W drugą niedzielę Wielkiego Postu Pan Jezus zabiera nas na „górę wysoką”, abyśmy stali się światkami Jego Przemienienia. Mistyczne doświadczenie, w którym Syn objawia a Ojciec potwierdza Jego boską i mesjańską naturę, staje się znakiem wskazującym na ostateczny cel naszego ziemskiego pielgrzymowania, który jest uczestnictwem w intymnym życiu Trójcy Przenajświętszej. To pielgrzymowanie odbywa się w posłuszeństwie wiary i jest możliwe dzięki miłości Bożej, która „rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 5).
„Po
sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i
zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się (gr.
metemorphote dosł. został przemieniony) wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak
słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz
i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie,
dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla
Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Gdy on jeszcze mówił, oto
obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn
umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» Uczniowie, słysząc to,
upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i
rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli,
tylko samego Jezusa ” (Mt 17, 1).
Święty
Mateusz adresował swoją Ewangelię do chrześcijan wywodzących się z judaizmu,
doskonale znających księgi Starego Przymierza, stąd wiele w niej cytatów i
aluzji do Prawa i Proroków. Jezus jest tu przedstawiany jako nowy Mojżesz,
zapowiedziany Mesjasz, a jednocześnie ktoś o wiele ważniejszy: jako Syn Boży,
który stał się człowiekiem, umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał.
Informacja,
że Pan zabrał uczniów na górę Tabor „po sześciu dniach” nawiązuje do
jednego z najważniejszych wydarzeń w historii zbawienia, kiedy Bóg przekazał
ludowi, przez Mojżesza, swoje Prawo: „Pan rzekł do Mojżesza: «Wstąp do Mnie
na górę i pozostań tam, a dam ci tablice kamienne, Prawo i przykazania, które
napisałem, aby ich pouczyć». Wstał więc Mojżesz i Jozue, jego pomocnik, i
wstąpił Mojżesz na górę Bożą. (…) Gdy zaś Mojżesz wstąpił na górę, obłok ją
zakrył. Chwała Pana spoczęła na górze Synaj, i okrywał ją obłok przez sześć
dni. W siódmym dniu [Pan] przywołał Mojżesza z pośrodka obłoku. A wygląd chwały
Pana w oczach Izraelitów był jak ogień pożerający na szczycie góry. Mojżesz
wszedł w środek obłoku i wstąpił na górę. I pozostał Mojżesz na górze przez
czterdzieści dni i przez czterdzieści nocy” (Wj 24, 12-13. 15-18).
Jezus, który
mówił o sobie, że nie przyszedł znieść Prawo, lecz je wypełnić (por. Mt 5, 17),
objawia swoim uczniom, w Kazaniu na Górze, iż autentyczne wypełnienie Prawa
polega na stawaniu się doskonałym w miłości jak nasz Ojciec niebieski i na
trwaniu w godności dzieci Bożych: „Ja wam powiadam: Miłujcie waszych
nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie
synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 44-45). W Przemienieniu na
górze Tabor Bóg Ojciec ponownie potwierdza boską naturę Jezusa i uprawomocnia
Jego misję. Pierwszy raz dokonał tego po chrzcie Pana w Jordanie: „A gdy
Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się
niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na
Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam
upodobanie» (Mt 3, 16-17). Przyjmując chrzest janowy na odpuszczenie
grzechów, Pan Jezus zszedł w nurty Jordanu, aby obarczyć się naszymi winami i
wynieść je na górę Golgotę, na krzyż, gdzie zniszczył je przez swoją Paschę.
Potwierdzając, właśnie po Jego chrzcie, swoje upodobanie w Jezusie, Bóg
Ojciec objawia w ten sposób, że Jego umiłowany Syn jest Mesjaszem – Sługą
Jahwe, o którym pisze prorok Izajasz: „Lecz On się obarczył naszym
cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego
ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53, 4-5).
Zatem
również Przemienienie Pana Jezusa należy rozumieć w sensie paschalnym. Jego
autorem jest Ojciec: to On przemienił swojego Syna na świadectwo dla uczniów,
jako zapowiedź wskrzeszenia z martwych, które stanie się fundamentem ich
apostolskiego przepowiadania: „Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg
(anestesen ho Theos), a my wszyscy jesteśmy tego świadkami. Wyniesiony na
prawicę Boga, otrzymał od Ojca obietnicę Ducha Świętego i zesłał Go (…) Niech
więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego
wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg (gr. epoiesen ho Theos) i Panem, i
Mesjaszem” (Dz 2, 32-33. 36). Bóg posyła również Mojżesza i Eliasza,
symbolizujących Prawo i Proroków, aby „rozmawiali” z Jezusem. Św. Łukasz
precyzuje, że tematem rozmowy najwybitniejszych postaci Starego Testamentu z
Mesjaszem była właśnie Jego Pascha: „A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim.
Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu
(gr. exodon), którego miał dokonać w Jerozolimie” (Łk 9, 30-31). Wreszcie
sam Wszechmogący przemówił ze świetlanego obłoku, którym niegdyś, na górze
Synaj, okrył Mojżesza, teraz zaś otulił Zbawiciela Świata i Jego niezwykłych
„gości”, oświadczając i polecając: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam
upodobanie, Jego słuchajcie! (gr. akouete autou)»” (Mt 17, 5).
Z tym
słuchaniem bowiem, oraz rodzącym się z niego posłuszeństwem wiary, uczniowie,
nawet ci najbliżsi, mieli poważne kłopoty. Przemienienie Pańskie poprzedzało
znamienne wydarzenie, które stało się w pewnym sensie powodem dzisiejszej
Epifanii. W okolicy Cezarei Filipowej, na pytanie Jezusa o to, za kogo uważają
Go ludzie, Piotr odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt
16, 17). Pan pochwalił Piotra, wskazując na Boże źródło tej odpowiedzi: „Błogosławiony
jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz
Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16, 17). Jednocześnie zrobił rzecz
pozornie niezrozumiałą: „Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie
mówili, że On jest Mesjaszem” (Mt 16, 20). Jak bardzo uzasadniony był to
zakaz, potwierdziła reakcja Piotra na pierwszą zapowiedź męki: „Odtąd zaczął
Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi (gr. dei) iść do Jerozolimy
i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie
zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić
Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie».
Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi
zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki»” (Mt 16, 21- 23).
Odpowiedź Jezusa jest wstrząsająca: błogosławiony Piotr, którego jeszcze przed
chwilą Jezus uczynił opoką swojego Kościoła, teraz zostaje przez Niego nazwany
szatanem, ponieważ przeciwstawia się woli Boga (grecki czasownik „dei” wyraża
zbawcze działanie Boga Ojca przez Syna, który jest Mu całkowicie posłuszny w
Duchu Świętym). Piotr oraz pozostali uczniowie mają nieprawdziwe wyobrażenie
czym jest mesjańska misja Jezusa i Pan nie chce, by ją rozpowszechniali wśród
ludu.
W ten sposób
dzisiejsza Ewangelia łączy się ze Słowem Bożym, które rozważaliśmy w zeszłą
niedzielę. W swojej zbawczej misji Jezus jest nieustannie kuszony, zły duch
usiłuje na wszelkie sposoby, posługując się również uczniem bliskim sercu Pana,
odwieść Go od posłuszeństwa Ojcu i wypełnienia Jego misji zbawienia świata.
„Wysoka góra” Przemienienia i objawienia bożej tożsamości Jezusa, stanowi Bożą
odpowiedź na „bardzo wysoką górę” szatańskiego kuszenia, na której zły duch
ofiarowuje Panu fałszywą „boskość” i mesjanizm według miary ludzkiej, czyli
diabelskiej. Jezus odpowiada Piotrowi „Zejdź mi z oczu, szatanie (gr.
Apage opisu Satana dosł. odejdź na mnie, szatanie)” (Mt 16, 23), co
przypomina odrzucenie kuszenia diabła na pustyni: „Idź precz, szatanie
(Apage Satana)” (Mt 4, 10). Jednak, w odróżnieniu od definitywnego zerwania
relacji ze złym duchem, Jezus nie odtrąca Piotra, lecz każe mu pójść za sobą i
precyzuje: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16, 24). Po czym
prowadzi go, razem z Jakubem i Janem, na górę Tabor, aby zrozumieli, że Jego
mesjańska misja polega na wypełnieniu Prawa Miłości w paschalnym posłuszeństwie
Ojcu, jak sam powiedział o sobie, że „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby
służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20, 28).
Reakcja
Apostołów na widok przemienionego Jezusa rozmawiającego z Mojżeszem i Eliaszem
świadczy o niezrozumieniu głębokiego sensu wydarzenia, którego są świadkami.
Piotr usiłuje kolejny raz przejąć inicjatywę, posłuszny własnym ideom
mesjańskim, za które niedawno został zgromiony przez Mistrza. Początkowo wyraża
on zadowolenie z przebywaniu w towarzystwie Jezusa, Mojżesza i Eliasza, lecz
jego propozycja wskazuje, że nadal myśli on „na sposób ludzki”. Piotr wie
bowiem, że według tradycji Mesjasz miał się pojawić podczas najważniejszego
święta, którym było Sukkot, Święto Namiotów, w trakcie którego Żydzi z radością
wspominali pobyt ich przodków na pustyni, po wyzwoleniu z niewoli egipskiej.
Ponadto istotna jest kolejność, w jakiej Piotr proponuje rozbicie namiotów.
Wśród trzech postaci zawsze najważniejsza jest środkowa, którą w tym przypadku
dla Piotra jest Mojżesz. Apostoł jest zatem przywiązany do starej wykładni
Prawa i w Jego opinii Mesjasz powinien być tym, który wyzwoli swój lud z
rzymskiej okupacji i wypełni Prawo według ducha mojżeszowego. Jakby odrzucając
jego propozycję, nie dając mu jej skończyć („gdy jeszcze to mówił”),
interweniuje sam Bóg i posługując się symbolem chmury, w którą na górze Synaj
wszedł Mojżesz, objawia uczniom, że Jezus jest Jego Synem – Sługą Pańskim,
który „przyniesie narodom Prawo” (Iz 42, 1) miłości i pojednania z
Bogiem w Duchu Świętym, który spoczął na Nim po chrzcie w Jordanie (por. Mt 3,
16-17).
Reakcja
uczniów, którzy „upadli na twarz i bardzo się zlękli” (Mt 17, 6) również
może świadczyć o ich braku wiary. Podobnie zachowywali się , gdy Jezus
manifestował swoją boską moc. W 14 rozdziale swojej Ewangelii św. Mateusz
opisuje historię Jezusa, który kroczył po wodzie: „o czwartej straży nocnej
przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po
jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus
zaraz przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!»” (Mt
14, 27-27). Co istotne, również w perykopie tej Piotr Apostoł odgrywa bardzo
ważną rolę, poddając w wątpliwość słowa Jezusa i żądając znaku: „Na to
odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie
po wodzie!» A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie,
przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć,
krzyknął: «Panie, ratuj mnie!» Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go,
mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?» Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się
uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc:
«Prawdziwie jesteś Synem Bożym»” (Mt 14, 28-33). Niestety, najwidoczniej to
doświadczenie boskości Pana Jezusa, nie przemieniło serc uczniów, które
pozostały zamknięte na nowość Jego Ewangelii i nie rozumieli, że mesjańska
misja ich Mistrza polega odkupieniu ludzi z ich grzechów przez mękę, śmierć i
Zmartwychwstanie.
Znamienne
jest w tym kontekście postępowanie Jezusa, który „zbliżył się do nich,
dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!»” (Mt 17, 7). Zachowanie
Pana przypomina uzdrowienie trędowatego: „[Jezus] wyciągnął rękę, dotknął go
i rzekł: «Chcę, bądź oczyszczony!». I natychmiast został oczyszczony z trądu”
(Mt 8, 3). W tym wejściu Jezusa w fizyczny kontakt z ludzką słabością, również
tą duchową, której wyrazem jest uporczywy brak wiary Jego najbardziej zaufanych
uczniów, objawia się pełnia miłosierdzia Bożego. Jezus kocha swoich uczniów i
nie zraża się ich permanentnym zwątpieniem. Zmartwychwstały Pan stanie wobec
Tomasza, symbolizującego niejako niewiarę Jedenastu i rozkaże mu wejść w
fizyczny kontakt z Jego Najświętszymi ranami, czego efektem będzie jedno z
najpiękniejszych wyznań wiary: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce.
Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!»
Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!» Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś
dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a
uwierzyli»” (J 20, 27-29). Wiara jest darem Ducha Świętego, zaś
posłuszeństwo w wierze jest owocem, który człowiek może wydać jedynie wówczas,
gdy doświadczy zbawczej miłości Boga. Dla Abrahama, to posłuszeństwo rodzi się
z zawierzenia Bożej obietnicy, w mocy której on sam stanie się
błogosławieństwem (por. Rdz 12,1-4a). Święty Piotr przemieniony doświadczeniem
swojej niewierności i przebaczającej miłości Zmartwychwstałego diametralnie
zmieni swoje poglądy i bez lęku oświadczy przesłuchującemu go arcykapłanowi i
jego poplecznikom z Sanhedrynu: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi
- odpowiedział Piotr i Apostołowie. Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa, którego
straciliście, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wywyższył Go na prawicę swoją jako
Władcę i Zbawiciela, aby dać Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów.
Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty, którego Bóg udzielił tym, którzy
Mu są posłuszni” (Dz 5, 29-32).
Jezus uczy
nas dziś, że wiara jest nam jednocześnie dana i zadana. Wychodząc, w
posłuszeństwie wiary, na pustynię Wielkiego Postu, musimy z pokorą przygotować
się na starcie z diabłem, który nie ustaje w wysiłkach, by naszą wiarę wpierw
oderwać od rzeczywistości dnia codziennego, a następnie osłabić i zniszczyć. Na
szczęście Pan Jezus przygotował dla nas „oazy”, na których możemy, wpatrzeni w
Jego święte oblicze promieniujące blaskiem Przemienienia, zaczerpnąć łaski ze
źródeł Bożego Miłosierdzia w sakramencie pojednania, podnieść się z każdego
grzechu, podtrzymani Jego ramieniem i wzmocnić się Jego eucharystycznym Ciałem.
Jeżeli bowiem poważnie traktujemy uświęcającą moc Bożego Słowa i będziemy
codziennie prosić o dar miłości do Boga i bliźniego, staniemy się dziedzicami
Jego Obietnicy: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a
Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać”
(J 14, 23). To zjednoczenie Trójcy Przenajświętszej z naszą duszą jest
zaczątkiem tej radości wiecznej, która czeka nas w przyszłym życiu.
Powinniśmy
zatem, w tym czasie łaski, wziąć sobie do serca słowa św. Pawła: „Uważajcie,
aby nikt nie odpłacał złem za złe, zawsze usiłujcie czynić dobrze sobie
nawzajem i wobec wszystkich! Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie!
W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie
względem was” (1 Tes 5, 15-18).
Co do
konieczności nieustannej modlitwy, ojcowie pustyni – prawdziwi eksperci od
życia duchowego – uczą w jednym z apoftegmatów: „Bracia spytali abba
Agatona: „Ojcze, wypełnienie której cnoty wymaga największego trudu?” On
rzekł im: „Wybaczcie, lecz wydaje mi się że nic nie wymaga takiego wysiłku jak
modlitwa. Ilekroć bowiem człowiek chce się modlić, zawsze nieprzyjazne duchy
starają się powstrzymać go od tego, wiedząc, że nic im bardziej nie stoi na
przeszkodzie jak modlitwa płynąca do Boga. Każdy inny trud bowiem, który
podejmuje człowiek o religijnym sposobie życia, choćby znoszony był długo i
wytrwale zakończy się jakimś wytchnieniem. Modlitwa natomiast ma to do siebie,
że wymaga wielkiego wysiłku i walki aż do ostatniego tchnienia” .
Arek
Arku, dziękuję za Twój trud i poświęcony czas, który nam tu zostawiasz w formie rozważań na Dzień Pański.
OdpowiedzUsuńMaryjo, dopomóż, by nikomu z nas nie zabrakło świadomości, kim jest Twój Syn,Jezus Chrystus, zwłaszcza podczas trudnej próby życiowej.
Byśmy także nigdy nie zapomnieli słów Ojca: "Jego słuchajcie"