Tak kończyła się Ewangelia z soboty.
Teraz pytanie.
Czy wierzący są WIERZĄCY?
Kilka myśli zrodzonych z niedzielnych czytań.
Dzień ostateczny
nadchodzi. Dla wszystkich i dla każdego,
jest coraz bliżej.
Czy będę, jak słoma,
którą strawi żar ognia?....
Czy będę mógł cieszyć
się promieniami słońca?....
„Jezus odpowiedział:
«Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim
imieniem i będą mówić: „Ja jestem” oraz „nadszedł czas”. Nie chodźcie za nimi.
I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi
się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec”.
„I z powodu mojego imienia będziecie w
nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją
wytrwałość ocalicie wasze życie”.
Najważniejszy jest koniec mojego, Twojego życia.
Czy trwoga mnie ogarnia, na myśl, że się zbliża, a może jest
blisko?
Jeśli tak, to dlaczego?....
Szkoda mi tego ziemskiego życia, czy boję się stanąć przed
Panem Bogiem?
Jeśli się boję, to dlaczego?....
„Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu
Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli”.
Tak trudno czasem
teraz o ten chleb.
Chleb doczesności, ale i „chleb” w winnicy Pańskiej.
Żniwo wielkie, a
robotnicy?...
Panie Boże, chleba
powszedniego daj nam dzisiaj.
Nam samym zaś, pomóż być dobrymi, jak chleb.
Sławek
Nie tak dawno, na FB, na jednym z profili pojawił się fragment z Pisma Świętego mówiący o tym, co się będzie działo w czasach ostatecznych. Ktoś napisał: "Wy (chrześcijanie) potraficie tylko straszyć"...
OdpowiedzUsuńJa myślę, że ten kto wie, że żyje, a przynajmniej stara się żyć w zgodzie z nauką Chrystusa, może być całkowicie spokojny o ten czas. Te teksty są raczej dla tych, którzy od Boga odeszli i żyją tak jakby Go nie było. To do nich są skierowane te słowa, aby się nawrócili.
Nie trwożą mnie słowa o Końcu Świata i o wydarzeniach, które uprzedzą finał.
Lubię swoje życie, podoba mi się tu na ziemi, ale nie na tyle, żeby nie chcieć z niego zrezygnować i bać się tamtego, do którego cały czas zmierzam.
Panie Boże prowadź mnie i moich bliskich, i nie pozwól zejść z Twoich ścieżek.
Strać się Trwać na drogach Bożych.
OdpowiedzUsuńJeśli się WIERZY, to trzeba żyć Teraz.
Tak jak Św. Dominik.
Kiedyś słyszałem taką opowieść:
Pewnego razu, gdy Św. Dominik grał w piłkę ktoś, chyba w przerwie, zadał mu pytanie. Co byś zrobił, jeśli zaraz miałby być koniec świata.
Św. Dominik odpowiedział. Dalej bym grał w piłkę.
Dlaczego tak odpowiedział?
Bo był gotowy.
Co z tego, że byliśmy gotowi wczoraj?
Co z tego, że możemy być gotowi... jutro?
Jeśli nie jesteśmy gotowi Teraz.
Nie miejmy tego problemu.
Prawda Anetko?
Sławek
Zgadza się Sławku.
OdpowiedzUsuńŻyjmy tak, jakby to był ostatni dzień naszego życia.