Całe życie św. Jana, syna Zachariasza jest nierozerwalnie związane z życiem i zbawczą misją Jezusa, Syna Bożego. Jego powołaniem – już w łonie matki, Elżbiety, było dawanie świadectwa, że Jezus jest oczekiwanym Mesjaszem, który uwolni naród wybrany od jego grzechów i przyniesie mu oczekiwane zbawienie. Gdyby jeden werset z Pisma świętego miał wyrazić istotę misji Prekursora Chrystusa, to byłby to niewątpliwie następujący: „Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1, 29).
W pewnym sensie życie św. Jana jest ikoną,
obrazem zapowiadającym i jednocześnie interpretującym życie Jezusa. Jego
cudowne narodziny zapowiada anielski posłaniec; podczas swojej publicznej
działalności Jan głosi „chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów” (Łk
3, 3). Wreszcie za wierność bożemu powołaniu św. Jan Chrzciciel męczeńsko
oddaje swoje życie, które podobnie jak życie Jezusa jest podporządkowane
Duchowi Świętemu.
Dla zrozumienia tej intymnej, uświęcającej
obecności Trzeciej Osoby Boskiej w życiu św. Jana, warto na chwilę zatrzymać
się na opisie nawiedzenia św. Elżbiety, jaki daje nam św. Łukasz Ewangelista. W
tym wydarzeniu, niczym w soczewce, skupia się światło Bożego objawienia. Po
swoim „fiat”, udzielonym archaniołowi Gabrielowi, Maryja „z pośpiechem” udaje
się do swojej krewnej, Elżbiety, o której wie, że doznała łaski i już od
sześciu miesięcy jest w ciąży, chociaż przez całe życie uchodziła za bezpłodną,
a poza tym jest już w podeszłym wieku. Sam archanioł Gabriel pośrednio opisuje
to wydarzenie, jako po ludzku niemożliwe: „Dla Boga bowiem nie ma nic
niemożliwego” (Łk 1, 37). To cudowne poczęcie Jana jest ściśle wpisane w
Zwiastowanie i stanowi niejako argument, który ma przekonać Maryję, że Syn
może, w mocy Ducha świętego, który na nią zstąpi, zamieszkać w jej niepokalanym
łonie jako prawdziwy człowiek, ponieważ Bóg jest wszechmogący. Teraz Maryja,
sama pełna łaski, czując rosnące pod swym sercem nowe Życie, pragnie odwiedzić
Elżbietę, być może czując nową, nadprzyrodzoną więź, jaka łączy ją z krewną.
Św. Łukasz pisze, że Maryja: „Weszła do domu
Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi,
poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała
ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i
błogosławiony jest owoc Twojego łona” (Łk 1, 40-42). Ważna jest tu kolejność wydarzeń.
Maryja pozdrawia Elżbietę, Jan jako pierwszy reaguje na słowa Matki Słowa, Duch
święty napełnia Elżbietę, która błogosławi Maryję, jako matkę swego Pana. Jan
jest zatem pierwszą osobą, po Maryi, która – już w łonie Elżbiety, więc
absolutnie bez jakiejkolwiek zasługi ze swej strony – daje świadectwo Jezusowi.
W następstwie tego świadectwa Duch święty napełnia Elżbietę, która czyni
wyznanie wiary po ludzku nie możliwe: „«Błogosławiona jesteś między niewiastami
i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana
przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich
uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś,
któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana»” (Łk 1,
42-45). Święty Jan Chrzciciel jest zatem, już u zarania swego istnienia,
największym z proroków, ponieważ całkowicie poddany woli Ducha Świętego
rozpoznaje i wskazuje na Boga Wcielonego, jedynego Kapłana, Proroka i Króla na
życie wieczne, jak nazywa Jezusa liturgia chrztu świętego.
Trzydzieści lat później św. Jan poruszy wody
Jordanu, chrzcząc Jezusa z Nazaretu, swojego kuzyna według ciała. Wówczas
również objawi się moc Ducha Świętego i sam Bóg da świadectwo o swoim Synu:
„Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się
modlił, otworzyło się niebo 22 i Duch Święty zstąpił na
Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest
mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie»” (Łk 3, 21-22).
W dzisiejszej perykopie czytamy o reakcji
tłumów na prorockie nauczanie Jana, który głosi z mocą bliskie nadejście
Mesjasza. Chrzest, który proponuje jest z wody i ma być widzialnym, zewnętrznym
znakiem tego nawrócenia wewnętrznego, przemiany serc i umysłów, których
zewnętrznym wyrazem jest zmiana zachowania wobec innych ludzi, bez względu na
to kim są.
Św. Jan Chrzciciel jednoznacznie anuluje
„prawo nabyte do zbawienia” wynikające z przynależności do narodu wybranego,
jakim pysznią się Żydzi, gdzie pochodzenie od Abrahama jest podstawą ich
tożsamości i obok wierności Prawu Mojżeszowemu, jest źródłem ich oczekiwań
mesjańskich: „Mówił więc do tłumów, które wychodziły, żeby przyjąć chrzest od
niego: «Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem?
Wydajcie więc owoce godne nawrócenia; i nie próbujcie sobie mówić:
"Abrahama mamy za ojca", bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg
wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona.
Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień
wrzucone»” (Łk 3, 7-9).
W stwierdzeniu św. Jana Chrzciciela, że Bóg
może w sposób cudowny, niejako wbrew prawom natury, wzbudzić potomstwo
Abrahamowi, niewątpliwie rozbrzmiewa echo osobistych doświadczeń proroka, który
sam jest owocem cudownej interwencji Boga. A jednocześnie szczególnie surowo
brzmi określenie „plemię żmijowe” jeżeli się weźmie pod uwagę, że w tamtych
czasach powszechnie uważano, że niektóre żmije przychodziły na świat,
przegryzając brzuch matki. Ten wstręt wobec „pychy religijnej”, poczucia
własnej świętości, wyjątkowości i wyższości wobec bliźnich, postawy
obłaskawiania Boga czy manipulacji Nim poprzez przestrzeganie ludzkich
przykazań i praktykowanie pobożności, za którą nie idzie duch pokory i posłuszeństwa
wobec Boga i miłości bliźniego, są charakterystyczne dla nauczania samego
Jezusa, który powie o uczonych w Piśmie i faryzeuszach, zatem elicie religijnej
wśród Żydów: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni
jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz
wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz
wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i
nieprawości” (Mt 23, 27-28).
To istotne,
że w nauczaniu św. Jana Chrzciciela ma miejsce zrównanie wszystkich ludzi wobec
majestatu nadchodzącego Mesjasza. Każde drzewo, które nie wydaje owocu będzie
spalone: nie ma znaczenia, czy jest nim faryzeusz, arcykapłan, ślepy,
trędowaty, złodziej, prostytutka, czy poganin. Każdy człowiek zatem wezwany
jest do nawrócenia jeżeli nie chce być potępiony. To jest właśnie istota Dobrej
Nowiny, która w Jezusie osiągnie swoją pełnię: skoro każdy człowiek jest
wezwany do nawrócenia, to znaczy że każdy człowiek, który posłucha, uwierzy i
zmieni swoje życie może dostąpić zbawienia. Szczególnie, że to właśnie ci,
którzy zdawaliby się zasługiwać na pogardę i potępienie są najbardziej
zainteresowani odpowiedzią na pytanie: „Cóż więc mamy czynić” (Łk 3, 10) i
zmianą swego życia. Łukasz wymienia tych „najgorszych”: celników i żołnierzy.
Odpowiedź św. Jana Chrzciciela jest jednocześnie nawiązaniem do ich naprawdę
ciężkich przestępstw: celnikom zakazuje wykorzystywania swojej funkcji do
ograbiania uciemiężonych przez okupanta rodaków, zaś żołnierzom zabrania
znęcania się nad bezbronnymi ludźmi, ciemiężenia ich i „dorabiania” w ten
sposób do żołdu. Wszystkim zaś nakazuje czynienie miłosierdzia. Nie pada ani
jedno słowo o czynnościach religijnych, przestrzeganiu Prawa, ponieważ dla Boga,
który jest Miłością „wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest
sama w sobie” (Jk 2, 17).
Św. Paweł w
następujący sposób wyrazi tę prawdę, w świetle objawienia Zmartwychwstałego
Pana: „A teraz i wy odrzućcie to wszystko: gniew, zapalczywość, złość,
znieważanie, haniebną mowę od ust waszych! Nie okłamujcie się nawzajem, boście
zwlekli z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekli
nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu [Boga], według obrazu
Tego, który go stworzył. A tu już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani
nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we
wszystkich [jest] Chrystus. Jako więc wybrańcy Boży - święci i umiłowani -
obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość,
znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut
przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko
[przyobleczcie] miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech
rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I
bądźcie wdzięczni! (Kol 3, 8-15).
Tłumy intuicyjnie czują moc Bożą płynącą z
nauczania Jana. Nie jest to wprawdzie ta moc, którą dysponuje Jezus z racji
swej boskiej natury, ale wystarcza, aby można było przyjąć jego nauczanie, jako
autentyczne proroctwo skierowane przez Boga do wszystkich, którzy chcieli go
słuchać. W konsekwencji, podobnie jak później wobec Jezusa, zaczęto utożsamiać
Chrzciciela z oczekiwanym Mesjaszem. Jan nie może się na to zgodzić, rozwiewa
więc jednoznacznie wszelkie wątpliwości: „«Ja was chrzczę wodą; lecz idzie
mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów.
On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia
swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu
nieugaszonym»” (Łk 3, 16-17).
Jako człowiek prawdziwie Boży, św. Jan
Chrzciciel nie waha się uniżyć siebie, aby dać świadectwo prawdzie. Mesjasz
jest od niego silniejszy i posiada godność tak wielką, że nawet taka posługa
jak rozwiązanie rzemyka u Jego sandałów, będąca sama w sobie czynnością
zastrzeżoną dla sług i niewolników, byłaby dla niego zbyt wielkim
wyróżnieniem. W tym obrazie ukryty jest jednak jeszcze głębszy sens związany
z prawem lewiratu. Kiedy w narodzie wybranym kobieta zostawała bezdzietną
wdową, jej szwagier miał obowiązek wziąć ją za żonę i spłodzić z nią potomka,
zachowując w ten sposób ciągłość rodu zmarłego. W przypadku jego odmowy
obowiązek przechodził na dalszego krewnego. Wówczas miała miejsce ceremonia
zdjęcia sandałów, podczas której dalszy krewny rozwiązywał sandały szwagra
wdowy, zdejmował mu je z nóg i pluł do nich. W ten symboliczny sposób
oświadczał mu: „Prawo lewiratu przechodzi z ciebie na mnie. Teraz ja wezmę ją
za żonę i dam jej potomstwo”. Jan Chrzciciel, nawiązując do tej ceremonii
wpisuje swoją wizję Mesjasza w tematykę prorocką, szczególnie drogą Ozeaszowi,
który porównując miłość Boga do niewiernego ludu do miłości małżeńskiej pisze:
”I poślubię cię sobie [znowu] na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo,
przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana.
W owym dniu - wyrocznia Pana, odpowiem na pragnienia niebios, a one odpowiedzą
na pragnienia ziemi” (Os 2, 21-23). W tym sensie św. Jan Chrzciciel zdaje
się mówić: „Ten naród przez swoje grzechy został bez Boga, niczym bezdzietna
wdowa. Ja jednak nie jestem godzien wziąć go za żonę i dać jej potomka. Sam
Mesjasz będzie prawowitym Oblubieńcem nowego narodu wybranego, zbudowanego na
chrzcie, który dokona się w Duchu Świętym. Ten chrzest będzie
jednocześnie nowymi narodzinami, jak mówił Jezus do Nikodema: „Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może
wejść do królestwa Bożego” (J 3, 5).
To jest właśnie fundamentalna różnica między
św. Janem i Jezusem: św. Jan jest poddany Duchowi Świętemu od chwili
swego cudownego poczęcia i przez całe życie przygotowuje się, aby głosić
nadejście Mesjasza, który przyniesie zbawienie w Duchu Świętym. Jezus jest
właśnie tym Mesjaszem, który cudownie narodzony z Dziewicy przychodzi od Ojca,
aby dać Ducha świętego każdemu, kto w Niego uwierzy. On bowiem jest naszym
Zbawicielem godnym wszelkiej chwały: „Baranek zabity jest godzien
wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo». A wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią, i na morzu, i wszystko, co w nich przebywa,
usłyszałem, jak mówiło: «Zasiadającemu na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc, na wieki wieków!»” (Ap 5, 12-13).
wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo». A wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią, i na morzu, i wszystko, co w nich przebywa,
usłyszałem, jak mówiło: «Zasiadającemu na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc, na wieki wieków!»” (Ap 5, 12-13).
Dzisiejsza niedziela jest nazywana również gaudete,
czyli z łaciny „radujcie się”, od pierwszych słów z drugiego czytania: „Radujcie
się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana
wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko! O nic się już
zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu
w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki
umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. (Flp 4, 4-7).
Ta radość wynika z bliskości Pana i jest darem Ducha Świętego, podobnie jak
pokój Boży: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość,
uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 22-23). W oryginale
wezwanie św. Pawła brzmi następująco: Χαίρετε ἐν Κυρίῳ πάντοτε
(Chairete en Kyrio pantote). Apostoł posługuje się tym samym czasownikiem χαίρω
(chairo), którego użył św. Łukasz opisując zwiastowanie Maryi, a który oznacza
radość z doświadczania Bożej łaski: „Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź
pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, » (Łk 1, 28). W oryginale: Χαῖρε κεχαριτωμένη! (chaire kecharitomene!).
Jeżeli za wzorem Maryi naszej Matki otworzymy się na uświęcającą łaskę Ducha
Świętego, to przez Jego moc, również i w nas pocznie i narodzi się
Chrystus, który napełni nas radością i pokojem, jakiego doświadczyli w
świętą noc Bożego Narodzenia wszyscy świadkowie Jego pierwszego objawienia w
betlejemskiej grocie.
Arek
Liturgię słowa z dzisiejszej niedzieli znajdziemy pod linkiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.