Pewien niewidomy, wybrał się w piękny, wczesny poranek na spacer. Wiosna przyszła... nie widział jej, ale chciał ją usłyszeć, poczuć …
Znał teren, miał swoje wyznaczniki, które pomagały mu w orientacji… zawsze wiedział, gdzie w danym momencie się znajduje…
W
ramach wiosennych porządków, czy może budowy, wycięto jednak w pewnym miejscu, duży pas żywopłotu, który był naturalnym
wyznacznikiem jego drogi…
Niewidomy
zaryzykował i poszedł dalej… jednak zagubił się….
Krążył, chodził tu i tam, aż wreszcie znalazł się na
moście… wydawało mu się, że usłyszał cichy kobiecy szloch…
Po chwili
jednak, usłyszał w miarę pewny głos:
- Tak. Odparł. Z mojej drogi zginęły pewne punkty
orientacyjne i zagubiłem się. Czy mogła by Pani mi pomóc? Zaprowadzić do
miejsca, gdzie będę wiedział, jak mam dalej iść?
- Oczywiście. Chętnie panu pomogę.
… Poszli, a kobieta postanowiła odprowadzić
zmęczonego już drogą człowieka, do samego domu.
Na
pożegnanie mężczyzna podziękował kobiecie…
Ona jednak po chwili wzięła jego rękę, pocałowała i
powiedziała:
- To ja chcę panu bardzo podziękować.
Uratował mi pan życie.
Jakiś czas temu opuścił mnie mąż, popadłam w smutek,
rozpacz, nie wiedziałam, jak dalej żyć, straciłam sens życia … Przyszłam na
most, aby skoczyć do rzeki i skończyć to swoje cierpienie. Jednak, dzięki panu, zobaczyłam, że mogę być
jeszcze komuś potrzebna, że mogę pomagać, odnaleźć się w życiu na nowo. Będę
żyła. Przepraszam i dziękuję Panie Boże.
Na kanwie zasłyszanego podczas niedzielnej Mszy Św. opowiadania, taka moja refleksja.
Spotkały
się dwie ślepoty. Fizyczna i duchowa. Z pierwszą, z ograniczeniami dało się żyć… Druga mogła zaprowadzić do tragedii.
Czy może jedna dać coś drugiej?
Jak widać
może.
Czasem wydaje się nam, że tak niewiele, albo prawie
nic nie mamy do zaoferowania drugiej osobie, jesteśmy w kręgu własnych spraw,
czasem w bolącym życiu.
Ale, może wystarczy, żebyśmy zachcieli i zaczęli
dawać siebie… Może wiele i od razu się
nie zmieni, ale nasza perspektywa postrzegania siebie i innych może się zmienić.
Może dostrzeżemy nowy punkt orientacyjny w życiu? Może przypomnimy sobie o tym,
co w życiu jest najważniejsze i z nową siłą pójdziemy dalszą drogą.... A może, ktoś za naszą przyczyną pójdzie nową
drogą?
Nigdy nie wiemy, co z tego z czym wyjdziemy do
innych, może być dla nich wielką pomocą, a może i przełomem w życiu.
Mówi się, że ofiarowana pomoc wraca, i czasem nie wiadomo, kto właściwie otrzymał większy dar: ten obdarowany, czy obdarowujący.
Mówi się, że ofiarowana pomoc wraca, i czasem nie wiadomo, kto właściwie otrzymał większy dar: ten obdarowany, czy obdarowujący.
Bądźmy dla innych tam gdzie jesteśmy, ale tu w naszej Inicjatywie Modlitwy Wstawienniczej, bądźmy dla siebie również.
Sławek
Pięknie to ująłeś Sławku. Nic dodać, nic ująć.Chwała Ci za to.
OdpowiedzUsuń+ Dziękuję Sławku ! Twoje słowa bardzo w odpowiednim momencie dla mnie jako mobilizacja mimo wszystko :):):) pozdrawiam serdecznie z życzeniami wielu łask Bożych :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Sławku, jakoś rzadko uświadamiałam sobie, jak wielkim darem jest dar wzroku.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tego opowiadania, dociera do mnie prawda o tym jak wielkim dobrem jest dar widzenia. Dziękuję Ci Boże, za moje oczy i spraw, aby oczy moje były miłosierne.
Czasami może się okazać, że takim niewidomym
to właśnie ja jestem.
„Jezusie ulituj się nade mną. Jezusie, daj abym przejrzał.”
Panie Jezu, zapraszam Cie do mojego serca, naucz mnie patrzeć na życie swoimi oczami.