Stawać się dobrym przez służbę Braciom, czyli być jak chleb... pokarm codzienny, taki zwyczajny, który zawsze jest, ale gdy go braknie, to cały świat wygląda zupełnie inaczej ... wtedy jakby dotykał nas głód, którego nic nie jest w stanie nasycić ... módlmy się za Tych spośród nas, którym jest ciężko, bo nie mają kogoś, kto umie być jak chleb powszedni, kto nie jest tak dobry jak miłość , bez której życie wydaje się puste :):):) módlmy się o cud przemiany ludzkich serc w ich życiu :) każdego dnia, także dla potrzebujących i odwiedzających IMW.
Módlmy się też za
tych, którzy dają siebie innym, niekiedy, jak Ś.p. wolontariuszka Helena do ostatniej kruszynki…
Eluniu P
OdpowiedzUsuńDzięki Ci za te słowa. Właśnie się zastanawiałam jak mam pomóc chłopcu, który całe życie spędził w Domu Dziecka co spowodowało chyba pustkę w jego życiu, bo na niczym mu nie zależy (12l)tak jak piszesz. Posłałam go do Niepokalanowa na ferie i obawiam się, że będzie na "czarnej liście" i już nie będzie mógł brać udziału w rekolekcjach.
Dopadło mnie zwątpienie. Ale dzięki Twojemu tekstowi muszę być dla niego jak chleb powszedni, dając mu samo dobro i tylko dobro wierząc, że Najwyższy będzie "dostawcą" tego chleba i wierząc, że to dziecko kiedyś będzie nasycone
+ Dziękuję:) za Twoje świadectwo i troskę o Człowieka, który jest głodny miłości tak jak chleba... może właśnie czekał na Ciebie... ja też mam wokół siebie ludzi dla których pragnę być "jak chleb"... i wciąż rozbijam się o egoizm czy to własny czy cudzy... jednak nie odpuszczam i wciąż na nowo zaczynam... ostatnio na jednym z kazań usłyszałam, że jeśli wkraczamy na drogę wypełniania woli Bożej, zamierzonej wobec nas, to właśnie dążymy do tego, by stać się "chlebem" dla innych czyli mogą mnie przyjąć, połamać, odrzucić, czyli mogą zrobić to samo co z miłością... jednak najważniejsze jest to, czy oddaję siebie i podejmowane zadania Panu Bogu, prosząc odkryj proszę swój plan dla mnie i daj mi siły, abym go przyjęła i proszę bądź ze mną i spraw, abym wypełniała co mi dajesz z Twoją Boże pomocą... Bardzo to trudne, ale nasz Bóg jest Bogiem Wszechmogącym i kochającym Tatusiem, więc Jego plan dla mnie jest z pewnością lepszy chociaż trudniejszy :):):)... ale kto obiecywał, że będzie łatwo :)... i nie musi być, bo to Pan jest naszą mocą :)...a sami z siebie nic nie możemy :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZgadzam się z wszystkim co napisałaś Eluniu. I dziękuję Ci za te słowa. Ja jeszcze "karmię się" słowami: "posyłam Was do pracy bez nagrody" i naprawdę czego nie oczekuję i jest mi lżej pokonywać.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno
+ Wielkie dzięki Aniu :)... zdaje mi się, ze nigdy nie oczekiwałam nagrody, ale to pewnie złudzenia, że tak było :), skorzystam więc z tego czym się karmisz i będę powtarzać "że nie oczekuję żadnej nagrody" bo wszystko na chwałę Pana i pożytek ludziom :)... jak słyszę, że kogoś nudzi Kościół i nasza wiara, to nie rozumiem, bo ja np. wciąż przeżywam nowości i wstrząsy :)... bo niby się wie, a jednak... jak to dobrze Aniu, że możemy się dzielić przeżywaniem wiary, dziękuję Ci z całego serca! I Wszystkim, którzy otwierają się na dzielenie :) sobą :)
UsuńGłęboki tekst.
OdpowiedzUsuńW Kościele w Polsce obchodzimy rok św. Brata Alberta - warto sięgnąć do biografii tej wyjątkowej Osoby. Wyjątkowej także przez to, że Jego świętość nie była wcale oczywista, nie urodził się w aureoli a przed jego stopy aniołowie nie sypali kwiatów. Taki Święty na nasze czasy.
Z pozdrowieniami,