Błogosławieństwa, w które wsłuchujemy się podczas dzisiejszej Liturgii Słowa, są wstępem, a jednocześnie syntezą nauczania Pana Jezusa, które znamy pod nazwą Kazania na Górze. Stanowi ono nie tylko kodeks moralności chrześcijańskiej, lecz również jest kolejną epifanią Zbawiciela, przedstawioną nam przez św. Mateusza przez pryzmat Prawa królestwa Bożego, które jest wypełnieniem Prawa mojżeszowego, i którego fundamentem jest miłość do Boga i bliźniego.
Jak pisze
św. Mateusz publiczna działalność Jezusa spotkała się z entuzjastycznym
przyjęciem: „I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych
synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszystkie choroby i
wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii.
Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite
choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich
uzdrawiał. I szły za Nim (gr. ekolouthesan auto) liczne tłumy z Galilei
i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania” (Mt 4, 23-25). Warto
zwrócić uwagę, że Ewangelista opisując reakcję tłumów posługuje się tym samym
zwrotem, którym wcześniej opisał reakcję pierwszych Apostołów, zarówno Piotra i
Andrzeja: „Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim (gr.
ekolouthesan auto)” (Mt 4, 20), jak również Jakuba i Jana: „A oni
natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim (ekolouthesan auto)”
(Mt 4, 22). Jakkolwiek powołanie apostolskie było wyjątkowe, to św. Mateusz
informuje nas, że przepowiadanie przez Jezusa Dobrej Nowiny, której
towarzyszyły uzdrowienia, zaczęło przynosić obfite owoce i wiele osób, zarówno
z pośród Synów Izraela, jak również pogan, weszło na Jego Drogę i stało
się uczniami Pana. To właśnie do nich, swoich naśladowców, Zbawiciel
zwrócił się ze swoim nauczaniem na górze.
„Jezus,
widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego
uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami” (Mt 5, 1). Św. Mateusz przedstawia
Jezusa jako Nauczyciela Prawa nowego i wiecznego Przymierza. Podobnie jak
Mojżesz, który wstąpił na górę Synaj, aby otrzymać Boże przykazania, Zbawiciel
wchodzi na górę, by z niej przekazać tłumom kodeks królestwa Bożego.
Ewangelista dba o to, by podkreślić majestat boskiego Nauczyciela: Jezus
zasiada, przystępują do Niego Jego uczniowie, on zaś zaczyna „ich” nauczać.
Ich, to znaczy zarówno uczniów powołanych przez Niego osobiście do apostolskiej
posługi, jak również tych wszystkich, których serca zostały dotknięte łaską
Ducha Świętego i poszli za Jezusem. Św. Marek uczy nas, że źródłem tego
nauczania jest miłość Pana Jezusa do idących za Nim tłumów: „Gdy Jezus
wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi (gr. esplanchnisthe
ep autous), byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać”
(Mk 6, 34). Św. Mateusz również podkreśla tę głęboką miłość, poruszającą Jezusa
aż do trzewi, bo tak można tłumaczyć ten grecki czasownik, na widok tłumów,
które poszły za Nim, narażając się na głód niewygody: „A widząc tłumy ludzi,
litował się nad nimi (gr. esplanchnisthe peri auton), bo byli znękani i
porzuceni, jak owce nie mające pasterza” (Mt 9, 36). W tym właśnie
nauczanie Jezusa różni się od wszelkiego innego nauczania, że jest ono wyrazem
odwiecznej Miłości Boga do człowieka, a ponieważ ta Miłość jest zawsze
paschalna, to znaczy stanowi dar zbawienia, które dokonało się przez śmierć i
zmartwychwstanie Jezusa, to w nauczaniu swego Syna Bóg Ojciec objawia siebie i
daruje swoją przyjaźń każdemu człowiekowi, który chce otworzyć się na łaskę
Ducha Świętego. Ten dar wyraża się w Eucharystii, której celebracja łączy w
sobie słuchanie Słowa Bożego i spożywanie Ciała Pańskiego. Zaś zapowiedzią
Eucharystii jest cudowne rozmnożenie chlebów, które – w cytowanym fragmencie
Ewangelii św. Marka – następuje właśnie ponauczaniu tłumów (por. Mk 6, 35-44).
Swoje
Kazanie na Górze Jezus rozpoczyna proklamacją ośmiu błogosławieństw, które
przez to kim są ich adresaci wyrażają niezwykłość Jego królestwa. Dotąd za
błogosławionych, czyli szczęśliwych (gr. makarioi) uważano ludzi
postępujących nienagannie i żyjących według Prawa, które Bóg dał swojemu ludowi
przez Mojżesza: „Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie
wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w
Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą” (Ps 1, 1). Tymczasem
Jezus całkowicie zmienia perspektywę wiążąc błogosławieństwo z rzeczywistością
królestwa Bożego:
„«Błogosławieni
ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni,
którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni
cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni,
którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni
miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni
czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni,
którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni,
którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy
królestwo niebieskie.
Błogosławieni
jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu
mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza
nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli
przed wami” (Mt 5,
3-12).
Błogosławionymi
są ci, którzy nie budują między sobą a Bogiem żadnych barier, lecz przeciwnie
pozwalają, aby Jezus zniszczył wszelkie przeszkody stojące na drodze ich
zjednoczenia z Bogiem swoją łaską, upodabniając ich do siebie. Ponieważ to
Jezus Chrystus jest Pierwszym Błogosławionym i Pośrednikiem między Ojcem, Dawcą
wszelkiego błogosławieństwa a człowiekiem potrzebującym zbawienia. O Synu Bożym
powiedziała św. Elżbieta do Maryi: „Błogosławiona jesteś między
niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona” (Łk 1, 42).
Jezus jest
wzorem wszelkiego ubóstwa duchowego, gdyż „istniejąc w postaci Bożej, nie
skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego
siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi” (Flp 2,
6-7). To ubóstwo należy rozumieć jako wolność wobec rzeczy materialnych, nie
zaś jedynie ich brak, który często jest od człowieka niezależny i stanowi
przyczynę degradacji moralnej. Jezus był wolny wobec tego wszystkiego, co
możemy nazwać mamoną, czyli zarówno pożądania bogactwa, jak i władzy, co
udowodnił wychodząc zwycięsko z kuszenia przez diabła na pustyni (por. Mt 4,
1-11).
Jako
Człowiekowi kompletnemu nie obcy był Zbawicielowi smutek na widok ludzkiego
nieszczęścia i śmierci, który wyraził przed grobem Łazarza: „Jezus
zapłakał. A Żydzi rzekli: «Oto jak go miłował!»” (J 11, 35-36).
Szczególnym zaś cierpieniem napełniało Jego serce odrzucenie daru zbawienia
przez tych, do których został posłany, o czym świadczy lamentacja Pana nad
losem Świętego Miasta: „Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i
kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani! Ile razy chciałem zgromadzić
twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście. Oto
wasz dom zostanie wam pusty. Albowiem powiadam wam: Nie ujrzycie Mnie odtąd, aż
powiecie: Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie»” (Mt 23, 37-39).
Wejście do
królestwa Bożego jest niczym innym jak przyjęciem zaproszenia Jezusa do
zjednoczenia z Nim, w cichości i pokorze Jego Przenajświętszego Serca: „Przyjdźcie
do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.
Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny
sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11, 28-29).
Chrystus
objawił nam też prawdziwy sens Bożej sprawiedliwości, o której Bóg mówił przez
proroka Ezechiela: „Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby
występny zawrócił ze swej drogi i żył” (Ez 33, 11). To pragnienie Trójcy
Przenajświętszej, abyśmy uniknęli śmierci i mieli życie potwierdził Jezus swoim
posłuszeństwem woli Ojca, która zaprowadziła Go aż na krzyż. Jest On bowiem –
przez swoje słowa i czyny – objawieniem nieskończonego Miłosierdzia Ojca, szczególnie
gdy jako Dobry Pasterz „daje życie swoje za owce” (J 10, 11). Dlatego
św. Paweł zauważa, że Zbawiciel „stał się dla nas mądrością od Boga i
sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem” (1 Kor 1, 30).
Jezus uczy
nas również, że autentyczna czystość ma wymiar duchowy i polega na trwaniu w
zjednoczeniu z Bogiem, oraz na posłuszeństwie Jego poleceniu: „Bądźcie więc
wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Ta
doskonałość wyraża się w całkowitej miłości do Boga i bliźniego. Jedynie
trwając w łasce uświęcającej możemy wydawać owoce Ducha: „miłość, radość,
pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie”
(Ga 5, 22). Analogicznie nieczystość nie polega na uchybieniu w
przestrzeganiu nakazów i zakazów prawa, lecz na nieczystości serca: „to, co
z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to czyni człowieka nieczystym. Z serca
bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże,
fałszywe świadectwa, przekleństwa. To właśnie czyni człowieka nieczystym. To
zaś, że się je nie umytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym»” (Mt 15,
18-20).
Z głoszeniem
Dobrej Nowiny nierozerwalnie związany jest dar pokoju. Począwszy od zastępów
anielskich, które „wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na
ziemi pokój ludziom Jego upodobania»” (Łk 2, 13-14) aż po słowa
Zmartwychwstałego Pana: „«Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was
posyłam»” (J 20, 21), Pan Bóg wprowadzał przez swojego Syna pokój, co
więcej Ojciec uczynił Syna naszym pokojem: „On bowiem jest naszym pokojem.
On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający
je mur - wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w
zarządzeniach, aby z dwóch [rodzajów ludzi] stworzyć w sobie jednego nowego
człowieka, wprowadzając pokój, i [w ten sposób] jednych, jak i drugich znów
pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości”
(Ef 2, 14-16).
Wszelkie
prześladowania, jakich od swojego początku doświadcza Kościół Chrystusa, są
niejako kontynuacją tego prześladowania, którego wcześniej doświadczył nasz
Mistrz. Gdy Jezus umył nogi swoim uczniom, powiedział do nich: „Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od
tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego
będziecie postępować” (J 13, 16-17). I dodał: „Jeżeli was świat
nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata,
świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata,
bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie
na słowo, które do was powiedziałem: "Sługa nie jest większy od swego
pana". Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15,
18-20). Radość chrześcijanina nie wynika z samego faktu bycia prześladowanym,
lecz z tego, że może dzielić los Pana, po to, by uczestniczyć w Jego chwale,
jak głosi Konstytucja Lumen Gentium: „W rozmaitych rodzajach życia i
powinnościach jedną świętość uprawiają wszyscy, którymi kieruje Duch Boży, a
posłuszni głosowi Ojca i czcząc Boga Ojca w duchu i w prawdzie, podążają za
Chrystusem ubogim, pokornym i dźwigającym krzyż, aby zasłużyć na uczestnictwo w
Jego chwale. Każdy stosownie do własnych darów i zadań winien bez ociągania
kroczyć drogą wiary żywej, która wzbudza nadzieję i działa przez miłość”
(LG 41).
Właśnie
dlatego, że jak pisał św. Paweł „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który
by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na
nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4, 15) Jezus, który „uwolnił
nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w
którym mamy odkupienie - odpuszczenie grzechów” (Kol 1, 13) ma moc
przemiany naszej codziennej rzeczywistości i uczynienia z tego, co dotąd
stanowiło źródło cierpienia: ubóstwa, smutku, poniżenia i niesprawiedliwości,
źródłem uświęcenia i radości. On też jest Dawcą darów duchowych, które czynią
błogosławionymi tych, którzy chcą z pokorą je przyjąć: wolności od nadmiernego
przywiązania do dóbr materialnych; pociechy duchowej, która płynie z
kontemplacji Jego Krzyża; cichości wynikającej z autentycznego zrozumienia –
jak Maryja – co jest w życiu naprawdę istotne; sprawiedliwości, którą jest
epifanią Bożej Miłości; miłosierdzia będącego odblaskiem świętości Boga;
czystości serca, która jest kluczem do bram nieba; pokoju będącego
paschalnym darem Zbawiciela i wytrwałości w prześladowaniach, ponieważ jak
powiedział nasz Mistrz: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc
obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5).
Zadania
jakie Pan postawi tłumom w dalszej części swojego dyskursu nie należą do
najłatwiejszych. Niektórzy uważają wręcz, że Jezus specjalnie tak wywindował
poprzeczkę moralną, aby człowiek, nie mogąc sprostać Jego oczekiwaniom
uświadomił sobie swoją grzeszność i zrezygnowany zdał się na miłosierdzie Boże.
W rzeczywistości Jezus pokazał nam „drogę jeszcze doskonalszą” (1 Kor
12, 31), którą jest On sam i którą powinniśmy z ufnością podążać. Czymże jest
bowiem królestwo Boże, jeśli nie swoistą „synchronizacją” naszego życia z
życiem Zbawiciela? Św. Paweł pisał w liście do Filipian we wstępie do
przepięknego hymnu o kenozie Chrystusa: „To dążenie niech was ożywia;
ono też było w Chrystusie Jezusie” (Flp 2, 1). Dosłownie to zdanie można
przetłumaczyć następująco: „To myślcie w was, co i w Pomazańcu Jezusie”.
Warto zatem zadawać sobie jak najczęściej pytanie: „Co o tym myślał Jezus?”
„Jak by w tej sytuacji postąpił?” Myślę, ze Pan nie pożałuje swojej łaski tym,
którzy chcą jak najbardziej upodobnić się do Niego w myślach, słowach i
czynach, ponieważ z całą pewnością taka postawa jest Mu miła. W ten sposób
zrealizujemy Jego polecenie: „Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego
sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6, 33). Skoro zaś „królestwo
Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i
radość w Duchu Świętym” (Rz 14, 17), to my również staniemy się adresatami
słów skierowanych przez Jezusa do św. Piotra i każdy z nas, którzy poszliśmy za
Mesjaszem i dziś u stóp góry słuchamy Jego błogosławieństw, „stokroć tyle
otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19, 29).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.