Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

13.11.2016

„Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21, 19).


  Dzisiejsza perykopa ewangeliczna w pierwszej chwili wydaje się być apokaliptycznym proroctwem o końcu czasów. Będzie to wydarzenie, które doświadczona i umęczona ludzkość prawdopodobnie przywita z radością, zważywszy na skalę cierpienia, które ją czeka: „Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie” (Łk 21, 10-11). Dalej Pan rozwija ten wątek: „Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte” (Łk 21, 25-26).

  W tę apokaliptyczny wizję Pan Jezus wplótł, niejako na dowód swojej prawdomówności, zapowiedź zniszczenia Jerozolimy i świątyni przez Rzymian, które rzeczywiście nastąpiły w roku 70 p. C., w następstwie pierwszego powstania Żydów. Podobne wydarzenie miało miejsce kilka wieków wcześniej, kiedy to po buncie Sedecjasza, osadzonego w 597 a. C.  na tronie królestwa Judy przez Nabuchodonozora II, ten ostatni dziesięć lat później zdobył miasto i spalił świątynie, zaś Żydów deportował do Babilonii, dając początek tzw. „niewoli babilońskiej”. Według proroka Sedecjasza, to dramatyczne wydarzenie w historii Narodu Wybranego było karą Bożą za grzechy, szczególnie za bałwochwalstwo:
«Począwszy od trzynastego roku [panowania] Jozjasza, syna Amona, króla judzkiego, aż do dnia dzisiejszego, przez dwadzieścia trzy lata kierował Pan słowo do mnie, ja zaś mówiłem do was niestrudzenie, a wy nie słuchaliście. Pan posyłał wam wszystkie swoje sługi, proroków, bez przerwy, a wy nie słuchaliście ani nie nadstawialiście uszu, by słuchać. Słowa te brzmiały: Niech każdy porzuci swoje przewrotne postępowanie, złe uczynki, a będziecie mogli pozostać w ziemi, jaką dał Pan wam i waszym przodkom od dawna i na zawsze. Nie chodźcie za obcymi bogami, by im służyć i cześć oddawać, ani nie pobudzajcie Pana do gniewu uczynkami waszych rąk, a nie sprowadzę na was nieszczęścia. Ale nie usłuchaliście Mnie <wyrocznia Pana - pobudzając Mnie do gniewu uczynkami waszych rąk ku waszej własnej zgubie>»” (Jr 25, 3-7). Kara i związane z nią cierpienie były zatem konsekwencją grzesznego postępowania człowieka, który niepomny na bezmiar łask otrzymanych od Boga, wzgardził Jego Miłością, która daje zbawienie i poszedł za obcymi Bogami. W rezultacie kary są straszne, ponieważ niezmierzona jest łaska odrzucona przez Żydów. Ponieważ zerwali Przymierze zawarte przez ich przodków, stracili Ziemię Obiecaną, która była Bożym darem: „Ponieważ nie usłuchaliście moich słów, oto poślę, by przyprowadzić wszystkie pokolenia północy - wyrocznia Pana - i Nabuchodonozora, króla Babilonu, mojego sługę. Sprowadzę ich przeciw temu krajowi, przeciw jego mieszkańcom i przeciw wszystkim narodom dokoła. Wypełnię na nich klątwę, uczynię z nich przedmiot grozy, pośmiewisko i wieczną ruinę. Sprawię, że ustanie wśród nich głos wesela, głos radości, głos oblubieńca i głos oblubienicy, terkot żaren i światło lampy. Cały ten kraj zostanie spustoszony i opuszczony, a narody będą służyć królowi babilońskiemu przez siedemdziesiąt lat” (Jr 25, 8-11).  

  Niestety, niewierność Żydów wobec Boga, której szczytem było odrzucenie Mesjasza Bożego, stała się przyczyną upadku Jerozolimy, jak możemy wnioskować z pełnych żalu i cierpienia słów Jezusa: „Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście. Oto dom wasz [tylko] dla was pozostanie. Albowiem powiadam wam, nie ujrzycie Mnie, aż <nadejdzie czas, gdy> powiecie: Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie»” (Łk 13, 34-35). Prorocze słowa Pana dotyczące „domu” wskazują na najstraszniejszy los, jaki może spotkać świątynię: Bóg przestanie w niej mieszkać. W tym sensie Jezus mówił do Samarytanki: „Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec” (J 4, 21-23).

  To właśnie wątek bałwochwalstwa, będącego grzechem przeciw pierwszemu, najważniejszemu przykazaniu Dekalogu, jest istotny, dla zrozumienia dzisiejszej Ewangelii. Jezus napiętnował faryzeuszy i uczonych w Piśmie za ich podszyty fałszem i pychą formalizm religijny, zaś Jego święty gniew budziło zachowanie saduceuszów i sekty kapłańskiej pod wodzą Kajfasza i Annasza, którzy zamienili kult Boży w źródło niegodziwych dochodów. Symbolem tej degradacji może być epizod, którym św. Łukasz rozpoczyna dwudziesty pierwszy rozdział swojej Ewangelii: „Gdy podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki, i rzekł: «Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie»” (Łk 21, 1-4). Oczywiście głównym przesłaniem tej pięknej nauki Pana jest to, że prawdziwa wartość ofiary bierze się z kosztu, jaki ponosi ofiarodawca, doskonale znanego samemu Bogu. Jednak uderza fakt, że Świątynia jest miejscem, gdzie wyłącznie się „daje”, choćby dającym była biedna wdowa, która pozostała w ten sposób bez środków do życia. Tymczasem, gdyby kapłani byli otwarci na ducha Prawa, ta ostatnia z ostatnich nie zasiliłaby wyłącznie skarbca świątynnego lub kapłańskiej kabzy, ale odeszłaby również ze wsparciem materialnym. To przekształcenie Świątyni z Domu, w którym dzieci Boże mogą nie tylko spotkać się z Bogiem, lecz także – zgodnie z Jego wolą – biedny i cierpiący powinien znaleźć wsparcie, również to finansowe, w przedsiębiorstwo nastawione na dochód, budziło wstręt i gniew Jezusa: „W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie.  Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!». Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie” (J 2, 14-16). Oczyszczenie Świątyni można widzieć – w świetle zatwardziałości przywódców religijnych, którzy nie widzieli w niej, tak jak później uczniowie, gestu prorockiego, lecz bezpośredni atak na ich władzę i źródło bogactwa – jako zapowiedź jej definitywnego zniszczenia i zastąpienia przez kult sprawowany w „w Duchu i prawdzie”.

  Taki jest również sens odpowiedzi Jezusa na żądanie znaku przez wrogich Mu Żydów: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2, 19). Św. Łukasz dodaje komentarz: „On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus” (J 2, 21-22). Z powodu nikczemności tych, którzy mieli dbać o czystość nie tylko prawną, lecz przede wszystkim duchową kultu, świątynia straciła sens swojego istnienia. Nową Świątynią jest ciało Pana, które będzie „dane” na krzyżu, w akcie nieskończonej Miłości Syna do Ojca, jako dar odkupienia i wyraz nieskończonej Miłości Boga, który do tego stopnia „umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Zatem – i to jest istotą przesłania dzisiejszej perykopy ewangelicznej – ostatnie słowo Boga jest słowem życia, które – dla wierzących w Jezusa – następuje po cierpieniach i śmierci, o których Jezus powiedział, że: „To najpierw musi się stać” (Łk 21, 9), ponieważ upodabniają one nas do naszego Mistrza i Pana, zgodnie z Jego słowami: „«Syn Człowieczy musi (gr. dei) wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie»” (Łk 9, 22). Nie jest to przymus rozumiany jako coś narzuconego z zewnątrz i przyjętego wbrew własnej woli, lecz wyraz posłuszeństwa w wolności Bogu, który jest aktem miłości i ufności w to, że wszystko, co wszechmogący Bóg czyni jest dobre (por. Rdz 1, 31). Właśnie dlatego, na wszystko czego doświadczamy, choćby było źródłem największego cierpienia fizycznego, czy duchowego, musimy patrzeć przez rany Chrystusa. Wówczas dostrzeżemy znaki Zmartwychwstania również tam, gdzie dotąd widzieliśmy tylko śmierć.

 W tym świetle można interpretować dzisiejsza perykopę: „Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział: «Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony». Zapytali Go: «Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?»” (Łk 21, 5-7). Jezus nie podziela zachwytu towarzyszących Mu osób nad pięknem i chwałą świątyni. Wie, że jej czas się wypełnił, ponieważ, podobnie jak Jerozolima, której los miała podzielić, opiekujący się nią ludzie nie rozpoznali czasu swego nawiedzenia i dom modlitwy zamienili w jaskinię zbójców (por. Łk 19, 41-46). Zaś na prośbę o znak, który będzie zwiastował to niewyobrażalne dla nich wydarzenie, Jezus sprowadza, swoim sposobem, całą sprawę do tego, co naprawdę istotne, nie rezygnując z symboli i wyobrażeń apokaliptycznych.
W pierwszej kolejności Zbawiciel ostrzega swych uczniów przez bałwochwalstwem, będącym źródłem wszelkiego innego zła, ponieważ jest aktem pychy, która każe człowiekowi stawiać siebie i inne stworzenia ponad Bogiem prawdziwym: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: "Ja jestem" oraz: "Nadszedł czas"” (Łk 21, 8). JA JESTEM to imię samego Boga, który objawił je Mojżeszowi z ognistego krzaka, na górze Horeb: „Mojżesz zaś rzekł Bogu: «Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć?» Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was» (por. Wj 3, 13-14). W Ewangelii według św. Jana Jezus potwierdza swoją boskość, odwołując się do tego Imienia: „Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM»” (J 8, 58). Zaś św. Piotr zapewnia nas, że jedynym Zbawicielem jest Jezus  „I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni»” (Dz 4, 12).

  W swym apokaliptycznym nauczaniu, odwołując się do wstrząsających wydarzeń, w których cały porządek wszechświata zostanie wstrząśnięty i zmieniony, Pan Jezus chce nam przekazać prawdę, że zło zostanie definitywnie pokonane przez dobro, zaś ukoronowaniem tego zwycięstwa będzie powtórne przyjście Syna Bożego na ziemię: „Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym, i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż do drugiego” (Mt 24, 29-31). Podobnie jak następstwem zniszczenia świątyni jerozolimskiej było ustanowienie nowej świątyni, którą jest Kościół -  mistyczne ciało Chrystusa, tak dramatyczne wydarzenia opisane językiem apokaliptycznym przez Pana Jezusa, poprzedzą Jego chwalebne przyjście w chwale i królestwa Bożego w jego pełni: „I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I Miasto Święte - Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: «Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie "BOGIEM Z NIMI". I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły». I rzekł Zasiadający na tronie: «Oto czynię wszystko nowe»” (Ap 21, 1-5). Ta wizja św. Jana Apostoła jest piękną syntezą Bożego objawienia dotyczącego czasów ostatecznych: Bóg JA JESTEM jest BOGIEM Z NAMI, Emmanuelem, który objawił definitywnie swoje miłosierne oblicze w Jezusie Chrystusie, Słowie Wcielonym, swoim Synu. Chrystus bowiem jest najdoskonalszym arcykapłanem, o którym pisze św. Paweł: „Mając więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla [uzyskania] pomocy w stosownej chwili” (Hbr 4, 14-16). On też sprawi, że nastanie Nowa Jerozolima, w której Bóg wejdzie w relację z człowiekiem bliższą niż kiedykolwiek, a  Jego święta wola będzie respektowana na ziemi tak samo jak i w niebie, przez co nasza szczęśliwość będzie pełna.

  Jako chrześcijanie, przez nasze wyjątkowe, sakramentalne zjednoczenie z Bogiem w Jezusie Chrystusie, jesteśmy w szczególny sposób włączeni w walkę dobra ze złem, która wyraża się w znoszeniu prześladowań w duchu jezusowym: „Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa.  Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21, 12-19). Jeżeli chcemy upodobnić się do naszego Pana musimy razem z Nim wejść w Jego tajemnicę paschalną i z podobnym jak On poddaniem woli Ojca niebieskiego musimy przyjąć tę naznaczoną cierpieniem walkę duchową ze złem tego świata, zgodnie ze słowami Zbawiciela: „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować” (J 13, 15-17). Prześladowanie ze strony świata jest totalne, ponieważ obejmuje każdy wymiar życia: religijny (synagogi), państwowy (więzienia, królowie i namiestnicy), społeczny (przyjaciele), a nawet rodzinny (rodzice bracia, krewni); jest ono również bezwzględne, ponieważ może doprowadzić do śmierci. Jednak w tych prześladowaniach, których doświadczali chrześcijanie w przeszłości i z nie mniejszą bezwzględnością doświadczają również i dziś, Jezus jest z nami, w mocy Ducha Świętego. Ucisk i prześladowanie stanowią doskonałą okazję do dawania pełnego mocy świadectwa Prawdzie. Wystarczy trwając w Panu otworzyć się na Jego łaskę i pozwolić, aby to Jezus przemawiał w mocy Ducha Świętego. Dotyczy to w równej mierze ekstremalnie dramatycznych wydarzeń, jakie mają miejsce np. w Syrii, gdzie za wierność Ewangelii ludzie są okrutnie zabijani, jak również codziennych upokorzeń doświadczanych przez nas w środowiskach wrogich Ewangelii. Nagrodą zaś za wierność Chrystusowi i ufność w Bożą Opatrzność jest życie wieczne i królowanie razem z Nim, gdy nadejdzie w chwale, jak zapewnia nas św. Paweł: „Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy” (2 Tm 2, 11-12). 
                                                             Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.