Obchodzimy
w Kościele katolickim Tydzień Modlitw o Trzeźwości Narodu, rozpoczynamy również okres Wielkiego
Postu.
Myślę, że decyzje przeżycia tego okresu w trzeźwości,
będą jednymi z podejmowanych postanowień.
Może więc,
dobrze jest dać świadectwo, że można nie używać alkoholu w ogóle, że można się
obyć i być radosnym, szczęśliwym… wolnym człowiekiem, że jest się wtedy radością
i przykładem dla najbliższych, oraz, że o żadnym cierpiętnictwie mowy niema.
Może kogoś
to zachęci do przedłużenia życia w trzeźwości poza okres Wielkiego Postu, które
być może jest jemu, czy jego bliskim potrzebna jak powietrze? Komu innemu może pomoże wytrwać w podjętym
kiedyś postanowieniu, gdy zobaczy, że są ludzie, którzy tak żyją i chwalą sobie
takie życie.
A może, ktoś
komu to jest bardzo potrzebne, zastanowi się, że tak jak dotąd, dalej żyć nie
można, że abstynencja, to ostatnia deska ratunku dla niego i najbliższych,
których krzywdzi, albo których może stracił….
Gdy się
prosi o świadectwo, trzeba zacząć od siebie… więc zacznę.
Moja
młodość upłynęła bez pokątnego sięgania po jakiekolwiek trunki, ale gdy przed
studiami, na rok czasu, znalazłem się w pewnym towarzystwie…
jedna z tamtych osób może te słowa odczytać… Ewa pozdrawiam Cię… uznałem, że alkohol, jako…. atrybut dorosłości, można okazjonalnie wprowadzić do swojego życia….
jedna z tamtych osób może te słowa odczytać… Ewa pozdrawiam Cię… uznałem, że alkohol, jako…. atrybut dorosłości, można okazjonalnie wprowadzić do swojego życia….
I
wprowadziłem. Całe 2 razy, po jakieś dwie lampki wina: w moje imieniny i po 4
miesiącach, w Dzień Kobiet. Większa część tego towarzystwa mocno !!!…
zakrapiała. Ewa i ja byliśmy w tej
mniejszościowej grupie, ale nie abstynenckiej… Przeżyliśmy, nie dając się ponieść swobodzie…
W wakacje
pojechałem na oazę. Tam o ile pamiętam podpisałem na rok Krucjatę Wyzwolenia
człowieka…
Zaczęły się
studia, potem nastał rok 1981. Zamach na
Ojca Świętego Jana Pawła II, choroba i śmierć Kardynała Stefana Wyszyńskiego i
Jego pogrzeb.
I w te
właśnie dni, chyba w dzień pogrzebu Kard. Wyszyńskiego, postanowiłem nie rozdrabniać się i podpisałem
zobowiązanie, że do końca życia nie wezmę do ust jakiegokolwiek alkoholu.
Potem w
różnych miejscach, trochę dla umocnienia, a trochę dla świadectwa, kilka razy
ponawiałem to zobowiązanie. Oczywiście zobowiązanie połączone było z
intencjami, które Panu Bogu przedstawiałem.
Nigdy nie
miałem rozterek na tle abstynencji, czy problemów z dotrzymaniem postanowienia,
chociaż, gdy trafiłem do pracy do pewnego rodzaju przedsiębiorstw i gdy przy
imprezie imieninowej powiedziałem, że nie piję, to ktoś zapytał... to po co tu
przyszedłem?... Namowy, podejścia w
obecności Żony, czy gdy Jej nie było miały miejsce przez dłuższy czas….
W moim domu, tzn w obecnym domu, nigdy nie było stawianego alkoholu, wesele, a raczej przyjęcie weselne miałem
również bez alkoholu.
Żona mi kiedyś powiedziała, że „gdybyś pił, to bym
za Ciebie nie wyszła”.
Niektórzy
przez alkohol tracą współmałżonków, a ja przez alkohol, a w zasadzie przez jego
brak w moim życiu, być może postawiłem kropkę nad i dla naszego Sakramentu
Małżeństwa.
Kiedyś
słyszałem, jak jeden z księży z podgórskich stron powiedział... jakoś tak: „pić mało to
bele kto potrafi, ale, żeby nie pić wcale, to dopiero potrzeba chłopa”…
Kieruję to
do mężczyzn z zachętą, żeby nie bali się rezygnować z mieszaniny C2H5OH i H2O z
dodatkami smakowymi. Odważcie się być CHŁOPAMI, którzy są ostoją, dają wierność, spokój,
radość, po prostu szczęście, swoim najbliższym. Zawsze są wolnymi ludźmi i nie chodzą na pasku uzależnienia
o które łatwo, gdy się w tych chemikaliach zbyt zagustuje.
A kobiety?
Wy szczególnie bądźcie piękne. Niech na Waszych twarzach pojawia się jedynie piękny
uśmiech, a nie … grymas… wiadomo jaki. On jest okropny....
Abstynencja też Wam przystoi.
Abstynencja też Wam przystoi.
Zachęcam do
dawania świadectwa, że abstynent, to nie jest gatunek wymarły….
Panie Boże,
proszę, Błogosław wszystkim na drodze abstynencji, przyjmij nasze intencje i
udziel potrzebnych łask. O trzeźwą Polskę proszę.
Sławek +
Hmm… czyżbym jednak należał do wymarłego gatunku i właściwie nie powinno mnie tu nie być???
OdpowiedzUsuńCzy też jest taki brak w odwagi w powiedzeniu, że jestem abstynentem?
Tyle jest problemów z alkoholem w ogóle, tyle bólu i próśb widzimy w intencjach…
Czy tak trudno w ramach, ekspiacji, ofiary, przykładu młodszym w rodzinie, czy w ogóle, czy w jakiejkolwiek innej intencji … jest podjąć abstynencję i nie wstydzić się tego?
Każdy ma jakieś, bliższe, czy dalsze czasem nawet tragiczne doświadczenia z alkoholem: wśród bliskich, w otoczenie, albo nawet własne.
Czy z doświadczenia nie może zrodzić się myśl jakiegoś sprzeciwu, a następnie intencja własnej reakcji, która zaowocuje abstynencją?
U mnie to nie był kaprys abstynencji, czy chęć bycia oryginalnym, czytaj niedzisiejszym…
Moja abstynencja, to reakcja podparta intencją… Wtedy idzie łatwo. Składamy to w ręce Boże i pielęgnujemy ten dar, prosząc, aby przyniósł owoce, które go spowodowały.
Nie bójmy darować się Panu Bogu… i w taki sposób.
Sławek