimś innym, pełniejszym – jeśli chodzi o chwałę Bożą, której się wyrzekł w momencie Wcielenia. Św. Jan wyraża tę prawdę symbolicznie, pisząc, że Jezus przyszedł do uczniów „gdy drzwi były zamknięte”. Ciało Zmartwychwstałego Jezusa jest bowiem ciałem chwalebnym, które nie jest już podległe prawom fizycznym, lecz ma nad nimi władzę. Tożsamość umęczonego ciała Jezusa Ukrzyżowanego i chwalebnego ciała Jezusa Zmartwychwstałego, która była i nadal pozostaje dla wielu chrześcijan tajemnicą trudną do przyjęcia, stanowi objawienie wszechmocy Boga zawsze wiernego swoim obietnicom, jak uczył św. Paweł w Antiochii Pizydyjskiej: „A [to], że Go wskrzesił z martwych i że nie miał już nigdy ulec rozkładowi, tak wyraził: Wypełnię wierne, święte sprawy Dawida. Dlatego i w innym miejscu mówi: Nie dozwolisz, aby Twój Święty uległ skażeniu” (Dz 13, 34-35).

Św. Tomasz z Akwinu udziela w tej sprawie następujące wyjaśnienie: „Chrystus wszedł do uczniów przez drzwi zamknięte, choć posiadał ciało prawdziwe, oraz że uczynił to nie dlatego iż taka była natura tego ciała, lecz że taka była potęga zjednoczonego z nim Bóstwa. Według relacji Augustyna, niektórzy pisarze wysunęli następujący zarzut: „Jeżeli by to było ciało, właśnie to, które zawisło na krzyżu i powstało z grobu, w jaki sposób mogłoby ono wejść przez drzwi zamknięte? Odpowiadając na tę trudność mówi Augustyn: „Gdybyś pojął sposób, nie byłoby cudu; tam gdzie zawodzi rozum, buduje wiara". A w innym miejscu mówi: „Zamknięte drzwi nie stanowiły żadnej przeszkody dla konsystencji ciała, w którym było Bóstwo; Ten, który rodząc się nie naruszył dziewictwa Matki, mógł wejść bez otwierania drzwi". I to samo mówi Grzegorz” (Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna, t. 26, Droga Zbawiciela. Za: www.pch24.pl ). Doktor Anielski kładzie nacisk na moc Bożą, jaką włada Zmartwychwstały Pan „Ten, kto posiada ciało chwalebne, ma nad nim władzę tego rodzaju, że czyni je widzialnym kiedy chce, a kiedy nie chce żeby je widziano, czyni je niewidzialnym. Miał tę moc i Chrystus nie tylko jako jedną z cech swoistych ciała chwalebnego, lecz miał ją również z tytułu posiadanej przezeń Boskiej potęgi. Dzięki temu mógł sprawić w sposób cudowny niewidzialność nawet ciała nieuwielbionego” (tamże).

W dzisiejszej perykopie ewangelicznej Jezus rozwiewa wątpliwości uczniów co do swojej tożsamości, pozdrawiając ich i wskazując na swoje rany: „Rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok” (J 20, 19). Pokój, który Jezus przynosi uczniom jest czymś nieporównanie większym od zwykłego „Szalom!” jakim zwykli pozdrawiać się Żydzi. Jezus nie życzy swoim uczniom pokoju, tak jak my życzymy błogosławieństwa, mówiąc „Szczęść Boże”, On ich obdarza pokojem, który jest zapowiedzianym podczas Ostatniej Wieczerzy darem paschalnym: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!” (J 14, 27). Święty Paweł w Liście do Efezjan tłumaczy naturę chrystusowego pokoju: „On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch [rodzajów ludzi] stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i [w ten sposób] jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości” (Ef 2, 14-16). Jezus Chrystus jest pokojem, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, który teraz daje siebie Apostołom, a przez nich rodzącemu się Kościołowi, w mocy Ducha Świętego.

Dlatego właśnie Zbawiciel ukazuje uczniom swoje rany. Wprawdzie według ówczesnych przekonań zmartwychwstali powstaną tak jak umarli, aby można ich było rozpoznać, lecz znaczenie gestu Pana Jezusa jest nieskończenie ważniejsze, ponieważ jest on wypełnieniem proroctwa Zachariasza: „Na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem wyleję Ducha pobożności. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym” (Za 12, 10). Uczniowie mieli prawo czuć wyrzuty sumienia. Wszyscy, za wyjątkiem Jana, wyparli się Mistrza i pozostawili samego w rękach oprawców. Tymczasem Jezus pokazuje im rany zadane również za ich grzechy, aby zrozumieli jaką cenę zapłacił za ten pokój, jaki teraz wylewa na nich i na wszystkich, którzy w Niego uwierzą. Nie ma w Jego słowach wyrzutu, przeciwnie, posyłając do nich Marię Magdalenę, chciał przygotować ich na to spotkanie, dlatego polecił Jej: „Natomiast udaj się do moich braci (gr. adelphous mou) i powiedz im: "Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego (gr. Patera mou kai Patera hymon) oraz do Boga mego i Boga waszego (Theon mou kai Theon hymon)” (J 20, 17). Przez swoją Paschę Jezus wyniósł uczniów na poziom łaski dotąd dla nich nieosiągalny. Ci, którzy bez żadnej zasługi ze swej strony ze sług stali się przyjaciółmi Jezusa, zgodnie z Jego słowami: „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego” (J 15, 15), teraz – obmyci w Jego Najświętszej Krwi, zostali przez Niego wyniesieni do rangi braci, współuczestników – z pełnym zachowaniem różnicy ontologicznej – Jego relacji z Najwyższym jako Ojcem i Bogiem. Patrząc na rany Jezusa Apostołowie mogli przypomnieć sobie słowa proroctwa Izajasza, które wypełniło się także wobec nich: „Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich” (Iz 53, 5-6). Uczniowie rozpoznają Jezusa po Jego ranach nie tyle dlatego, że były im dobrze znane – nie wiemy nawet, czy poza Janem widzieli mękę Mistrza – lecz dlatego, że patrząc na nie doświadczyli w szczególny sposób tej miłości miłosiernej Boga Ojca, którą tylko Jezus może obdarzyć i której z niczym pomylić nie można.

Zatem Apostołowie jako pierwsi doświadczają odkupieńczej miłości Jezusa, aby móc głosić zbawienie wszystkim narodom. Doświadczenie przebaczającej miłości Boga, oraz radość z bycia włączonym, przez zjednoczenie z Jezusem w Jego mistycznym Ciele, w nadprzyrodzone życie Trójcy Przenajświętszej jest nieodłącznie związane z głoszeniem Dobrej Nowiny. Apostołowie, ich następcy, oraz wszyscy członkowie świętej wspólnoty Kościoła zostają włączeni – każdy według swojego powołania – w zbawczą misję Boga: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20, 21), stanowiąc Jej kontynuację w czasie i przestrzeni, aż do przyjścia Jezusa w chwale. Pan zapowiedział tę misję podczas Ostatniej Wieczerzy: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali” (J 15, 16-17). Obdarzając Apostołów darem Ducha Świętego i niejako czyniąc ich – przez swoje boskie tchnienie – nowym stworzeniem, Jezus udziela im łaski odpuszczania grzechów, która to moc była zastrzeżona dotąd dla samego Boga i Jego Syna, o czym świadczy historia starcia faryzeuszy z Jezusem podczas uzdrowienia paralityka: „Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić. «Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?» (…) Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» - rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!». I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga”  (Łk 5, 21.24-25). Kościół zamieszkały przez Ducha Świętego jest „przestrzenią łaski”, wspólnotą, w której Zmartwychwstały kontynuuje swoją misję uwalniania od grzechu i uświęcania tych, którzy w Niego wierzą, jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego: „Kto w walce ze skłonnością do złego byłby tak mocny i czujny, by uniknąć wszelkiej rany grzechu? "Było więc konieczne, aby Kościół miał moc odpuszczania grzechów także w inny sposób niż przez sakrament chrztu. Z tej racji Chrystus dał Kościołowi «klucze» Królestwa niebieskiego, mocą których mógłby przebaczyć każdemu grzesznikowi żałującemu za grzechy popełnione po chrzcie świętym aż do ostatniego dnia życia" (Katechizm Rzymski, 1, 11, 4)” (KKK 979).  Nie możemy przy tym zapominać, że to Bóg sam odpuszcza grzechy: „Chrystus chciał, by cały Jego Kościół w modlitwie, życiu i działaniu był znakiem i narzędziem przebaczenia i pojednania, które On nabył dla nas za cenę swojej Krwi. Wykonywanie władzy odpuszczania grzechów powierzył jednak Chrystus władzy apostolskiej, której została zlecona "posługa jednania" (2 Kor 5,18). Apostoł jest posłany "w imię Chrystusa", przez niego "sam Bóg" wzywa i prosi: "Pojednajcie się z Bogiem!" (2 Kor 5, 20)” (KKK 1442). 

Drugie opowiadanie spotkania Jezusa z Apostołami jest – jak to często bywa w Ewangelii św. Jana – rozwinięciem i pogłębieniem tematów poruszonych wcześniej; swoistym krokiem do przodu w procesie dojrzewania uczniów Jezusa w ich zjednoczeniu ze Zmartwychwstałym Panem, upodobnieniu się do Niego, które jest warunkiem właściwej realizacji powierzonej im misji przewodzenia Kościołowi. Jej pierwszoplanowym bohaterem jest, obok Jezusa, Tomasz, uczeń nieobecny podczas pierwszej wizyty Jezusa.

Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!» Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę». A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz [domu] i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!» Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój! (gr. Ho Kyrios mou kai ho Theos mou)» Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli»” (J 20, 24-29).   

Tomasz jest tu przedstawiony jako jeden z Apostołów. Samo hebrajskie imię t’om i jego aramejska wersja t’oma znaczy „bliźniak”. Ewangelista tłumaczy to imię na język grecki jako „Didymos”. Na kartach Ewangelii św. Jana uczeń ten pojawia się czterokrotnie. Szczególnie istotna jest emocjonalna reakcja Tomasza w odpowiedzi na informację Jezusa o śmierci Łazarza i Jego decyzję, by udać się do Betanii: „Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: «Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego!» Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: «Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć»” (J 11, 14-16). Świadczy ona z jednej strony o racjonalizmie Apostoła, który zdawał sobie ze śmiertelnego niebezpieczeństwa, jakie groziło Mistrzowi i Jego uczniom w Judei pod nosem nienawidzących Go kapłanów i uczonych w Piśmie, z drugiej zaś o jego przywiązaniu do Jezusa i gotowości na poświęcenie życia dla Niego. Jego racjonalizm, oraz pewną trudność w pełnym zrozumieniu nauczania Jezusa potwierdza jego krótka wymiana zdań z Jezusem podczas Ostatniej Wieczerzy. Gdy Pan powiedział:  „Znacie drogę, dokąd Ja idę». Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?». Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 4-5).

Mamy zatem do czynienia z procesem coraz głębszej racjonalizacji stosunku Tomasza do Jezusa i Jego misji. Szczytem tego braku zawierzenia jest obraźliwe wobec Jezusa ultimatum, które Tomasz postawił uczniom, gdy wreszcie spotkał się z nimi i wysłuchał ich niezwykłej wieści, będącej przepowiadaniem w pigułce: „Widzieliśmy Pana!” Mimo, że fizycznie jest wśród innych Apostołów, Tomasz duchowo jest sam. W swojej opozycji wobec Dobrej Nowiny o Zmartwychwstaniu Tomasz posuwa się dalej niż oni wcześniej: aby uwierzył, Jezus musi nie tylko mu się pokazać, lecz pozwolić dotknąć swoich ran. W rzeczywistości sceptycyzm Tomasza nie jest racjonalny lecz zmysłowy: Apostoł niejako absolutyzuje swoje zmysły, czyniąc z nich ostateczne kryterium jego ewentualnej wiary. Istotny jest również fakt, że Tomasz koncentruje się na ranach Zbawiciela, które uważa przede wszystkim za dowody realności i nieodwołalności – przynajmniej do czasu ostatecznego zmartwychwstania umarłych, na końcu czasów – Jego biologicznej śmierci.

Ósmego dnia po pierwszej wizycie Zmartwychwstałego drzwi pomieszczenia, w którym zbierają się Jego uczniowie nadal są zamknięte. Pozostaną takie, aż do dnia Pięćdziesiątnicy, kiedy zostaną definitywnie i ostatecznie otwarte. Wówczas powieje z nich wiatr Boży, który odmieni oblicze Ziemi. Mimo to, Jezus ponownie przychodzi i obdarza ich swoim pokojem. Tym razem Jego uwaga koncentruje się na Tomaszu. Pan zdaje się nie zrażać pozbawioną szacunku postawą ucznia i przystaje na jego warunki: „«Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!»” (J 20, 27). W ustępstwie Zbawiciela objawia się cała Jego miłość do Tomasza. W świetle tej małej kenozy Boga – Człowieka w sposób szczególny brzmią Jego słowa: „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11, 29). Jezus zna sekrety serca Tomasza i pragnie ukojenia Jego duszy, która nie potrafi wyrwać się mroku i cieniu śmierci. Pragnie, by Apostoł przyjął jarzmo wiary i dostrzegł w Chrystusie Wschodzące Słońce, które daje życie. Ponieważ taka jest wola pełnego „litości serdecznej (gr. spanchna eleus) Boga naszego” (Łk 1, 78). Logos Wcielony gotów jest pozwolić Tomaszowi włożyć palce w rany rąk i dłonią sięgnąć aż do Najświętszego Serca, z tego samego powodu, dla którego w Ogrójcu prosił swoich oprawców, by zostawili w spokoju Jego uczniów: „Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś»” (J 18, 9) – Uczniowie są „darem” kochającego Ojca dla Syna, który wyraża swoją Miłość do Ojca całkowitym posłuszeństwem Jego woli. Apostołowie zostali powołani i włączeni w ten wzajemny dialog Miłości Ojca do Syna w Duchu Świętym, stąd Jezus wystawia swoje rany na dotyk jednego z nich, by Go ocalić.

Ze słów Jezusa wynika, że Tomasz nie posunął się tak daleko. Wystarczyła obecność Pana, widok Jego ran, dźwięk Jego głosu, aby Tomasz ujrzał swoją postawę w całej jej pysze i niedorzeczności: „Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!» Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli»” (J 20, 28-29). Czyniąc swoje wyznanie wiary ,Tomasz przyjmuje dar paschalny nowego życia w Chrystusie, który wyraża się nowej relacji do Boga: ponieważ Jezus jest jego Panem i Bogiem, Apostoł staje się prawdziwie dzieckiem Ojca Niebieskiego i uczestnikiem Jego chwały, do której wejdzie po swojej męczeńskiej śmierci. Chwała ta będzie również udziałem wszystkich adresatów Ewangelii św. Jana, który pisze w jej pierwszym epilogu: „I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego” (J 20, 30-31). Są oni bowiem, w ich wierze opartej na świadectwie Apostołów, błogosławionymi Synami w Synu, i mają w sobie życie Boże, którego nikt i nic nie będzie mógł im odebrać, jeżeli będą zachowywać przykazania i trwać w miłości Jezusa, który jest źródłem prawdziwej radości:  „Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15, 10-11).

Właśnie dlatego, że radość paschalna nie eliminuje cierpienia, lecz je przemienia w dar miły Bogu, Ci którzy jak św. Faustyna Kowalska całkowicie zawierzają Bożemu miłosierdziu, zostają przemienieni na podobieństwo Jezusa i stają się żertwami ofiarnymi dla zbawienia świata, oraz wiarygodnymi świadkami Jego Zmartwychwstania: „Dziś w czasie rezurekcji ujrzałam Pana Jezusa w wielkim blasku, Który zbliżył się do mnie i rzekł: - pokój wam dzieci moje i wzniósł rękę i błogosławił. Rany rąk i nóg i boku były niezatarte, ale jaśniejące. Kiedy się spojrzał na mnie z taka łaskawością i miłością, że dusza moja zatonęła cała w Nim – i rzekł do mnie – wzięłaś wielki udział w Męce Mojej, dlatego daje ci ten wielki udział w chwale i radości Mojej. Cała rezurekcja wydala mi się jedna minutą. Dziwne skupienie ogarnęło moja duszę i trwało przez całe święta. Łaskawość Jezusa jest tak wielka, że to nie da się wypowiedzieć” (Dz 205).    
                                                              Arek

1 komentarz:

  1. Arku dziękuję!!!
    Niech Pan Bóg wynagrodzi Twój trud potrzebnymi Łaskami.

    Niech Duch Miłosierdzia Bożego spocznie na każdym z nas. Jezu, zobacz jak jesteśmy słabi. Niech Twoje Miłosierdzie utuli każdą duszę - ziemską i czyśćcową.
    JEZU UFAM TOBIE !!!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.