__________________________________________
16.11.2013
Księga Rodzaju 23 - 24 O śmierci, ale i o radości
Rozdział 23 ... czytamy tam o śmierci Sary i determinacji Abrahama, aby pochować swoją zmarłą żonę w ziemi Kanaan, w obcej ziemi, która została mu obiecana i jego potomstwu.
Czy to nie jest takie przyrównanie, do naszego przebywania tu na tym świecie ? Niby nasz jest ten świat, ale tak naprawdę to nie jest to ten , który będzie naszym końcowym celem. Jesteśmy u siebie, a jakby nie u siebie. Mamy obiecane miejsce w domu Pana, tu jesteśmy tylko przejściowo, na chwilkę...
Żyjemy tu i teraz, troszczymy się o nasz byt, ale szczególnie powinniśmy zabiegać o to, aby zapewnić sobie wstęp do tej Ziemi Obiecanej przez Boga.
24 rozdział, to misja poszukania żony dla Izaaka. Sługa Eliezer, zostaje wysłany w tym celu przez Abrahama.
Szuka z modlitwą na ustach. A Bóg odpowiada na tą modlitwę i to w konkretny sposób.
Eliezer idzie i w swojej modlitwie mówi Bogu jakiego znaku oczekuje, co pomoże mu w rozeznaniu Woli Bożej.
Odpowiedź przychodzi i nie ma wątpliwości, że pochodzi ona od Boga.
Kiedy postanowiłam czytać Pismo Święte (opisałam to na początku) , na potwierdzenie tego, otrzymałam bardzo mocne słowo w Kościele podczas Mszy.
Tak , tego widocznie oczekiwał ode mnie Bóg.
Często w życiu dostajemy takie subtelne wskazówki od Pana Boga i kiedy się wsłuchamy i wpatrzymy w to co się dookoła nas dzieje, to na pewno dostrzeżemy, że w różnych i tych dużych i małych wydarzeniach przemawia do nas Pan.
Na co dzień staram się dostrzec te Boże znaki. Są potwierdzeniem, czy zaprzeczeniem tego co się działo, czy dzieje. Zrobię coś, a potem nagle usłyszę albo przeczytam Słowo ,które się konkretnie do danej sytuacji odnosi. Już nieraz miałam takie doświadczenie. Pan Bóg wykorzystuje do tego różne metody. Także przez ludzi do nas przemawia.
Nic nie dzieje się przez przypadek...
Aneta
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Od kilku rozdziałów wstecz, w sercu ważyłam naprawdę jak umiałam każdy komentarz. Bardzo szanuję słowo dlatego też czasem wolę nawet żeby go nie było niż miałoby być niepotrzebne.Zanim coś napiszę staram się najpierw zawsze przebyć drogę kontemplacji z danymi fragmentami. Powiedziałam sobie, najważniejsze przy tych czynnościach jest spotkanie z Panem.Piszę komentarz żeby się czymś podzielić. Dziś tak jak zawsze najpierw zrobiłam swoje... potem przeczytałam to co napisałaś Ty Aneto.
OdpowiedzUsuńNapisałaś o wskazówkach od Pana - a ja dziś miałam szczególne przeświadczenie że dostaję właśnie wskazówkę od mojego Boga.
Od dłuższego czasu myślę o moim powołaniu, nie jest to wszystko proste przez wzgląd na to ,że jest inne...
No właśnie dziś szczególnie uświadomiłam sobie,że od samego początku coś mi porządnie przeszkadzało w moich przemyśleniach,mianowicie lektura ta prawie zawsze centrowała się na obserwowaniu dziejów poszczególnych ludzi,kto z nich i jak postąpił. Porównywałam się z biblijnymi postaciami, przyrównywałam się im. Była we mnie taka tendencja.
Tymczasem dzisiaj uświadamiam sobie bardzo mocno ,że jedyną Osobą do której chce się porównywać, jedyną Osobą którą chce i mam naśladować jest Jezus Chrystus.
Tak żeśmy sobie my ludzie stworzyli schematy... najpierw nauka, potem praca, w miedzy czasie chłopak/dziewczyna potem dom ,rodzina nie ma nic w tym złego chyba że właśnie chcemy sprostać wymaganiom nie tych co trzeba....
Mnie Pan Bóg stawia na rozstaju dróg, szczerze to boje się postawić choćby malutki kroczek do przodu , bo to wybór uczyniony przed Panem... któremu wypadałoby pozostać wiernym, a ja wiem ,że nie wytrwam. Chociaż całym sercem przeczuwam to co dla mnie dobre to ...właśnie, wciąż się obawiam swojej niestałości.