Tyle razy słyszałam słowa…
Jezus,
Syn Boży narodził się w stajence.
Zawsze
jest mowa i potępienie tych, którzy nie chcieli przyjąć ciężarnej Maryi do
swojego domu.
Dzisiaj jednak pomyślałam o gospodarzu, który jednak zdecydował się na
udzielenie gościny Świętej Rodzinie.... Może dlatego, że trochę się z nim identyfikuję...
Bóg zapukał, spytał... czy może..., że chciałby zamieszkać w moim sercu, czy
ja znajdę dla niego tam miejsce?… Wcale nie tak łatwo otworzyć drzwi
Chrystusowi, zaprosić do środka i pokazać wszystko...
To co do tej pory było
skrywane za murami domu. Obawa, że wejdzie i powie… wrócę jak
posprzątasz…
Ale nic takiego się nie dzieje... wchodzi i siada cichutko w kąciku i … jest..
Na razie ma tylko kąt, ale Jego obecność sprawia, że zaczynasz inaczej
spoglądać na swoje otoczenie, właśnie z uwagi na tego Gościa, który nic nie
mówi, rozpoczynasz porządki swojego życia.
Może to z wdzięczności, że zapukał do ciebie, może z miłości, która
pragnie jak najlepiej dla drugiego… starasz się… chcesz żeby dom, który wybrał
Bóg stał się Jego godnym.
Całe życie Jezusa, to zostawione
drogowskazy dla nas.
Jego historia rozpoczyna się
„Tak” Maryi i w zaproszeniu gospodarza. Czasem trudno utożsamiać się z tą Świętą
Niewiastą, dlatego może został postawiony na tej drodze zwykły człowiek, który
otworzył drzwi… przyjął Boga pod swój dach… nie do pałacu, nie na salony, ale do
zwykłej stajenki…
Nasze serca to cała masa stajenek..
Najwyższy puka do każdego z nas, nie widzi co jest za drzwiami,
wszyscy jesteśmy w tym samym punkcie wyjścia...
Decyzja należy do mnie. Czy otworzę?
Konsekwencją „tak” jest
spowiedź.
Jak często przychodzi na myśl… Panie, jestem taka grzeszna, nie potrafię nic
zmienić, wybierz kogoś innego...
Gdy przyjdzie na myśl powiedzieć „nie”, znów odłożyć Sakrament Pokuty i Pojednania...
Wspomnijmy gospodarza, który jest lustrem naszego życia. Co oznaczałyby dla Maryi i Józefa jego
zamknięte drzwi?
Jezus chce tylko żyć… w nas… Najważniejsza
jest nasza miłość i chęć przyjęcia Go do siebie… reszta to kosmetyka i otoczka…
bez znaczenia.
Nie zamykajmy drzwi, nie skazujmy
na „śmierć” dzieciątka Jezus, tylko ze względu na nasz wstyd, lenistwo, wygodę.
W tę jedną Wigilijną noc przestańmy myśleć egoistycznie o sobie, pomyślmy
o nowym życiu z Bogiem.
O Bożym Narodzeniu w naszym sercu.
Ania M
Ps. Jak dobrze w kolejną rocznicę mojego pierwszego spotkania z Jezusem przypomnieć sobie tam ten czas i stwierdzić, że drzwi mojego serca, może czasem z trudem, ale stale Jezusowi otwierałam. Teraz natomiast chcę aby były otwarte na oścież.
Tak. Chcę. Przyjdź Panie Jezu. Do mego domu i serca i moich Dzieci i Męża. Proszę. Otwieram mój dom i serce. Amen.
OdpowiedzUsuń