Zastanawiam się czasem nad ludzkimi postawami, dotyczącymi stosunku do wiary katolickiej...
Są one bardzo różne. Spotykam ludzi od których czerpię wiedzę i są mi
przykładem do naśladowania, oraz takich, którzy zadają pytania o wierze
katolickiej i szukają usilnie odpowiedzi. O tych jednak raczej się nie
„martwię”...
Z żalem patrzę na tych, którzy wydają mi się
być najdalej od Pana Boga – czyli na tych na których Pan Bóg czeka i z żalu
płacze kołacząc delikatnie do drzwi ich sumień. Pan Bóg w różny sposób
posługuje się nami, jak siewcami, abyśmy siali Jego ziarno. Abyśmy rozbudzali w
innych wiarę, która bierze się ze słuchania Bożego Słowa, a wypełnia w
przykładzie życia zgodnego z Bożymi przykazaniami. W przypowieści o siewcy
dowiadujemy się o różnych rodzajach gleby na jaką może paść to Ziarno. Są
jednak sytuacje w naszym życiu, kiedy tego Ziarna nie wolno nam zmarnotrawić –
sytuacje w których Ziarno jest niejako ważniejsze od człowieka. Mam na myśli
postawy świadczące o całkowitej negacji Bożych prawd, o ich celowym
lekceważeniu, wyśmiewaniu, albo znieważaniu.