Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

13.03.2016

"I Ja ciebie nie potępiam" (J 8, 11)

   
  W dzisiejszych czytaniach Kościół zaprasza nas do postawienia kolejnego kroku na drodze poznania prawdziwej natury Boga, którą jest miłość miłosierna. Objawia ją nam Pan Jezus, odpuszczając grzechy kobiecie przyłapanej na cudzołóstwie, ukazując w ten sposób istotę Prawa Bożego, będącego narzędziem skłaniającym do głębokiego nawrócenia, które zawsze jest owocem autentycznego spotkania z Ojcem, przez Chrystusa w Duchu Świętym. W tym procesie nawrócenia i spotkania z Bogiem niezwykle pomocny jest sakrament pojednania, który Zbawiciel ofiaruje nam przez posługę Kościoła.
 
  Historia kobiety cudzołożnej, podobnie jak przypowieść o synu marnotrawnym w Ewangelii św. Łukasza, jest objawieniem miłosierdzia Boga, które dokonuje się w Jezusie Chrystusie, zgodnie z Jego słowami, z którymi zwrócił się do Filipa: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: "Pokaż nam Ojca?" Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł” (J 14, 9-10).

   Św. Jan rozpoczyna dzisiejszą opowieść, odwołując się do wydarzeń z poprzedniego, siódmego rozdziału, swojej Ewangelii: „Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną” (J 8, 1). Atmosfera wokół Jezusa robiła się coraz bardziej napięta.
Jak pisze św. Jan: „Potem Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów” (J 7, 1-2). Nawet Jego bracia nie wierzyli w Jezusa i wystawiali Go na próbę, starając się Go nakłonić, aby jawnie udał się do Judei i w ten sposób naraził na niebezpieczeństwo (por. J 7, 1-2). W odpowiedzi udzielonej im przez Pana znajduje się wyjaśnienie przyczyny wielkiej nienawiści Żydów: „Was świat nie może nienawidzić, ale Mnie nienawidzi, bo Ja o nim świadczę, że złe są jego uczynki” (J 7, 7). W rozmowie z Nikodemem Jezus powiedział, że sama Jego obecność wśród ludzi staje się sądem: „A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki.
  Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków” (J 3, 19-20). Każdy kto żyje w zjednoczeniu z Chrystusem, odważnie dając świadectwo miłości do Niego swoim życiem, z całą pewnością doświadczy nienawiści „świata”, który niczym wąż skrywa się w ciemnej jamie własnej niegodziwości a pojawienie się światła budzi jego nienawiść i agresję, która coraz częściej wyraża się w prześladowaniach i morderstwach. Wymownym przykładem niech będzie zamordowanie, przed kilkoma dniami, w Jemenie 4 Sióstr Misjonarek Miłości razem z ich 12 współpracownicami i podopiecznymi.
 
  W atmosferze otwartej wrogości autorytetów religijnych wobec Jezusa i sprzyjających mu rodaków, wobec której  „Nikt jednak nie odzywał się o Nim jawnie z obawy przed Żydami” (J 7, 13), w połowie Święta Namiotów Pan w ukryciu udał się do Jerozolimy, gdzie nauczał w Świątyni. W ostatnim, najbardziej uroczystym dniu święta „Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: «Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza»” (J 7, 37-38). Jezus odnosił się do obrzędu, w którym kapłan czerpał wodę z sadzawki Siloam, zanosił ją do dziedzińca wewnętrznego świątyni i wylewał na ołtarz całopalenia. Św. Jan odnosi słowa Pana do daru Wody – Żywej to znaczy Ducha Świętego, który jest darem Paschalnym Zbawiciela: „A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony” (J 7, 39-40). Tylko w mocy Ducha Świętego  możemy zrozumieć Pismo, uwierzyć w Jezusa i doświadczyć łaski zbawienia. Arcykapłani i faryzeusze odrzucili ten dar. Ponieważ strażnicy, którzy czując, że Jezus jest kimś niezwykłym, nie odważyli się Go pojmać, czynili im wyrzuty: „Wrócili więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: «Czemuście Go nie pojmali?» Strażnicy odpowiedzieli: «Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia». Odpowiedzieli im faryzeusze: «Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty»” (J 7, 45-49). Faryzeusze, którzy nie domyślali się nawet, że Nikodem sprzyja Panu, uważali się za znawców Prawa, ale w rzeczywistości byli miernymi specjalistami od jego litery wykutej na kamiennych płytach. Stanowiło ono dla nich użyteczne narzędzie w sprawowaniu kontroli nad ludem wybranym a sami nie zamierzali mu się podporządkować, co wytknął im Nikodem:  „Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: «Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni?» Odpowiedzieli mu: «Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei» (J 7, 50-52). W epizodzie z kobietą przyłapaną na cudzołóstwie Jezus całkowicie zaneguje potępiający charakter Prawa, oraz obnaży bezduszność i niekonsekwencję uczonych w Piśmie i faryzeuszy w jego stosowaniu, które znajdą swój najwymowniejszy wyraz w parodii procesu Chrystusa w noc poprzedzającą Jego zbawczą mękę.

  Pobyt w Jerozolimie był dla Jezusa okresem intensywnej działalności nauczycielskiej. Skoro świt przychodził do Świątyni, gdzie przez cały dzień nauczał tłumy pątników. Wieczorem udawał się na Górę Oliwną i tam spędzał noc. Mimo nieustannego zagrożenia ze strony arcykapłanów, faryzeuszów i uczonych w Piśmie, w Świątyni Jezus mógł czuć się bezpiecznie pod opieką tłumów, których przynajmniej część uznawała Go za proroka, a nawet Ci najmniej przychylni jak strażnicy świątynni dostrzegali w Nim tę „moc”, która sprawiała, że: „Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki” (J 7, 44). Jedynym sposobem, jaki widzieli Jego wrogowie, w powstrzymaniu niewygodnej dla nich działalności Nauczyciela z Galilei, było Jego zdyskredytowanie w oczach ludu. Wreszcie nadarzyła się doskonała okazja.

  Święty Jan pisze: „Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć” (J 8, 2-6). Wobec nauki Jezusa nikt nie może pozostać obojętny, mimo, że nie wszyscy ją przyjmują z otwartym sercem i umysłem, ponieważ jest to nauczanie w mocy Ducha Świętego. Św. Paweł uczy nas: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek” (Hbr 4, 12-13). Dlatego św. Łukasz napisał we wstępie do perykopy o synu marnotrawnym, że: „Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać” (Łk 15, 1). Tym razem, do siedzącego w Świątyni Nauczyciela, zbliżał się „cały lud”, aby słuchać Jego nauczania. Dla autorytetów było to niedopuszczalne. Ten Rabbi – samouk podważał ich wykładnię Pisma, krytykował ich zachowanie, niszcząc ich autorytet, co mogło ich kosztować utratę rządu dusz. Oślepieni przez nienawiść i bezsilni wobec zasłuchanego tłumu zastawili na Niego pułapkę, która zdawała się być idealna.

  Wina przyłapanej na cudzołóstwie kobiety była, według Prawa, bezsprzeczna:  „Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukarany śmiercią i cudzołożnik, i cudzołożnica” (Kpł 20, 10). „Jeśli się znajdzie człowieka śpiącego z kobietą zamężną, oboje umrą: mężczyzna śpiący z kobietą i ta kobieta. Usuniesz zło z Izraela. Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą: młodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, a tego mężczyznę za to, że zadał gwałt żonie bliźniego. Usuniesz zło spośród siebie” (Pwt 22, 22-24). Drastyczność kary za cudzołóstwo (dotyczyło to kobiet zamężnych) wynikała przede wszystkim z faktu, że przysięga małżeńska wyrażała przymierze Boga z narodem wybranym i jej złamanie godziło bezpośrednio w fundament jego istnienia. W księdze proroka Malachiasza czytamy: „Czyż nie mamy wszyscy jednego Ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg? Dlaczego oszukujemy jeden drugiego, znieważając przymierze naszych przodków? Niewiernym okazał się Juda, obrzydliwość zdarzyła się w Izraelu i w Jerozolimie. Oto zbezcześcił Juda świętość Pańską, którą On ukochał, a wziął sobie za żonę córkę obcego boga. (…)Sprawiliście też, że łzami, płaczem i jękami okryto ołtarz Pana, tak że On więcej nie popatrzy na dar ani nie przyjmie z ręki waszej ofiary, której by pragnął. A wy się pytacie: Dlaczegóż to tak? Dlatego że Pan był świadkiem pomiędzy tobą a żoną twojej młodości, którą przeniewierczo opuściłeś. Ona była twoją towarzyszką i żoną twojego przymierza” (Ml 2, 10-11; 13-14).

  Według Prawa mojżeszowego uśmiercenie grzesznika było srogą karą, a jednocześnie sposobem usunięcia zła z pośród narodu wybranego, aby pozostał święty i nieskalany wobec Boga. W ten sposób likwidowano grzech razem z grzesznikiem, nie czyniąc rozróżnienia. Jezus, który mówił o sobie: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5, 17) przyniósł pełnię Prawa, które zawiera się w przykazaniu miłości Boga i bliźniego: „On mu odpowiedział: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy» (Mt 22, 5). Jest to miłości konkretna, wyrażająca się w poleceniu św. Pawła: „Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe” (Ga 6, 2). Św. Jan uczy nas, że ta zdolność kochania Boga  i bliźniego jest darem Ojca Niebieskiego: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować” (1J 4, 10-11). Św. Paweł dobitnie świadczy w Liście do Rzymian: „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni” (Rz 5, 8-9). Podczas gdy Mojżesz kazał zabijać grzeszników, by unicestwić grzech, „Pan – jak pisze św. Ambroży w swoim liście do Kościoła w Vercelli – będąc sprawiedliwy, cierpiał ze strony niesprawiedliwych i z podziwu godną cierpliwością przybił do swego krzyża nasze grzechy, aby ten, kto Go naśladuje, swe grzechy obmył Jego krwią”. I jak wyjaśnia w liście do Hebrajczyków: „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć (gr. symphathesai) naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4, 15).

  Odpowiedź Jezusa na podstępne pytanie przywódców religijnych, co mają uczynić z kobietą przyłapaną na cudzołóstwie, wypływa z tego nieskończonego „współczucia” Boga dla człowieka, które w żaden sposób nie umniejsza Prawa, ale przeciwnie, przywraca mu pierwotną głębie miłości, z jaką Bóg zawarł przymierze z „Abrahamem i jego potomstwem na wieki” (por. Łk 1, 55). Uczeni w Piśmie i faryzeusze, jako, że śledzili Jezusa i uważnie przysłuchiwali się Jego naukom, szukając w nich herezji, która dałaby im pretekst do Jego definitywnego „uciszenia”, musieli znać Jego poglądy na świętość i nierozerwalność małżeństwa, które dalece przewyższały ich permisywne interpretacje Pisma: „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. (…) Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa” (Mt 5, 27-28; 31-32). Jednak Żydom nie zależało na wymierzeniu sprawiedliwości, ani na zachowaniu świętości narodu i uratowanie „honoru” Boga przez ukamienowanie cudzołożnicy. Zarówno Jezus, jak i religijni decydenci wiedzieli doskonale, że Rzymianie odebrali tym ostatnim prawo do wykonywania wyroków śmierci i złamanie zakazu imperium skończyło by się dla nich tragicznie. Chodziło im raczej o postawienie Pana w sytuacji z pozoru bez wyjścia. Jeżeli opowie się przeciw ukamienowaniu kobiety, przeciwstawi się Prawu i straci poparcie ludu. Jeśli zaś zgodzi się na ukamienowanie grzesznicy, rzuci cień na swoją naukę o miłości Boga do człowieka i narazi się Rzymianom, kontestując ich zakaz wymierzania kary śmierci przez Żydów.

  Jezus nie udzielił im odpowiedzi, lecz pochylił się i zaczął pisać palcem po ziemi. Jego zachowanie jest bardzo wymowne. Dotąd zajmował pozycję siedzącą, którą przyjmowali nauczyciele i sędziowie. Sytuacja skłoniła Go do zmiany pozycji, ponieważ Jezus nie chciał być sędzią stojącej przed nią kobiety lecz jej sługą; dlatego pochylił się, jak czynili to słudzy wobec panów. Zgodnie z tym, co powiedział swoim uczniom, którzy spierali się o to, kto ma zasiąść po jego prawej i lewej stronie, w Jego chwale: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu»” (Mk 10, 45). W pewnym sensie Zbawiciel przyjął pozycję, w której łatwiej było nieszczęśliwej kobiecie zrzucić na Niego swój ciężar, aby mógł On zanieść go na drzewo krzyża, jak pisze Psalmista: „Zrzuć swą troskę na Pana, a On cię podtrzyma; nie dopuści nigdy, by miał się zachwiać sprawiedliwy” (Ps 55, 23). Podobnie jak w przypowieści o synu marnotrawnym, Bóg nie ogranicza swojej miłości do „sprawiedliwych”, ale nieustannie zaskakuje nas swoim miłosierdziem, które łamie wszelkie nasze schematy. Jezus jest bowiem lekarzem, który nie czuje wstrętu przed grzesznikiem, ale uwalnia go od jego winy: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mk 2, 17)   
 
  Nie wiemy co Chrystus pisał na piasku. Św. Jan nie informuje nas o tym. Współcześni egzegeci snują różne domysły, poczynając od tego, że Pan pisał pierwsze słowa przykazania: „Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego” (Wj 20, 17), a skończywszy na tym, że nie pisał nic konkretnego. Na „poziomie ziemi”, do którego Pan zszedł z miłości do nas, a który będąc początkiem i końcem naszej doczesności, jest również symbolem trudów naszej ziemskiej egzystencji: „W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!”(Rdz 3, 19), Jezus pisze jakby w naszych sercach swoje prawo miłości, które staje się punktem odniesienia dla osądu całego naszego życia, jak uczy św. Jan od Krzyża: „Przy końcu życia będziemy sądzeni z miłości”. Palec Boży, który dla Mojżesza napisał przykazania Starego Przymierza, o czym on sam dał świadectwo: „dał mi Pan dwie kamienne tablice pisane palcem Bożym. Były na nich wyryte wszystkie słowa, które wyrzekł do was Pan na górze spośród ognia w dniu zgromadzenia” (Pwt 9, 10), teraz pisze „słowa” Nowego Przymierza: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J 13, 34). Wreszcie tym samym palcem Bożym, przejęty litością Zbawiciel uwalnia cierpiących z powodu opętania: „A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże” (Łk 11, 20), potwierdzając swoje definitywne zwycięstwo nad wszelkim złem.

  Jezus, pisząc po ziemi, dał Żydom czas na odstąpienie od ich prowokacji. Ponieważ jednak domagali się Jego reakcji, odpowiedział pytaniem, w którym pośrednio zawarte było oskarżenie z Jego strony: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień” (J 8, 7). Prawo nakazywało, aby świadkowie rozpoczęli egzekucję: „Ręka świadków pierwsza się wzniesie przeciw niemu, aby go zgładzić, a potem ręka całego ludu. Usuniesz zło spośród siebie” (Pwt 17, 7). Jednak, jeżeli udowodniono im fałsz ponosili karę, która miała być wymierzona domniemanemu przestępcy: „Jeśli ci sędziowie, zbadawszy sprawę dokładnie, dowiodą fałszu świadkowi - jeżeli świadek taki fałszywie oskarżył brata swego - uczyńcie mu, jak on zamierzał uczynić swemu bratu (Pwt 19, 18-19). Poza tym Prawo stanowiło, że świadkowie wymierzający sprawiedliwość musieli być wolni od grzechu, za który oskarżali bliźniego. Na te elementy położył nacisk Jezus w swojej odpowiedzi, która wyniosła całe wydarzenie na wyższy, duchowy wymiar, w którym każdy z obecnych musiał się zmierzyć z własnym sumieniem, zadając sobie pytanie: czy ja jestem bez grzechu? Czy zawsze przestrzegałem wszystkie przykazania, a szczególnie, czy nigdy nie pożądałem żony bliźniego swego?  Pamiętali oni być może wersety z Księgi Przysłów, które mówiły, że nawet sprawiedliwy grzeszy: „Nie czatuj, grzeszniku, przed domem prawego, nie burz miejsca jego spoczynku, bo prawy siedmiokroć upadnie i wstanie, a występni w nieszczęściu upadną” (Prz 24, 15-16). Oskarżyciele kobiety znaleźli się nagle w sytuacji, w której chcieli postawić Jezusa: gdyby odpowiedzieli, że nie mają grzechu, zaprzeczyli by prawdziwości Pisma, gdyby zaś przyznali, że są grzesznikami straciliby prawo do oskarżania kobiety, a przy tym uszczerbku doznałby ich –  i tak już topniejący w oczach ludu – autorytet. Ostatecznie wybrali rozwiązanie najmniej dla nich szkodliwe: „Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku” (J 8, 9-10).

  Teoretycznie Jezus był jedyną osobą, która mogła oskarżyć kobietę cudzołożną i ją ukarać, bowiem tylko On był bez grzechu, jak piszą św. Jan: „Wiecie, że On się objawił po to, aby zgładzić grzechy, w Nim zaś nie ma grzechu” (1J 3, 5) i św. Paweł: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą (2 Kor 5, 21). Jednak Bóg – Człowiek, który wziął na siebie grzech świata i uwolnił kobietę cudzołożną z rąk kapłanów oraz teologów mających ją w głębokiej pogardzie, nie rozumuje w kategoriach sprawiedliwej kary. Można powiedzieć, że biorąc na siebie jej grzech wziął również karę, którą chciano jej wymierzyć, kiedy bowiem zakończył późniejszą polemikę z Żydami, ogłaszając swoją boskość, poprzez nazwanie siebie świętym imieniem Boga JA JESTEM, ci „Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego” (J 8, 59). Być może były to te same kamienie, które były przeznaczone na ukamienowanie kobiety przyłapanej na cudzołóstwie…

  Krótki dialog, jaki wywiązał się między Zbawicielem i kobietą jest manifestem bożego miłosierdzia: „Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!»” (J 8, 10-11). Jezus swoim pytaniem skłonił oszołomioną niewiastę do uświadomienia sobie, że niebezpieczeństwo ze strony jej oskarżycieli minęło i że jest wybawiona z rąk tych, którzy – nawet jeśli nie mogli jej zabić – to mogli zrobić jej inną krzywdę. Jednak to nie było prawdziwe zbawienie, ponieważ nadal miała grzech, który tylko On mógł jej wybaczyć. Kobieta instynktownie to czuła, ponieważ zwróciła się do Jezusa pełnym szacunku tytułem „ Panie (gr. Kyrie)”, tym samym, którym uczcił Zmartwychwstałego Zbawiciela św. Tomasz, gdy dotknął Jego ran: „Pan mój i Bóg mój – Ho Kyrios mou kai ho Theos mou (J 20, 28)”. Bowiem Jezus otrzymał od Ojca moc odpuszczania grzechów, jak sam oświadczył, uzdrawiając paralityka: „Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» - rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!»” (Łk 5, 24). Owo stwierdzenie Jezusa: „I ja ciebie nie potępiam” jest w istocie odpuszczeniem grzechu i darem nowego życia w przyjaźni z Bogiem. Podobnie jak w przypowieści o synu marnotrawnym, tu również miłosierdzie Boże uprzedza prośbę kobiety cudzołożnej. Co nie zmienia faktu, że Jezus oczekuje od niej zerwania z grzechem i zmiany życia, czyli nawrócenia.

  W okresie Wielkiego Postu, który jest czasem przygotowania do świętowania Zmartwychwstania Pańskiego, powinniśmy – wpatrzeni w Chrystusa, który przebacza i zbawia – pamiętać o tym, że pierwszym krokiem do autentycznego nawrócenia jest uznanie swojego grzechu. Tylko wówczas, w pokorze, która jest niezbędnym elementem autentycznej postawy chrześcijańskiej, doświadczymy przy kratkach konfesjonału prawdziwych owoców Bożego miłosierdzia. Św. Jan Paweł II pisze w Adhortacji Apostolskiej Reconciliatio et Paenitentia:  „Uznanie swego grzechu, co więcej — po głębszym spojrzeniu na własną osobowość — uznanie siebie grzesznikiem, zdolnym do popełnienia grzechu i skłonnym do grzechu, jest konieczną zasadą powrotu do Boga. Przykładem jest doświadczenie Dawida, który „uczyniwszy, co złe przed oczyma Pana”, upomniany przez proroka Natana, woła: „Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną. Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą”. Jezus wkłada zresztą w usta i serce syna marnotrawnego owe znamienne słowa: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie”. Rzeczywiście, pojednanie z Bogiem zakłada i obejmuje wyraźne i zdecydowane oderwanie się od grzechu, w który się popadło. Zakłada i obejmuje zatem czynienie pokuty w najpełniejszym tego słowa znaczeniu: żal, okazanie skruchy, przyjęcie postawy skruszonej, czyli wkroczenie na drogę powrotu do Ojca. Taka jest ogólna zasada, którą każdy winien zachować w konkretnej sytuacji, w jakiej się znajduje. Nauczanie o grzechu i o nawróceniu nie może bowiem dokonywać się tylko przy pomocy, pojęć abstrakcyjnych. W konkretnej sytuacji człowieka grzesznego, w której bez uznania własnego grzechu nie ma nawrócenia, posługa jednania Kościoła w każdym przypadku pragnie doprowadzić do szczerej pokuty czyli do „poznania siebie”, o którym pisze św. Katarzyna Sieneńska, do oderwania od zła, do ponownego nawiązania przyjaźni z Bogiem, do wewnętrznego uporządkowania, do nowego kościelnego nawrócenia Orędzie i posługa pokuty, poza środowiskiem Kościoła i wierzących, są ponadto zwrócone do wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy potrzebują nawrócenia i pojednania.
                                                                Arek

2 komentarze:

  1. Szczęść Boże.

    ładnie Opracowane. Dziękuję za wysiłek, Twoja pracę i poświęcony czas.

    Pan Jezus przynosi nam przykazania Miłości, Wypełnia prawo. Daje nam nowe życie. My musimy tylko odejść od grzechu. Przed Bogiem nic się nie ukryje. On widzi wszytko, to co w naszych sercach na dnie. Zna nasze myśli, zanim je pomyślimy. Kierujmy się więc przykazaniami miłości i prawem Bożym. Błogosławionej niedzieli.

    Bożenka Pz

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętaj, abyś Dzień Święty Święcił...
    Tak pojawia się od jakiegoś czasu, w moich myślach, to przykazanie. Święcił, a nie tylko odpoczywał, albo nawet po prostu leniuchował...
    Myślę, że coniedzielne teksty Arka, które wychodząc od niedzielnych czytań i na nich się skupiając, są jednak tak bogato dopowiedziane, przedstawione w kontekście innych wydarzeń z Biblii czy tłumaczone co do panujących wtedy zwyczajów - czyli przybliżają nam również historię, mogą być takim elementem świętowania niedzieli. Czytajmy je bez pośpiechu i dzielmy się z Arkiem i z sobą swoimi refleksjami.
    Arku bardzo dziękujemy za Twoją posługę i Prosimy Pana Boga o Jego Opiekę i Błogosławieństwo dla Ciebie i Twoich Bliskich.
    Sławek z Anetą +

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.